Przed czytaniem warto zapoznać się z tym:
RP Magic World 2
Raz na kilka dni będę publikował epizody, które pozwolą wam zobaczyć jak rozwijała się kraina Magic World i bohaterowie podczas 5 lat przerwy pomiędzy latami 2069-2074.
Opowiadanie będzie miało kilka epizodów, a te będą bardzo krótkie i treściwe.
==============================
Epizod 1 - Nowe rządy
Kilka dni po przejęciu władzy
Zamek Balów, dawniej Królewski
- Lordzie Malacath... Kraina wraca do normalności. Ludność cieszy się z obalenia Carrabothów. Są zadowoleni z twoich kroków - powiedział Auror.
Lord po chwili zszedł z tronu do żołnierza. Spojrzał na niego i odrzekł.
- Dogadują się z elfami, nieumarłymi i wampirami?
- Chyba tak, Lordzie... Nie dostaliśmy żadnych informacji o czymś, co powinno nas głębiej zainteresować - odpowiedział czarodziej.
- Ludzie traktują ich jak bohaterów. Okazują szacunek. Widać to w każdym mieście - dodał.
- To dobrze żołnierzu - odrzekł spokojnym głosem elf.
- Wydaj rozkaz burmistrzom miast, by wydali imprezę na cześć nowej krainy - dodał.
Auror kiwnął głową i poszedł wydać rozkaz.
Malacath tymczasem zaczął iść do ogrodów przed zamkiem. Zostały już odnowione.
Groby dawnych sojuszników Cecilli zostały usunięte, trumny spalone. Pozostał tam tylko grób Molag Bala.
W ogrodach, na ławce siedział Harkon. Dosiadł się do niego jego wuj.
- Harkon... Jak się czujesz? - spytał
- Dobrze... - odrzekł niskim głosem
- Świetnie. Bo nasza praca dopiero się zaczyna. Musimy dużo zrobić w tej krainie - rzekł.
Nastała krótka cisza. Oboje patrzyli się na grób Molag Bala.
- Słyszałem że wybrałeś Isabelle na stanowisko ministra... - przerwał ciszę
- Poradzi sobie - odparł Lord. - Czuję to. Ceremonia nastąpi jutro.
- I przemyślałem dużo rzeczy. Staniesz na czele czystki Carrabothów - dodał patrząc na niego.
- Co z jej sojusznikami...? - spytał elf
- Podobno nie zostało ich dużo. Regis... Vincent... Barbarossa... Znalezienie ich będzie dość trudne. Podejrzewam że już dawno wypłynęli za kontynent.
- Ale ich też będziesz musiał zabić - dodał Lord.
- Rozumiem... - odrzekł posłusznie Harkon, wziął wdech przez respirator
- Mogą ukrywać się w Pont Vanis... - dodał elf
- Wiem to. Ale czuję, że jej tam nie ma. To byłoby zbyt proste. Mimo to, i tak zdobędziemy wyspę. Za tydzień na nią wkroczymy. Teraz musimy dać odpocząć wojsku. Rozmawiałem z Krillem chwilę przed tym jak odpłynął. Podobno połowa Nieumarłych oddała życie za lepszą krainę - odrzekł Lord.
- Elfy są nadal w rozsypce... - powiedział nagle Młody Bal
- Tak... To też słyszałem. Ale mam plan, rozmawiałem o nim już z Mefisto.
- Jaki...? - spytał chłopak
- Wkrótce się dowiesz... - odparł
Lord w tej chwili wstał. Powolnym, spokojnym krokiem szedł przez ogrody, zostawiając samego na ławce Młodego Bala. Wrócił do sali głównej, gdzie czekał na niego już Dagon. Momentalnie usiadł mu na ramieniu.
- Jesteś gotowy? - spytał Lord
- Tak, Lordzie... - odparł kruk
Po chwili Malacath i Dagon zniknęli...
Postacie pojawiły się na małym dziedzińcu. Przed nimi był mały, kamienny zamek. Malacath zaczął iść w milczeniu w stronę zamku. Szedł schodkami do jego wrót. Nagle jednak wrota się otworzyły i wyszedł do nich Hrabia Baldur...
- Lord Malacath... Witamy w Samotnej Górze - powitał ich wampir.
- Witaj Baldurze - odrzekł elf, starzy znajomi podali sobie dłonie.
- Wejdźcie do środka. Mój doradca zabierze was do komnaty - powiedział Hrabia.
Baldur, Malacath i kruk na jego ramieniu weszli do środka zamku. Od razu powitał ich doradca Baldura. Zaczął prowadzić ich do komnaty.
