Serwery Minecraft

- Dziękuje...w imieniu moim i moich żołnierzy... - powiedział Maraal - Zrobię co w mojej mocy aby Ci pomóc... Na tyle ile bedę zdołał i tak długo jak pozwoli mi zdrowie...
Po tych słowach pochylił lekko głowę w stronę Isabelli i udał się na spoczynek zostawiając kobietę samą.


Tymczasem w Dalthei po dziwnej konwersacji z Solussą, Ignathir udał się do łaźni aby sie lekko zrelaksować, Gorąca woda w jacuzzi w znacznym stopniu pozytywnie wpływała na jego kościste ciało. Co prawda Wieczny ogień jedynie powodował ze woda parowała jeszcze mocniej, ale nie przeszkadzało mu to.
- No i to jest życie... - rzekł zadowolony rozkładając ręce na brzegach jacuzzi.
Westchnął głęboko delektując się tą chwilą spokoju.

Po kilkunastu minutach gdy Maraal odszedł a Isabella siedziała w ciszy obserwując nocne niebo i rozmyślając, do jej rezydencji wszedł Kapelusznik... widać było że był nieco zmęczony pomaganiem przy naprawach.
- Isabello... nie śpisz? - spytał pospiesznie - A no tak... zapomniałem... - dopowiedział i odetchnął, a następnie przysiadł się do małego stoliczka przy którym siedziała kobieta, wyczarował elegancki dzbanek pełen herbaty i ładną filiżankę, a następnie dzbanek uniósł się w powietrze i nalał mu picia do filiżanki, czarnoksiężnik wziął łyka i westchnął, rozejrzał się do tyłu i dostrzegł facetów rozwalonych po pokoju w oddali.
- Co to? Kto to, co to za ludzie? - spytał zdziwiony.
- To Maraal i jego ludzie... powrócił, przeżył starcie z Amonem... - odparła księżniczka zerkając w okno.
- Intrygujące... - odparł Kapelusznik

Noc mijała dosyć szybko. Na Abregado panował spokój a w Dohl de Lokke cisza... Naprawy zniszczonych budynków zostały zakończone. Za godzinę miał nastać świt...

Ignathir zakończył natomiast swój czas relaksu. Wyszedł z wody i owinął sie ręcznikiem
- Ech.. nie żebym miał co zakrywać... - burknął sam do siebie wiedząc doskonale o tym że jego ciało składa się z samych kości.
Arcymag podszedł do drzwi i otworzył je wychodząc na korytarz gdzie czekała już na niego jego służąca Naberal. Ta była lekko zaskoczona że arcymag wyszedł z łaźni w samym ręczniku. Ignathir jednak nie zwracając na to uwagi przeciągnął się lekko.
- Oh.. Naberal... Dobrze że jesteś... - rzekł w jej stronę
Kobieta pochyliła lekko głowę.
- Lordzie Ignathir.... - powiedziała
- Musze przyznać, że rzeczywiście ciepłe kąpiele zaskakująco dobrze na mnie wpływają... - rzekł Ignathir. Wydawał sie byc w dobrym humorze. - Ale teraz trzeba wracać do obowiązków...
Naberal kiwnęła lekko głową. Ignathir pstryknął w tym momencie palcem i błyskawicznie jego mroczne szaty pojawiły sie na jego kościstym cele. Następnie przyłożył rękę do głowy przekazując wiadomość telepatycznie.
- Lupus... Entoma... Pora wracać do Magicznego Wymiaru... Czekajcie na mnie przed zamkiem... Zaraz wyruszamy...
Po tych słowach opuścił rękę i rzucił spojrzenie na Naberal.
- Nabe.. Niebawem wrócę... - rzekł arcymag - Do tego czasu przypilnuj proszę aby nie było tutaj żadnych problemów..
- Oczywiście... Jak rozkażesz... - odparła Naberal
Ignathir pokiwał wolno głową i chwile później teleportował się...

Tymczasem Sisyphus wyszedł przed swoją kwaterę... wiedział że zbliżają się ważne momenty, w powietrzu można było wyczuwać już nadchodzący świt... po chwili dołączyła do niego Callisto a także doszedł Azazlef, niebawem mieli wyruszać wysłuchać owego przemówienia Harha...

