Serwery Minecraft

Meret deportował się do Hogwartu, wyrzuciło go jednak poza obszar zamku, wielka ochronna bariera nie pozwala na wtargnięcie do zamku. Przy końcu mostu stała para strażników.
- Kim jesteś? - spytali poważnie
- Meret - odezwał się
Strażnicy spojrzeli na siebie i wpuścili Mereta bacznie patrząc na niego z oddali.
- Merecie! Tyle dni Cię nie widziałem! - krzyknął Ros z oddali
- Ros!
- Słuchaj, musimy zebrać wszystkich, robi się niebezpiecznie, znaleźliśmy siedzibę Malacatha - poważnie powiedział Ros
- Gdzie jest Arcan?! - szybko powiedział Meret
- Nie widziałem ani jego ani Tempusa... - powiedział smutno
- Arcan walczył z Malacathem, jednak przegrał, ten elf jest naprawdę bardzo potężny.. - dodał Ros
- Boje się że coś mu się stało.. - dodał ponownie

- Dobrze wiesz, że Cecilia jest wnuczką Lorda Carrabotha... Nigdy nie możemy lekceważyć jej potęgi. Mimo, że od dawna nie musiała używać Różdżki, na pewno nie zapomniała nauk swojego wspaniałego Dziadka... - Powiedział Fred.
Fred spojrzał na Malacatha.
- Mam nadzieję, że te twoje... "Stworzenia?" - Powiedział Fred.
- Będą pożyteczniejsze niż brudy z Nokturnu, Haha. - Powiedział Fred. Fred zauważył, że jeden Kultysta czyta gazetę, wyrwał mu ją.
"ATAK NA MINISTERSTWO, POŁOWA SPŁONĘŁA. ŚMIERĆ MINISTRA MAGII. FRED SPRAWCĄ! FRED POSZUKIWANY PRZEZ KRÓLOWĄ!" - Przeczytał.
- Haha, Widzicie? W Magicznym Świecie panuje teraz ogromna panika... To idealny moment, by panika zapanowała u naszych sąsiednich mugoli! Pora na Show! Hahah! - Krzyczał Fred.

- Nie wywiń żadnego numeru, Fred. Seekery zabiją cię jeśli zrobisz choć jeden krok za daleko - Lord wstał, deportował się do podziemi twierdzy.

Seekery były ustawione w szyku, było ich na oko około 250...

Fred chwycił swoją walizkę, wyszedł przed twierdzę, ujrzał stojące w szyku Seekery, wraz z nimi stała Namira.
Przyłożył swoją Różdżkę do gardła, aby go słyszeli.
- Witaaajcie! Dzisiaj idziemy psocić! Haha! Na ulicach Londynu! Macie niszczyć wszystko, samochody, budynki, zabijać każdego Mugola! - Mówił Fred.
- A ja... Ja, przekażę wiadomości! Zrobię Show! - Powiedział.




Cecilia patrzyła jeszcze chwilę na grób Davy'ego... Nagle, podszedł Auror.
- Pani... Rozpoczęliśmy odbudowywanie Ministerstwa, aczkolwiek wiele Czarodziejów nie może teraz pracować. - Powiedział.
- Pani. Kto obejmie teraz fotel Ministra? - Spytał.
Cecilia odwróciła się, ruszyła w stronę zamku ze łzami w oczach.

- Chodź Ralof... Nadszedł już czas... - powiedział Neclar, po czym razem z Ralofem ruszył wgłąb lasu...

=====

- Wasz pan rozkazał słuchać się mnie. Zabijcie tego świra jak tylko coś będzie nie tak. Lord nie pozwoli sobie na błędy - powiedziała szeptem do pierwszych ustawionych przy niej Seekerów.
Namira teleportowała się na ulice Londynu, Seekery zrobiły to zaraz po niej.

=====

- Claviusie...
- Zostań w twierdzy, ja muszę udać się do Hogwartu.
- Tak, Lordzie.

Malacath teleportował się pod Hogwart.

