RE: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Harkon pojawił się w swojej bazie. Był wściekły, że nie udało mu się zabić Ynapreh i bliźniaków. Również pojawienie się jakiegoś elfa wzbudziły w nim dziwne emocje, zakłopotanie (Harkon nie znał żadnego z rodu Cainów, był zbyt młody by o nich usłyszeć, nawet Neclar mało o nich wiedział).
Elf szybkim krokiem wszedł do swojego pomieszczenia, w którym było absolutnie wszystko, czego mógłby potrzebować. Od zapasowych części do kombinezonu, pancerzy, narzędzi do ksiąg różnego typu. Stanął przy wielkim dębowym stole i oparł się o niego rękoma. Zamknął oczy i zaczął stopniowo opanowywać emocje.
Po kilku minutach do niego wszedł Spenser oraz Nocturn. Poinformowani o przybyciu swojego pana, od razu do niego przyszli. Od razu gdy przekroczyli próg pomieszczenia poczuli ze cos jest nie tak. Coś nie poszło po myśli elfa...
- Panie... - zaczął Spenser
Harkon wnet otworzył oczy i odwrócił się spokojnie w ich stronę.
- Odpłynęliśmy zgodnie z twoim rozkazem - dodał Spenser.
- Znalazłem Ynareph i bliźniaków... Zdołali uciec, pomógł im Tempus...
- Ten stary dziad powinien już dawno zostać zabity... - powiedział Spenser, słyszał o czarodzieju wiele legend
- Nie da się go zabić... Tak przynajmniej twierdził mój dziadek który go znał... Ale to nie jest ważne... - mówił
Scavengersi wsłuchiwali się w słowa swojego pana. Uważnie i bez gwałtownych ruchów go słuchali.
- Neclar opowiadał mi o Saulu i jego wymiarze... Potrzebuje zdobyć magiczny kamień, który dostał od tego czarodzieja kilkadziesiąt lat temu... Być może jeszcze działa... - skończył
Nocturn w tamtym momencie chciał zaprzeczyć. Nie rozumiał, po co Dakrseid ugania się za Balami, skoro mógłby zaatakować już Amona... Powstrzymał się jednak od swojego komentarza, bo wiedział co może się z tym wiązać.
- Mogę się tym zająć, panie - zgłosił się Nocturn.
- Dobrze... Kamień osobiście włożyłem do torby Neclara tuż przed ceremonią jego pogrzebu... Udaj się do Roriksted i znajdź go... - odrzekł
Nocturn kiwnął posłusznie głową, zamienił się w czarny dym i wyleciał z pomieszczenia...
Darkseid spojrzał się tym razem na Spensera.
- A ty udasz się na Kartis. Sprawdź co z Talonem.
Spenser kiwnął głową porozumiewawczo. Przez chwilę panowała głucha cisza, którą zagłuszyły kroki Darkseida. Podszedł bliżej dębowego stołu, na którym była widoczna mapa całego Magic Worldu. Patrzył się na nią z góry w milczeniu.
- Słuchaj... - zaczął Spenser
Scavengers oraz Elf od czasu upadku Malacatha znacznie poprawili swoje relacje. Harkon przestał traktować go jak śmiecia i nie wywyższał się nad nim już aż tak. Spenser wiedział, że nie może się sprzeciwiać i znał swoje miejsce, ale był też jego prawą ręką. Mógł liczyć na przyzwoite traktowanie ze strony Harkona.
- Co z Isabellą? Nie mówisz zbyt wiele o niej... - dodał stojąc kawałek za nim, obawiając się trochę jego reakcji
Harkon uśmiechnął się lekko słysząc te imię. Dawno go nie słyszał, chyba że w swoich myślach.
- Isabella od lat już nie jest dla mnie tym kim była... Porozmawiam z nią w swoim czasie... - powiedział spokojnie, lecz mrocznie
- Teraz głównym celem są bliźniacy... - dodał
Spenser podszedł do niego i również spojrzał się na mapę Magic World.
- Po co się tak za nimi uganiasz? To tylko dzieci... - spytał nagle
Harkon powoli uniósł głowę. Spojrzał przed siebie i ujrzał pułke, na której stał stojak. Na stojaku była maska samego Lorda Malacatha...
- To nie są zwykłe dzieci... Mają ogromną moc... Szczególnie dziewczynka, Pandora... - mówił Darkseid
Spenser pokiwał lekko głową. Nie chcąc zadawać więcej pytań, wiedząc że może przekroczyć "granice" u Harkona, postanowił że wyjdzie. Zrobił to po chwili zostawiając elfa samego.
