W tym samym czasie w Dalthei na arenie zamkowej, Naberal właśnie zakończyła swój czterogodzinny trening walki. Jej trening był bardzo intensywny i męczący. Czuła wyraźnie jak pot spływa strumieniami po jej czole.. ale również też po całym jej ciele.. Przez jakąś chwilę dyszała ciężko a ręce oparła o swoje kolana spoglądając na ziemie. Wiedziała że powinna iść się teraz odświeżyć pod prysznicem a nastepnie wrócić do swoich obowiązków jako pokojówki.. Naberal praktycznie nigdy nie spędzała swojego czasu na odpoczynku, nawet pomimo tego, że posiadała pewne hobby, nie rozwijała swoich własnych pasji gdyż uważała to za stratę czasu.. była pełni oddana swojej pracy i służbie do tego stopnia że była uznawana przez swoje siostry za pracoholiczkę. Nikt jednak nie był w stanie w tej sprawie przemówić jej do rozsądku.
Gdy Naberal lekko odetchnęła i podniosła swój wzrok, dostrzegła Ignathira w towarzystwie Solussy którzy przechadzali się po okolicy. W żaden sposób ją to nie zdziwiło. Naberal dostrzegła, że ostatnimi czasy Solussa spędza coraz to więcej czasu z lordem Ignathirem i choć nadal bywa mocno zazdrosna, zupełnie tak jak kilka godzin temu gdy to Nabe była z Ignathirem razem w łaźni, to zdecydowanie sytuacja przechyliła się na jej korzyść i powinna być z obecnej sytuacji zadowolona.
Naberal dostrzegła jednak po chwili wzrok Solussy na jej osobie, oraz uśmiech na jej twarzy. Naberal nie wiedziała o czym rozmawia z Ignathirem, oboje bowiem stali za daleko aby mogła ich usłyszeć... Nagle jednak Solussa kiwnęła głową i teleportowała się. Arcymag odwrócił wzrok spoglądajac na Naberal i ruszył w jej kierunku. Naberal wolnym krokiem zeszła z areny i pochyliła głowę przed arcymagiem gdy ten stanął przed nią.
- Lordzie Ignathir... - powiedziała Naberal
Ignathir kiwnął wolno głową spoglądając na Naberal w milczeniu. Wydawało sie że prześledził ją w całości.. od myśli aż po ubiór, a ten w końcu był jej strojem treningowym, a nie jej służbowym ubraniem pokojówki.
- Nadal trenujesz... Mówiłem abys odpoczywała... - powiedział Ignathir poważnym tonem.
Naberal otworzyła lekko usta.
- Mój Panie.. ale ja..
Ignathir podniósł rękę a Naberal natychmiast zamilkła i opuściła wzrok.
- Dlaczego to robisz? Jeżeli dalej bedziesz prowadzić tak destruktywny tryb życia, może to wpłynąć negatywnie na twoje zdrowie a nawet zycie... Ranisz sama siebie... Wszystko jest dozwolone Naberal.. ale trzeba miec umiar... Ty jednak go nie posiadasz... zatracasz się w treningach i pracy... Nie znajdujesz czasu na sen i odpoczynek...
Naberal przez moment milczała nie wiedząc co powiedzieć.
- Wybacz... - odparła cichym tonem po chwili
Ignathir odwrócił wzrok i westchnął lekko.
- Pamiętasz co mówiłem ci o Vekcie? Nie chce stracić kolejnej służącej... - dodał poważnym a zarazem lekko przygnębionym tonem. - Wiem że jesteś liderką Plejad i jak poważna jest to funkcja...Aczkolwiek nie chce abyś zatracała się w bezsensownej spirali nieustannej pracy... Praca to nie wszystko Naberal...
Naberal podniosła lekko wzrok i pokiwała głową.
- Rozumiem mój Panie... - powiedziała Naberal
Ignathir spojrzał z powrotem na Naberal, jego oczy błysnęły zielonym blaskiem.
- Podjąłem już pewną decyzję... - odparł Ignathir.. - Niebawem bedę mieć dla ciebie pewne zadanie...
- Zadanie? - zdziwiła się lekko Naberal
Ignathir pokiwał wolno głową.
==================================================
Natomiast w Arkham, Entoma podążała własną ścieżką. Po wydarzeniach w willi Gojo była bardzo poirytowana. Wieści o Lupus przez tego cymbała Satoru z pewnością się rozniosły po całym mieście. Wiedziała że Ignathir z pewnością byłby wściekły gdyby się o tym dowiedział. Zamierzała za wszelką ceną uciszyć sprawę... jeśli bedzie trzeba to nawet za sprawą siły... W magicznym wymiarze nie było istot których Entoma się obawiała... Była wystarczająco potężna aby stawić czoła w walce każdemu zagrożeniu. Ludzie byli dla niej pod-istotami.. Nic nie wartymi, żałosnymi i próżnymi pasożytami.. A po dzisiejszych wydarzeniach jedynie pogłębiła się w tym przekonaniu, że to prawda... Być moze Lupus która jest urodzoną ekstrawertyczką jest w stanie się z nimi dobrze dogadywać a moze nawet i lubić... ale Entoma? Nic z tych rzeczy.. Nigdy nie zależało jej na ludziach, nie przejęła się w żadnym stopniu ofiarami które zginęły w wyniku jej walki ze Żniwiarzem, nie czuła się w żadnym stopniu winna ich śmierci... Co więcej teraz była gotowa zabić każdego kto by rozpowiadał plotkę o Lupus... Nie zamierzała się hamować... Jeśli będzie trzeba, była gotowa wyrżnąć całe miasto... Nie stanowiło to dla niej żadnego problemu...
Nie czuła sie związana z tym światem w żaden sposób.. w końcu pochodziła z innego wymiaru... a jej cierpliwość, tak jak kazdej istoty miała pewne granice...
Rozmyślając tak Entoma podrzuciła sobie raz sztyletem, który otrzymała od Drakkana i ruszyła dalej przez miasto.