Serwery Minecraft

Galthran obserwował to co się dzieje między Callisto a Entomą, był dosyć zszokowany... nie ważył się jednak wcześniej odzywać... dopiero teraz, gdy Entoma mu pozwoliła... westchnął i zrobił kilka kroków bliżej, ale zatrzymał się jeszcze będąc oddalonym...
Callisto jest kobietą Sisyphusa, którego Galthran ceni najmocniej z całego bractwa, Stopczyk i Azazlef byli mu właściwie obojętni, jednak Sisyphusa mocno od samego początku szanował.. podziwiał jego umiejętności...
Sama czarownica również nigdy nie zrobiła nic przeciwko Galthranowi, nie miała z nim nigdy na pieńku, nie kłócili się i nie walczyli..
- Widzę że zachowanie Callisto jest znacznie inne od tego jak zawsze się zachowywała.. - odparł Galthran zerkając na Callisto z której oczu ciekły łzy, tusz spod rzęs nieco jej się rozmazał a sama cała praktycznie dygotała...
- Hmm.. Myślę że zrozumiała co się wydarzyło i w jakiej jest aktualnie sytuacji... Myślę że będzie Ci teraz absolutnie posłuszna Entomo, potulna i uległa, nie jest bowiem w stanie sprzeciwić się temu co mówisz i co robisz... - kontynuował Galthran - To co ją czeka zależy w pełni od ciebie Entomo.. jednak moim zdaniem nie zabijaj jej.. w Sisyphusie mogłaby wówczas narosnąć nieopisana furia która pochłonąć mogłaby wiele miast i zabudowań. Wiele zniszczeń... także wykonała to co jej kazałaś, przekonywała dowódców.. mimo że wielu brutalnie na nią spoglądało.. wielu miało parszywe brutalne myśli w głowach... - mówił czarny rycerz
- Myślę że Callisto jest gotowa zrobić wszystko, że jest już całkowicie uległa i posłuszna.. - dopowiedział zerkając na Callisto, ta była kompletnie zdominowana..

Entoma opuściła swoje ostrze i schowała je z do rękawa.. Callisto upadła w tej chwili na ziemię dysząc i sapiąc.. Entoma kątem oka spojrzała za siebie spoglądając na Galthrana.. Nic jednak nie powiedziała i z powrotem skierowała swój wzrok na Callisto..
- Podziękuj Galthranowi... Tym razem bowiem masz szczęście księżniczko...- powiedziała Entoma do Callisto po czym chwyciła ja swoim rękawem brutalnie za włosy podnosząc jej głowę w górę tak aby patrzyła prosto na nią - Aczkolwiek... Jeśli jeszcze raz usłyszę o czymś takim ze strony mieszkańców... Jeżeli spróbujesz coś zrobić bez mojej zgody... To nie zdołasz się schowac.. nie zdołasz uciec... Dopilnuje abyś doznała cierpienia jakiego jeszcze w swoim żałosnym życiu nie zaznałaś...
Po tych słowach puściła jej włosy i kopnęła ją z impetem swoim obcasem w twarz na tyle mocno że czarownica splunęła strumieniem krwi a jej ciało wbiło się w ścianę.
- Parszywe ścierwo... - powiedziała Entoma mrocznym tonem - Zjeżdżaj mi z oczu...

Callisto czuła ból po uderzeniu Entomy... czuła przeszywający ból w ciele... czuła krew w ustach... była mocno obita.. syknęła i jęknęła leżąc skulona na ziemi...
Po chwili dygotając zdołała zmienić pozycję leżącą na klęczącą... odetchnęła i ponownie syknęła z bólu... po chwili wolno zdołała się wyprostować i rzuciła spojrzenie na Entomę i Galthrana... za moment kuśtykając ruszyła w kierunku wrót... po chwili otworzyła drzwi i wyszła, chciała jak najszybciej się stąd wymknąć i odejść od Entomy...

Galthran kiwał wolno głową widząc sytuację... westchnął.. spojrzał na Entomę... ucieszył się że miał okazję ponownie pozostać sam na sam z pokojówką...

Entoma spoglądała jak Callisto znika za drzwiami... Gdy odeszła, pokojówka odwróciła się z powrotem i zasiadła wygodnie na swoim tronie. Założyła noge na nogę i zaczęła sobie machać prawą stopą w powietrzu spoglądając w milczeniu przed siebie.
- Jestem pewna, że Callisto i tak nie będzie sie trzymała moich nakazów... - powiedziała nagle Entoma i kiwnęła lekko głową - Ale... to nawet się dobrze składa... Miałeś racje... Zabicie jej tu i teraz byłoby dla niej wręcz wybawieniem... Nie ma nawet pojęcia co ją czeka... Już niebawem zapłaci za swoje grzechy...

