Wszyscy patrzyli na nieumarłego w milczeniu.. Dziwił ich fakt ze był tu całkiem sam... Nieumarła armia która terroryzowała miasto nie wkroczyła do zamku...
Azzar zmrużył lekko oczy... W tej dostrzegł ze nadchodzi ktoś z zewnątrz.. Król szybko rozpoznał kto to... Młoda dziewczyna... o włosach koloru łososiowego blondu i szmaragdowych oczach... To była ta cała "uzbrojona wiedźma", która z łatwością wybiła żołnierzy w Morgun i Kolrim..
- Shizzu.... - powiedział nagle Nieumarły - Pozbądź się ich...
Pokojówka kiwnęła wolno głową po czym wyciągnęła zza pleców swój magiczny karabin i przeładowała go.
Zolnierze widząc co sie dzieje ruszli napierając na wroga, jednak Shizzu była dużo szybsza i w mgnieniu oka powystrzelała żołnierzy jak kaczki... Ich ciała błyskawicznie upadły bezwładnie na ziemie tonąc w kałuży krwi.. Azzar widząc to wziął głeboki oddech i popatrzył gniewnie na nieumarłego.
- Nieumarły Król... - powiedział Azzar - Ty jesteś tym który stoi za tym wszystkim...
Ignathir spoglądał na Azzara przez chwile a nastepnie zaśmiał sie ponownie.
- W rzeczy samej... - odparł rozkładając ręce
Azzar syknął gniewnie.
- Jeżli myślisz, że sie poddam i ulegnę to jesteś w błędzie... Nie oddam Ci tego królestwa... Nie oddam Ci mojej córki... Nie zabijesz jej tak jak mojego syna... Nie pozwolę na to.. - ryknął Azzar zaciskając piesci.
- A więc mimo wszystko zamierzasz stawiać opór do samego końca... - powiedział Ignathir - To doprawdy szlachetne i odważne z twojej strony... jednakże tym samym głupie i bezcelowe..
- Jak śmiesz tak mówić potworze! - ryknął Wilhelm i rzucił sie z nożem na arcymaga.
Ten jednak błyskawicznie skierował swoje spojrzenie na doradcę i nim ten do niego dobiegł, wyciągnał rękę przed siebie.
-
Grasp Heart... - powiedział mrocznym tonem Ignathir a jego oczy błysnęły jaskrawą zielenią Wiecznego Ognia.
Natychmiastowo Wilhelm stanął w miejscu jak wryty... był kompletnie sparaliżowany.. Jego oddech sie zatrzymał... Azzar nie mógł uwierzyć własnym oczom. Chwile później Ignathir zacisnął swoją dłoń... Gdy to zrobił do uszu Azzara dobiegł głośny trzask...
Wilhelm padł na ziemie martwy.. Jego serce zostało właśnie zmiażdżone... śmierć była natychmiastowa...
- Wilhelm!! - krzyknął Azzar i podbiegł do jego ciała nie mogąc uwierzyć w to co sie stało. Przyłożył ręke do jego twarzy.. Z jego ust i nosa wylewały się rzeki krwi..
Ignathir opuścił wolno swoją rękę spoglądajac na Azzara w milczeniu..