Najlepsze Serwery Minecraft w Polsce!
   Witaj serdecznie na forum gdzie znajdziesz swój ulubiony Serwer Minecraft                                         
         

Serwery Minecraft

Witaj, Serwery Minecraft - nie przypadkiem znalazłeś największe forum internetowe Minecraft w Polsce Serwery Minecraft które tu znajdziesz pozwolą Ci miło spędzić czas, poznasz nowych wspaniałych ludzi i przeżyjesz fantastyczne przygody! Jednoczymy ludzi uwielbiających Gry i Minecraft! Zagraj z Nami i odkryj fantastyczne Serwery No Premium! Zobacz co oferuje polecana przez Nas

Lista Serwerów Minecraft



Zarejestruj się bezpłatnie na forum! Oto niektóre z przywilejów:
  • Zakładaj nowe wątki oraz aktywnie w nich uczestnicz,
  • Odblokuj możliwość pisania na Shoutboxie (czat),
  • Ogranicz ilość wyświetlanych reklam,
  • Zdobywaj odznaczenia oraz reputacje,
  • Znajdziesz tutaj darmowe poradniki Minecraft,
  • Odblokuj dostęp do ukrytych działów, tematów i linków,
  • Spersonalizuj swój prywatny profil,
  • Uczestnicz w forumowych konkursach,
  • Pamiętaj to nic nie kosztuje, MineServer.pl to darmowe forum internetowe na którym dowiesz się jak zainstalować minecraft oraz jak grać w minecraft!
Szukałeś Serwerów Minecraft? Znalazłeś! Zarejestruj się, a zagraj z nami!

               
serwery minecraft



[Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Autor Wiadomość
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #11
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPIZOD 10/16

AKT II

WIZJA

Prawda bywa bolesna. Szczegolnie ta którą odkryła Aurorra. Sithowie stają się coraz większym zagrożeniem a ona.. była bezsilna.. W drodze powrotnej do zamku nie powiedziała ani jednego słowa. Leo który był nią niezwykle zauroczony zdołał to zauważyć. Pomimo wielu prób rozweselenia, pocieszenia i popierania na duchu nic nie było wstanie rozgonić jej mysli.
Sam Leo wiedział również że sytuacja jest beznadziejna. Pomimo ze ich misja odniosła sukces czuł tak jakby okazała się jedną wielką porażką. Nawet Rekek nie był zbyt rozmowny skupiał się na drodze jaką muszą przejsc z powrotem do zamku.
Zblizal się powoli zmrok. Gwiazda macierzysta przesuwała się po niebie i powoli zaczela znikac za horyzontem. Leo stanął w pewnym momencie rozglądając się.

- Tu się zatrzymamy, nie dojdziemy już do pałacu teraz. Rozbijemy obóz...

- Popieram, w nocy z ukrycia wychodzi wiele zwierząt drapieznych. - odparł Rekek

- Aurorro co o tym sądzisz? - zapytał Leo patrząc w jej oczy

- Tak.. to dobry pomysl.. - rzekła cicho

Leo patrzył się na nią jeszcze przez chwilę. Po czym podszedł do Rekeka pomoc mu stworzyc schronienie.
Tymczasowe schronienie znalezli w jednym z drzew. Było to stare i duże drzewo. Co ciekawe.. puste w srodku. Zapewne zostalo zniszczone przez tutejsze szkodniki.... Tak czy siak martwe drzewo nie bylo moze idealnym miejscem na postoj ale zapewnia przynajmniej w miare przyzwoitą ochrone przed mrozem i sniegiem. Rekek znalazl rowniez troche galezi ktorymi uszczelnil szpary wewnatrz. Gdy wszystko było już gotowe całą trójka weszła do środka.

- Idzcie spac, ja stanę na warcie. W razie czego dam wam znac - odparł Rekek.

- Nie.. ty tez powienienes odpoczac.. - odparł Leo

- Jestem droidem.. nie meczę sie tak jak wy.. - po tych slowach Rekek wyciągnął za pleców Elektropałkę

Leo nie ukrywał zdziwienia

- Skad ją wziąłeś? Nigdy ci jej nie dawałem...

- To prawda.. nie dawałeś.. sam ją zdobylem.

- W jaki sposób?

- Chyba nie musze przypominac, że należałem do gwardii Grievousa?

- A no tak... w sumie racja.. - odpał Leo

Po tych slowach Rekek wyszedł na zewnatrz.

Tymczasem Aurorra lezala z boku. Co jakis czas patrzyla na Leo ale gdy ten spojrzal na nią od razu odsuwała wzrok w innym kierunku.

- Aurorro.. mozemy porozmawiać? - zapytał Leo

- Tak.. oczywiscie.. - odparła cicho

- Powiedz mi prosze. Skąd u ciebie taki nagła zmiania nastroju?

Aurorra nic nie odpowiedziała.
Leo podszedł blizej.

- Wiem że martwisz się o Mandalore.. Wiem że tu mieszka twoja jedyna rodzina. Ale samą troską nie uda nam się powstrzymac tego co ma się wydarzyć.

- Nic nie rozumiesz - odparłą Aurorra - Wtedy gdy oni mnie uslyszeli.. ja poczulam okromne zimno.. strach.. czułam emitującą z nich ciemna stronę mocy.. mroczną energie która przenikała ich ciała.. Ta moc.. ona jest niepokonana..rośnie w siłe z każda chwilą... nie da się jej przeciwstawić. Ja nie rozumiem... ja naprawde nie rozumiem jak mam ich powstrzymac przed tym co chca uczynić... Pokonali tysiące Jedi.. Zabili najwiekszych mistrzów a ich panowanie nie ma końca.. Jakie ja mam szanse przeciwko nim?

Leo spojrzał na Aurorre

- Wiesz.. Niektorym rzeczom nie jestemy w stanie sie przeciwstawić.. Być moze nie uda nam się ich powstrzymać.. być moze wszyscy polegniemy... ale póki jeszcze jest nadzieja.. warto spróbowac. Pamietasz ten dzien kiedy cię spotkałem? Przed tym byłem zwykłym szmuglerem.. łowcą nagród który dla pieniędzy zrobi wszystko.. Ale ty.. odmieniłaś moje serce... I teraz jestem gotów walczyć o wolność..o wolna galaktyke.. walczyc przeciwko Laverowi i Ignisowi nie zważając na konsekwencje.

- Nie wiem czy ja jestem na to gotowa...

- Uwierz mi ze jesteś.. nie zaszlibysmy tak daleko gdyby nie ty.. Posluchaj mnie.. może to nie jest odpowiedni na to moment ani odpowiednie na to miejsce.... Ale.... chcialbym to z siebie wyrzucić.. Zalezy mi na tobie...i nie wazne dokąd pojdziesz..Pojde tam z tobą..

Aurorra lekko się zarumieniła. Nie spodziewała się że Leo cos do niej czuje.

- Ja.. ja nie wiedziałam, że....że ty.. - odparła lekko zaskoczona Aurorra

Leo usmiechnął się.

- Teraz już wiesz.. - rzekł Leo całując ją.

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Noc mijała dosyć szybko. Na zewnątrz wiał mroźny wiatr... W pewnym momencie szum wiatru obudził Aurorre. Gdy otworzyła oczy zauważyła że zasnęła w objeciach Leo. Odsuneła się szybo lekko zawstydzona równoczesnie nie dopuszczając do tego aby sie obudził. Wyjrzała na zewnatrz. Wprawdzie noc chylila sie ku koncowi, jednak chmury nadal przyslanialy wstajace słońce.

Nagle poczula cos dziwnego.. Cos w jej glowie.. Uslyszala jakies odglosy w poblizu ich schronienia. Wyszla na zewnatrz zaslaniajac twarz przed podmuchami wiatru kierujac sie w strone odglosow. Po chwili nastala niespotyka dotąd cisza. Wiatr ustał... Aurorra rozjerzal się, jednak jej oczom i uszom nie ukazywały się żadne źródła tajemniczego dźwieku.

- Szukasz czegoś moja droga? - rzekł głos

Aurorra odwrociła się za siebie i ujrzała starego mezczyne.. a raczej jego ducha.. ducha mocy

- Kim.. kim jestes?

- Zwą mnie pod wieloma imionami... przez lata przyjmowałem coraz to inne aż w koncu sam sie w nich pogubilem.. Ty raczej mozesz mnie znac jak Obi-Wan... Obi-Wan Kenobi..

- Obi-Wan Kenobi... tak.. znam tą imie.. slyszalam o tobie bardzo duzo..

- Co takiego slyszalas? - zapytał Obi-Wan

- Coz.. byles wielkim mistrzem Jedi.. wybitnym dowódcą i generałem wojsk Republiki..

- Niepotrzebne szczegoly... Ale masz racje.. Bylem Jedi..

- Rozumiem, że nie zjawiles się tu bez potrzeby?

- Owszem.. Slyszalem o twojej misji.. Powstrzymanie Lavera i Ignisa przed osiagnieciem potegi absolutnej.. wierzysz w powodzenie swojej misji?

- Ja... nie wiem... Nawet nie wiem od czego mam zacząć.. Laver i Ignis ruszyli na Myrkr i Belgaroth.. byc moze juz znalezli to co chcieli..

- Nie.. jeszcze nie.. Na tych planetach nie ma ukrytego holokronu Sithow..

- Co? To gdzie?

- Ostatni holokron jest na planecie na ktorej spedzilas dlugie lata swojego zycia..

- Jakku? Nie... to nie mozliwe.. Przeciez wspolnie z Denem przeszlismy wzdluz i wszerz całą planete.. Nie bylo tam nic specjalnego..

- Poniewaz swiatynia Sithów z ostatnim holokronem nie jest nad ziemią... tylko... pod ziemią...

Aurorra nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Ostatni holokron Sithow znajdował się na Jakku? Wydawało by się to niewyobrażalne.. Ale jednak.. ta cenna informacja mogła zmienic wszystko... Wiedząc to mogła zyskac przewagę nad Sithami.. mogła ich wyprzedzić.. Ponownie zyskała nadzieje.. nadzieje na zwyciestwo...

- Czyli... nie wszystko jeszcze stracone... Jeszcze moze się udać... - rzekła Aurorra - Ale.. jak znajde światynie skoro nie jest widoczna?

Obi-Wan zasmial się

- Bedziesz wiedziala.. poczujesz to.. Życze Ci powodzenia.. Niech moc bedzie z tobą - rzekł duch Obi-Wana po chwili znikajac.

Aurorra patrzyla jeszcze przez chwile w miejsce gdzie ukazał jej się Obi-Wan. a następnie zawrocila
Gdy Aurorra dobiegła do obozowiska zastała Rekeka który czekał przy wejsciu.

- Rekek! Leo juz wstal?

- Jeszcze spi a co? Coś się stalo? - zapytal mechanicznym głosem

- Tak.. musimy ruszac i to szybko. - rzekła Aurorra wchodząc do srodka drzewa w ktorym spal jeszcze Leo - Wstawaj szybko! musimy ruszac!

- Co?! - rzekł wybudzony Leo - Co się stalo?

