28-February-2016, 20:54:54
Będzie to historyjka, którą pisać będę wyłącznie ja. Powstrzymajcie minusy i hejty- nie ściągam od LordaVoldemorta. Ten pomysł rodził się w mojej głowie od dawna. Ponieważ jednak niektórzy mogą mi zarzucić ściąganie od niego, w ramach rekompensaty przedstawię go jako głównego bohatera
/////// Mam nadzieję, że jeżeli w historyjce wystąpi ktoś z forum, nie będzie urażony ani nie pozwie mnie do sądu XD
Historia będzie rozpoczęta nie od początku. Jeżeli zyska pozytywną opinię, napiszę do niej prolog. A więc, jeżeli przeczytaliście kilka słów od autora, zaczynajmy. Proszę nie pisać tu postów, zrobię oddzielny wątek, gdzie będziecie mogli to oceniać. Start!
******Uzurpator, część pierwsza******
Akcja rozgrywa się w roku 200. Minęło 200 lat od Wojny Stworzenia*, która zapoczątkowała nową erę- Erę Ludzi i Potworów, czas, w którym nigdzie i nigdy nie można czuć się bezpiecznie. Wojownicy, łucznicy, magowie i inni walczący szukają akademii, gdzie mogliby spokojnie się szkolić. Najlepiej, jeżeli akademia była zarządzana przez wojownika z Wojny Stworzenia, lecz o taką trudno. Chociaż było też wiele akademii, które miały innego dyrektora, a które również dobrze uczyły i broniły się przed atakami potworów. Do takiej należał Lord Voldemort...
-Szybciej, idioci! Ku*wa, ruchy!
Takie krzyki słyszał Voldemort. Dobiegały one z sali obok, z sali treningu wojowników. Młody czarodziej uśmiechnął się pod nosem, a następnie wrócił do ćwiczeń.
- A teraz, moi mili- powiedział nauczyciel magów- skupcie się na gałązce
Przed każdym leżała gałązka, na której ćwiczyli.
- Skupieni? Teraz wyobraźcie sobie, że zaczyna płonąć, ale tak lekko. Możecie kontrolować płomień.
Voldemort próbował podpalić gałązkę ze wszystkich sił, ale krzyki trenera wojowników, który najwidoczniej wpadł teraz w furię, wcale nie pomagały. Chociaż nie tylko jemu. Nauczyciel chyba to dostrzegł, bo wycelował palcem w drzwi oddzielające dwie sale. Krzyki ucichły.
- No, to teraz spróbujcie
Było o wiele łatwiej, jednak wciąż zbyt trudno dla młodego maga.
- Patrzcie na Camrakora! Już skończył!
"No tak, znowu ten pupilek. Pupilek, a zarazem kujon.", pomyślał Voldemort. Rzeczywiście, gałązka Camrakora już płonęła, jednak ogień nie sięgał nigdzie dalej.
Tymczasem Loofek*, uczeń, który prawie nic nie potrafi, podpalił całą swoją ławkę.
- Loofek, idioto!
Naszego nauczyciela raczej trudno wytrącić z równowagi, ale teraz w końcu nerwy mu puściły. Kiwnął głową w stronę węża ogrodowego, który nagle pojawił się z nikąd. Ten sam podskoczył, uruchomił się i ugasił płomień, przy okazji ochlapując Loofka. Po chwili zniknął.
W tej chwili Voldemortowi udało się zrealizować polecenia nauczyciela. Po upływie minuty tego samego dokonał Qiuzushi.
- No!- krzyknął nauczyciel.- Moja trójka najzdolniejszych uczniów. W nagrodę dowiecie się szybciej czegoś, co przed resztą będzie ukryte jeszcze przez 3 tygodnie. Wziął nas do oddzielnego pokoju, rzucił czar, dzięki któremu nikt nie może nas podsłuchać i powiedział:
- Posłuchajcie, przybędą do nas z wizytą czarodzieje z innej akademii. Będzie urządzony turniej, na który przybędzie sam dyrektor tamtej akademii, Sareth. Walczył on w Wojnie Stworzenia. Może pokaże wam kilka sztuczek... Ale nie o tym. Mam do was prośbę. Przygotowujcie się do tego turnieju, nie chcemy ośmieszyć się przed Sarethem. To tyle.
Nauczyciel otworzył pokój i krzyknął do wszystkich:
- Koniec zajęć na dziś!
Voldemort wrócił do swojego pokoju. Wyjął podręcznik z zamiarem uczenia się. W środku jednak znalazł kartkę. Pisało na niej:
Ćwicz jedynie walkę z potworami, olej turniej. Proszę, zaufaj mi
Voldemort nie wiedział, co myśleć. Postanowił jednak zastosować się do tych instrukcji. Przed nim długie ćwiczenia...
