@TonyMontana
Dostałeś się! Będziesz grał bardzo ważną rolę w tej historii.
EPIZOD DRUGI
Gdy słychać było dźwięk rogu każdy wpadł w obawę. Czekali sobie trochę, a Ignis rzekł:
- Jeszcze nie przychodzą. Ciekawe jaki jest tego powód.
Czekali i czekali, ale nic się nie działo. Grupka nastolatków zeszła z murów, aby zobaczyć co się dzieje.
- Za mną! - powiedział Coroil i zaczęli biec w głąb ciemnego lasu.
Każdy był niepewny i bali się, za to Coroil był odważny i nie miał zmartwień. Chciał zostać bohaterem i uratować cały świat. Po chwili ujrzeli światełko ognia na małej pustej przestrzeni. Zakradali się. Gdy byli już całkiem blisko, Destroy nadepnął na gałąź i orkowie ich usłyszęli. Wszyscy orkowie spojrzeli w to miejsce i zauważyli grupę przyjaciół. Każdy się przestraszył, nawet można powiedzieć, że Coroil trochę też.
- No proszę, proszę. Kogo my tu mamy? Związać ich! - wykrzyknął Azog.
Już wiedzieli, dlaczego orkowie się tu zatrzymali. Rozbili obóz niedaleko zamku. Orków nie była cała armia, więc możliwe że rozbili obozy w innych stronach lasu. Po chwili Azog wykrzyczał:
- Zabijcie wszystkich! Hmm... Może zaczniemy od dziewczynki?
Ork naciągał łuk. Gdy miał strzelać jakaś strzała trafiła go z drzewa i zabiła. Po chwili druga wystrzeliła w stronę Azoga. Wbiła mu się w rękę nie zadając większych obrażeń. Zaraz szybko strzały jedna po drugiej wystrzeliła w stronę łańcuchów nastolatków. Zostali uwolnieni, ponieważ strzały przebiły liny. Wzięli broń, mieli uciekać, aż tu grupa orków otoczyła ich. Po chwili z drzewa zszedł jakiś również nastolatek. Był to KeyLey. Wyjął sztylety i walczył z orkami. Reszta zrobiła to samo. Walczyli dzielnie. Gdy walka miała się skończyć, Ignis dostał strzałą w nogę. Nie była to zwykła strzała, a orkowa trująca strzała.
- Aaa! - wykrzyczał z bólu Ignis.
Po skończonej bitwie Coroil podszedł do nieznajomego i zapytał:
- Kim jesteś?
- Ja jestem KeyLey. Może popijemy wódkę za zwycięstwo? - odrzekł.
- Naprawdę?! Nie widzisz, że jest wśród nas ranny brat? Tak w ogóle ile masz lat? - Zapytał Coroil
- Mam 14 lat. - odpowiedział KeyLey.
- No to jesteś o rok młodszy od całej naszej ekipy. Uratowałeś nas, więc chciałbyś do nas dołączyć?
- Tak!
Koledzy i Chelsea pomogli wstać Ignisowi i próbowali iść z nim. Zrobili kilka kroków, aż tu nagle:
- NIE TAK PRĘDKO!!! - wykrzyczał rozgniewany Azog.
- Idźcie, ja się nim zajmę - szepnął Coroilowi na ucho.
Każdy zrobił tak jak powiedział KeyLey. On natomiast z rozpalonego ogniska wziął deskę i rzucił w Azoga. Bardziej zdenerowany dowódca orków zaczął biec za KeyLeyem. Za to on był bardzo szybki i zwinny, że Azog nie mógł go trafić. Na końcu nastolatek strzelił w Azoga strzałą i uciekł przez las do miasta. Po drodze spotkał swoją ekipę.
- Co z Azogiem? - zapytał ciekawski Coroil.
- Strzeliłem w niego strzałą i upadł. Chyba nie umarł, ale mam pewność, że nikt nas nie goni. - odpowiedział KeyLey.
- To dobrze. - odpowiedział Coroil.
Nic już nie mówili dopóki nie doszli do miasta. Każdy był bardzo zmartwiony tą sytuacją, szczególnie Ignis. Doszli do miejsca leczenia, oddali tam Ignisa i poszli sobie porozmawiać.
- Boję się. Ignis może z tego nie wyjść. - powiedziała zmartwiona Chelsea.
- Spokojnie. Wyjdzie z tego cało, ale potrzeba mu odrobiny czasu. - odrzekł Destroy.
- Rozejdźmy się do domów, opowiedzcie o tym rodzicom, ale pamiętajcie, że mogą zaatakować w każdej chwili.
Każdy się rozszedł i poszedł spać. W nocy później nic specjalnego się nie działo. Nie było żadnego ataku ze strony orków.
Następnego dnia spotkali się i mieli zamiar na spokojnie sobie porozmawiać, ponieważ wiedzieli, że w biały dzień nie zaatakują orkowie. Wiedzieli, że nie mogą już pójść do lasu i się w coś pobawić. Chociaż wiedzieli to wyszli. Szczególnie to wina Coroila, ponieważ był ciekawy co robią orkowie o tej porze. Niestety nic z obozu nie przetrwało. Chyba musieli gdzieś pójść indziej. Po przejściu dalej zobaczyli Zakapturzonego faceta w białym stroju. Widać było, że to nastolatek, ale jakiś starszy. Zabijał orka, a gdy zobaczył za swoimi plecami całą ekipę od razu zaczął uciekać. Oni pobiegli za nim. Nie mogli przestać biec, chcieli zobaczyć co się kryje za kapturem. Chłopak ten w końcu się potknął o gałąź i dał się złapać. Zdjęli mu kaptur i Destroy się zapytał:
- Kim jesteś? Dlaczego jesteś w takim stroju?
- Jestem Dovakhiin. Mam 16 lat i próbuję zabić orków, żeby nie przejęli tego świata. - wykrzyczał Dovakhiin.
- My również próbujemy ich zabić. Chcą podbić świat zaczynając od naszego miasta. - rzekła Chelsea.
- Mieszkacie w tym mieście? To nie zwykłe miasto. To główny cel orków. Oni tutaj mogą tworzyć bardzo potężne armie w bardzo wielu ilościach. - opowiedział Dovakhiin
- A chcesz do nas dołączyć? Do naszej ekipy? - zapytał Coroil
- Owszem. Mogę dołączyć, ale będę również działał na własną rękę. - odparł Dovkhiin.
KeyLeyowi, który nic nie mówił bardzo się to podobało.
Koniec!
Mam nadzieję, że seria Wam się spodoba i mogą być takie długości epizodów?
Piszcie jak chcecie być w opowiadaniu.