- Musimy ruszać.. mozemy jeszcze wyprzedzić Lavera! Wiem gdzie jest ostatni holokron! - krzyknela Aurorra

Leo szybko zerwał się na rowne nogi i po kilku sekundach wszyscy ruszyli w dalsza drogę. Nie minęły z 2 godziny gdy zdołali dotrzeć do miasta.

Ksiezna Layla oczekiwała ich powrotu. Nie ukrywała swoich obaw po tym jak nie wrocili przed zmrokiem. Obawiała się że mogło im się coś stać.. Las pełen jest dzikich zwierząt.. Cały czas jednak odrzucała złe mysli w nadziei że jej bratanica powróci..
Wielka była jej radość gdy jeden ze zwiadowców zawiadomił ją, że Aurorra wróciła. Od razu wręcz wybiegła im na przeciw. Widząc swoją bratanice uściskała ją z radości.

- Tak sie martwiłam Aurorro! Nic wam się nie stało? Co z Sithami?

- Nic nam nie jest.. oni odlecieli ale... dowiedziałam się całej prawdy.. wiem co planują i czego szukają..

- Mów prosze.. nie moge zniesc mysli w ktorej nie dowiem sie co się dzieje - rzekła Layla

- Sithowie poszukują starozytnego artefaktu zwanego Holokronem Sithów.. W celu jego znalezienia udali się na Myrkr i Belgaroth jednak to na Jakku znajduje się owy przedmiot.

- Skąd wiesz ze znajduje się na Jakku? - zapytała zaskoczona Księżna

- Powiedzmy ze ktoś wskazał mi właściwa drogę - rzekła z usmiechem Aurorra

- No dobrze.. ale co się stanie jak owy artefakt wpadnie w rece Sithów? - zapytała Ksiezna

- Zniszczą Mandalore i kazdy inny system ktory się im sprzeciwi - rzekł meski głos

Wszyscy spojrzeli w stronę dobiegajacego głosu.

Był to Gubernator Saxon, Powrócił wlasnie z misji na Felucii.

- Gubernatorze? - rzekła zaskoczona Layla

- Wybacz Laylo nie mamy czasu.. Aurorra mowi prawde.. gdy zdobęda holokron zabiją wszystkich... Nie mozemy na to pozwolic...

- A więc ruszamy na Jakku ? - zapytał Leo

- Tak.. polece z wami wraz z moimi zolnierzami. W razie konfrontacji z Sithami bedziemy was oslaniać. - odparł Saxon

- Niech tak bedzie - odparł Leo

Po chwili Saxon podszedł na Layli.

- Wybacz że przybywam jedynie po to aby znów się pożegnać - odparł Saxon spuszczając wzrok - podczas walki na Felucii z wojskami sprzymierzonymi z Laverem zdolalem wyciagnac od ich dowodcy informacje o planach Sithów..Nie mam innego wyboru.. Musze ich powstrzymac za wszelką cene.

- Wiem.. mój drogi.. Nie musisz juz nic mowic.. Podziwiam twą determinacje i odwagę. Już nie raz dowiodłeś że jesteś niezwykłym dowódcą.. nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwac..

Saxon usmiechnał się i pocałował Layle w czoło.

- Obiecaj ze wrocisz... - rzekła Layla

Saxon pokiwał głowa i ruszyl wraz z Leo i Rekekiem w strone hangaru gdzie czekali na nich już zołnierze Saxona.

Aurorra podbiegła jeszcze do Layli.

- Ciociu.. nie zawiode Cię.. Obiecuje - rzekła przytulajac ją na pozegnanie

- Niech moc bedzie z tobą, moja dzielna bratanico - rzekła w łzami w oczach patrzac na odchodząca Aurorre

Po kilku chwilach Aurorra, Leo, Rekek oraz Gubernator Saxon wraz z żołnierzami Death Watch wspólnie ruszyli w kierunku Jakku....

-------------------------------------------------------------------------

Laver i Ignis tymczasem dotarli na Belagaroth i Myrkr. Pierwsza z planet była bardzo niegościnnym miejscem. Powierzchnie Belgaroth pokrywały gołe skały oraz liczne góry. Planeta była niezwykle zanieczyszczona poniewaz była ona używana przez Imperium do wszelakich testów bojowych. Druga z nich Myrkr była znowu zalesioną planetą na której przez wiele lat ukrywali się łowcy nagród.

Trudne warunki nie przeszkadzały jednak Sithom w ich planach. Laverowi nie przeszkadzały zanieczyszczenia. Poruszał się sprawnie po górzystym terenie. Jego medalion jednak póki co niczego jednak nie wykrywał. Podobnie było z Ignisem który ponownie musiał przedzierać się przez leśne pnącza i gigantyczne drzewa...Jednak również bez jakiegokolwiek sukcesu..

Wyscig z czasem trwa dalej.. Kto wyjdzie jednak z niego zwyciesko?

CIĄG DALSZY NASTĄPI

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-November-2019 16:48:04 przez Ravcore.)
Oceny: Nisooo (+1)
28-September-2019 14:50:50
Znajdź wszystkie posty
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #12
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie

wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPIZOD 11/16

AKT II

HOLOKRON

Czasu było coraz mniej. Aurorra wiedziała ze musi się spieszyć. Od tego kto zdobędzie holokron zalezał przecież los calej galaktyki.. Odpowiedzialność była ogromna.. Aurorra musiała stawić jej czoła. Wiedziała jednak że nie jest sama. W swojej dlugiej drodze poznała wiele osób które teraz wspierają ją w wykonaniu misji. Leo... Rekek...
Gubernator Saxon.. Księzna Layla.. Den Kenar.. Kanclerz Hermel.. oni wszyscy byli razem z nią. Podnosili ją na duchu.. wspierali.. pomagali jej.. uczuli.. Teraz czuła że jest gotowa.. Po tym wszystkim co przezyła zrozumiała jaki jest jej cel... Powstrzymanie Lavera i Ignisa za wszelka cene... nawet wlasnego zycia.

- Zblizamy się do Jakku! - odparł Rekek patrząc na panel nawigacyjny.

Po chwili oba statki, jeden dowodzony przez Leo drugi przez Saxona wyszly z nadprzestrzeni. Ich oczom ukazala się pustynna planeta Jakku.
Aurorra czuła naplywające uczucia. To byl jej dom. Czula się tu bardzo dobrze przez 10 lat. Chciala wiedziec co się dzieje z jej przyjacielem.. Denem.. Nie wiedziała go już od dawna..
Po kilku minutach lotu oba statki wylądowały na powierzchni Jakku.
Morza pustyni kąpane w promieniach zachodzącego Słońca napawały Aurorre wzruszeniem.
Leo spojrzał na Aurorre zauważył że zaszkliły jej się oczy.

- Wszystko w porządku? - zapytał podchodząc

- Tak.. po prostu.. nie moge uwierzyć ze znow tu jestem.. - rzekł nie spuszczajac oczu z zachodzacego Słońca

- Pomimo ze planeta ma srogi klimat to naprawde jest piekna.. A takie zachody.. są ucztą dla zmysłów - odparł Leo.

Po chwili do Aurorry i Leo podszedł Gubernator Saxon ktorego statek wylądował obok statku Leo.

- Dotarlismy na miejsce.. Wyglada na to ze nasze poszukiwania beda trwaly w nocy.. - odparł

- Tak.. w sumie to nawet lepiej.. bedziemy mniej widoczni.. - odparł Leo

- Aurorro.. jestesmy teraz skazani na twoje zmysly... Musisz odnaleźć swiatynie. - rzekł Gubernator

Aurora pokiwała glową.

- Spróbuje.. - rzekła

Po kilku chwilach wszyscy byli juz gotowi do poszukiwan. Wszyscy zolnierze byli uzbrojeni i gotowi do drogi.

- Wszyscy sa gotowi.. teraz wskaz nam droge do celu - rzekł Saxon

Aurorra siadła na piasku. Zamknęła oczy. Na jej twarzy ukazał się obraz skupienia.
Wszyscy patrzyli na dziewczyne i czekali z cierpliwością na to co powie.
W głowie Aurorry plasowało się wiele myśli. Musiała wszystkie je odrzucić od siebie a by skupić się na tej najważniejszej. Gdy jej umysł zaznał wyciszenia. Usłyszała głos w swojej głowie. Był to głos który dobrze znała. To Obi-Wan.. Wskazywał jej drogę..
Po chwili ockneła się i rzekła:

- Idziemy na zachód..

Wszyscy ruszyli za Aurorrą. Niektórzy zołnierzy wypatrywali czy przypadkiem na niebie nie widac jakiegoś statku. Laver i Ignis mogli przeciez przybyc na Jakku w kazdej chwili.
Droga była długa. Mijały minuty.. mijały godziny marszu. Noc była juz w pełni. W pewnym momencie Aurorra zatrzymała się.

- Co się stało? - zapytał Leo

- Tam ktoś jest.. - rzekła Aurorra wskazujac na horyzont.

- Czy to Sith? - zapytał Saxon

- Nie wiem.. nie widze.. jest za ciemno.. - rzekła Aurorra

- Żołnierze pełna gotowośc! - rzekł Saxon

Postać zblizala się coraz bardziej.

Wszyscy byli gotowi do ataku. Nawet Rekek wyciągnął swoją elektro pałke a Leo trzymał rękę na blasterze.
W kilku chwilach postac zatrzymała się jakieś 10 metrów od nich.

- Kim jestes? - zapytała Aurorra

- Dawno sie nie widzielismy.. drogie dziecko.. - rzekła postać

- Zaraz.. Kanclerz Hermel?


- We wlasnej osobie - rzekł Hermel usmiechajac się

Aurorra od razu pobiegła i przytuliła go.
Zolnierze opuscili broń.

- Kto by pomyslal... - rzekł zaskoczony Saxon

- Gubernatorze.. nie zmieniłes się prawie w ogole..

- A Ty się troche zestarzales - odparł Saxon

- Tak to jest jak się zostaje pustelnikiem..

- Kanclerzu.. wiesz moze co się dzieje z Denem? - zapytała Aurorra

- Aaaa Den.. Tak.. on wrócił do miasta. Wynajał jeden z lokali. Ale.. to chyba nie po tą informacje tu przybyliście.

- Musimy znaleźć swiatynie Sithów i holokron. Musimy go zdobyc nim bedzie za pozno. - rzekła Aurorra

- Coz.. dobrze trafiliscie. Swiatynia znajduje się dokladnie pod nami.

Wszyscy nie ukrywali swojego zdiwienia ta informacją.

- Skąd wiesz? - zapytał Saxon

- Odkryłem ją juz 10 lat temu. Od tego momentu zawsze przebywam w jej poblizu.

- No fajnie ale jak się tam dostaniemy? - zapytał Leo

- Umiesz uzywać łopaty?- zapytał Kanclerz

- No wez.. chyba nie kazesz nam tu kopac..Nie mamy tyle czasu..

- Jest tajne przejscie. Ale aby je aktywowac trzeba uzyć mocy - rzekł Kanclerz.. - Aurorro co ty na to?

- Ale ja.. nie potrafie.. nie jestem Jedi..

- Nie musisz być Jedi aby użyć mocy. - odparł Hermel - Zwyczajnie skup się, oczyść umysł i zrób to.

