RE: [RolePlay] Magic World 2
Tymczasem, Szalony Kapelusznik wraz z pomocą staruszka - właściciela najlepszego sklepiku z herbatą w krainie, wybrał mnóstwo wspaniałej herbaty... Wszystkie herbaty były w drogocennych i pięknie zdobionych wazach. Staruszek zmniejszył wazy zaklęciem pomniejszającym, a następnie zapakował do zacnej walizeczki (starannie zakrył każdą wazę folią bąbelkową, aby żadna nie doznała obrażeń).
- Więc będzie... - Staruszek liczył wszystko na kasie.
- Dwa tysiące. - Powiedział, mrużąc oczy.
- Płaci Pan w złocie, dolarach czy magicznych monetach? - Spytał.
Szalony Kapelusznik pogładził się po brodzie... Z Azkabanu, z biura głównego (w którym trzymano Różdżki i przedmioty skazańców), przy okazji odbierania swojej Różdżki, zawinął niemałą sumkę z kasy... Ale niewystarczającą by zapłacić za herbatę. Wszystkie oszczędności miał ulokowane w skrytce w Banku Gringotta... Jednak nie zaglądał tam jeszcze. Z Azkabanu natomiast zabrał również swój portfel, do którego jak dotąd jeszcze nie zaglądał...
Szalony Kapelusznik wyciągnął zza pazuchy portfel... Staruszek obserwował jego ruchy.
Kapelusznikowi przez głowę przeleciał pomysł... Głos w jego głowie, mówił: "- Zabij go, Kapeluszniku... I nie będzie żadnego problemu. Wyjdziesz, jak gdyby nigdy nic."
Kapelusznik pokręcił głową.
"- Nie, nie... Nie zabijemy go. On handluje herbatą... Kochaną herbatą. Chcę uczciwie zyskać swoją herbatę..." - Wyparł szybko z głowy te parszywe myśli.
- I jak będzie? - Spytał Staruszek i puknął palcami w ladę.
- Będzie... Hahahah... - Szalony Kapelusznik zachichrał się, zaglądając do portfela... Miał tam gruby plik banknotów.
Spojrzał Staruszkowi w oczy.
- Lubisz... Zagadki? - Spytał go.
- Owszem, krzyżówki również lubię. - Odparł staruszek.
- Co... Co czeka każdego, ale nikt tego nie chce? - Spytał Szalony.
Staruszek zmrużył oczy.
- Starość... - Odpowiedział.
- Taak! - Klasnął w ręce Szalony.
- Nie wiem, czy na miejscu ta zagadka... Aczkolwiek mi moja starość nie przeszkadza. Jestem majętny. - Rzekł Staruszek.
- Właśnie! Zależy, jaka starość, prawda? Spokojna... Niektóre chłystki starości nawet nie dożywają! - Odpowiedział szybko Szalony.
Staruszek uśmiechnął się lekko.
- No dobrze, panie... Płać pan, bo za chwilę muszę zamykać. - Rzekł.
Szalony Kapelusznik sięgnął banknoty skradzione z Azkabanu, a następnie sięgnął te, które miał w portfelu... Położył na ladzie.
Staruszek chwycił forsę i przeliczył... Wszystko się zgadzało.
- Znakomicie! - Krzyknął zadowolony i schował forsę do kasy, a następnie uścisnął Szalonemu dłoń.
- Dziękuję za zakupy! Zapraszam ponownie! - Krzyknął Staruszek.
- Również dziękuję! - Powiedział Szalony Kapelusznik i zdjął kapelusz w geście pożegnania, następnie znów włożył go na głowę. Chwycił walizeczkę z herbatą i ruszył w kierunku drzwi.
- Zaczekaj! - Staruszek wybiegł zza lady, trzymając przypinkę w ręku...
- To mały prezencik. - Powiedział, a następnie przypiął przypinkę do garnituru Szalonego... Przypinka była niczym innym jak herbatą nalaną do filiżanki... Herbata miała oczka i uśmieszek, przez co ślicznie i zabawnie wyglądała.
Szalony Kapelusznik zachichotał, a następnie wyszedł ze sklepu...
Staruszek zatarł ręce i poszedł dalej oglądać swoją forsę...
============
Tymczasem, Scarecrow wraz z ekipą szedł ulicą.
- To ten budynek... - Fester wskazał sklepik z biżuterią.
- Jubiler? - Spytał Scarecrow.
- Taa, prowadzi go gruba ryba. - Odpowiedział Fester, wyjął z kieszeni i odwinął miętówkę, a następnie wrzucił ją do ust.
- Co ty robisz? - Spytał Scarecrow...