Vattier i Alfred spoglądali w milczeniu na Cesarza oczekując jego słów.
- Czy wiecie coś więcej o tej całej Aeris? - zapytał nagle Cesarz
Obaj żołnierze popatrzyli na siebie nawzajem.
- Coż.. Rozmawiałem z nią tylko przez chwile.. Wydawała się jednak spokojną i inteligentną osobą... - rzekł Vattier - O szczegóły ją nie wypytywałem... Wybacz mój panie...
- Rozumiem...
- Ale była bardzo ładna... - wtrącił Alfred uśmiechając się - Miała piękne oczy.. zgrabną sylwetkę... długie czarne włosy...
W tej chwili Cesarz westchnął i podniósł wolno rękę.. Alfred natychmiastowo zamilkł.
- Wystarczy tego... - rzekł poważnym tonem i skierował swój wzrok na Vattiera - Jezeli ta czarodziejka była tak bardzo imponująca, to chcę się o tym przekonać na własne oczy... Popytajcie ludzi.. Być moze któryś z mieszkańców ją widział lub o niej słyszał...Moze nawet ktoś wie gdzie się znajduje.. Zbierzcie informacje a potem za kilka dni przedstawicie mi raport...
- Oczywiscie mój Panie.. - odparł Vattier.
- A teraz wracając już do poważniejszych spraw... - powiedział Cesarz ponownie wstając z fotela - Musimy przygotować się na nieuniknioną wojnę... Ktokolwiek lub cokolwiek co podbiło królestwo Altary z pewnością nie poprzestanie na pojedynczym kraju...
Vattier pokiwał wolno głową.
- A więc jakie sa twoje rozkazy mój Panie?
Cesarz słysząc te słowa jedynie uśmiechnął sie szyderczo pod nosem. Miał już pewien plan...



Tymczasem Ptolemy opuszczając zamek , wrócił z powrotem do centrum miasta gdzie portal do Dalthei nadal był aktywowany... Przez chwile obserwował jak umarli po kolei przenoszą wszystkie pisemne dzieła, po czym sam udał się w stronę biblioteki aby zobaczyć jak dużo im jeszcze zostało... Jak sie okazało praktycznie cała biblioteka została już opróżniona... W srodku pozostały jedynie już puste regały i stoliki... Kilku nieumarłych zabierało właśnie ostatnie ksiązki z półek.
Ptolemy kiwnął wolno głową.
- Sprawdźcie dokładnie czy nie została pominięta choćby jedna książka... Wszystko ma zostać opróżnione tak jak nakazał Najwyższy... - rzekł donośnym głosem stojąc w progu z rękami schowanymi do tyłu.
Nieumarli burknęli na znak ze rozumieją polecenie i natychmiastowo zaczęli przeczesywać bibliotekę sprawdzając czy nie ma gdzieś jeszcze jakiejś ukrytej półki...

Callisto opuściła twierdzę zakonu czarnych rycerzy... pospiesznie stamtąd uciekła.. nie chciała mieć więcej styczności z Entomą... jak najszybciej oddalała się od twierdzy...
Czarownica po jakimś czasie dotarła do rezydencji Sisyphusa w której mieszkała... pospiesznie weszła do środka i zamknęła drzwi...
Całe jej ciało nadal dygotało, jej ręce się trzęsły, miała rozmazany makijaż na twarzy i potargane włosy... pospiesznie nalała sobie łyka wody do szklanki i się napiła... po chwili wolno weszła po schodach na górę i otworzyła drzwi od ich sypialni, a po chwili położyła się na dużym łożu i skuliła lekko...



Galthran słuchał słów Entomy i spoglądał na jej prawą stopę którą machała... nie mógł oderwać wzroku, kiwał wolno głową...
- Nie wiem do końca co masz na myśli... jednak twoje zdanie jest najważniejsze... - odparł po chwili odpowiadając na jej słowa... nie wiedział co pokojówka planuje...
- Twoja stopa Entomo.. - wypowiedział nagle niespodziewanie, samoistnie... nie kontrolował słów... - Wybacz, Entomo... nie chciałem... - dodał po chwili

Entoma słysząc słowa Galthrana wolno odwróciła głowę w jego kierunku.
- Huh? - mruknęła po czym spojrzał na swoją stopę. Nie do końca wiedziała co Galthran chciał powiedzieć.. Jej stopa wyglądała całkowicie normalnie...
Pokojówka ponownie spojrzała zaintrygowana na Galthrana, tym razem jednak czytając jego myśli... W momencie gdy je poznała natychmiastowo się wzdrygnęła. Myśli Galthrana wędrowały w dzikie rejony o których ona nigdy wcześniej by nie była w stanie sobie wyobrazić... Coś takiego było jednak w sumie do przewidzenia... Pamiętała bowiem doskonale jak Galthran zachowywał się wcześniej... Nadal jednak nie miała pojęcia dlaczego ma tak wielką obsesję na jej punkcie... Nikt normalny nie byłby do tego zdolny...
Mimo wszystko teraz był jej wierny... nie stawiał oporu gdy ta zneutralizowała Azazlefa i Stopczyka... gdy obaliła Callisto... Było to dla niej dosyć... ciekawe...
Entoma chrząknęła nieco próbując zakłócić chwilę ciszy po czym usadowiła się wygodnie i manewrując swoimi stopami ściągnęła buty które opadły na ziemię z trzaskiem.
Galthran wyraźnie to usłyszał...
Entoma przyłożyła prawy rękaw do swojej twarzy nadal machając delikatnie swoimi nogami w powietrzu.. teraz już w samych pończochach..
- Wiesz Galthranie... - powiedziała spokojnym tonem Entoma - Po całym dniu lekko rozbolały mnie nogi... Chyba muszę chwile odpocząć... przydałby mi się jakiś masaż...
Oczywiście to że bolały ją nogi było zwykłym kłamstwem... Entoma była jednak ciekawa jak rycerz na to zareaguje..

