Serwery Minecraft

Nie wiem mordo myślałem że tylko ja tak mam

- Nie.. - odparł Amon - Żyje tu wystarczajaco długo aby zrozumiec jak działa ten świat.. Teraz jestem w stanie stwierdzić ze nie ma tu miejsca dla zwykłych ludzi.. nie ważne na jak odległe zakątki by sie nie udac.. i tak znajdzie sie ktoś by ten spokój zniszczyć.. Nieustanne wojny od setek lat, kataklizmy... olbrzymie bestie.. potężni czarodzieje... morderstwa i intrygi... Jedynym wyjściem.. najbezpieczniejszym wyjściem jest zabranie ich z tej przeklętej krainy.. przynajmniej tych którzy tego zapragną.. Projekt stworzenia Carridi - państwa ludzi, był zbyt utopijną koncepcją aby wyszła na dłuższa metę.. Pora skończyć śnić i obudzić się w rzeczywistości.. szarej.. pachnącej trupem..

- To twoi podwładni, twoi ludzie... Zrobisz jak uważasz, ale pamiętaj że informacja o Magic World nie może wypłynąć do świata Mugoli. To zaburzyło by spokój całej krainy, nie tylko Carridi - odparł Neloth.
- Co do tych terenów, to nie chce ich... Wystarczą mi te, które mam. I tak już za dużo na głowie po tym katakliźmie... - dodał

Przeszłość...
Carraboth szedł właśnie z Mefistem przez korytarz szkolny. Obgadywali właśnie jakiś plan...
Tempus szedł z przodu dwójki, szybko po zauważeniu schował się za ścianę. Lord go zobaczył od razu przed schowaniem się .
- Co do licha!!! - krzyknął Lord
Tempus nie mógł się deportować, Carraboth wytworzyl bariere na 10 metrów w której nie mógł się nikt deportować...

- Jak chcesz... A więc gdzie znajdę przejście? - zapytał Amon

- Cholerny Czarodziej! Gdzie to zielone truchło! - Carraboth szukał Tempusa
Tempus uciekal od filaru do filaru. Nie chciał być złapany. Chcial dowiedzieć się tylko jednej rzeczy...
Czarodziej nagle został pochwycony i uniesiony do góry. Carraboth trzymał go za kaptur.
- Plugawy podróżnik w czasie! Zaraz Cię deportuje mile stąd w podskokach! - zaczął mówić Lord Carraboth
Lord odrzucił go na bok. Deportował się z nim do swojego tymczasowego gabinetu w Hogwarcie.
- Mów, mów czemu tu jesteś! - odparł Carraboth
- Chcę twoją legendarna armię. - odpowiedział mu Tempus który zaczął wstawać
- Nie nie nie nie... - Carraboth spojrzał na niego
- Jeśli Ty tu jesteś, i tamten podróżnik też tu jest... - kontynuował
- To oznacza że coś poszło nie tak. - Carraboth spojrzał na Tempusa z gniewem
Carraboth przykuł Tempusa do ściany
- Nie podbiję krainy. Wszystkie moje plany lęgną w gruzach łajdaku! Nie wrócisz do nikąd. Zostaniesz tu splamiony rana przeszłości zginiesz tu! - zaczął się wściekać, podchodził do Tempusa z różdżka..
- Nie nie, było odwrotnie. Przechytrzyłes nas, wykorzystałeś Arcana by zabił Saula, ty podbiles krainę, my uciekliśmy na wyspę.. wygrałeś.. - odparł Tempus
- Wiec po co tu jesteś? Dlaczego jesteś w tym czasie teraz?! Mów! - wściekał się Carraboth
70 lat po tym jak przejąłes krainę Heith wydostał się z wymiaru. Zabił Ciebie i przejął wszystko. Nawet twoje potomstwo. Dlatego przybyłem tutaj z misją ratunkową by uzyskać wsparcie. Wsparcie o którym tylko ty wiesz. - tłumaczył się Tempus
Carraboth chodził w kółko.
- Heith. Zawsze wiedziałem żeby nie wchodzić z nim w układ.. - odparl
- Ale.. jedna rzecz własnie uderzyła do mojej głowy... - Carraboth był odwrócony plecami
Tempus spojrzał na niego, westchnął z przerażeniem.
- Nie potrzebuje Cię. - machnął rękami w bok, spojrzał na niego
- Ups. Powinieneś to przemyśleć. Przybywajac tu całą tę drogę przyszedłes tu by umrzeć. Hahaha! - wykrzyknął Lord
Carraboth już do niego podchodził...
- Jeśli zabijesz mnie, cały ruch oporu dowie się o wszystkim. Schowałem specjalny list z instrukcjami, jak Cię pokonać. Jeśli cokolwiek mi się stanie, nie przejmiesz nigdy krainy. - zaśmiał się Tempus szachujac Lorda Carrabotha, ten się wściekł.
- A teraz powiesz mi jak przywołać twoich legendarnych wojowników. - odparł Tempus

