Isabella przez dłuższy moment nie mogła oderwać wzroku od Hinn'a, wpatrywała się w Dżinna bez kontroli, zatraciła panowanie nad wzrokiem a potęga Hinna wprost ją pochłaniała... prawdą zatem są opowiadane niegdyś w Magicznym Świecie legendy o istotach które sunąc po nieboskłonie pochłaniały swą mocą wszystko co żywe, martwe bądź stworzone... Hinn zawłaszczał wszelkie istoty, wpatrywały się w ciemność bijącą z jego ciała przez setki lat i były w nią wchłaniane, bezlitośnie wciągane...
W tym momencie jednak Lushar lekko kiwnął palcem, zapanował nad głową i wzrokiem Isabelli i ponownie skierował twarz księżniczki w swym kierunku wyrywając Isabellę z wiecznego nieustannego amoku w jaki wpędził ją przed chwilą Hinn jedynie swą obecnością.
Lushar obserwował przez moment księżniczkę a następnie lekko poruszył głową. Miał taką zachciankę gdyż od dawna wyczuwał już ogromne nienaturalne zaburzenia w Magicznym Wymiarze... nie obchodziło go to zbytnio, jednak istota jaką była Isabella ostatnio przykuła jego uwagę... zwłaszcza ogromny wzrost jej potęgi i mocy.
- Znam twoją drogę... znam całe twoje życie, wiem wszystko co znajduje się w twoim umyśle... - przemówił arcypotężnym tonem Władca Dżinnów w stronę księżniczki, Isabella chciała coś powiedzieć jednak absolutnie nie miała takiej możliwości... Lushar nie pozwalał jej się w tym momencie odzywać.
- Nawet tutaj można było wyczuć twój ogromny wzrost mocy... zadziwiające... czegoś takiego nie można było wyczuć w Wymiarze Magicznym od wielu wielu lat... wiem do czego zmierzasz... - dopowiedział Dżinn. W tym momencie kiwnął lekko palcem zezwalając Isabelli na głos tym samym odblokowując jej możliwość mówienia. Isabella cały czas zasłaniała oczy rękawem gdyż po prostu była oślepiona, czuła jak wypala jej oczy...
- Po co mnie tutaj sprowadziłeś? W jakim celu..? - odparła wolno kobieta.
Hinn ponownie zaśmiał się stojąc z boku, księżniczka jednak nie odwracała już w jego kierunku głowy i trzymała ją prosto przed Lusharem.
Lushar wpatrywał się w księżniczkę.
- Od dawna nie widziałem takiej jak ty istoty z waszego świata... nie sądziłem że jeszcze ujrzę... - dopowiedział dżinn. Isabella nic nie rozumiała.
W tym momencie Władca Dżinnów lekko kiwnął dłonią przejmując nad Isabellą kontrolę.
- Strach... - wypowiedział, a całe ciało Isabelli zaczęło trząść się ze strachu... nigdy jeszcze się tak nie bała.
- Niepokój... - wypowiedział po chwili, a księżniczka cała zbladła, nogi zaczęły jej drżeć, prawie upadła...
- Panika! - dodał... księżniczka zaczęła się bezwładnie szamotać, jej ciało dostało amoku. Horkruks który Sisyphus miał przy sobie aż zaczął się szamotać, czarny rycerz mocno się zdziwił... było to niespotykane zjawisko.
Lushar mógł kontrolować umysł każdej istoty... wszak przewyższał każdego tysiąckroć... mógł wpływać na zachowania, przejąć kontrolę całkowicie nad umysłem... zawładnąć człowieka i istotę. Mógł w sekundę złamać psychikę nawet najbardziej odpornej persony... mógł w sekundę zmiażdżyć wszelkie przekonania, wartości i zmienić sposoby myślenia... mógł złamać nawet najbardziej wytrwałego, trwale uszkodzić najbardziej zdrowego. W dosłownie sekundę mógł zmienić istotę w wyższy bądź niższy byt, całkiem ją zmienić, przekształcić... uformować na nowo... potęga absolutna bez granic.
Isabella odczuwała ogromny ból w głowie i w całym ciele, wprost wyła z bólu... Dżinn jednak odmachnął ręką i anulował swe czyny, księżniczka padła na kolana bardzo zmęczona, oddychała ciężko i cały czas była oślepiona blaskiem tego miejsca.
- Krocz zatem dalej swoją drogą... Isabello Carraboth Bal... wszak jest ona według mnie właściwa. - przemówił po chwili. - Pamiętaj jednak, że na świecie są istoty wyższe... - dopowiedział po chwili i zrobił krótką przerwę. - Lord Carraboth wiedział, sam taką był... jedyny którego wnętrza umysłu nie widziałem... mistyczne... - dopowiedział dudniącym tonem, księżniczka aż poderwała głowę, jaskrawość jednak ponownie oślepiła ją i zaatakowała jej oczy.
Lushar gestem dłoni uniósł księżniczkę w powietrze i skierował jej wzrok na siebie, nie mogła odwrócić głowy.
- A to moja nagroda dla ciebie... twój umysł jest silniejszy niż myślałem zanim wszystko z niego wyczytałem... twoja nieugiętość i wytrwałość są wielkie... - przemówił w kierunku księżniczki mocnym tonem, ta nadal mocno zdziwiona i cały czas oślepiona blaskiem tego miejsca... jej głowa mocno pulsowała, nie zamierzała się jednak niczemu przeciwstawiać wszak nie mogła przecież nic zrobić... słuchała zatem słów istoty.
Obok Isabelli w tym momencie pojawił się niezwykły miecz...
- Nazywać będzie się w waszym wymiarze "Ostrze Świetlistego"... miecz który zamieni w proch twoich wrogów Isabello... przekazuję tą moc w twoje ręce... - dodał Lushar i skierował miecz w kierunku dłoni księżniczki, ta pochwyciła.
- W twoim świecie żadna moc nie przełamie tego ostrza... miecz bowiem wykreowany jest z czystej świetlistości i jaskrawości mojej potęgi... jego ostrość nie zna granic... jego żar stopi najgrubszą zbroje... - dopowiedział mocnym tonem. - Lekkość i wygoda z jaką będzie dane używać ci tego miecza będą wyśmienite... trzymanie miecza w rękach będzie dodawało ci sił witalnych... ostrze pojawi się zawsze w odpowiednim momencie gdy o nim pomyślisz... moc pojawi się w twojej dłoni... nie musisz nosić miecza ciągle przy sobie... - dodał Lushar.
- To mój dar dla ciebie, istoto... - dodał kończąc i szybkim ruchem machnął ręką... Isabella w tym momencie ujrzała jedynie ciemność, wszelki panujący dookoła blask zanikł... zemdlała, nie czuła nic...
Nagle po dłuższej chwili obok Ignathira i Raughna pojawił się świetlisty snop światła... persony zostały całkowicie oślepione, a pobliski teren całkowicie wypalony przybyłym blaskiem jednak bez pożaru... po chwili ze świetlistości wypadła Isabella...
Księżniczka upadła na kolana tuż przed Ignathirem i Raughnem, chwile się nie ruszała i nie wstawała z kolan, głowę miała spuszczoną, ciężko dyszała a oczy miała zamknięte...