______________________________________________________________________
*1 Opis Wojny Stworzenia w prologu, jeżeli takowy się pojawi
*2 Sorry Loofek
Część druga będzie, gdy będę miał czas, najprawdopodobniej jutro.

Historia będzie rozpoczęta nie od początku. Jeżeli zyska pozytywną opinię, napiszę do niej prolog. A więc, jeżeli przeczytaliście kilka słów od autora, zaczynajmy. Proszę nie pisać tu postów, zrobię oddzielny wątek, gdzie będziecie mogli to oceniać. Start!
******Uzurpator, część pierwsza******
Akcja rozgrywa się w roku 200. Minęło 200 lat od Wojny Stworzenia*, która zapoczątkowała nową erę- Erę Ludzi i Potworów, czas, w którym nigdzie i nigdy nie można czuć się bezpiecznie. Wojownicy, łucznicy, magowie i inni walczący szukają akademii, gdzie mogliby spokojnie się szkolić. Najlepiej, jeżeli akademia była zarządzana przez wojownika z Wojny Stworzenia, lecz o taką trudno. Chociaż było też wiele akademii, które miały innego dyrektora, a które również dobrze uczyły i broniły się przed atakami potworów. Do takiej należał Lord Voldemort...
-Szybciej, idioci! Ku*wa, ruchy!
Takie krzyki słyszał Voldemort. Dobiegały one z sali obok, z sali treningu wojowników. Młody czarodziej uśmiechnął się pod nosem, a następnie wrócił do ćwiczeń.
- A teraz, moi mili- powiedział nauczyciel magów- skupcie się na gałązce
Przed każdym leżała gałązka, na której ćwiczyli.
- Skupieni? Teraz wyobraźcie sobie, że zaczyna płonąć, ale tak lekko. Możecie kontrolować płomień.
Voldemort próbował podpalić gałązkę ze wszystkich sił, ale krzyki trenera wojowników, który najwidoczniej wpadł teraz w furię, wcale nie pomagały. Chociaż nie tylko jemu. Nauczyciel chyba to dostrzegł, bo wycelował palcem w drzwi oddzielające dwie sale. Krzyki ucichły.
- No, to teraz spróbujcie
Było o wiele łatwiej, jednak wciąż zbyt trudno dla młodego maga.
- Patrzcie na Camrakora! Już skończył!
"No tak, znowu ten pupilek. Pupilek, a zarazem kujon.", pomyślał Voldemort. Rzeczywiście, gałązka Camrakora już płonęła, jednak ogień nie sięgał nigdzie dalej.
Tymczasem Loofek*, uczeń, który prawie nic nie potrafi, podpalił całą swoją ławkę.
- Loofek, idioto!
Naszego nauczyciela raczej trudno wytrącić z równowagi, ale teraz w końcu nerwy mu puściły. Kiwnął głową w stronę węża ogrodowego, który nagle pojawił się z nikąd. Ten sam podskoczył, uruchomił się i ugasił płomień, przy okazji ochlapując Loofka. Po chwili zniknął.
W tej chwili Voldemortowi udało się zrealizować polecenia nauczyciela. Po upływie minuty tego samego dokonał Qiuzushi.
- No!- krzyknął nauczyciel.- Moja trójka najzdolniejszych uczniów. W nagrodę dowiecie się szybciej czegoś, co przed resztą będzie ukryte jeszcze przez 3 tygodnie. Wziął nas do oddzielnego pokoju, rzucił czar, dzięki któremu nikt nie może nas podsłuchać i powiedział:
- Posłuchajcie, przybędą do nas z wizytą czarodzieje z innej akademii. Będzie urządzony turniej, na który przybędzie sam dyrektor tamtej akademii, Sareth. Walczył on w Wojnie Stworzenia. Może pokaże wam kilka sztuczek... Ale nie o tym. Mam do was prośbę. Przygotowujcie się do tego turnieju, nie chcemy ośmieszyć się przed Sarethem. To tyle.
Nauczyciel otworzył pokój i krzyknął do wszystkich:
- Koniec zajęć na dziś!
Voldemort wrócił do swojego pokoju. Wyjął podręcznik z zamiarem uczenia się. W środku jednak znalazł kartkę. Pisało na niej:
Ćwicz jedynie walkę z potworami, olej turniej. Proszę, zaufaj mi
Voldemort nie wiedział, co myśleć. Postanowił jednak zastosować się do tych instrukcji. Przed nim długie ćwiczenia...
______________________________________________________________________
*1 Opis Wojny Stworzenia w prologu, jeżeli takowy się pojawi
*2 Sorry Loofek

Część druga będzie, gdy będę miał czas, najprawdopodobniej jutro.