- Takie przyzwyczajenie, po poprzednim szefie... Zajadał się cukierkami. - Odrzekł Fester i kiwnął ramionami.
- Znasz tego mafiozę? - Spytał Scarecrow.
- Owszem. - Odrzekł Fester.
Czarnoksiężnik podszedł do drzwi od jubilera... Huknął pięścią w drzwi i zapukał.
W tym samym momencie, przy ekipie pojawił się Szalony Kapelusznik.
Scarecrow spojrzał na przyjaciela.
- Przyjacielu! Załatwiłeś swoje sprawy?! - Krzyknął, witając go.
- A jakże, a jakże! - Odpowiedział Czarnoksiężnik.
Scarecrow zauważył przypinkę Szalonego Kapelusznika... Fester również ją ujrzał.
- Co to?! - Spytał Scarecrow.
- Przypinka. - Wyjaśnił Szalony.
- Jakby dla... Dziecka. - Odrzekł Scarecrow.
Fester zachichotał.
- Hahah, panowie... W dzieciństwie, u dentysty dostawałem zawsze naklejki... Na nich zawsze widniało jakieś uśmiechnięte zwierzątko albo różne śmieszne napisy! - Krzyknął, zadowolony.
Szalony Kapelusznik się zaśmiał.
- Taak, załatwić Wam również takie przypinki? - Spytał.
- Taa! Ale ja chciałbym przypinkę w kształcie noża... Ooo taak... - Odrzekł Fester.
- Zamknąć mord*! Kur*a! - Ryknął Scarecrow.
- Dosyć śmiechów, chichów... Biznes czeka. - Dodał.
- Kiedy wrócimy do jakiegoś lokum? Mam tutaj walizkę herbaty... - Powiedział Szalony.
- Jak tylko załatwimy tą sprawę... - Odpowiedział Scarecrow i spojrzał na drzwi, które właśnie się otworzyły...
================
Tymczasem, powóz Królowej wjechał już do królewskich ogrodów, a następnie zatrzymał się...
Cecilia wysiadła z powozu, a następnie ujrzała wszystkie wspaniałe pałacowe rzeźby z liści, a także przepiękne fontanny...
Natychmiast wokół niej pojawiło się multum Gwardzistów, Strażników, Czarodziejów, Służących i innych.
- Królowo! Witaj! - Witali ją.
- Królowa wróciła! Już jest! - Wbiegł służący... Po chwili cały zamek już wiedział. Cecilia oficjalnie wróciła.
Królowa weszła do zamku, wszyscy witali ją ukłonami i uśmiechami. Cieszyli się z jej powrotu.
- Witaj, wspaniała Królowo. - Powitała ją Anastazja - jedna z jej głównych służek.
Cecilia powitała ją uśmiechem.
- Mam nadzieję, że pod moją nieobecność zbyt wiele się nie wydarzyło? - Spytała.
Anastazja pokiwała głową.
- Trochę... Się wydarzyło. - Odparła. W tym samym momencie, z jednej z sal wyłoniła się Skyres, dreptała w stronę Cecilii.
- Skyres! - Cecilia schyliła się i podniosła kotkę, która wpadła w jej ramiona... Cecilia natychmiast uniosła ją w górę i przytuliła.
- Jesteś, moja śliczna! - Powiedziała uradowana Cecilia, a następnie ucałowała kotkę w czoło... Skyres zamruczała i również bardzo cieszyła się z powrotu swojej Pani... Cieszyła się, że nic jej się nie stało...
- Królowo. Twoja wnuczka kazała przygotować ucztę z okazji twojego powrotu. Wszystko jest już gotowe. - Zameldował Strażnik.
W tym samym momencie, z jednego korytarza wybiegła Nurbanu... Natychmiast podbiegła do Babci i przytuliła się do niej.
- Babciu! W końcu jesteś! - Krzyknęła zadowolona.
- Witaj, moja przepiękna Księżniczko... - Cecilia również ją przytuliła.
- Tak bardzo mi Ciebie brakowało... Ta wyprawa zabrała Ci dużo czasu. - Powiedziała Księżniczka, nadal się przytulając.
- Wiem, moja wspaniała wnuczko... Wszystko Wam opowiem. - Odpowiedziała Cecilia.
- Tak... Kazałam przygotować ucztę... Przy niej porozmawiamy o wszystkim na spokojnie. - Powiedziała, widząc czekających informatorów i strażników mających wieści i informacje do przekazania dla Królowej... Dała im sygnał, aby zaczekali z tym do uczty.
- Muszę teraz chwilkę odpocząć. - Powiedziała Cecilia, spoglądając na Nurbanu i Skyres.