Isabella przez całą pozostałą część nocy siedziała w ciszy i rozmyślała... układała sobie wszystko w głowie, segregowała... miała ogrom planów, pomysłów i celów do zrealizowania... wiedziała, że niedawno zakończył się pewien etap w jej życiu i teraz nadchodzi nowy... mocno się cieszyła, była podekscytowana nadchodzącymi wydarzeniami... mocno też intrygował ją Harh Krill... zerknęła na zegarek i drzemiącego nieopodal Kapelusznika... niebawem zamierzała wyruszyć.

Mieszkańcy Abregado w tym głownie Nieumarli, ale równiez i inne rasy które żyły z nimi w symbiozie przez te wszystkie lata, zaczeli sie gromadzić w porcie gdzie miało odbyć sie przemówienie Krilla. Bellatrix która spędziła dwa dni w Morgud zdołała dotrzeć na czas i teraz czekała na to co ma się wydarzyć już na miejscu. Zarówno ona jak i Nihil dobrze wiedzieli czego ma dotyczyć przemówienie Krilla dlatego też łatwo można było wyczytać z jej twarzy ze była tym lekko zestresowana.
Chwile później dołączył Nihil wraz ze swoim oddziałem, który noc spędził w rezydencji Krilla rozmawiając wraz z nim na osobności. Nihil podszedł do Bellatrix bez słowa. A po chwili odwróćił wzrok aby spojrzeć na zbierający sie tłum
- Zebrało się dużo ludzi... - rzekł cicho Nihil
Bellatrix wolno pokiwała głową.
- Skoro to publiczne przemówienie, to każdy zdaje sobie sprawę z tego, że bedzie to ważne... - odparła Bellatrix krzyżując ręce.
- To prawda... - odparł Nihil
Świt miał niebawem nastać...


Tymczasem Ignathir przeteleportował sie przed swój zamek. Na miejscu już czekała na niego Lupus oraz Entoma które zjawiły sie natychmiastowo po wydaniu przez arcymaga polecenia..
- Lordzie Ignathir.... - powiedziały obie w tym samym czasie pochylając głowy.
Arcymag machnął rękę a te błyskawicznie z powrotem podniosły swój wzrok.
- Mam nadzieje, że jesteście gotowe... - rzekł arcymag - Bowiem to właśnie od tego momentu rozpoczyna się wasza misja...
Lupus uśmiechnęła się szeroko.
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy... - powiedziała Lupus
- Nie zawiedziemy naszego Stwórcy i Pana... - dodała Entoma swoim przerywanym glosem o zmiennej tonacji.
- Mam taką nadzieję... - odparł Ignathir przez dłuższa chwile spoglądając na obie swoje pokojówki.
Następnie po kilku sekundach zacisnął rękę na swoim kosturze i uderzył nim lekko o ziemie otwierając tym samym portal międzywymiarowy.
- Nadszedł czas... Ruszajmy... - rzekł donośnym tonem Ignathir

Sisyphus w towarzystwie Calllisto i kroczącym za nim Azazlefem dotarł także do portu... rozejrzał się wolno, było tu ogrom istot... coraz więcej przybywało... wypatrzył w pewnym miejscu Nihila i Bellatrix i tam postanowił podejść, nieumarli widząc Sisyphusa przepuszczali go aby mógł dotrzeć w pobliże Nihila... po chwili dotarł do dwójki wraz ze swoim towarzystwem.
- Witajcie... bardzo rześki poranek dzisiaj, nieprawdaż? - rzekł zerkając na coraz większy tłum.


Szalony Kapelusznik natomiast przebudził się... dostrzegł Isabellę która przeglądała jakieś rzeczy w jednej ze swoich torebek... torebka wyglądała bardzo elegancko, czarna ze złotymi akcentami, była dosyć mała ale zapewne wiele rzeczy się w niej mieściło.
- Isabello... dzień dobry... - rzekł i dygnął lekko głową przed księżniczką... coraz to więcej osób już teraz okazywało jej należyty szacunek..
- Witaj, wstałeś? Ja zaraz wychodzę... - odparła i zerknęła na śpiących facetów w dalszych częściach pokoju.
- Isabello, mogę ci towarzyszyć i udać się z tobą na to przemówienie? - spytał czarnoksiężnik i wstał z krzesła.
- Jeśli chcesz, to oczywiście... - odparła i chciała już wychodzić, nie zamierzała budzić Maraala i jego ludzi, wszak byli zmęczeni i potrzebowali odpoczynku.
Księżniczka i czarnoksiężnik podeszli do drzwi od rezydencji.

