Serwery Minecraft

- To on! - powiedział Ros
- Malacath - z grozą w oczach powiedział Meret
Dwójka czarodziei lewitowała w powietrzu, nie wiedzieli co zrobic.

- Wybaczcie moje nagłe najście... Wiecie... Interesy wzywają.
- Nie mam czasu wami się zajmować, więc... - podszedł do nich
- Dah! - Ros i Meret odlecieli na bok
- Ro ling! - z ziemi wyrosły pnącza, związały chłopców
- Odpuśćcie... Ta wojna nie jest wasza... Zabierajcie się póki jeszcze potraficie chodzić!
- Krah! - stopy Mereta zaczęły zamarzać, po chwili dostał dość silnych odmrożeń

Lord stworzył portal.
- Hrabio... - powiedział Malacath
- Tak, Lordzie?
- Przyślij przez portal żołnierzy...

- Meret! - krzyknął Ros

Z zamku wybiegli szkolni strażnicy (5).
- To on! Malacath! Zabić go! - krzyknął jeden ze strażników, natychmiast każdy wystrzelił bombardę w stronę Lorda
- Bardzo, bardzo przewidujące - rzekł Malacath zatrzymując zaklęcia.
Nagle z portalu wyłoniły się 2 oddziały Kultystów (20).
Wystrzelili kule ognia z rąk w stronę 5 strażników, zabijając ich. Lord obrócił bombardy i posłał je na wrota Hogwartu. Drzwi wysadziły się. Malacath z Kultystami powoli wchodzili wgłąb zamku...

Przed kamerą stał dziennikarz, pokazywali co się dzieje na ulicach, wszystko było na żywo. Nagle, było słychać huk, Dziennikarz dostał Drętwotą w plecy i przewalił się na ziemię. Po chwili, przed kamerą pojawił się Fred.
- Witaam! - Powiedział Fred i ukłonił się widzom.
- A ty kto? - Krzyknął kamerzysta zza kamery, reszta kamer również zrobiła zbliżenie na Freda.
Jakiś facet złapał Freda od tyłu za ramię.
- Wynocha, pomyleńcu! - Ryknął. Fred się odwrócił.
- Co jest? Ja jestem... Magikiem! I już prezentuję wam mój popisowy numer! - Krzyknął Fred, postawił walizkę na pobliskim stoliczku, otworzył, wyciągnął ołówek. Kamery były zwrócone na niego, facet również patrzył.
- Patrzcie! Uważnie! - Ryknął Fred, wbił ołówek w stół, następnie zaczął machać nad nim rękami, kręcić.
- Czary... Mary... Czary, mary! Podejdź no! - Krzyknął Fred, wskazał palcem faceta. Facet podszedł bliżej.
- Uwaga! - Fred chwycił głowę faceta, huknął jego pyskiem w stół, ołówek przebił jego prawą gałkę, krew trysnęła, facet padł na plecy z ołówkiem wbitym w oko.
Kamerzyści i dziennikarze krzyknęli z przerażenia, jednak nadal nagrywali Freda, wszystko szło na żywo.
- A teraz... Teraz, muszę wam wszystkim coś przekazać! - Krzyknął Fred.



Królowa Angelika widziała wszystko w TV, natychmiast podeszła do kominka.
- Tego za wiele! - Krzyknęła, chwyciła woreczek, który leżał przy kominku. Był to proszek Fiuu. Chwyciła garść proszku, zamknęła oczy.
- Do zamku Królowej Cecilii! - Krzyknęła, wrzuciła proszek do kominka, wytworzył się zielony ogień. Po chwili, Królowa znalazła się w zamku Królowej Cecilii.
Angelika stała przy stole w sali głównej. Podszedł do niej sługa Edward.
- Królowa Angelika? - Spytał.
- Powiadom Królową Cecilię! - Powiedziała.
Edward pobiegł do komnaty Cecilii Carraboth.


Za kamerzystami pojawili się parszywi Czarodzieje z Nokturnu, pozabijali ekipy telewizyjne. Jeden parszywy Czarodziej trzymał faceta.
- Wszystko gotowe?! - Krzyknął Fred, poprawił garnitur i krawat.
Parszywi Czarodzieje trzymali kamery, nagrywali Freda.
- Witajcie! Szanowni Mugole i Czarodzieje! Mówi Fred! - Zaczął Fred.
- Wybaczcie te hałasy i krzyki... Ale niestety, Londyn aktualnie płonie! - Mówił.
- Pora przekazać wam parę istotnych informacji!
- Wszyscy jesteście Więźniami... Poczytalność to jedyne więzienie umysłu, które nie pozwala wam dostrzec, że jesteście trybikami w machinie absurdu. Obudźcie się!!!! - Fred krzyczał do kamer.
- Po co być trybikiem? Uwolnijcie się jak ja! - Zbliżył twarz do kamery.
- Jak my! - Odwrócił kamerę w stronę Czarodziejów i Seekerów.
- Jak On! - Fred kucnął przy leżącym zamordowanym facecie, chwycił jego usta i zrobił z nich uśmiech.
- Szanowni... - Zaczął Fred, jednak leżący facet mu przerwał.
- Hhhoohhhh Khurr** - Facet leżał na ziemi, skamlał, pluł krwią.
Fred wyciągnął Różdżkę, wycelował.
- Avada Kedavra! - Cisnął, facet padł martwy.
Fred schował Różdżkę.
- Niektórzy nie potrafią się zachować... - Powiedział Fred.
- Kontynuujmy! - Znów zaczął mówić...