Aurorra popatrzyła na Kanclerza. Nie byla przekonana co do swoich umiejetnosci. W koncu nigdy tego nie robila..
Zamierzala jednak sprobowac.. Holokron byl przeciez na wyciągniecie reki.
Nie zastanawiajac sie dlugo Aurorra usiadła na piasku i wyciszyla swoje mysli. Wszyscy oczekiwali w milczeniu.

Ziemia zaczeła drżeć... Jednak nic się nie stało. Aurorra otworzyla oczy.

- Ech.. wiedziałam ze to nie zadziała..

Ku jej zaskoczeniu po kilku chwilach otworzyła się wyrwa w ziemi prowadząca schodami w doł.

- Jednak zadziałało.. jestem pod wrazeniem - odparł Kanclerz

- Ale.. jak.. - rzekła patrząc na swoje dłonie

- Masz w sobie moc Aurorro.. musisz tylko w nią uwierzyć.. - odparł Hermel

- Dobra.. mamy wejscie.. uwazajcie na siebie.. Sithowie zakładali mnostwo roznych pulapek w swoich swiatyniach. Oczy i uszy szeroko otwarte. - odparł Saxon

Wszyscy po kolei zaczeli wchodzic do światyni.
Kanclerz spojrzal na gwiezdziste niebo... Zmarszczyl brwi... Czul to.. Laver i Ignis nadchodza...sa już w drodze..

----------------------------------------------------------------------------

Światynia była bardzo mroczna. Symbole na scianach i pajeczyny przyprawiały Aurorre o dreszcze. Mimo wszystko wszyscy szli dalej w równym tempie. W pewnej chwili ukazało im sie widoczne czerowne światło. Saxon mial juz zbierac się do biegu gdy zatrzymal go Hermel.

- Stoj.. jeszcze jeden krok i wszyscy zginiemy. - rzekł do Saxona
- Zapadajaca się plyta... teraz widze.. - rzekł zaskoczony Saxon patrząc na podłoge

Hermel nakazał przejsc inną drogą omijajac pułapkę.
Po chwili wszyscy dotarli do wielkiej salii w ktorej znajdował się holokron. Blyszczal on czerwonym swiatlem.

Aurorra widząc go zaczela się zle czuc.

- Aurorra? wszystko w porządku? - zapytał Leo widząc że Aurorra zlapala sie za głowę

- Tak.. tylko troche mi słabo.. ta energia.. to mroczna energia..jest zbyt potezna.. osłabia mnie

- Nie martw sie.. odpocznij..

Wszyscy patrzyli na pobłyskujący holokron.

- Ja po niego pojde - rzekł Saxon

- Niee - krzyknęła Aurorra - Ja musze.. ja go wezme..

- Jestes za slaba aby go wziąśc.. Ta mroczna energia cię oslabia.. - rzekł Saxon

- Dlatego musze ją przezwycięzyc.. - odparła

- Nie jestem pewien czy to jest dobry pomysl.. - rzekł do siebie Saxon

Aurorra szła powoli w kierunku holokronu. Czula aure jego mocy. Byla wrecz niewyobrazalna. Nie zamierzala się jednak wycofać. Za daleko zaszla aby teraz zrezygnowac. W swojej glowie ponownie uslyszala glos Obi-Wana.

- Nie poddawaj się.. staw czola ciemnej stronie mocy!

Zblizyla sie jeszcze bardziej do holokronu. Wyciagnela ręke i.. chwyciła go w ręce.

Stało się teraz coś dziwnego. Gdy chwyciła w dłoń holokron przestała czuć jego energie... Zupelnie tak jakby cała jego moc znikneła.. albo została zamknieta...
Aurorra podbiegła do reszty.

- Zdobyłam go.. - odparła

Kanclerz usmiechnal się.

- Przezwycięzyłaś energie ciemnej strony.. jego energia wrocila do normy... -odparł Kanclerz

W tej chwili wszystko zaczeło sie trząść.

- Chocmy juz.. nie mamy wiele czasu. Światynia zaraz się zawali. - rzekł Saxon

Wszyscy ruszyli w droge powrotną w biegu. W ostatniej sekundzie udało im się wydostac na powierzchnie.

- Udalo sie! - krzyknął Leo - Nie spodziewałem sie ze sie uda, ale zrobilismy to!

- To tylko połowa sukcesu - odparł Saxon - Musimy zniszczyc ten holokron albo ukryć go tak aby Sithowie nigdy go nie znalezli.

- Ukrycie go nic nie da.. Laver i Ignis maja amulety dzieki którym z latwościa odnajda holokron nawet w najbardziej odosobnionym miejscu. To jedynie kwestia czasu. Holokron trzeba zniszczyc - odparł Hermel

- Rozumiem ze zwyklym mlotkiem tego nie da się rozbić? - zapytał Leo

- To nie takie proste jak się wydaje... - odparł Kanclerz.- Być moze wystarczajaco wysoka temperatura.. Bylaby w stanie.. zniszczyc go raz na zawsze.

- Warto sprobowac.. - rzekł Saxon

- Lećcie na Mustafar.. Jeden z tamtejszych wulkanów osiąga niewyobrazalne temperatury.

- Czyli jakie? - zapytał Leo

- Zdecydowanie wieksze od tego, do którego Laver wpadł na Dermos - rzekł Hermel

- Ta informacja mi wystarczy - rzekł Leo

- Co z tobą? Zostajesz tu ? - zapytała Aurorra

- Postram się zatrzymac Laver i Ignisa na tyle ile będę dał rade. Kupie wam troche czasu - odparł

Aurorra podeszla do niego

- Prosze..mam nadzieje ze nie bedzie to nasze ostatnie spotkanie

- Nie boje się smierci Aurorro. Przezylem wiecej niz mozesz sobie wyobrazic. Widzialem rzeczy ktore na zawsze pozostaną mi w pamieci. A w szczegolnosci ten moment kiedy dalem ci miecz swietlny. - odparł. - Nic nie jest kwestią przypadku Aurorro.

Aurorra nie ukrywała łez. Domyslala sie ze to moze być ostatni raz kiedy widzi Hermela. Przytuliła go.

- No juz.. ruszajcie - odparł Hermel.

Odeszli..tak jak chcial..Patrzyl jeszcze jak za horyzontem znikają ich postacie. Czul ze wykonal zadanie. Spelnil swoje powołanie...

Po chwili uslyszal syczenie za sobą.

- Gdzie jest holokron? - zapytał Laver

Hermel odwrocil się.

- Holokron? Nie ma go tu. Spozniles sie

Laver zaryczal ze wcieklosci i aktywował miecz swietlny.

Hermel spojrzal w lewo i spostrzegł napierajacego Ignisa.
Zrobil szybki unik.

- Widze że kosci nadal masz sprawne.. jak na starca - rzekł smiejac się Ignis

- Chyba nie myslisz ze siedzialem bezczynnie przez 10 lat grzejac stopy przy ognisku? - rzekł Hermel

Ku zdziwieniu Sithow, Hermel siegnął ręką do kieszeni i wyciągnał miecz świetlny.

- Nie mozliwe.. - rzekł Ignis

- Miecz swietlny Zhausa.. - rzekł przyglądajac sie Laver - Jestem pod wrażeniem...

- Tak..Ladny prawda? - zapytał usmiechając się Hermel

- Nie uchroni cię przed smiercia - rzekł Laver

- Mozliwe.. Ale przynajmniej umre z honorem - rzekł Hermel

Laver aktywował wszystkie swoje miecz swietlne i rzucił się na Hermela. Ten odbijał jego ataki.
Do ofensywy przeszedl tez Ignis. Atakujac Hermela od tylu. Ten jednak sprawnie bronil sie przed napierającymi Sithami z obu stron.

- Mow gdzie jest holokron! - krzyknał Laver

- Nigdy go nie znajdziesz - odparł Hermel - Przegrales..

- Nie tym razem.. - rzekł Laver atakujac z zaskoczenia Hermela i wytrącajac mu miecz swietlny z reki.

Hermel bezbronnie lezal na ziemi.

- Zrobilismy blad pozostawiajac cię przy życiu Hermel.. Moglismy cię zabić od razu tak jak Rey - rzekł Ignis

- Mogliscie. - odparł Hermel

- Nie popelnimy drugi raz tego bledu. - rzekł Laver biorąc zamach i przecinajac Hermela mieczem świetlnym.

Ignis i Laver przez chwili patrzyli na usmierconego Hermela. Ku ich zaskoczeniu jego ciało znikło. Pozostala jedynie stara szata...

- Holokron został zabrany.. - rzekł Ignis - Jestem pewien ze chcą go zniszczyć. Nie mozemy na to pozwolic.

Laver popatrzyl na swoj amulet.

- Nie uciekną nam... czuje to.. Holokron zmierza na Mustafar..

CIĄG DALSZY NASTĄPI
--------------------------------------------------------------------------------------------

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-November-2019 16:48:15 przez Ravcore.)
05-October-2019 14:40:11
Znajdź wszystkie posty
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #13
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPIZOD 12/16

AKT II

PORTAL

Część I

Sithowie nie zamierzali odpuscić. Przedmiot który szukali przez tyle lat mimo iz trafnie odnaleziony, został skradziony. Wiedzieli jednak dokąd zmierza...Mustafar... Planeta pokryta wrzącą lawą osiągającą tysiące stopni. Holokron był w niebezpieczeństwie.. cała wiedza.. cała moc... mogła przepasc na zawsze.. Niedopuszczalne... niewyobrazalna dla każdego Sitha strata... Laver i Ignis dobrze o tym wiedzieli..

Aurorra jednak nie wiedziała dokładnie jak ogromną moc posiadają w sobie holokrony. Taki mały przedmiot.. czy naprawde jest w stanie napelnić moca zdolną do niszczenia planet? Nie chciała jednak tego sprawdzac.. moc tego holokronu była poteżna. Widziała dymiacą z niego aure ciemnej strony mocy. Ta aura ją osłabiała. Pomimo iz zdołała ja opanowac na tyle aby trzymac holokron we własnych rękach, obawiała się że to dopiero poczatek. Ta moc.. ona moze ją przytłoczyć.. Dlatego tez.. holokron trzeba ZNISZCZYĆ JAK NAJSZYBCIEJ!

Statek Leo powoli zblizal się do systemu Mustafar. Dwie ogromne planety gazowe zaciekle rywalizujace fizycznie, ściskały i gniotły swoją grawitacją malutka planete Mustafarian. Widok był naprawde niesamowity... jednakże na podziwianie nie było czasu. To nie była już zabawa, nie nie była zwykła wycieczka... to nie była zwykła misja...To zadanie.. to powinność od której zależeć bedzie przyszłość systemów w galaktyce.

Oba statki wylądowały na powierzchni w zdatnym do tego miejscu. Na horyzoncie im oczom ukazala się wielka wzniosła forteca..

- Co to jest? - zapytał Leo wskazujac na budynek

- Forteca Vadera z czasów Imperium.. Paskudne i mroczne miejsce - odparł Saxon - Uwierz mi.. nie chcesz tam wchodzić.

- Zapewne i tak nie bedziemy musieli.. nasz cel jest inny.- rzekł Leo- O ktory wulkan chodzi?