W tym momencie umysłem Galthrana zawładnęły dzikie żądze i fantazje, nie wiedział co się z nim dzieje, zawsze w pełni panował nad swoim umysłem, był największym myślicielem z bractwa, znał techniki harmonii i medytacji, absolutnego skupienia... teraz jednak czuł się jakby przepadł... jakby całkowicie zatracił się w swojej Entomie... Czarny Rycerz swój wzrok skupiał tylko na nogach Entomy spowitych pończochami, którymi machała w powietrzu... nie panował nad sobą...
W tej chwili niespodziewanie zbliżył się do Entomy... zrobił kilka kroków do przodu... znalazł się tuż pod tronem na którym siedziała... Czarny Rycerz totalnie pochłonął się widokiem małej pokojówki...
W tym momencie Galthran wolno zdjął swoje ciężkie czarne rękawice które miał na dłoniach... Entoma usłyszała huk gdy jedna z czarnych stalowych rękawic spadła na ziemię, a zaraz za nią druga... w tym momencie mała pokojówka ujrzała jego dłonie, niezwykle silne, zgrabne i dosyć spore i naprawdę świetnie wyglądające.. jego uzbrojenie bowiem zawsze chroniło go przed jakimikolwiek obrażeniami...
W tym momencie Galthran niespodziewanie zniżył się na kolana będąc przed Entomą... padł przed nią na oba kolana... miał teraz na nią idealny widok... wpatrywał się w Entomę i jej nogi...
- Entomo... - przemówił niespodziewanie, był totalnie pochłonięty - Entomo... zezwól mi... - przemówił ponownie.. nie wiedział co się z nim dzieje, jednak jego umysł był całkowicie zawładnięty przez Entomę.. pragnął jej dotknąć...

Entoma spoglądała na Galthrana i zachichotała cicho tak aby jej nie usłyszał... Wiedziała, że rycerz nie zdoła się powstrzymać przed taka pokusą....
- No dobrze... zezwalam... Ten jeden raz... - odparła i przysunęła obie swoje niewielkie stopy przed twarz Galthrana.
Zapewne gdyby okoliczności były inne, to nigdy w życiu nie zezwoliła by jakiemuś rycerzowi się dotykać... ale... Z racji iż to ona tu od teraz sprawuje władzę, a Galthran jest jej od samego początku absolutnie wierny i wykonuje bez zastanowienia jej polecenia... uznała, że bedzie to dla niego odpowiednia nagroda za jego bezgraniczne oddanie...
- Uznaj to za zaszczyt którego jeszcze nikt nigdy nie doświadczył.... - dodała lekko poruszając swoimi palcami u nogi

Galthran wpadł w niesamowitą ekstazę, stan jakiego nigdy nie czuł... w tej chwili momentalnie pochwycił lewą stopę Entomy... trzymał ją w tej chwili w swojej dłoni, tuż przed sobą... zaczął delikatnie sunąć swoją dłonią po stopie maleńkiej pokojówki... była niewielka, mała... Galthran całkowicie ją pochwycił, przejechał po jej pięcie, palcach, następnie posunął ręką nieco wyżej i dotknął jej łydki... posunął dłonią nawet lekko na jej udo, ale momentalnie się opamiętał... po chwili pochwycił jej drugą stopę i trzymał obie, a następnie zaczął je delikatnie muskać i masować... były niesamowicie malutkie i przyjemne w dotyku... Galthran ściskał lekko stopy maleńkiej Entomy i delikatnie masował... rozkoszował się ich dotykiem, nie widział w tym momencie nic innego, był całkowicie pochłonięty... w tej chwili robił masaż nóg swojej Entomie... chciał aby było jej przyjemnie.. jej nogi były całkowicie jego... idealnie leżały w jego dłoniach... Galthran dotykał zarówno całych jej stóp, palców, łydek... kiwał wolno głową...




Sisyphus natomiast od jakiegoś czasu był w Arkham... był już po rozmowach politycznych, to był jeden z jego celów... wiedział że będzie rozmawiał jeszcze na osobności z Isabellą, Ibrahimem, być może jeszcze z Lorenzo i Cassahsem... sam zastanawiał się także nad tym co stało się z Isabellą przy stole, kompletnie go to bowiem zaszokowało..
W tej chwili miał jeszcze kilka celów na swojej wyprawie... aktualnie zwiedził spory teren wspaniałego Arkham... obejrzał jakie zmiany nastąpiły w mieście, rozwój... jednak to nie był jego styl... wiedział że taka wielka metropolia kompletnie nie jest dla niego... w tej chwili planował swoje dalsze kroki..