=====

Strażnicy Hogwartu ujrzeli Lorda. Nie wiedzieli kim jest, ponieważ było dość ciemno.
- Widzisz go? - złapali za broń
- Uhmm... - powiedział drugi
- Trafiłem dobrze...? Hogwart? - spytał Malacath, doskonale wiedział gdzie jest
- Tak, szkoła magii - Hogwart. Czego szukasz? - spytał strażnik
- Szukam... - ścisnął obie pieści, strażnicy unieśli się w górę miotając się w powietrzu
- Rozrywki. Wyzwania... Cokolwiek. Jak widzę wy mi tego nie dostarczycie - udusił dwóch mężczyzn, wszedł za barierę ochronną robiąc gestem ręki dziurę w niej, strażnicy upadli martwi na ziemię.

Fred patrzył na deportujące się Seekery. Poprawił krawat, ścisnął swoją walizkę, następnie deportował się na ulice Londynu...
- Zaczynamy przedstawienie! Haha! - Z walizki Freda wyskoczyła Różdżka, Fred ją chwycił, wycelował w ławkę, cisnął bombardą, ławka eksplodowała.
- Teraz mam nowych kolegów! - Krzyczał Fred, następnie cisnął w samochód, który jechał, samochód eksplodował.



Cecilia weszła do swojej komnaty, zamknęła drzwi...

Seekery po godzinie zaczęły opanowywać cały Londyn. Niszczyły budynki, auta, zabijały mugoli...

=====

Malacath wszedł na dziedziniec. Zauważył Mereta, Rosa, i kilku strażników za nimi. Powolnym krokiem się do nich zbliżał...

- Arcan dawał nawet radę Malacathowi ale nie wiem jak to się skończyło, Arcan deportował mnie i został sam.. - powiedział Ros
- Zastanawia mnie jeszcze gdzie jest Tempus, nie widziałem go dawno.. - powiedział Meret

Strażnicy zauważyli Lorda. Skierowała różdżki w jego stronę. Malacath uniósł ich w górę, Meret i Ros nie wiedzieli co się z nimi dzieje. Po chwili strażnicy zostali uduszeni.
- Kolejne spotkanie! - krzyknął Lord w ich stronę

Cecilia usiadła w swojej komnacie na łóżku. Spojrzała na okno, następnie na szafkę, na której stało kilka zdjęć. Jedno było z Davy'm. Cecilia chwyciła zdjęcie, na którym była Ona i Davy, postacie na zdjęciu się poruszały. Spojrzała na zdjęcie.
- Davy... Dlaczego... Dlaczego zginąłeś? Dlaczego nas opuściłeś... - Mówiła do zdjęcia.
- Boję się teraz o Azulę... Nie wiem, kogo mam mianować na twojego następcę... Nie wiem! - Powiedziała Cecilia.
- Ale... Nie, nie mogę rozpaczać... Trzeba przywrócić porządek w Ministerstwie... - Mówiła Cecilia, patrząc na zdjęcie.



Mugole biegali, ulice płonęły... Londyn ogarnęły krzyki, wrzaski i wybuchy.
- Hahaha! Mugole, Mugole... Biedni Mugole! - Krzyczał Fred, następnie cisnął w biegnącego faceta, błysnęło zielone światło, ten padł martwy.
Fred szedł uliczką z Różdżką w prawej ręce i walizką w lewej, ciskał we wszystko śmiejąc się.
Fred zauważył nadjeżdżający samochód telewizji mugolskiej, ale także magicznej.
- O! W samą porę! Już do was pędzę! - Fred zaczął iść w stronę samochodów...


Tymczasem Królowa Angelika piła właśnie Herbatkę.
- Królowo! Zaatakowano Londyn! Całe miasto płonie! - Krzyknął jakiś sługa.
Angelika zerwała się z krzesła.
- Czyja to sprawka?! - Krzyknęła.
- To jakieś... Stwory... Magiczne stworzenia... - Powiedział.
- Stworzenia? Natychmiast musimy udać się do Królowej Cecilii. - Powiedziała Angelika. Ruszyła w stronę kominka...