- Tamten pomiędzy dwoma mniejszymi - rzekł wskazujac Saxon

- Coz.. rzeczywiscie jest ogromny..ale.. czy na pewno to ten?

- Tak..to ten.. - odparł Saxon wyciągajac z kieszeni naszyjnik

Leo patrzył z zainteresowaniem na Saxona. Widział jak trzyma w dłoni naszyjnik i całuje go.

- Bardzo ladny naszyjnik.. - rzekł Leo

- Tak.. to prawda.. nalezał do Layli..

Leo pokiwał głową.

- Gdy odchodziłem... prosiła mnie abym obiecał ze wróce...ale...ja sam nie jestem tego pewien. - mówił dalej Saxon

- Nikt z nas nie jest... - odparł Leo poklepujac Saxona po plecach.

Po chwili do Leo i Saxona podeszła Aurorra z Rekekiem

- Jestescie gotowi do drogi? - zapytał Rekek

- Oczywiscie.. droga nie jest dluga.. u stóp wulkanu bedziemy za jakieś 20-25 minut jak się pospieszymy - rzekł Saxon - Aurorro masz holokron?

- Tak.. mam go przy sobie - rzekła pokazujac go Saxonowi.

- Dobrze.. ruszajmy... nie mamy czasu - odparł

W taki sposób wszyscy ruszyli w kierunku wulkanu. Zolnierze ubezpieczali tyly. Ich bronie byly naladowane i gotowe do wystrzalu w kazdej chwili. Saxon szedł przodem i prowadził całe towarzystwo wskazujac najszybszą drogę. Warunki do wędrówki były trudne. Temperatura dawała się we znaki... było naprawde gorąco.. roztopione i rozpalone
do czerwonosci skały jeszcze bardziej pogarszały sprawę.
W pewnym momencie Saxon zatrzymał się.

- Dalej nie pojdziemy pieszo.. - odparł

Przed nim znajdował się ogromny zbiornik lawy. Obejscie go trwaloby zdecydowanie za dlugo.

- No i co teraz ? - zapytał Leo

- Teraz polecimy.. - odparł Saxon

- Że co? - rzekł zdziwiony

Nie zdązył nic wiecej powiedzieć bo jeden z zołnierzy zlapal go za ręke. Po kolei Mandalorianie aktywujac swoje jetpacki przelecieli nad zbiornikiem zgarniajac ze sobą Aurorre, Leo i Rekeka. Po kilku chwilach wszyscy bezpiecznie wylądowali na drugim brzegu.

- No dobrze.. Wulkan jest przed nami.. wystarczy tylko wspiąć się na krater..

- Nie wygląda to na bezpieczne.. - odparła Aurorra patrzac na wulkan

- Dlatego tez pojdziemy inną drogą.. - rzekł Saxon

- Nie mozemy wleciec na jetpackach? - zapytał Leo

- To zbyt niebezpieczne.. narazamy sie wtedy na goracy pyl wulkaniczny i odlamki skalne. Dodatkowo nie wiadomo czy starczy paliwa na to aby wleciec na szczyt...- rzekł Saxon spoglądajac na szczyt wulkanu

Nagle Aurorra ponownie poczuła jakieś dziwne zawirowania w mocy.. podobnie jak wczesniej gdy pojawił jej się Obi-Wan. Rozejrzala się w około.

- Coś czuje.. - rzekła Aurorra

- Co takiego? - zapytał Saxon

Aurorra zrobila pare krokow w strone wulkanu. Połozyła swoją ręke na jednej ze skał

- Wydaje mi się ze nie bedziemy musli sie wspinać. - rzekła Aurorra

Po tych slowach na skale ujawniły się symbole. Swiecily się one niebieskim swiatlem, bardzo jasnym a zarówno niezwykle pięknym.. Po chwili symbole znikły, ale za to otworzylo się wejscie prowadzace do wnetrza góry.

- Jestem pod wrazeniem - odparł Saxon - Nie przestajesz mnie zaskakiwac...

- Dziekuje.. - rzekła usmiechajac się Aurorra

Wszyscy weszli do srodka. W przeciwienstwie do swiatyni Sithow tutaj.. wszystko bylo oswietlone.. zupelnie tak jakby ktoś tu przychodził codziennie.. pielegnował i czyscił kazdy kamień. Waski korytarz ktorym szli prowadził prosto do wnętrza wulkanu. Wielkie było ich zdziwienie gdy przed nimi znajdowało się coś czego majestat ciezko bylo opisac w pojedynczach slowach.. Wygrawerowane na scianie malowidła.. przedstawiały 3 postacie...kazda ukazująca inny gest. Każda w innej pozie.. Pierwsza z postaci była to niezwykle piękna kobieta ubrana w dostojną szatę. Druga z nich był mezczyzna o mrocznym wyglądzie... Jego oczy blyszczaly czerwoną barwą.. Posrodku zas znajdowała się postac starca o dlugiej brodzie... Wszystko wyglądało tak jakby on górował nad resztą postaci.

[Obrazek: c0d1227ed6dfd25f7825882a82ff7a01.png]

- Niesamowite.. - odparł Saxon przyglądajac się malowidłom

- Co to za postacie ? - zapytała Aurorra

- Nie wiele mi o nich wiadomo.. pamietam jednak jedną z opowieści mojej matki..Opowiesc o postaciach Niebiańskich.... Ojciec... Syn... i Córka... Postacie o nieopisanej mocy... Aurorro.. to nie sa zwykłe malowidła to jest portal..

- Portal? ale dokąd? - zapytała Aurorra

- Nie dokąd... ale do kiedy. - rzekł tajemniczo Saxon

- Nie rozumiem... - rzekła Aurorra

- Ale ja tak... - odparł głos

Wszyscy odwrocili się gwałtownie. Im oczom ukazał się Darth Ignis

- Kto by pomyslal że zgraja żałosnych ludzi dopusci sie do czynu kradziezy tak cennego artefaktu.. - rzekł Ignis

Aurorra spojrzala na holokron. Ten zaczął pulsowac czerwonym swiatlem

- Oddaj go dziecko.. a moze pozwole ci żyć. - mówił Ignis

Aurorra pokiwała przecząco głową.

- Nie.. nie dostaniesz holokronu.. nigdy.. nie pozwole na to!

- A wiec zginiesz.. - rzekł Ignis aktywujac miecz świetlny.

- Żolnierze atak! - krzyknał Saxon wyciagajac Darksaber

Wszyscy zołnierze na czele z Saxonem ruszyli na Ignisa

- Aurorra!! Biegnij do krateru juz! - krzyknął Saxon odpierajac równocześnie atak Ignisa

Aurorra lekko przerazona od razu ruszyła biegiem w strone krateru. Nie zadązyła zrobić pare kroków gdy przed nią wyskoczył drugi z Sithów... Laver..

- Dokąd ci tak spieszno?! - rzekł Laver i zaryczał z ogromną siłą uwalniajac fale dźwiekową.

- Zostaw ją!! - krzyknął Leo i zaczął strzelac w Lavera z blastera

Laver oslaniał się przed pociskami. Leo nie przerywal ostrzalu. W pewnym momencie Laver zrobił wielki zamach ogonem i trafil Leo ktory z impetem uderzyl o skałę pare metrów dalej.

- Leo! Nie! - krzykneła Aurorra

- Oddawaj holokron!!! - zasyczal Laver podchodząc do Aurorry

W tej chwili na Lavera rzucił sie Rekek wraz ze swoją elektropałką.
Odrzucił Lavera na pare metrów. Ten jednak szybko się podniósł i aktywował miecz świetlny.

- No prosze.. pokaz na co cię stac droidzie!

- Blagaj o litosc! - rzekł Rekek przyjmując pozycję bojową.

Walka była bardzo wyrownana. Rekek byl bardzo doswiadczony w boju. Walczyl na wielu frontach podczas wojen klonów. Nie zamierzał ustąpić nawet przed Sithem.. Idealnie odbijał i blokował szybkie i silnie ataki Lavera.

Aurorra szybko podbiegła do Leo.

- Leo! Nic ci nie jest?! - rzekła klęczac nad leżacym Leo

- Ech.. musisz.. musisz wykonac zadanie.. szybko.. wrzuc holokron do wulkanu!

- Ale..

- Nie martw sie o mnie.. szybko poki Rekek go zajął.. on nie zatrzyma go na dlugo.. biegnij! Juz!

Aurorra ze łzami w oczach pokiwała głową i ruszyła w kierunku krateru wulkanu.

----------------------------------------------------------------------------------------

Saxon i jego zolnierze tymczasem walczyli przeciwko Ignisowi. Czesc z zolnierzy zdązyło juz polec.. z dwudziestu pozostało jedynie siedmiu..

- Ta wasza zabawa jest już nudna.. Może pobawimy teraz się w moja gre która nazywa się... nekromancja! - rzekł Ignis a z jego szkieletowego ciała zaczał wydobywac sie zielony dym który stopniowo pochłaniany był przez ziemie.

Po chwili przed Saxonem z ziemi zaczela wychodzić nieumarla armia.. żądna krwi.. gotowa do walki

- Zabić! - krzyknął Ignis

Od razu cała armia ruszyła na Saxona i jego siedmiu zołnierzy.

- Nie wygląda to dobrze.. - rzekł jeden z zołnierzy

- Niech strach nie ogarnia waszych serc! Jestesmy Mandalorianami! Za wolną Mandalore! - krzyknał Saxon podnoszac Darksaber w góre

- Za Mandalore! - krzykneli wszyscy pozostali i ruszyli na armie nieumarłych za Saxonem

Rozpoczeła się prawdziwa rzeź. Zołnierze Saxona zabijali każdego przeciwnika jednego po drugim.
Ignis widząc że jego armia jest powoli rozbijana postanowił zająć się wrogami własnorecznie.
Stał i czekał aż Saxon rozbije jego armie... patrzył swoim martwym wzrokiem gotowy do pojedynku.

Gdy ostatni z trupów został zlikwidowany Saxon stanął ponownie na przeciw Ignisa

- Pionki zostały pokonane.. przyszła pora na Króla. - rzekł Saxon

- Król nie pionek... nie polegnie jak zwykły piechur - odparł Ignis

- To się okaże..

Obaj przeciwnicy wyciagneli swoje miecze swietlne.

Rozpoczeła się walka. Zolnierze ostrzeliwali Ignisa ze swoich blasterów a Saxon zajmował go walką na miecze.
W pewnej chwili Saxon zdołał oszołomić Ignisa oddajac potęzne kopnięcie prosto w jego czaszkę. Nastepnie wbil miecz prosto w jego ciało.
Ku zdziwieniu Saxona nic się jednak nie stało.

- Głupcze... Nie mozesz pozbawić egzystencji tego, kto już jej nie posiada - rzekł smiejac się Ignis a nastepnie odepchnal go moca na parenascie metrow dalej.

------------------------------------------------------------------------------------------

Laver tymczasem nadal walczył z Rekekiem. Droid zaczął naprawde irytowac Lavera. Odbijal kazdy jego atak a nawet.... sam zaczal atakowac.

- Dosc tego! - krzyknal Laver

Szybko zrobił wielki zamach ogonem i trafil Rekeka, Ten jednak zablokował cios elektropałką.