- Trochę się tu u ciebie pozmieniało... - rzekł nagle Lord idąc cały czas za doradcą
- Trochę tak... Moi ludzie zdołali otworzyć skrytke Cecilli. Wziąłem swoją działkę, tak jak mówiłeś. Zrobiłem za to mały remont, by żyło się tym wampirom lepiej... - odparł Hrabia idąc za Lordem
Wampirów w Samotnej Górze było dość sporo, nie tak jak w krainie, ale i tak liczba robiła wrażenie. Wampiry mieszkające od urodzenia w tej górze nie chciały upuszczać swojego domu...
- Dwie działki trafiły już kolejno do Daggerfall i Abregado. Ograbiliśmy też pozostałe skrytki sojuszników Cecilli, ale je rozdaliśmy mieszkańcom. Tak jak kazałeś - dodał Hrabia.
- A co z moją działką? Wysłałeś ją do Kartis? - spytał mrocznym głosem elf
- Tak... Kilka godzin temu dostałem informacje że statek wrócił. Ładunek odebrali twoi ludzie - odparł Hrabia.
Malacath już nie odpowiedział.
Po chwili wszyscy dotarli do komnaty medycznej. Doradca zamknął za nimi drzwi, zostając za drzwiami. Dagon od razu odleciał z ramienia Lorda i ustał na kamienne łóżko.
Malacath i Hrabia ustali obok siebie naprzeciw kruka.
- Zaczynajmy - powiedział Lord niskim głosem patrząc na kruka.
- Jesteś pewny? Jeśli coś się nie uda, umrzesz - poinformował Baldur.
- Jestem gotów... Zaczynajcie - odparł pewnie Dagon.
Wampir kiwnął głową do kruka, by ten się przygotował. Po chwili wystawił w jego stronę ręce, tak samo jak Malacath. Po kilku sekundach z obu dłoni mężczyzn zaczęła wylatywać czerwona jak krew wiązka energii. Trafiała ona bezpośrednio w Dagona. Ptak natychmiast padł nieruchomy na kamienne łóżko. Oni jednak nie przestawali. Energia cały czas trafiała w klatkę piersiową ptaka.
Po kilku chwilach zaczęli słyszeć krzyki. Były potworne, ale nie przestawali. Wiedzieli, że to działa. Wiedzieli, że nie mogą przestać, inaczej zabiją Dagona...
Po kolejnych kilku sekundach z ciała ptaka zaczął wylatywać czarny dym... Unosił się metr nad jego ciałem, zaczął zlepiać się w kulę wielkości głowy człowieka. Cały czas słychać było krzyki byłego legionisty...
Po dwóch kolejnych minutach z ptaka przestała wylatywać energia. Malacath i Baldur w tym momencie przestali. Czarna kula uderzyła w nieruchome ciało ptaka. Pojawił się czarny, gęsty dym który zasłonił połowę sali. Nie było widać łóżka, na którym powinien leżeć Dagon...
Zabieg udał się dzięki połączeniu sił nekromancji Malacatha i Baldura. Nagle jednak z dymu wyłonił się Dagon w nowym ciele...
Wygląd Dagona:
(Więcej będzie w RP4)
Ustał przed mężczyzn, był ich wzrostu.
- Udało się... - powiedział lekko zmęczony Baldur
- Dagon... Jak się czujesz? - spytał Lord mrocznym głosem
- Dobrze, Lordzie... - odpowiedział legionista
- Twoje moce powinny być takie same i równie mocne co przed śmiercią - dodał swoje Baldur, złożył ręce, był zadowolony że się udało.
- Dziękuję... - odrzekł Dagon i kiwnął głową w podziękowaniu
- Ale musisz uważać. Twoja dusza jest teraz uwięziona w klatce. Gdy ktoś odetnie ci głowę... Dusza uwolni się, a ty już nie zdołasz wrócić do tego świata - powiedział Baldur.
- Zapamiętam to... - odrzekł Dagon
Baldur kiwnął głową.
Malacath, Dagon i Baldur wyszli z komnaty. Zaczęli wychodzić z zamku Hrabiego, odprowadzał ich doradca. Gdy dotarli do wrót, Lord spojrzał na Hrabiego i powiedział do niego.
- Jutro odbędzie się ceremonia mianowania nowego ministra. Będzie nim Isabella. Mam szczerą nadzieję, że przyjdziesz, Baldurze.
- To rozkaz? - spytał zaciekawiony wampir
Malacath kiwnął głową na tak.
- No dobra... Przyjdę, jeśli tak - dodał Baldur.
- Mianuje cię nowym dowódcą Aurorów. Lepiej, żebyś był... - powiedział Lord
Po chwili Dagon stworzył portal przez który najpierw przeszedł Lord, a potem on...
Hrabia był zadowolony, że zostanie mianowany dowódcą Aurorów. Było to wszak bardzo ważne stanowisko...
==============================