RE: [RolePlay] Magic World
Fred wraz z trójką Czarodziejów z Nokturnu biegli przed siebie ulicą, widzieli znikające Seekery, latających Aurorów...
Po chwili skręcili w uliczkę, zaraz mieli się deportować...
Nagle, dwa zaklęcia przeleciały, dwójka Parszywych Czarodziejów oberwała w brzuchy, padli martwi.
Fred i ostatni Czarodziej zatrzymali się. Po chwili pojawiła się przed nimi Cecilia, była ubrana w swoją najpiękniejszą czerwono-złotą suknię, trzymała swoją Różdżkę w ręku.
- Avada... - Parszywy Czarodziej wycelował w Cecilię, jednak natychmiast oberwał Avadą w brzuch Od Cecilii, padł martwy.
Fred stał nieruchomo, wpatrywał się w Królową... Stali naprzeciwko siebie.
- Fred! To już koniec! - Krzyknęła Cecilia, celowała Różdżką w Freda.
Fred natychmiast się ukłonił, postawił walizkę obok nóg, Różdżkę trzymał w ręce.
- Królowo... - Powiedział Fred stojąc w ukłonie, po chwili się wyprostował.
- Dlaczego? Dlaczego zrobiłeś to wszystko... Po co?! - Spytała Cecilia, celując w Freda.
Fred się uśmiechnął.
- Ahh, Królowo. W końcu się spotykamy. Ależ jesteś piękna! - Powiedział Fred, następnie przeleciał Cecilię wzrokiem od stóp aż po głowę, spojrzał na jej twarz, następnie na piersi, a potem spojrzał jej prosto w oczy. Szczerzył się. Stali sami naprzeciwko siebie w uliczce.
- Drętwota! - Cecilia cisnęła zaklęciem w Freda, ten odbił.
- Drętwota Duo! - Fred cisnął, Cecilia zablokowała zaklęcie.
- Sectumsempra! - Fred ponownie cisnął, Cecilia odbiła zaklęcie.
- Expelliarmus! - Cecilia cisnęła zaklęciem, Różdżka Freda wyfrunęła w powietrze, jednak Fred chwycił ją ponownie.
- Bom... - Fred chciał cisnąć zaklęciem, jednak Cecilia była szybsza.
- Bombarda! - Cecilia cisnęła zaklęciem, Fred przewalił się na plecy od wybuchu, po chwili wstał.
- Zaczekaj, Cecilio... Zaczekaj! Pokażę Ci sztuczkę! - Fred zaczął machać ręką nad Różdżką, po chwili z końca Różdżki wyskoczyły piękne kwiaty.
Fred podszedł bliżej Cecilii, jednak Cecilia wycelowała w niego Różdżką, zatrzymał się. Fred rzucił kwiaty pod nogi Cecilii.
- To najwspanialsza chwila w moim życiu! Stoję przed wnuczką Lorda Carrabotha! Haha! - Powiedział Fred.
- To ostatnia chwila twojego życia... - Powiedziała Cecilia.
- Zaczekaj, Królowo... Pozwól, że coś Ci powiem... Potem, możesz mnie zabić... - Powiedział Fred. Cecilia celowała w niego Różdżką...
- Cecilio... Musisz zrozumieć, że źle postępujesz... Musisz się opamiętać! Przysięgałaś swojemu dziadkowi! Cecilio... Tak bardzo źle postąpiłaś... Obrałaś po prostu... Złą drogę! Proszę, chodź ze mną... Razem dokończymy to, co twój dziadek rozpoczął. - Powiedział Fred.
Cecilia wycelowała Różdżką w Freda, zawahała się przez chwilę...
- Drętwota! - Cisnęła w niego zaklęciem, Fred odbił, jednak prawie się przewrócił.
- Jeszcze wiele rozmów nas czeka, Królowo. W końcu zaczniesz ze mną rozmawiać, gdy już mnie zrozumiesz. Tymczasem... Bywaj! - Krzyknął Fred.
- Przestań! Przestań w końcu gadać! Dlaczego się ciągle szczerzysz??! - Krzyknęła Cecilia, następnie wycelowała Różdżką...
- K'Arhu A'Zz'ArT'h'S - Cecilia cisnęła zaklęciem, Fred padł na kolana, zaklęcie zaczęło łamać jego kości... Krew poleciała mu z ust.
- NokTurNuSs! - Czarny dym otoczył Freda, dwa kolce dźgnęły go w brzuch...
- Skerterus! - Płonąca czaszka wybuchła przy twarzy Freda, zapaliła mu garnitur, Fred padł na plecy, zdołał ugasić ogień...
Fred leżał na plecach, krwawił, Różdżka leżała obok... Podparł się łokciami, spojrzał na Cecilię...
- Ty... Ty znasz jego zaklęcia... - Mówił Fred, wypluł krew, trzymał się za brzuch...
Cecilia patrzyła przerażona na Freda. Tak dawno nie używała tych trzech najpotężniejszych zaklęć...
Fred zwijał się z bólu, pluł krwią... Cecilia stała nieruchomo...
Po chwili, Fred zdołał chwycić Różdżkę i wstać, stał jednak zgarbiony, Różdżkę trzymał w lewej ręce, prawą trzymał brzuch, jego walizka leżała przed nim. Podniósł lewą rękę, wycelował Różdżką w Cecilię...
- Drętwota!
- Drętwota!
- Drętwota! - Fred dostał serię zaklęć w plecy od trójki Aurorów, padł na brzuch nieruchomo.
- Królowo! Nic Ci nie jest? - Jeden Auror podbiegł do Cecilii, ta cały czas patrzyła na Freda... Dwójka pozostałych chwyciła ręce Freda, zakuli jego ręce w Magiczne kajdany.
- Pani. Wybiliśmy wszystkich Czarodziejów i te stwory... Uratowaliśmy mugoli. Będziemy naprawiać wszystkie zniszczenia... - Powiedział Auror.
Cecilia otrząsnęła się z szoku, pokiwała głową.
- Dobrze... Zabierzcie... Zabierzcie go, wsadźcie go do lochu w moim zamku... Zabierzcie, nie chcę go oglądać... - Powiedziała Cecilia. Aurorzy podnieśli oszołomionego Freda, Deportowali się z nim do zamku Cecilii...
Cecilia stała jeszcze na ulicy, wpatrywała się w kałużę krwi, Różdżkę trzymała w ręku...
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-September-2019 00:48:38 przez DevilxShadow.)
|