Nihil rzucił spojrzenie na Sisyphusa. Od samego początku nie za bardzo za nim przepadał mimo to postanowił sie wstrzymać od zbędnych komentarzy. Szybko więc odwrócił swój wzrok na zbierający się tłum. Wiedział że Krill niebawem się pojawi.
- To prawda.. - powiedziała Bellatrix jej ton był jednak lekko przygnębiony.

Isabella opuściła swoją rezydencję w towarzystwie Kapelusznika i po kilku minutach przybyła w pobliże portu... od razu dostrzegła ogrom, ogrom zebranych istot... bardzo ogromne ilości przybyłych... na moment się zatrzymała obserwując wszystko co się tu dzieje, było bardzo dużo istot... po chwili jednak ruszyła w pobliże najważniejszego punktu, czarnoksiężnik poszedł lekko za nią.
Momentalnie gdy zbliżyła się do pierwszych istot te od razu ją dostrzegły... w tym momencie przybycie tutaj Isabelli wywołało wśród tłumu ogromne emocje, wszyscy zaczęli się ekscytować i zerkać na nią z ogromnym szacunkiem... wszak wyczuwali od niej ogromną potęgę i wielu już wiedziało jakie wydarzenia miały miejsce... ogrom istot uniżało głowę ukazując jej należyty szacunek... Isabella poczuła ogromne zadowolenie i dumę z siebie... szła i szukała dogodnego miejsca żeby mieć dobry widok, chciała stanąć możliwie gdzieś z boku...
Sisyphus momentalnie dostrzegł ogromne poruszenie... odwrócił lekko głowę i zobaczył Isabellę w oddali... pokiwał głową i zaśmiał się lekko pod hełmem
Po chwili Isabella odnalazła ciekawe miejsce z doskonałym widokiem... przystanęła tutaj a Kapelusznik obok niej...
Kilku nieumarłych stojących nieopodal natychmiastowo gdy tylko Isabella w to miejsce podeszła, przeniosło wzrok na jej tyłek... zaczęli spoglądać bardzo pożądliwym wzrokiem na całe jej ciało i talię, także włosy i usta... ekscytowali się, nie kryli się nawet... bardzo dużo istot się tutaj zebrało, Isabella była jednak ciekawa Krilla...

Nihil i Bellatrix również dostrzegli Isabelle. Nihil widzac jak zachowują się niektórzy ludzie nie ukrywał swojego zażenowania. Pokiwał przecząco głową i odwrócił wzrok spoglądając w inną stronę.

W tym samym czasie w Dohl de Lokke pojawił się Ignathir wraz z Entomą i Lupus. Praktycznie od razu dostrzegli że na ulicach miasta nie ma nikogo.
- Gdzie sie wszyscy podziali? - zapytała Lupus po chwili
Ignathir w tej chwili aktywował swój wizier. Od razu dostrzegł przez niego ogromne nagromadzenie ludzi w porcie.
- Wygląda na to, że Krill zebrał wszystkich w porcie... - odparł i po chwili wyłączył wizier.
- Powinniśmy się tam udać mój Panie? - zapytała Entoma
- Cóż... nie widzę powodu dlaczego by nie... - odparł arcymag i wzruszył ramionami.
Lupus uśmiechnęła się pod nosem. Od razu wybiegła przodem. Ignathir jednak nie zamierzał jej zatrzymywać.
- Ta to dopiero ma energię... - rzekł arcymag widząc jak Lupus już znika z jego pola widzenia za rogiem
Entoma słysząc to pokiwała głową. Mała pokojówka w przeciwieństwie do swojej siostry nie spieszyła sie jednak i postanowiła dojść na miejsce wspólnie z Ignathirem idąc cały czas obok niego..

Isabella od razu dostrzegła spojrzenia na sobie, jednak była do tego przyzwyczajona, nie była to żadna nowość... uśmiechnęła się lekko pod nosem i rozejrzała po tłumie... naprawdę było tutaj bardzo wiele osób, ona zajmowała wraz z Kapelusznikiem dobre miejsce z którego był świetny widok i nawet spora przestrzeń... była podekscytowana, złożyła ręce z tyłu za plecy i oczekiwała co się wydarzy... w tej chwili wyczuła także pojawienie się Ignathira w pobliżu... w tym momencie uśmiechnęła się szerzej, mocno się cieszyła że arcymag powrócił... ponownie się rozejrzała.