- Mam wielu wojowników... wszelkiej maści... jest w czym wybierać... moje armie nie znają granic... tworzyłem wszystko od setek lat... nie wszystkie armie wybudzilem nawet teraz, w tych czasach... posiadam wiedzę z innych wymiarów, w których byłem... - odparł Lord Carraboth, nie przejmując się zbytnio szachami Tempusa... ten jednak go zaintrygował, nie ufał mu, jednak ciekawiło go to wszystko.
Lord był lekko zadowolony... wiedział, że i tak mało straci pomagając Tempusowi.
Spojrzał na niego, a ręce splótł za plecami, prostując się.
- Zgodzę się, podróżniku.
- Każdy mój wojownik jest wyjątkowy... każda armia niezwykła... - mówił.
- Więc powiedz... myślisz, że zdołasz zapanować nad taką potęgą? Podróżniku? - uśmiechnął się lekko szyderczo.

Neloth popatrzył na Amona nieco poważniej.
- To nie takie proste... Mniemam, że Jyggalag transportując do Magic World ciężarówki, bomby i inne surowce użył jednego ze strażników znajdujących się w świecie Mugoli. Powinieneś o nich wiedzieć... - mówił elf
Amon pokiwał lekko głową, wiedział kim są owi strażnicy (każdy czarodziej wiedział o osobach, które rozsiane są na całym globie, pomagają oni dostać się do świata Magic World zagubionym czarodziejom, którzy trafili do świata Mugoli. Ich liczba nie była).
- Transport czegokolwiek z Magic World do świata Mugoli jest już nieco trudniejszy, ale nie nie możliwy... Można użyć magii, by stworzyć portal łączący świat Mugoli z Magic World, ale z całym szacunkiem... Nikt nie ma takiej mocy, by przenieść tyle osób - mówił. - Nie każdy wie, ale w naszej krainie są portale pozwalające wydostać się z Magic World.
- Jeden taki portal ma Baldur w swojej górze, ale nie sądzę że pozwoli wejść ludziom do miasta pełnego wampirów - mówił dalej, Amon słuchał.
- Drugi jaki znam jest niedaleko Markardu pod postacią kamienia, ale po więcej informacji zgłoś się do burmistrza tego miasta. On powinien wiedzieć, gdzie znajduje się dokładnie.
- Te portale można aktywować tylko mocą magii, dość silną... - dodał


=====

Wymiar Apokryf...
Evian nagle pojawił się przed czarną głębią, wiszącą nad nicością wymiaru.
- Panie... Amon coś planuje... - mówił demonicznym głosem
- Czy nie miałeś aby szukać Bershire, Evianie? - przemówił Akatosh uważnie patrząc swoim okiem na demona
- Jestem na jego tropie... Wiem, gdzie może się znajdować. Podróżując, usłyszałem rozmowę Amona. Wyłapałem kilka jego słów i wynika z tego, że chce przenieść ludzi do świata Mugoli. Wszystkich... - odrzekł demon
Akatosh zaśmiał się donośnym głosem.
- Dopilnuj, by tego nie uczynił... Innym bóstwom zapewne też nie spodoba się jego pomysł - powiedział.
- Ruszaj... Evianie. Szukaj Bershire - dodał.
Evian nagle rozpłynął się w czarny, mroczny dym i zniknął...

- Twoja rodzina zdoła. Twoi potomkowie ich poprowadzą. - odparł przekonująco Tempus

Tymczasem...
Bershire zabił swoje ciało, wyleciał z niego i znalazł się tuż przed Amonem. Ten to nie widział.
- To tutaj podejmowana jest najważniejsza decyzja w historii Magic World - mówił sam do siebie
- Jak postanowi Amon? - zastanawiał się Bershire
Gdy Bershire mówił sam do siebie unosząc się za Amonem, ten nagle odwrócił wzrok.
- Kto to? - powiedział spokojnym głosem
Bershire zdziwił się, nie spodziewał się tego że Amon go wyczuje.
- Kto tam jest? - mówił dalej
- Widzę Cię. - nagle Amon spojrzał na demona. Dostrzegł go w tkaninie międzywymiarowej.

Neloth czując zagrożenie nacisnął przycisk pod biurkiem. Po chwili do gabinetu wleciało kilku żołnierzy elfów, a on sam chwycił za swoją buławę. Bershire był otoczony