http://mineserwer.pl/Temat-OPOWIADANIE-Wojna-bez-celu <<<Rekrutacja
UWAGA! WYDARZENIA PRZEDSTAWIONE W OPOWIADANIU JEDYNIE LUŹNO NAWIĄZUJĄ DO HISTORII I PRZEDSTAWIAJĄ ZUPEŁNIE INNY BIEG WYDARZEŃ
EPIZOD I: Metody
Wenecja, 6 stycznia roku pańskiego 1476. Palazzo Ducale.
Andrea Vendramino- Doża Wenecji spożywał właśnie kolację w swym pałacu. Za oknem maszerowały tłumy ludzi ubranych w maski- dziś w końcu rozpoczynał się
Carnevale, a zabawa będzie trwać przez następne dni. Ta wenecka tradycja nie nudziła się nikomu i co roku mimo stałego formatu każdy oglądał oraz uczestniczył w zabawach z chęcią.
Doża jednak nie nacieszył się długo widokiem sztucznych ogni oraz bawiących się tłumów bowiem do komnaty wszedł mężczyzna w lekkiej zbroi. Na głowie miał duży kapelusz przysłaniający twarz. Na plecach nosił czarną pelerynę z godłem Wenecji- złotym uskrzydlonym lwem. Zdjął kapelusz i się ukłonił. Przy okazji odsłonił twarz- miał szare oczy oraz bliznę na czole.
-Dożo- powiedział.
-Witaj, wojowniku. A więc jednak kapitan Bartolomeo przyjął cię w szeregi gwardii weneckiej. Wiesz co to oznacza?
-Tak, dożo. Będę ci służył aż do śmierci, bronił twego życia oraz uczestniczył w bitwach u twego boku ryzykując żywot byleś tylko ty przeżył,
maestro.
-Dokładnie. A teraz mógłbyś powiedzieć trochę o sobie? Kim jesteś? Nie wyglądasz na Italijczyka? Jak się nazywasz?
-Nazywam się Metody,
doge. Pochodzę z Bohemii. Ma wioska została spalona przez rebeliantów nieuznających panującego tam husytyzmu. Po wielu latach wędrówki trafiłem tu i zacząłem trenować walkę.
-Potem trafiłeś do naszej armii i kapitan Bartolomeo zauważył twój potencjał, tak?
-
Il magnifico, zgadza się.
-
Bene. Teraz wróć do kapitana... Powiedz mu, że z mego rozkazu masz dostać zbroję gwardzisty. Jaką- lekką czy ciężką wybierzesz sam. Potem przyjdź do mnie, będę miał dla ciebie zadanie...