W tej chwili Laver poczul nagly ostrzal w jego kierunku. Byl to Leo, ktory mimo zlaman spowodowanych uderzeniem o skałę nadal strzelał w Lavera z blastera.

Laver ponownie musial się osłaniac, co wykorzystał Rekek wbijajac mu elektropałkę w plecy.
Wsciekly Laver chwycił Rekeka ogonem i rzucił nim w stronę Leo.

Obaj przyjaciele lezeli poturbowani.

- Wybacz.. Leo.. zawiodłem..- rzekł Rekek

Laver podszedł do obu leżacych

- Nie zawiodłes... wykonałeś zadanie.. ja również.. a ty przeklęta kreaturo.. przegrales!

Laver nie odezwał się ani słowa, patrzyl tylko przez chwile na Rekeka i Leo a nastepnie biorąc zamach mieczem swietlnym zabił ich obu. Nie zastanawiajac się długo ruszył po sladach Aurorry w głąb wulkanu.

-----------------------------------------------------------------------------------------

Saxon zdołał się szybko ocknąć. Rozejrzał się.
Po chwili podeszli do niego jego zolnierze.

- Co się stało gdzie jest Ignis?

- On zniknął... jakby sie teleportował.. Zostało nas tylko trzech.. - odparł jeden z zołnierzy.

- Szlak.. Chwila moment... Gdzie jest Laver?! o nie... o nie!! Aurorra!!! - krzyczał biegnac w głąb wulkanu.

Po chwili wraz z zołnierzami dobiegli do miejsca pojedynku... Ujżal lezącą elektropałkę Rekeka. Szybko chwycił ją w ręce.

- Sir! coś znalazłem... a raczej.. kogos.. - odparł drugi z zołnierzy.

Saxon szybko podszedł do swojego zołnierza. Jego oczom ukazał się trup Leo i calkowicie zniszczony Rekek.

- Niech spoczywają w pokoju... - rzekł cicho Saxon patrząc za zwloki. - Nalezy im się.. za to co uczynili dla dobra galaktyki.. Ale teraz... Ruszajmy dalej.... Aurorra moze potrzebować naszej pomocy...

Wszyscy ruszyli dalej w głąb wulkanu..

CIĄG DALSZY NASTĄPI

--------------------------------------------------------------------------------------

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-November-2019 16:48:28 przez Ravcore.)
12-October-2019 15:58:41
Znajdź wszystkie posty
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #14
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPIZOD 13/16

AKT II

PORTAL

Część 2

Aurorra biegła cały czas przed siebie. W swych rekach trzymała pulsujacy holokron. Czula ze jego moc zaczyna ponownie wychodzic spod jej kontroli. Musiala jednak wytrzymac. Nie wiedziala co stalo sie z jej przyjaciolmi. Miała jednak szczerą nadzieje że nic im się nie stało i Leo ponownie bedzie zabawiał ją swoimi opowiesciami. Ale to wtedy kiedy uda jej sie wykonać zadanie do którego przygotowywała się tak wiele czasu. Wielokrotnie walczyla ze sobą we własnym umyśle. Nie byla przeciez w żaden sposob szkolona na rycerza Jedi... w walce bezposredniej nie ma najmniejszych szans. Ale.. przeciez miala miecz.. caly czas miala go przy sobie. Ale.. nie uzyla go nadal.... Moze to bląd? Moze powinno byla uzyc go wczesniej? Jednakże co by to zmienilo.. Teraz juz za pozno na rozważania.
Aurorra zdołała dobiec do wnętrza wulkanu. Przed nią znajdowała się wyrwa z wielką komorą magmowa. Wystarczylo tylko wrzucic holokron prosto w doł..
Szybko spojrzala jeszcze raz na artefakt i już miała go wyrzucic gdy uslyszala glos.

- Nie radze tego robic moja droga..

Aurorra obejrzala sie za siebie. Był to Darth Ignis.. Stał i patrzył na nią.

- Juz za pozno.. Nie powstrzymasz mnie.. Moja smierc niczego tu nie zmieni. Holokron zostanie zniszczony! - odparła Aurorra

- Pomyśl przez chwile jak wiele mozna zmienic za pomoca tej mocy.. chcesz ja tak zwyczajnie zniszczyc? - rzekł Ignis
- Tak! Chcecie ją wykorzystac do zdobycia mocy absolutnej i niszczenia systemow planetarnych!

- Nie badz zabawna... kto ci naopowiadal takie bzdury?

- Wystarczy! Prozne są twe słowa! Nie zamierzam ich wiecej sluchac! - krzykneła Aurorra i rzuciła holokron w doł prosto do jeziora magmy.

Ignis nie ruszył się z miejsca. Caly czas patrzył na Aurorre...

- To koniec! - rzekła Aurorra - Wasza moc przepadła!

Ignis zaczal sie smiać
Aurorra przelękła się troche. Nie wiedziała co jest przyczyną śmiechu u Sitha.

- Co.. co cię tak bawi ? - zapytała

- Głupia.. - rzekł zadowolony Ignis

Aurorra spojrzała w dol. Ujrzala Lavera trzymajacego się pólki skalnej. W jeden rece trzymal wyrzucony przez Aurorre holokron.

- Nie... to nie mozliwe.. jak.. przeciez..

- Gratuluje celnego rzutu.. holokron wpadł prosto w me ręce. Szczerze dziękuje ci za pomoc - zasmial się Laver

Aurorra nie mogła zrozumieć co sie stało. Jak on sie tam znalazł.. jak udalo mu sie zlapac holokron..

- To niemozliwe! Nie dostaniesz tej mocy! - krzyknela Aurorra aktywujac swoj miecz swietlny. Rzucila sie na Lavera.

Sith byl zaskoczony tym ze Aurorra posiada miecz swietlny. Szybko odskoczyl przed jej atakiem.
Ignis przyjrzał sie blizej. Od razu rozpoznal co to za miecz.

- Miecz Świetlny dzierżony przez Rey.. Interesujace.. - rzekł Ignis - Myslalem ze ta bron przepadla razem z Hermelem.. Najwidoczniej starzec znalazl kogos na zastepstwo..

Aurorra slyszac te slowa zrozumiala ze Kanclerz Hermel zostal przez nich zabity.

- Powstrzymam was! Zaplacicie za to!

- Ty? Chcesz nas powstrzymac? nie bądz smieszna! - rzekł Laver odpychajac moca Aurorre pare metrów dalej - Twoj opór nie ma sensu..

W tej chwili zjawił sie Saxon wraz ze swoimi zolnierzami.

- Aurorra! - krzyknął Saxon

- Sir! To Laver i Ignis! Maja holokron! - krzyknął jeden z pozostałych przy zyciu zołnierzy

- Strzelac!! Pelna moc! - rzekł Saxon

Zolnierze rozpoczeli ostrzal wszystkim czym mieli... granaty.. pociski.... nawet miotacze ognia..
Sithowie jednak unikali ich atakow.

- Wystarczy tej błazenady! - rzekł Laver i zrobił zamach ogonem trafiajac dwóch zolnierzy Saxona ktorzy od razu wpadli do jeziora z lawą.

- Płoń jak wieczne słońce! - rzekł Ignis rzucajac kulami ognia w ostatniego z zolnierzy. Pomimo staran i walecznej walki po chwili ostatni z zolnierzy spalil sie zywcem...

Na bolu bitwy pozostal jedynie Saxon i Aurorra.

- Zaplacicie za smierc moich zolnierzy! - rzekł wciekly Saxon

- Nie... to ty zaplacisz! Nadszedl czas aby holokrony staly sie jednoscia! Pora uwolnic moc ostateczną!

Obaj Sithowie aktywowali swoje holokrony. Wszystkie trzy krążąc w idealnym okręgu wokoł siebie, blyskaly czerwonym swiatlem i zaczeły łączyć się ze sobą..

- Gubernatorze.. czy oni..

- Tak..

Po krotkiej chwili holokrony polaczyly sie ze sobą tworząc jeden.

- Oto wiedza i moc Sithow w jednym niewielkim przedmiocie! Patrzcie i podziwiajcie głupcy! - krzyknął Laver

Laver chwycił holokron i zmiazdzyl go w swoich rekach. Cala moc zostala uwolniona i przesiąkła ciało Lavera.
Ku zaskoczeniu wszystkich dotychczasowe szkieletowe ciało Sitha zaczeło się przemieniac.

- Moje ciało.. moja krew...Czuje sie jak nowo narodzony! - rzekł zadowolony Laver

Laver stawał się coraz większy. Transformował się w ogromną... krwiożercza bestie której moc była tak ogromna że emitowała z jej ciała.

- On zmienia się w.. smoka.. - rzekł nie dowierzając Saxon

Transformacja została zakończona. Laver ewoluował. Dzieki holokronom jego jak dotąd martwe ciało napełniło się ponownie krwią. Odzyskał życie które utracił podczas walki na Dermos...

[Obrazek: image.php?di=845G]

- Oto jestem.. ostateczny! Demon zniszczenia! - rzekł Laver

Po chwili Laver odwrocil się do Ignisa.

- Nadszedl czas.. Twoja kolej! - rzekł Laver i zionął ogniem prosto w ignisa. Nie byl to jednak zwykly ogien. Byla to skondensowana energia holokronu o wysokiej temperaturze. Szybko pochloneła Ignisa obdarowując go nowa mocą.

- Tak.. Czuje tę moc! hahaha! - zasmial sie Ignis

-----------------------------------------------------------------------------------

Saxon nie mógł uwierzyć w to co widzi. Szybko chwycił Aurorre i nakazał jej biec jak najszybciej tylko zdoła.

- Musimy uciekac.. nie ma innej drogi.. przegralismy.. - rzekł Saxon biegnąc

- To wszystko moja wina.. - rzekła załamana Aurorra

- Nie.. nie obwiniaj sie.. nie ma teraz na to czasu.

- Co sie stalo z resztą? Gdzie jest Leo? Gdzie Rekek?

Saxon nie odpowiedział

- Gdzie oni sa?! - krzyknęła Aurrora

- Ech.. Nie zyją

- Co? - rzekła zatrzymujac sie Aurorra - Klamiesz.. to nie prawda..

- Aurorro... poswiecili sie po to abys ty mogla wykonac zadanie.

- A ja ich zawiodłam! - rzekła płacząc

Saxon patrzył na Aurorre. Nie wiedział co powiedzieć. Misja nie udała się, jedynie zdołali opoznic Sithow na tyle ile dali rade... Gdyby tylko udalo sie cofnac to co sie stalo.. Byc moze wtedy historia potoczyłaby sie inaczej. Chwila.. a moze ta opcja jednak nie jest tak zupelnie niemożliwa?

- Mam pewien pomysl - rzekł tajemniczo Saxon

Aurorra popatrzyla na Saxona

- Byc moze przegralismy tą wojne... nasi kompani zgineli... ale.. to nie jest jeszcze koniec. - mówił dalej

- Niby co? Co niby mielibysmy zrobic? Walczyc z nimi w dwojke? Teraz juz na to za pozno.. Nic nie da sie zrobic.. - rzekła załamana Aurorra

- Choc ze mną - rzekł Saxon podając jej rękę.