- Oczywiście, Babciu... - Powiedziała Nurbanu, a następnie kiwnęła ręką i rozkazała wszystkim się odsunąć.
- Powiadomię wszystkich o uczcie i wtedy porozmawiamy. Uczta będzie gotowa jak już się zreklasujesz. - Powiedziała Księżniczka.
Księżniczka Nurbanu ruszyła powiadomić rodzinę o uczcie i o powrocie Cecilii do zamku...
Królowa tymczasem udała się w towarzystwie Skyres, Anastazji i trzech innych służek w stronę swojej komnaty i królewskiej marmurowej łaźni, która znajdowała się obok.
Po kilku minutach, Anastazja zapukała do drzwi od komnaty Cecilii, a następnie je otworzyła.
- Pani... Kąpiel gotowa. - Powiedziała. Przygotowała ją wraz ze Służkami.
- Wspaniale. - Odpowiedziała Cecilia. Zdjęła już swoją koronę i całą biżuterię, którą pozostawiła teraz w komnacie, a także oddała suknię do prania i ruszyła owinięta ręcznikiem do królewskiej łaźni, a następnie weszła do środka w towarzystwie jedynie Anastazji i Skyres, która cały czas dreptała obok niej...
Wspaniała i ogromna wanna Cecilii stojąca pośrodku łaźni, wypełniona była wodą w idealnej, uwielbianej przez Cecilię temperaturze.
Woda pokryta była wspaniałą białą pianą, której nie było zbyt dużo, gdyż w wannie rozsypane były również przepięknie pachnące płatki róż... Czerwone, białe i różowe.
Ścieżka prowadząca do wanny również była posypana płatkami róż, a samą wannę otaczały dookoła przepiękne, duże i wspaniale pachnące świece...
Gdzieniegdzie w łaźni rozstawione były również przepięknie pachnące i najdroższe, specjalnie przygotowane na zamówienie Cecilii kadzidełka... W rogu łaźni stała przepiękna zaczarowana harfa, z której wydobywały się przepiękne i spokojne dźwięki...
Cecilia ruszyła przed siebie, przeszła ścieżkę usypaną płatkami róż, a następnie zrzuciła z siebie ręcznik i weszła do wanny... Anastazja natychmiast podniosła ręcznik i powiesiła go na pobliskim wieszaczku.
Cecilia położyła się wygodnie i oparła głowę... Zapachy i dźwięki harfy, które zewsząd ją otaczały, ukoiły jej nerwy i uspokoiły ją... Czuła się błogo i wspaniale.
Po kilku minutach, Anastazja podała Królowej kieliszek wina.
- Twoje ulubione, Pani. - Powiedziała, podając jej.
Cecilia chwyciła kieliszek... Zamieszała, a następnie wzięła łyka. Wino było wspaniałe, zawsze zamawiano kilka butelek specjalnie dla Cecilii z najlepszej winnicy w Krainie. Właściciel przygotowywał owe butelki wyłącznie dla Cecilii (Nikt inny nie miał dostępu do ów wina).
Królowa odstawiła kieliszek obok i spojrzała na Służącą...
- Anastazjo... - Powiedziała. Służka natychmiast do niej podeszła.
- Rozmasuj mi szyję i ramiona... Cała ta wyprawa nieco mnie zmęczyła. - Powiedziała.
- Oczywiście. - Powiedziała, a następnie zaczęła masować szyję Królowej...
- Wspaniale... Twoje dłonie czynią cuda. - Powiedziała Cecilia.
Anastazja uśmiechnęła się, a następnie wymasowała królowej ramiona... Masowała ją przez 15-20 minut.
- Idealny masaż, Anastazjo... Dziękuję. - Powiedziała Cecilia, a następnie znów się położyła i zamknęła oczy. Wystawiła ręce z wody i położyła je na rogach wanny, Anastazja kucnęła przy prawej dłoni Królowej i zaczęła ją masować, a także poprawiać paznokcie, które nieco, ale tylko troszkę uszkodziły się podczas wyprawy.
- Twoje dłonie są bardzo delikatne, Królowo. - Powiedziała kobieta, zajmując się już lewą dłonią.
Skyres cały czas siedziała w łaźni i obserwowała poczynania służącej.
=============
Tymczasem, do gabinetu Regisa Rohelleca w Ministerstwie Magii zapukała trójka Aurorów, towarzyszyło im dwóch Czarodziejów.
- Wejść! - Krzyknął Regis.
Mężczyźni weszli do środka.
- Regisie! Na jednej z ulic... Odbyło się spustoszenie! - Krzyknął Auror.
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-December-2020 03:03:39 przez DevilxShadow.)
|