Serwery Minecraft

Maraal syknął gniewnie.
- I co wysadzisz się? - zaśmiał się - To jest twój plan? Myślisz ze stad uciekniesz? Żałosne..
Kultysci osaczyli Jyggalaga z każdej strony. On sam ledwo trzymający sie na nogach nie miałby szans ich obalić a tym bardziej im uciec.
Maraal patrzył na Jyggalaga nie ruszając sie z miejsca.
Nagle zza stojacym Maaralem wystrzelona została linka która chwyciła rękę Jyggalaga. Był to jeden z kultystów. Atak była na tyle szybki ze Jyggalag nie zdołał zareagować. Pałka wypadła mu z ręki spadając prosto pod nogi Maraala który złapał ją i schował.

Amon nie odpowiedział. Kiwnął lekko głowa i po prostu odszedł.

Agreggor uruchomił portal na zewnątrz przed domem. Był już gotowy..

Jyggalag musiał umrzeć, chciał tego. Wiedział, że taka kara była by dla niego najlżejsza. Z jego rękawa wyleciał nagle nóż, który zacisnął w dłoni i w mgnieniu oka poderżnął sobie gardło, a następnie wypił zawartość fiolki którą wyjął niespodziewanie z kieszeni płaszcza. Z gardła wnet wyleciał strumień krwi. Mężczyzna doskonale wiedział, gdzie przejechać ostrzem, by trafić na tętnice. Nie było dla niego już ratunku...
- Mam ludzi na całym świecie... W całym Magic World... - mówił, krew tryskała na podłogę
- Nawet po śmierci wciąż będę działał... - uśmiechnął się w stronę Maraala i upadł na kolana
Jyggalag zaczął się śmiać. Głośnym, psychicznym śmiechem. Po krótkiej chwili upadł na ziemię w kałuży krwi. Śmiech zaczął cichnąć, aż Pyke w końcu zamilkł. Jego serce przestało bić.


======

Tymczasem Harkon zaczął przemierzać korytarze bunkra.

Maraal i kultysci patrzyli na trupa Jyggalaga. Żaden z nich nic nie powiedział. Schowali broń.
- No to by było na tyle.. - rzekł spokojnie Maraal.
- Jakie rozkazy? - zapytał jeden z kultystów.
W tym momencie do pomieszczenia wszedł z powrotem Amon. Kultysci blyskawicznie sie odsunęli robiąc mu przejscie. Maraal spojrzał na Amona.
- Wybacz.. nie zdołaliśmy go powstrzymac.. zabił się... - rzekł Maraal
Amon pokiwał lekko głową.
- Dla pewnosci rozwalcie mu czaszkę młotem.. - rzekł po chwili ciszy Amon - A potem.. spalcie ciało na popiół. to co zostanie rzućcie drobiu na pożarcie..
Kultysci slysząc to popatrzyli po sobie. Nadal jednak nic nie powiedzieli.
- Przed śmiercią powiedział, ze ma wielu ludzi.. bedą nam przeszkadzać..
- To tylko pionki... - odparł Amon - Wyłapac ich i unieszkodliwić...
- Zrozumiałem..
Po chwili ciszy kilku kultystów wzięło ciało Jyggalaga i rzuciło je troche bliżej na podłogę. Inni kultysta trzymał młot. Po chwili wziął zamach i z impetem uderzył w głowę Jyggalga która od ciosu rozpadła sie na kawałki trykając krwią.
Nastepnie wzięli pochodnie i podpalili ciało które zaczeło się szybko spalać.. Mineło kilka minut a zostały z niego tylko popioły.
Po tych wydarzeniach Amon wyszedł z pomieszczenia w towarzystwie Maraala.
- Rozumiem ze podjąłeś już decyzje w sprawie Isabelli? Chyba nie chcesz zrobić tak samo jak z Jyggalagiem...- powiedział lekko niepewnie Maraal
Amon nie odpowiedział

Isabella siedziała w lochu już jakiś czas... mimo, że miała na sobie swoje ulubione czarne futerko to odczuwała już duży chłód i zmęczenie... siedziała w ciszy i rozmyślała... nie reagowała na żadne słowa Kultystów. Wiele razy w swoim życiu była już w lochu, teraz jednak było jej najbardziej źle...
Bardzo chciała porozmawiać z Amonem... cierpliwie oczekiwała, aż mężczyzna znowu podejdzie pod jej loch... miała również nadzieję, że Pyke już zdechł... albo, że jeszcze przeżywa jakieś katusze urządzone przez Amona... wszak wiedziała, jak bardzo mroczne i bezlitosne środki stosuje Amon... Pyke też zapewne poznał już potęgę Amona...

Mineło kilka minut po których przed lochem Isabelli stanął Amon w towarzystwie Maraala. Kultysci podobnie jak za pierwszym razem odsunęli się. Oboje przybyłych patrzyli na Isabelle.
Po chwili Amon kiwnął głową do Maraala. Ten szybko wziął klucz od celi z rak strażników i otworzył ją.

Isabella widząc mężczyzn szybko wyrwała się z zamyślenia... wzięła głęboki oddech i oparła głowę o ścianę...
- Wróciłeś... - powiedziała cichym, trochę przestraszonym, ale zarówno lekko zadowolonym głosem...

Maraal podszedł do Isabelli i zdjął z niej kajdany. Mimo to nadal jednak była związana linami.. kompletnie bezbronna.
- Wstawaj.. Idziemy.. - rzekł spokojnym tonem Maraal
Amon cały czas natomiast stał przed celą milcząc i nie ruszając się z miejsca.

Harkon wszedł do pomieszczenia w którym znajdował się reaktor. Od razu natknął się na Spensera.
- Jesteś już - powiedział Scavengers.
Darkseid popatrzył na niego krwistym wzrokiem, po czym oschle powiedział kierując wzrok na reaktor.
- Raport...
- Zadanie wykonane. Bez większych trudności i przeszkód - odrzekł Spenser przystając obok elfa.
- To dobrze... - odpowiedział mrocznym, oschłym głosem
- Widziałeś się z Isabellą?
Darkseid przez chwile milczał wpatrzony w reaktor.
- Isabella nie jest mi do niczego potrzebna... - odrzekł stanowczo
- Tak myślałem... Jest tylko stratą czasu - pokiwał lekko głową.
Darkseid popatrzył na niego zimnym wzrokiem spod respiratora.
- Wdrąż ostatnią faze planu reaktora... - mówił mrocznym głosem. - Ja udam się do Krilla... - dodał
- Po co ci on? - zapytał z ciekawości Spenser
- Chce zobaczyć po której stronie stanie... - odrzekł tajemniczo. - Niech Dengar stawi się przy łodzi.
Darkseid zaraz po tym stanowczym krokiem wyszedł z pomieszczenia...
Spenser popatrzył jak jego pan wychodzi, a następnie zaczął wydawać rozkazy. Podszedł do jednego z żołnierzy.
- Za godzinę reaktor ma być gotowy. To rozkaz Darkseida - powiedział.
Żołnierz od razu zaczął przygotowywać reaktor...

Isabella się zdziwiła.
- Co? Dokąd? - spytała.
Spojrzała na Amona.
- A ty? - dopytała, wstając.