Aurorra chwyciła rekę Saxona poslusznie wstajac i poszla za nim. Wspolnie wrocili do miejsca gdzie znajdowały sie tajemnicze malowidła na scianie. Saxon stanąl przed nimi i wyraznie zaczal sie zastanawiac.

- Pamietasz co ci mowilem O tych malowidłach? - zapytał Saxon

- No tak... Niebianscy..

- To nie sa zwykle malowidła.. to jest portal.. Musisz go aktywować Aurorro

- Ale po co? dlaczego?

- To jest nasza jedyna nadzieja..

- Ale to nie ma sensu.. Nie uciekniemy przed Sithami..

- Aurorro.. ten portal.. on moze przeniesc cie w dowolne miejsce w dowolnym czasie. Mozesz cofnac to co sie zdarzylo.. mozesz pokonac Sithow zanim osiagneli moc ostateczną...Mozesz cofnąć się w czasie..To nasza jedyna szansa!

Aurorra popatrzyla na Saxona

- To naprawde jest mozliwe?

- Tak..Musisz tylko aktywowac portal.

- No dobrze.. ale jak to zrobić?

- Tego niestety nie wiem... W wolnych chwilach czytalem wiele kronik i akt zwiazanych miedzy innymi z tymi portalami.. jednak nigdzie nie pisalo jak je aktywować.. Prawdopodobnie związane jest to z tym aby ochronić to co jest w jego środku.. Za czasow Imperium.. Palpatine probował dostac się do wnetrza portalu..Ale.. na szczescie nie udalo mu sie to..

- Skoro jemu sie nie udalo.. to jak mi ma sie udac?

- Aurorro.. Zostalas wybrana na ta misje.. Skoro wszyscy w tobie pokladaja nadzieje to.. jestem pewien ze cos jest na rzeczy.. Ty mozesz to zrobic.. Musisz jedynie odnalesc wlasciwą droge aby to odkryc..

Z wnetrza gory dobiegały potezne ryki. Za kazda chwilą stawały sie coraz glosniejsze.

- Nie mamy wiecej czasu... Skup sie, oddaj sie intuicji i otworz portal ja postaram sie ich zatrzymac na tyle ile zdolam.

Saxon wyciagnął swoje ostrze i czekał.. Wiedział ze wrog jest coraz blizej.
Aurorra spoglądała na malowidła. nie bylo tu żadnego przycisku ani wajchy która by otwierała portal.

- Coz.. wygląda na to ze trzeba to zrobić inaczej..

Zamknęła oczy i przylozyla swoja rękę do sciany. W pewnej chwili jej reką zatrzymała sie na malowidle przedstawiającą Niebiańską Córkę.

- To musi byc gdzies tutaj... - myslala.

W pewnym momencie przyłożyła rękę do ręki Córki.Natychmiastowo zablyslo jaskrawe zlote swiatlo. Malowidla zaczely sie ruszac. Aurora dostrzegła że wskazują jej drogę. Toz obok w scianie pojawił się portal. Dotknęła reką. Ku jej zaskoczeniu rzeczywiscie mogla przez niego przejsc. Brama portalu była gotowa..

- Gubernatorze! to dziala! - krzyknęla

W tej chwili z wnetrza wulkanu zjawil sie Laver i Ignis.

Ignis od razu spostrzegł aktywowany portal.

- Nie! nie mozemy pozwolic jej przejsc! - krzyknal Ignis

Saxon stanął przed nimi blokujac im przejscie.

- Aurorra do portalu juz! - krzyknał

- Ale co bedzie z toba? - zapytała Aurorra

- Nie martw sie o mnie! Mozesz to wszystko zmienic! Teraz ty ksztaltujesz historie! Nie oglądaj sie za siebie biegnij! W tobie jest ostatnia nadzieja!

Laver zaryczal donosnie i zaczal zionąc ogniem w strone Saxona.

Aurorra juz miala wchodzic do portalu gdy odwróciła jeszcze swój wzrok na Gubernatora.

- Uciekaj! - krzyknal Saxon jeszcze raz, chroniąc się tarcza przed ogniem Lavera

Po tych slowach Aurorra szybko wskoczyla do portalu ze lzami w oczach.

Ignis szybko podbiegl do portalu, jednak ku jego zaskoczeniu zdołał się już zamknąć.

- Nie!! - rzekł wsciekly Ignis uderzając pięścią w skalną scianę na której znajdował się portal.

Saxon zasmial sie.

- Cóż sie stalo? Czyzbys poczul.. smak porazki?

- Zamilcz glupcze! I tak zaraz zginiesz! - rzekł Ignis

- Przekonajmy się! - rzekł Saxon rzucajac się do walki z Ignisem.

CIĄG DALSZY NASTĄPI
------------------------------------------------------------------------------------------

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-November-2019 16:48:39 przez Ravcore.)
19-October-2019 16:39:46
Znajdź wszystkie posty
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #15
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPIZOD 14/16

AKT III

ŚWIAT MIĘDZY ŚWIATAMI

Stało się to co stac się musiało. Aurorra została zupełnie sama. Sithowie osiągneli to co pragneli. Zdobyli moc dzięki której mogą zniszczyć wszystko. Co tylko pragną...Ale jest jeszcze nadzieja. Być może to co się stało to już tego nie da aktualnie tego zmienić ale.. Może cofnąć się w przeszłosć.. może zmienić bieg historii.. Przynajmniej tak mówił Saxon. Aurorra poslusznie usłuchało co miał jej do powiedzenia. Rzeczywiście.. przeszla przez portal i znalazla się tak jakby.. w innym wymiarze. Poczatkowo była zdezorientowana. Nie wiedziała co się dzieje ani gdzie jest. Wszystko był takie dziwne.. niespotykane.. Zewsząd dobiegały odglosy.. Niektore dobrze jej znajome inne takie ktorych nigdy nie slyszala. Problem jednak w tym ze nikogo nie widziała..Rozejrzala się dokładnie.
Przed sobą ujrzała sciezke. Nie bylo nigdzie innej drogi wiec.. byla zmuszona nią podążać. W końcu nie było już odwrotu... Nie można już się cofnąć...
Po chwili marszu jej oczom ukazywały się tajemnicze struktury przypominajace inne portale. Kazdy mial jednak inny ksztalt.. kazdy wygladal inaczej...
Gdy podeszła do jednego z portali ten aktywował się. Ku jej zaskoczeniu ujrzała tam znajomą jej postać.

- Leo... To nie moze byc prawda..

Patrzyla uwaznie.. To przeciez zdarzylo się godzine temu.. Widziala Lavera.. widziala jak walczy z Rekekiem a nastepnie bezwzglednie zabija ich obu.
Aurorra nie mogla patrzec. Zaczela plakac. Nie mogla uwierzyc ze jej przyjaciol juz nie ma. W koncu byli przy jej boku gdy ich potrzebowała. Rekek.. był swietnym kompanem. Byl droidem, to fakt ale to niczego nie zmieniło. Traktowała go jak czlowieka. Przyjaciela na którym zawsze można polegac.. przyjaciel który pomoże w każdej najtrudniejszej sytuacji..
Leo.. Pilot.. szmugler.. ale miał w sobie coś co sprawiło że Aurorra go pokochała. Byl niezwykle troskliwy i czuły.
Zawsze podbudowywał ją na duchu.. zawsze rozweselał ja kiedy była smutna... zawsze przecierał jej łzy..
Teraz.. nie ma ich.. pozostała jedynie pustka...
Aurorra poczuła w tym momencie dotyk na jej ramieniu. Obróciła się lekko przestraszona.
Jej oczom ukazała sie postac starca. Stał nad nią z politowaniem. Aurorra czuła ze jest jej dobrze znajomy. Tak.. przeciez to ten sam starzec z malowideł portalu..

- Chwila.. ty.. ja cie widziałam..

- Nie jest to wykluczone jesli sie tu dostalas przez portal - rzekł Ojciec - Jam jest stwórca.. wybrany.. ten który utrzymuje harmonie... zwany Ojcem!
Aurorra wstała ocierając lzy.

- Czy ty.. mogłbys mi pomoc?

- Dobrze wiem czego pragniesz, ale nie moge ingerowac w sprawy widzialnego swiata, moje zycie tam , tak samo jak mych dzieci zostało dawno zakonczone.

- Rozumiem.. ale.. musze sie dostac do przeszlosci.. musze powstrzymac Sithow .. w mojej rzeczywistosci jest na to juz za pozno.. - rzekła Aurorra

- Zmieniajac przeszlosc mozesz zmienic bieg wydarzen.. ale wiedz ze istnieja powazne konsekwencje tego czynu.

- Teraz juz za pozno na to by rozwazac nad konsekwencjami.. Moim zadaniem jest uratowac galaktyke.. musze uratować moich ludzi.. moja rodzine.. moich przyjaciol..

- Widze ze nie zdołam cię przekonac w żaden sposób...jest wiele portali a więc.... wybierz mądrze.. gdy przekroczysz jego brame nie bedzie juz odwrotu.

Aurorra zaczela szukać odpowiedniego portalu. Widziała wiele wydarzeń. W jednym z portali ujrzala Palpatine'a kleczącego przed Laverem. W kolejnym walke mistrza Yody z Ignisem... Zniszczenie gwiazdy smierci..wojny klonów.. Obi-Wana i Anakina Skywalkera walczących ramie w ramie... Walke Generała Grievousa z Obi-Wanem... Mistrza Zhausa z Rey... Starcie na Dermos..
Portali bylo naprawde wiele. W jednym z nich Aurorra ujrzala nawet przyszłość.. Zniszczenie.. nienawisc.. wyjałowione ziemie.. spalone planety.. Aurorra nie mogła dłuzej na to patrzec. Musiala odwrocic swoj wzrok.

- Rozumiem teraz dlaczego opuścilas swą rzeczywistosc...- odparł Ojciec patrząc w ten sam portal. - Jezeli nie chcesz do tego dopuscic musisz wybrac odpowiednie miejsce i czas który może zapobiec temu co wlasnie ujrzalas..

- Wybor bedzie trudny.. - odparła Aurorra

Aurorra zaczela się zastanawiac ktory wybrać.

- Nie masz wiele czasu moja droga.. posluchaj swojej intuicji. - rzekł Ojciec patrzac na nią.

Aurorra popatrzyla na starca a nastepnie na jeden z portali.
Udala się w jego kierunku. Podeszla blizej. Portal się aktywował.

- Niech moc bedzie z tobą - rzekł Ojciec patrzac na odchodząca Aurorre

- Dziekuje.. - odparła i zniknęła w środku portalu.

--------------------------------------------------------------------------------------

Gdy znalazla się po drugiej stronie od razu dostrzegla ze znalazla się posrodku bitwy. Wokol biegali zolnierze. Huk byl ogromny. Zewsząd rozjasnialy blaski wybuchów i strzelanin.

- O rany.. musze się gdzieś ukryć.. tu nie jest bezpiecznie.. - rzekła zaskoczona

Przebiegła pare metrow gdy uslyszala glos

- Stoj! Rece do gory!

Szybko sie odwrocila. Dostrzegla ze jeden z zolnierzy ją zobaczył i celują prosto w nią.

