RE: [RolePlay] Magic World 2
Strażnik poinformował Harkona o przebyciu tajemniczego gościa. Kazał go wpuścić. Pyke spokojnie wszedł do środka zamku. Stół, zasłony, dywany, zastawa, wszystko było gotowe na przybycie Cecilli.
- Jyggalag... - powiedział elf z założonymi rękoma stojąc w sali głównej
- Książę... - odpowiedział Pyke
Mężczyźni uścisnęli sobie dłonie.
- Myślałem że już nie przyjdziesz. Wszystko gotowe jak widzisz - uśmiechnął się Harkon.
- Ja zawsze dotrzymuje słowa - odrzekł.
- Mam dla ciebie prezent. Podarunek w geście przyjaźni - dodał patrząc na elfa.
- No śmiało. Wystaw rękę - dodał znów.
Elf wystawił rękę. Dagon z ramienia Jyggalaga przesiadł się na rękę Harkona.
- Kruk? - spytał elf gładząc ptaka po głowie
- Uhmm... Kryje się w nim pewna historia. To bardzo niezwykły ptak - odpowiedział.
- Daj mu polatać. Całą drogę siedział mi na ramieniu - dodał.
Nagle Dagon odleciał i wzleciał gdzieś ponad sufit. Zniknął z oczu mężczyzną siadając na drewnianej belce. Harkon nie zdołał się przyjrzeć i nie wiedział że ptak ma na szyi mały talizman z czarną dziurką na środku.
- Nie wydajesz się być szczęśliwy. Coś się stało, Harkonie? - spytał Pyke
- Nie wiem jak zareaguje na ciebie Cecillia. Boje się że będzie podejrzewać ciebie o zabójstwo Franka...
Mężczyźni zaczęli iść korytarzami zamku.
- O to się nie martw. Nic nie będzie podejrzewać - odrzekł Pyke patrząc przed siebie.
- No nie wiem...
Przez minutę nastała cisza. Przerwał ją Jyggalag.
- Jak twoje umiejętności?
- Oprócz przyrostu siły i zmiany barwy siekiery to nic się nie zmieniło. Wciąż nie wiem jak mam używać krzyków.
- Akatosh na pewno dał ci jakąś wskazówkę - spojrzał na elfa.
- Mówił mi że podczas wyzwolenia gniewu krzyki stają się silniejsze. To żadna wskazówka - odrzekł.
- Taak... Stają się silniejsze, nie wiesz nawet jak bardzo. To dlatego twój wujek, Lord Malacath był tak potężny.
Mężczyźni wciąż sali korytarzami zamku królewskiego...
=====
W tym samym czasie, u Magnusa...
- Już czas. Wiecie co robić - powiedział i wysiadł z zaparkowanego w ciemnej uliczce powozu.
Za nim wyszło kolejnych dwóch mężczyzn. Woźnica został przy koniach. Cała trójka zaczęła iść po chodniku. Weszli do klatki schodowej jednego z bloków. Po kilku minutach dotarli do mieszkania kucharza, którego Magnus zastraszył kilka godzin temu.
Łysy mężczyzna zapukał kilka razy w drzwi. Gdy usłyszał że ktoś otwiera zamek, odszedł o krok w bok. Drzwi się otworzyły, a w progu ustala kobieta, dość młoda.
- O co chodzi?
- Konserwacja droga pani - powiedział Magnus.
Kobieta przestraszyła się mężczyzn. Szybko trzasnęła drzwiami, jednak jeden z osiłków kopnął w drzwi. Odepchnęły kobietę na podłogę. Mężczyzna wszedł do środka i chwycił kobietę za kark. Zaczęła krzyczeć, jednak krzyk powoli słabł.
Do mieszkania wszedł już drugi mężczyzna i Magnus przed nim.
- Przeszukaj mieszkanie - rozkazał łysy mężczyzna a sam wszedł wgłąb mieszkania, drugi poszedł do innych pokojów.
Nagle zza ściany wyjawił się jakiś chłopak, jeszcze niepełnoletni. Miał w ręku różdżkę. Chciał krzyknąć bo bombarda, ale Magnus był szybszy. Machnął różdżką, a na kolanie młodego chłopaka pojawiła się rana cięta. Upadł od razu na kolano krzycząc z bólu. Mężczyzna podbiegł do niego od tyłu i wyciągnął z kieszeni szmatę. Zarzucił ją na nos chłopaka. Po chwili krzyki ucichły i upadł na ziemię otruty gazem usypiającym. Osiłek trzymający kobietę puścił ją. Upadła martwa z zakrwawionymi oczami i siną twarzą.
Nagle usłyszeli "avada keadavra". Nie był to jednak głos męski. Raczej damski, bardziej dojrzały. Po chwili rozbiegł się ciężki odgłos upadku.
Magnus spojrzał na osiłka, on na niego. Wstał z kolan i kiwnął głową do niego. Osiłek wszedł powoli do pokoju z którego dobiegł hałas. Nagle dostać avada keadavrą i upadł na ziemię w progu. Magnus wyjął w tym momencie sztylet i czekał aż postać wyjdzie z pokoju. Po minucie ciszy w końcu usłyszał kroki za ścianą. Po chwili z pokoju wyszła piękna, 20- letnia kobieta z różdżką w ręku. Dyszała, była przestraszona. Nie zwróciła uwagi na stojącego pod ścianą metr od wyjścia z pokoju Magnusa. Gdy się obróciła, było już za późno. Sztylet rzucony utkwił w jej głowie. Osunęła się powoli po ścianie.
Magnus musiał działać szybko. Zamknął drzwi od mieszkania i wyjął z kieszeni małą bombę z ręcznym zapalnikiem. Klęknął na nowo przy uśpionym chłopaku. Zdjął mu szmatę z nosa i przykręcił ją do zapalnika. Bomba miała za zadanie działać jak granat pułapka. Włożył bombę do gęby dzieciaka a materiałem przykrył całą twarz. Gaz miał działać tak długo aż szmata nie została by zdjęta z buzi chłopaka. Magnus wstał i zaczął wychodzić z mieszkania. Zamknął za sobą drzwi i bez słowa wyszedł...
|