Powiadomiona przez Edwarda Cecilia zeszła na dół, zobaczyła Angelikę.
- Angelika! Witaj! - Cecilia podbiegła do niej i ją przytuliła, Angelika również ją przytuliła.
- Co cię tutaj sprowadza? Czyżbyś nie dostała listu z zaproszeniem na bal? - Spytała Cecilia.
- Cecilio... Zaproszenie dostałam, dziękuję. Jednak teraz mamy poważne kłopoty... - Powiedziała Angelika.
- Czarodzieje... Zaatakowali Londyn. - Angelika włączyła radio, tv, pokazała Cecilii co się dzieje.



Fred mówił dalej.
- A więc teraz, gdy zginął Minister Magii... Ktoś musi go zastąpić. Ktoś znacznie... Mądrzejszy, sprytniejszy i potężniejszy! A więc, mugole... Fotel Ministra zajmę ja! Fred! Hahahaha! - Fred zaczął skakać przed kamerą.
- Szefie! - Krzyknął Parszywy Czarodziej, który trzymał Różdżkę przy skroni jakiegoś mugola.
- Kropnąć go? - Spytał.
Fred odwrócił się do niego, kamery dalej ich nagrywały.
- Nie! Zrób mu tosta! - Krzyknął Fred.
- No jasne, że tak! - Krzyknął, następnie kopnął w nogi Mugola trzymanego przez Czarodzieja. Po chwili błysnęło zielone światło.
Fred znów odwrócił się w stronę kamer...
- Jestem Bogatym i silnym Czarodziejem... Biznesmenem. Show-manem! Widzicie, wasze piękne miasto upada... Niedługo wszyscy zginiecie! Haha! Ale nie, nie... Nie zginiecie, gdyż zostanę Ministrem i was... Obronię! Tak! Wszystkich was uratuję! Hahahaha - Krzyczał Fred, Trzymał swoją Różdżkę i walizkę.



- To znowu Fred! - Krzyknęła Cecilia.
- Jaki Fred? Cecilio?! - Spytała Angelika.
- To już jego koniec, tego za wiele... - Powiedziała Cecilia, następnie krzyknęła rozkazy do Edwarda.
Po chwili w sali głównej pojawiło się wielu potężnych Czarodziejów i Aurorów, wiele magicznych istot.
- Wyruszamy! Wyruszamy zniszczyć wroga... Zniszczyć łajdaków, którzy spustoszyli Londyn! - Krzyczała Cecilia, trzymając Różdżkę, następnie odwróciła się do Angeliki.
- Zostań tutaj, Angeliko... Tutaj nic Ci nie grozi. - Powiedziała.
- Ale dokąd idziesz, Cecilio? Chyba nie będziesz... Walczyć?! - Powiedziała Angelika.
Cecilia uśmiechnęła się do niej, następnie odwróciła się do Czarodziejów i istot.
- Ruszamy do Londynu! - Krzyknęła, po chwili Cecilia wraz z armią deportowała się na ulice Londynu...

Arcan w tym czasie ciągle regenerował siły, nie mógł się ruszyć z łożka..

Malacath opanował już cały Hogwart. Wybił wszystkich czarodziej, nauczycieli. Zabił nawet uczniów...

=====

Tymczasem Neclar i Ralof nadal szli przez las...

Meret i Ros upadli na ziemię i leżeli przez kilka godzin na dziedzińcu, w tym czasie Malacath wybił każdego kto był w zamku. Na nic zdały się ochronne zaklęcia. Wielki i okrutny mroczny elf wymordował czarodziei. Tylko nielicznym udało się uciec i rozproszyć po magicznym świecie.
- Wstawaj, wstawaj, patrz co się stało.. - mówił po cichu Meret do Rosa
- Co.. - odpowiedział Ros
- Uciekamy i to już.. - powiedział Meret
- Co, co się stało.. - mówiąc to Ros deportował się z Meretem do kryjówki Saula.

Lord Malacath ustał w głównej sali Hogwartu. Przy ścianach pomieszczenia byli ustawieniu Kultyści, każdy stał metr od siebie.
- Wybornie... -powiedział sam do siebie
Nagle zauważył biegnącego przez korytarz ucznia. Pochwycił go zaklęciem, przyciągnął do siebie. Chłopiec upadł na kolana przed Lordem.
- Wiesz... Byłem takim samym uczniem jak ty - schylił się do chłopca.
- Też myślałem że zostanę potężnym czarodziejem...
- I wiesz co? - ustał za nim
- Ja nim zostałem.
- Moją potęgę budowała nienawiść do waszego nędznego króla Neclara... - Lord użył zaklęcia uśmiercającego na uczniu, padł martwy na ziemię...

=====

Neclar i Ralof doszli do dziwnego na pozór miejsca. Nie dla Neclara i Ralofa, bowiem był to ich dawny obóz... Na polanie stały zniszczone namioty, niektóre były przewrócone, niektóre wisiały na drzewach. Wszystko było spowodowane przez wiatr, bądź okolicznych złodziei i wieśniaków. Neclar wyszedł na środek całego tego "bałaganu"...

=====

- Namira, wracaj z Seekerami. Będę oczekiwał cię w Hogwarcie.
- Ale... Fred? - spytała
- Zostawcie go. Im szybciej się go pozbędziemy, tym lepiej - Lord zamknął połączenie.