- Kim jestes! Mow natychmiast! - rzekł podchodząc Zolnierz

- Ja... ja jestem po waszej stronie rzecz jasna..

- Nie przypomina sobie aby po boli bitwy biegały kobiety! Tu toczy sie wojna! nie masz prawa tu przebywac! Zabiore cie do dowodcy! Zapewne jestes szpiegiem!

Aurorra wiedziala ze wpadła w tarapaty. Poslusznie jednak dala sobą kierowac zolnierzowi. Idac tak zauwazyla ze jest w centrum uwagi. Wszyscy zolnierze widzac ja byli zaskoczeni. Zewsząd slyszala "Kim ona jest?, Co to za jedna? Co ona tu robi?". Nie ukrywała że nie podobało jej sie to. Sytuacja jednak zmienila sie gdy zolnierz zaprowadzil ją do namiotu dowodczego. Przed wejsciem stala straz. Zolnierz nakazal zawiadomic dowodce o znalezieniu kobiety posrodku pola bitwy.
Gdy zolnierz otrzymal pozwolenie, obaj weszli do srodka.

- Sir! Na polu bitwy znalazłem tę kobietę! - rzekł zolnierz wskazujac na wchodzącą Aurorre

Aurorra wchodzac do srodka dojrzała wielu elitarnych zolnierzy a po srodku dowodce... Jedi? Chwila to nie moze byc... Obi-Wan?!.. To nie mozliwe..

- No prosze.. Cody patrz tylko jakie niecodzienne sytuacje się zdarzają... - rzekł Obi-Wan z usmiechem

- To prawda sir, ale podobno byla posrodku bitwy.. moze jest szpiegiem wroga? - odparł Komandor Cody

- Gdyby byla szpiegiem to probowalaby sie zakrasc do naszego obozu a nie przechodzisz przez srodek pola bitwy. - rzekł Obi-Wan

Aurorra nie mogla uwierzyc w to co widzi.. To byl Obi-Wan..Ale nie taki jakiego widziała.. był.. mlodszy. w sile wieku..

- Zostawcie ja już.. jest wystraszona. - rzekł Obi-Wan

Zolnierze poslusznie odeszli od Aurorry

- Powiedz mi prosze kim jestes i co tu robisz? - zapytal

- Ja..ja.. jestem Aurorra.. i mam do wykonania wazna misje..

- Coz to za misja jesli mozna zapytac?

- Moze trudno w to uwierzyc ale.. potrzebuje twojej pomocy..wszyscy jestesmy w niebezpieczenstwie.. Przybylam tu z przyszlosci.. naszym swiatem zawladneli Sithowie ktorzy teraz ukrywają się zaslepiajac wam oczy działając w ukryciu..

Obi-Wan nie ukrywał zaskoczenia nie spodziewał się uslyszec cos takiego.

- Hrabia Dooku jest Sithem ale..

- Nie chodzi o takich sithów... to coś znacznie gorszego. Musisz mnie zabrac do mistrza Yody! Nim bedzie za pozno..

Obi-Wan zastanowił się przez chwile. Nie rozumiał co Aurorra do niego mówi. Kolejni Sithowie? Czyli jest ich wiecej? Przeciez.. zasada dwoch... Ale jesli to prawda? Nie mozna ryzykować..

- Cody.. wyglada na to ze musze wracac do swiatyni. Myslisz ze dacie rade?

- Bez problemu Sir, oddzialy wroga zaczynaja sie cofac. Poradzimy sobie.

- Swietnie, powodzenia Cody! - rzekł Obi-Wan zabierajac ze sobą Aurorre.

Statek szybko ruszyl i obaj udali sie w blyskawicznym tempie na Coruscant. Po drodze Obi-Wan wypytywał Aurorre o szczegoły jej misji oraz o samych Sithow.

- Znasz ich ? Spotkalas ich kiedys?

- Tak.. w mojej terazniejszosci..ale dla niej jest juz za pozno.. Osiagneli na tyle wielka potege ze nic nie jest w stanie ich pokonac... Jedynym wyjsciem bylo cofnac sie w przeszlosc. Nie moge dopuscic aby stalo sie to ponownie

- Rozumiem.. - odparł Obi-Wan

Nie minelo duzo czasu gdy dotarli do Coruscant. Byla to niezwykła planeta. .. "Stolica galaktyki" To tu znajdował się zalążek Republiki Galaktycznej i to tu znajdował się główny zakon Jedi. Planeta pokryta wielopiętrowymi wiezowcami i budynkami przykrywajacymi cala powierzchnie. Niezwykle intrygujace i nowoczesne miejsce.. Aurorra byla pod wielkim wrazeniem. Nigdy nie widziala takiego widoku.

- Choc Aurorro, tu znajduje sie wejscie do zakonu. Powiadomię mistrza Yode o moim i twoim przybyciu. Opowiesz mu cala sytuacje. - rzekł Obi-Wan

- Dobrze.. - odparła Aurorra

Obi-Wan nakazal zostac Aurorrze przy wejsciu. Poslusznie wiec zostala. Rozgladala sie podziwiajac ogromny budynek zakonu. Nigdy takiego nie widziala. Bylo to cos dla niej zupelnie nowego. Prawde mowiac lekko sie zatracila i przez przypadek wpadła na jednego z Jedi..

- Uh.. bardzo przepraszam.. - rzeka Aurorra

- Musisz byc bardziej ostrozna.. jeszcze moze ci sie cos stac - rzekł ze śmiechem

Aurorra popatrzyla mu w twarz. Dostrzegla ze byl to mlody i przystojny mezczyzna.

- Oh.. tak..racja.. - rzekła lekko zawstydzona

- Tak w ogole jestem Anakin. a ty ? jak masz na imie i wlasciwe.. co ty tutaj robisz?

- Em ja jestem Aurorra.. ii ja..

W tym momencie zjawił sie Obi-Wan

- Dobrze mozemy isc... O! Anakin! Zjawiales sie w sama porę

- Mistrzu? Co się dzieje? - zapytał Anakin

- Mamy powazny problem.. Ta dziewczyna przybyla z przyszlosci i wie coś na temat Sithow..

- Naprawde? - rzekł zdziwiony Anakin

- Tak.. a teraz chodzmy. Aurorro.. mistrz Yoda ciebie oczekuje.

Po chwili weszli do pomieszczenia w ktorym Mistrz Yoda wlasnie medytował.

- Mistrzu.. oto ta o ktorej mowilem.. Aurorra.. - rzekł Obi-Wan

Yoda popatrzył na Aurorre ze spokojem.

- Mow prosze... co sprowadza cię.. - rzekł Yoda

- Mistrzu Yoda.. ja przybylam z przyszlosci.. w mojej rzeczywistosci Sithowie podbili calą galaktyke.. nie pozostal nikt kto moglby ich powstrzymac przed mordowaniem i destrukcją... Zdobyli moc holokronow i sa zbyt potęzni.. Przybylam tu aby nie dopuscic do tego. Aby ich powstrzymac przed złem ktore uczynią..

- Jak Sithowie ci zwą się, moja droga?

- Laver i Ignis.

Yoda spuscil wzrok. Widac bylo ze byl zaniepokojony.

- Znam ja ich.. Pradawnymi Sithami oni są.. Ogromną potegą dysponują.. Myslec, myslałem ja że zniszczeni zostali tysiace lat temu.. Powrocic jednak powrocili.. Zagrozenie ogromne to.. Znalesc musimy ich i pokonac..

- Są aż tak potęzni? - zapytał Anakin

- Tak.. Ignis władcą nieumarłych zwany był.. Mocą nekromancji włada on.. Mroczna to i potezna moc.. Laver zas z pradawnej rasy wywodzi sie.. Wyjatkiem z gatunku swego jest.. Podgatunkiem smoka krayt.. Inteligencje wyksztalcil i ciemnej stronie mocy pochlonął się.. - rzekł Yoda

- Nie wygląda to dobrze.. - odparł Obi-Wan

- Powstrzymać ich musimy my.. - mówił poważnie Yoda

- No dobrze. ale gdzie oni się znajdują? Jak ich znajdziemy ? Aurorro wiesz cos na ten temat? - zapytał Anakin

- Z tego co pamietam.. Laver bedzie probowal udac sie na hibernacje aby powrocic po latach silniejszy.. Jego tymczasowy spoczynek odbedzie sie na planecie Dermos. Ignis tez tam bedzie..

- A wiec nie pozostaje nic innego jak leciec na Dermos i wziasc ich z zaskoczenia.. - rzekł Anakin

- Mam zle przeczucia co do tego.. - odparł Obi-Wan patrząc na Anakina

- Czego się nie robi dla galaktyki... - odparł Anakin

Aurorra miala juz odchodzic wspolnie z Obi-Wanem i Anakinem gdy uslyszala slowa mistrza Yody

- Miecz swietlny.. skrywasz go ze sobą czyż nie? - Zapytał Yoda

- Tak.. ale on nie jest do konca moj.. tylko.. - rzekła lekko zaskoczona Aurorra

- Nie... zachowaj go.. Niech sluzy ci.. godna go jestes.. nawet jesli sama tego czuć, nie odczuwasz... - odparł Yoda

CIĄG DALSZY NASTĄPI.
----------------------------------------------------------------------

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-November-2019 16:46:03 przez Ravcore.)
26-October-2019 21:01:16
Znajdź wszystkie posty
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #16
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPIZOD 15/16

AKT III

OSTATNIA MISJA

Nadszedł czas. Długo wyczekiwany czas. Aurorra wraz z Obi-Wanem, Anakinem oraz Mistrzem Yodą ruszyili wspolnie z jeszcze kilkoma Jedi i całą flotą liczącą 5 gwiezdnych niszczycieli. Statki miały obrany jeden cel... Planeta Dermos. Aurorra wiedziała co się wydarzy. To tu się wszystko zaczeło i tu się wszystko skończy. Raz na zawsze..
Obawiała sie jednak że moze się wydarzyć coś złego.. Moze nie powinna wplątywać w swoje problemy inne osoby? Co jesli oni polegną przez nią?.. Rozglądała się po statku. Zolnierze siedzieli przy panelach sterowania uważnie monitorując stan statku oraz kierunek jego lotu. Czula ze atmosfera jest napieta ale nikt nie probuje tego okazac.
Na pokladzie niszczyciela nie byla jednak tylko sama Aurorra. Tym samym statkiem lecial z nią Anakin i Obi-Wan.
Widziała wyraznie ich zdeterminowane twarze gotowe do dzialania. Stali i patrzyli bez ruchu. Od czasu do czasu podchodzili do nich zolnierze wymieniajac z nimi krotkie zdania na temat dalszych działań.

W pewnym momencie Anakin odwrocil sie i podszedł do Aurorry.

- Jak tam? Dobrze sie czujesz?

- Tak.. wszystko jest w porządku tylko.. troche sie denerwuje.

- Nie ma czym.. pokonamy Lavera bez problemu. Gwarantuje ci to. - rzekł z usmiechem kladac reke na jej ramieniu. - Nie zmuszam cie do walki ale nie ukrywam ze twoja pomoc przyda nam sie w tej misji... Masz zreszta miecz swietlny.

- Tak ale.. nie do konca umiem z niego korzystac. Nie ukrywam, że taka bron to dla mnie nowosc.

