RE: [RolePlay] Magic World 2
Staruszek - Właściciel sklepu z herbatą chwycił jedną z wielu pięknie zdobionych waz stojących na półkach. W środku znajdowały się najdroższe herbaty (tylko te drogie były w porcelanowych wazach).
- A może... Tę? - Spytał, pokazując Szalonemu Kapelusznikowi wazę. Czarnoksiężnik nachylił się nad znajdującą się w środku herbatą... Obejrzał ją dokładnie z każdej strony, a następnie zaciągnął się porządnie, zamykając oczy... Wzdrygnął się lekko.
- Niee, nie, niee... - Rzekł ze spokojem Szalony Kapelusznik, rozglądając się po półkach.
Staruszek pospiesznie odstawił wazę i podrapał się po brodzie... Po chwili sięgnął kolejną, znacznie piękniejszą wazę.
- A może... - Powiedział, podtykając wazę pod nos Szalonemu Kapelusznikowi. Czarnoksiężnik natychmiast poczuł wspaniały zapach herbaty znajdującej się w wazie... Spodobał mu się. Chwycił troszkę herbaty w dwa palce, zmielił nieco... I wrzucił znów do środka wazy.
- Tak... Tak! - Krzyknął i klasnął w ręce uradowany.
Staruszek uśmiechnął się i zachichotał, a następnie postawił wazę na ladzie.
- Dawaj następną! - Powiedział Kapelusznik.
======================
Bill i Alastor zgodzili się i pozostawili Księżniczkę Nurbanu wraz z Alanem. Trójka mężczyzn zaś udała się wgłąb lasu, szukając jakiegoś tropu kogoś, kto odpowiedzialny jest za ten pożar, albo miejsca w którym został on wzniecony. Trójka mężczyzn była ekspertami w tropieniu, a Zenit również był fantastycznie wyszkolony. Przeszli już spory kawałek, aczkolwiek znalezienie tropu było bardzo, bardzo trudne... Ten, kto jest odpowiedzialny za ogień, lub to co jest za niego odpowiedzialne, idealnie zatarł, bądź zatarło ślady...
Tymczasem, Alan stał obok Księżniczki. Kręcił młynek palcami i szurał butem po ziemi.
Księżniczka Nurbanu stała wyprostowana, lewą ręką zakrywała śliczną chusteczką usta i nos, prawą zaś trzymała swoją śliczną torebeczkę.
- K... Księżniczko. - Zaczął w końcu Alan.
Nurbanu spojrzała na niego.
- Więc... W zamku, te... Kwiaty... To znaczy... Czy... Spodobały Ci się? - Jąkał się Alan, język mu się plątał.
Nurbanu uśmiechnęła się lekko.
- Tak... Kwiatki były bardzo ładne. Później nastąpiło zamieszanie, gdyż przybyły wieści, że moja Babcia wraca do zamku... Dlatego musieliście wyjść. - Odpowiedziała.
Alan kiwnął głową.
- Rozumiem. Czy Królowa wróciła bezpiecznie? - Spytał.
- Babcia spóźnia się nieco, dlatego postanowiłam zająć się sprawą tego pożaru jeszcze zanim wróci. - Powiedziała. Miała nadzieję, że uczta i wszystko w zamku będzie gotowe, gdy tylko wróci.
Alan ponownie kiwnął głową... Jego policzki się rumieniły. Ręce trzymał złączone z tyłu.
- Księżniczko... - Zaczął znów, niepewnie.
- Wiem, że nie przystoi mi... Wiem, że nie jesteśmy tego godni, ale czy może... Zechciałabyś odwiedzić mnie i mojego brata w naszym domu? Chciałbym przygotować wspaniałą ucztę... - Mówił.
- Wiem, że sama twoja torebka... Sama twoja suknia, biżuteria, perfumy są warte więcej niż cały nasz dom, ale zapewniam, że żyjemy na wysokim poziomie. Odwiedziny Księżniczki byłyby dla nas ogromnym zaszczytem, dlatego pragnę Cię zaprosić... - Dokończył, a następnie poluzował kołnierz, zabrakło mu śliny w ustach ze stresu, zaczął szybko oddychać...
Nurbanu uśmiechnęła się, chciała odpowiedzieć, ale w tym samym momencie podeszli do nich Czarodzieje.
- Księżniczko! - Ukłonił się jeden, a następnie ucałował dłoń Nurbanu.
- Prześliczna Księżniczko... Pragnę Cię poinformować, że za chwilę wywołamy tutaj deszcz, nad lasami... Hukniemy zaklęciami w chmury... Cały czas walczymy z pożarem używając zaklęć tak potężnych jak Aguamenti Maxima i Aqua Eructo, wygrywamy z pożarem, ale deszcz również bardzo nam pomoże... Ludzie już są wdzięczni za to, że ratujemy ich dobytki... A dodatkowo, spora grupa Żywiołaków Wody przybyła do lasów i pomaga nam gasić ogień. Za chwilę wszystko będzie ugaszone. - Powiedział.
- Dobrze. - Odpowiedziała Nurbanu.
- Czyńcie swą powinność. - Dodała, Czarodzieje ponownie się ukłonili i wycelowali Różdżkami w niebo...
Dwójka służących natychmiast otworzyła parasolki, a następnie unieśli je nad głową Księżniczki Nurbanu... Parasolki całkowicie ją zakrywały... Po chwili, pierwsze krople deszczu zaczęły spadać... Krople były coraz większe, mocniejsze... Za chwilę miało zacząć porządnie lać.
Alan spojrzał na Księżniczkę... Czekał na jej odpowiedź.
- Zastanowię się. - Odpowiedziała, uśmiechając się. Zrobiła Łucznikowi nadzieję... Alanowi natychmiast ulżyło, napięcie z niego zeszło... Odetchnął z ulgą.
Minęło sporo czasu... Trójka mężczyzn miała zaraz wrócić z lasu.
Alan więc postanowił jeszcze spytać, aby podjąć jeszcze jedną rozmowę z Księżniczką...
- Księżniczko... Jeśli wolno mi spytać... Dokąd udała się Królowa, że zajęło jej to tyle czasu? - Spytał i spojrzał na służących trzymających parasolki nad głową Księżniczki, jednak szybko odwrócił od nich wzrok.
- Babcia wyruszyła do... Nieumarłych. Nie znam jeszcze szczegółów, ale wiem, że to zwykli barbarzyńcy... Bestie, zwierzęta... Masywne bestie... - Odpowiedziała pewnie, robiąc poważną minę.
Alan zamyślił się...
- Barbarzyńcy... Gdyby tylko któryś postanowił Cię tknąć, zrobić Ci coś... Urwałbym takiemu rękę... - Powiedział pewnie Alan.
Nurbanu uśmiechnęła się lekko... Po chwili, z lasu wyłonili się Henryk, Alastor i Bill... Zmierzali w ich kierunku, Zenit kroczył obok nich.
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-December-2020 02:55:56 przez DevilxShadow.)
|