---WSPOMNIENIE---
Rok 2078
Kartis, Lumon Town
Do budynku wszedł pewnym krokiem Harkon. Pomieszczenie cieszyło oko ciemnymi barwami, jednak nie dla podziwiania znalazł się tu elf. Umówił on się bowiem z jednym z najlepszych jasnowidzów w całym Magic World. Po chwili powitał go czarodziej, który wyszedł zza kotary.
- Jesteś już, siadaj - powiedział.
Oboje usiedli na wygodnych fotelach przed sobą.
- Wody? - spytał
- Dobrze wiesz po co tu jestem... - odrzekł mrocznie Darkseid
Czarodziej pokiwał głową lekko wystraszony.
- No dobrze, co chcesz zatem wiedzieć?
- Moją przyszłość...
- Oczekujesz wiele... Nie wiem czy będę w stanie ci aż tak pomóc - powiedział jasnowidz.
- Lepiej żebyś dał radę... Inaczej nie będziesz w stanie się nawet podetrzeć... - zagroził Harkon, kładąc swoją siekierę na stole przed nimi
Czarodziej przełknął ślinę i lekko wystraszony wyjął zza marynarki dwa mieszki. Wysypał zawartość jednego na stół.
- Połóż rękę - powiedział.
Harkon uważnie patrząc na to co robi położył bez słowa rękę na wysypaną kupkę proszku. Czarodziej zaraz po tym wysypał zawartość drugiego mieszka na jego otwartą dłoń.
- Bądź teraz skoncentrowany i zrelaksowany, inaczej ukazana przyszłość zniknie - wydał polecenie.
- Skończ już i zaczynaj... - poganiał go Darkseid mrocznym głosem
Czarodziej kiwnął głową i wycelował różdżką w jego dłoń. Wypowiedział pod nosem jakieś słowa, mistyczne zaklęcie i nagle z dłoni elfa wyleciał zielony, sporych rozmiarów dym. Na nim zaczął tworzyć się obraz, który widział tylko Harkon.
Czarodziej wnet zamknął oczy i zaczął dokładnie opisywać pokazane wydarzenia...
- I co widzisz? - spytał czekając aż na dymie coś się pojawi
- Widzę... - zaczął. - Widzę zmiany... Magic World nie będzie takie same jak teraz. Nastanie wieczna zima... Pojawi się też gniew Akatosha za zbezczeszczenie magii... - mówił
Na dymie zaczął pojawiać się obraz pokrytej śniegiem krainy, sylwetka Akatosha, a po chwili dzieci.
- Widzę jakieś dzieci... - rzekł Darkseid
- Tak... Tak! Też je widzę! Wyczuwam w nich potężną... Magię. I nazwisko.
Nagle dzieci zaczęły rosnąć. Najpierw zmieniły się w nastolatków, później już jako w dorosłych...
- To bliźniacy... Bardzo potężni magiczni - mówił.
Nagle jednak jasnowidz zobaczył coś, czego się nie spodziewał...
- O nie... - powiedział przeraźliwym głosem
- Co zobaczyłeś... - spytał elf wpatrzony w dym
- Ta dwójka pewnego dnia.. zmierzy się z tobą... - mówił
Obraz na dymie gwałtownie się zmienił. Również kolor zmienił się na czerwony. Emocje Harkona rosły w górę... Na dymie pojawiła się dwójka rodzeństwa, które zaczęło walczyć z Darkseidem. Zaczęli wygrywać, aż nagle elf padł na kolana. Harkon zaczął szybciej oddychać, denerwować się. Z każdą sekundą coraz bardziej do siebie brał obraz pojawiający się w dymie.
- O-oni... Oni cię zabiją... - powiedział nagle jasnowidz
Nagle na obrazie pojawiła się scena, w której dwójka rodzeństwa łączy siły i pokonuje przy pomocy magii Darkseida...
Wnet Harkon wściekł się. Jego emocje drastycznie wzrosły. Zacisnął otwartą pięść i przyszłość się urwała. Dym przybrał czarną, mroczną barwe, a po chwili zniknął całkiem.
- FUS... Ro death!
Rozbrzmiał się krzyk śmierci, który natychmiast uśmiercił niewinnego i bezbronnego jasnowidza...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-November-2021 19:17:13 przez troox.)
|