Anakin popatrzyl na miecz Aurorry z zaciekawieniem

- Interesujace.. wyglada zupelnie jak moj..

Aurorra nie wiedziała co ma powiedziec. Był to w koncu miecz Rey który teoretycznie nalezal do Skywalkerów. Nie chciala jednak tego mówić aby jeszcze bardziej namieszać i skąplikować całą sytuacje.

Po chwili słyszalny dla wszystkich był głos komandora:

- Zblizamy sie do systemu Dermos.

Gdy cala flota wyszła z nadprzestrzeni, ich oczom ukazała się planeta. Aurorra nie spodziewała się bedzie ona wygladac zupelnie inaczej niż ja zapamiętala z opowiadan. Byla niezwykle zielona.. kwitła życiem.. Gdzieniegdzie rozciagaly się pasma gorskie i pustynie.. Bylo tez mnostwo zbiornikow wodnych... Planeta wydawala się taka.. dzika.. pełna przepychu..

- Nie spodziewałam się, że dojrzę takich widoków. - rzekła Aurorra

- O czym ty mowisz? - zapytał ja Obi-Wan

- W mojej terazniejszosc Dermos zostalo zniszczona.. spalona na wiór, po tym jak Laver zdołał się przebudzić..

Obi-Wan slyszac to spojrzal bezsłownie na Anakina, a ten na niego.

- Czy to nie dziwne że nie ma tu żadnej floty separatystów? - zapytał Anakin

- Laver działał sam.. nigdy nie dysponował żadną flotą. Jego jedyną armią są inni Sithowie bo to on ich kontroluje. - odparła Aurorra

- Nie brzmi to zachecajaco.. - odparł Anakin

Nagle Aurorra zlapal boł głowy. Zaczela slyszec glosy. Były.. uciązliwe.. nie do zniesienia..

"Myślisz że mozesz mnie powstrzymać?" "Ja wiem wszystko" "Czekam tu na was"

Anakin spostrzegł że Aurorra zle się czuje. Szybko do niej podbiegł.

- Co się dzieje panienko? Nie wygladasz najlepiej.. - rzekł łapiac ją.

- To Laver..dostał mi się do umysłu.. on wie.. on wie ze lecimy.. - rzekła lekko przestraszona.

Obi-Wan popatrzył na zajscie. Szybko skontaktował się z Mistrzem Yodą.

- Mistrzu Yoda.. Laver wie ze lecimy. Nie ukrywam ze zaczynam wątpić w powodzenie misji.

- Nie! - krzykneła Aurorra wstając - Nie możemy zrezygnowac.. Ja nie mam dokad wracac .. moja terazniejszosc jest zniszczona.. Gubernator Saxon, Leo, Rekek, Ksiezna Layla, Kanclerz, Den, Mandalorianie, moi rodzice... oni wszyscy zgineli przez Lavera bo ja wszystko zniszczylam.. bylam za slaba aby ich ocalić... ja nie moge na to pozwolic ponownie... Ja musze powstrzymac Lavera i Ignisa..

Obi-Wan widział jak Aurorra zaczyna płakać.

- Zrezygnowac nie mozemy.. - odparł Yoda przez komunikator - Wroga pokonamy..

- Zrozumialem Mistrzu..- odparł Obi-Wan

Z gwiezdnych niszczycieli zaczely wylatywac setki mysliwcow zmierzajacych prosto w atmosfere planety.
Flota byla dobrze widoczna nawet z powierzchni planety. Niebo bylo bowiem przejrzyste a gwiazda chylila się ku zachodowi. Laver stał i czekał na skalnej półce. Wiedział ze nadciąga armia republiki. Przybyła tu po to aby go zniszczyć. Nie odstraszalo go to. Byc moze nie byl w pelni sil ale nie bal sie stoczyć walki. Ta dziewczyna z która nawiązał kontakt.. czuł jakby ją znał.. bardzo dobrze znał.. nie wiedział jednak skąd..

[Obrazek: image.php?di=47OP]"Niebo bylo bowiem przejrzyste a gwiazda chylila się ku zachodowi. Laver stał i czekał na skalnej półce."

--------------------------------------------------------------------------------

Statki Republiki wyladowały na powierzchni. Z jednego z pierwszych wyszedł Obi-Wan z Anakinem i Aurorrą w towarzystwie z Kapitanem odziału klonów - Rexem. Po kilku chwilach dołączył do nich mistrz Yoda w towarzystwie z Mace'em Windu oraz młodym mistrzem Zhausem.

- Wyglada na to że walka bedzie krwawa.. - rzekł Mace Windu

- On stoi i czeka.. - odparł Obi-Wan patrząc na góry na horyzoncie.

- No to chodzmy.. na spotkania trzeba byc punktualnym - rzekł Anakin

- To nie są zarty Anakinie, to moze byc cieżka walka - odparł Obi-Wan

Aurorra patrzyla na góry z zaciekawieniem.

- Zastanawia mnie tylko gdzie ukrywa się Ignis.. - rzekła Aurorra

- Pulapka to moze być.. z zaskoczenia wziasc nas chcą - odparł Yoda - Laver przynętą jest..

- Nie wykluczone.. Oni coś kombinują - odparł Obi-Wan

Wszyscy patrzyli na horyzont. Wielka bitwa miala zacząć się już niebawem...

CIĄG DALSZY NASTĄPI.
-----------------------------------------------------------------------

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
02-November-2019 16:45:53
Znajdź wszystkie posty
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #17
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPIZOD 16/16

AKT III

UPADEK KRÓLA

Oddziały republiki były gotowe do walki. W razie potrzeby flota krazaca wokol planety miala za zadanie wyslac wsparcie powietrzne. Wszystko bylo przygotowane. Pozostawaly jednak pewne obawy. Wszyscy prócz Aurorry nie mieli doczynienia z Laverem i Ignisem. Nie wiedzieli czego mogą się spodziewać po Sithach. I to wlasnie ta nieprzewidywalnosc czynila ich groznymi przeciwnikami.
Laver nadal stal na polce skalnej jednej z najwyzszych gór. W pewnej chwili od drugiej strony podszedł do niego Ignis.

- Laver.. wygląda na to ze Republika odnalazła naszą kryjowke..

- Naprawde? Nie zauwazylem.. - rzekł zarowno wsciekle i sarkastycznie Laver

Ignis patrzyl na niego przez chwile po czym rzekł:

- Sa też dobre wiesci..

- Jakie?

- Plany Gwiazdy Smierci zostały udostepnione Palpatinowi.. Ci glupcy nadal nie maja pojecia ze on jest po naszej stronie.

- Zorientują sie gdzy zacznie dzialac.. Ale wtedy bedzie juz za pozno.. - odparł Laver - Jakies wiesci od Hrabiego Dooku?

- Oprocz porazki na Naboo.. nic nowego. - rzekł Ignis

- Glupiec.. Palpatine ma sie go pozbyc - odparł Laver

- Teraz?

- Nie.. jeszcze nie..wszystko w swoim czasie... Pamietaj Ignisie.. nasz czas jeszcze nie nadszedl..On dopiero nadejdzie..

- A co z armią Republiki? Przybyli.. odkryli nasze polozenie..

- Ani Jedi ani Repubilka nie sa w stanie nas pokonac. Rozgromimy ich armie bez najmniejszego problemu.

- Przeciez nie posiadasz pelni swej mocy..

- Tyle ile mam tyle wystarczy.. Zajmij sie lepiej przygotowaniem naszej niespodzianki. - odparł oschle Laver

Ignis spojrzał na Lavera lekko poirytowany po czym odszedl zostawiajac go samego.

----------------------------------------------------------------------

Tymczasem w obozie Republiki rozpoczela sie dyskusja na temat przeprowadzenia ofensywy. Obi-Wan nie byl przekonany co do bezposredniego ataku ale Anakin byl jednak innego zdania..

- Nie mozemy czekac.. musimy ich w koncu zaatakowac.. - odparł lekko zdenerwowany

- Rozumiem twoj gniew Anakinie ale musimy wsplnie podjac jednoglosna decyzje w sprawie dalszego dzialania - odparł Obi-Wan dotykajac swojej brody.

- Nad czym jest tu sie zastanawiac? Oni czekaja.. my czekamy.. jak tak dalej pojdzie to nic nie osiagniemy - rzekł zdenerwowany

- Popieram zdanie mistrza Skywalkera - odparł Zhaus - Musimy zaatakowac z pelna sila. Oddziały czekają na sygnal..

Aurorra siedziala przez chwile w zamysleniu po czym rzekla.

- Ja rowniez popieram zdania Mistrza Anakina... Z kazda chwila Laver odzyskuje swoje utracone sily. Musimy zaatakowac jak najszybciej poki mamy jeszcze szanse...

- Sugerujesz że nie mamy szans? - rzekł zdziwiony Anakin

- Nie... tylko mówie.. że trzeba się pospieszyc.. uwierz mi Laver nie jest prostym przeciwnikiem.. - odparła powaznie Aurorra

Yoda, Obi-Wan i Mace Windu popatrzyli po sobie. Widzieli ze zapał młodych do walki był ogromny.

- No dobrze.. w takim razie... wyglada na to ze zrobimy po twojemu - odparł Obi-Wan

Po chwili do namiotu przybył kapitan Rex.

- Sir! Oddziały są gotowe do ataku, jakie rozkazy?

- Ruszamy - rzekł Anakin kladac reke na ramieniu Rexa.

Oddziały Republiki były gotowe. Wojska zostaly podzielona tak aby czesc z nich zaatakowala z zaskoczenia gdy reszta bedzie odwracala uwage wroga. Na czele wojsk stal nie kto inny jak Anakin w towarzystwie z Kapitanem Rexem, Aurorrą i Obi-Wanem. Tysiace zolnierzy klonow bylo gotowych do walki. W bardzo szybkim tempie dzieki Anakinowi dotarly one do podnoza gor gdzie na przeciw wyszedl im sam Laver. Nie byl on jednak zaskoczony widokiem ogromnej armii.

- Ty Jaszczurka! Łapy do góry.. - rzekł Anakin wyciagajac miecz swietlny

Laver zasmial sie.

- Nie masz pojecia co mowisz..

- Dobrze wiem kim jestes Laver.. teraz juz nigdzie sie nie ukryjesz. Cala galaktyka zna juz twoje imie

- Nikt by sie nie dowiedzial kim jestem... gdyby nie ona! - rzekł wskazuja na Aurorre

Aurorra lekko sie przestraszyla. Laver wiedzial o niej? Ale przeciez to nie mozliwe..

- Myslalas że jak cofniesz sie w przeszlosc to bedziesz w stanie mnie zniszczyc? Myslalas ze niczego sie nie dowiem? Myslalas ze bede bezczynnie czekał aż przybedzie mroczny żniwiarz aby zakonczyc moją egzystencje? Nie...Byłaś w błedzie.. Przewidziałem że to uczynisz i przygotowałem sie na to. Dzieki twojej glupocie poznalem przyszlosc..

- Wystarczy! - krzyknela Aurorra - Zniszczyles wszystko co kochalam! Moja rodzinne, moich przyjaciol, moj dom i cala galaktyke! Istota taka jak ty nigdy nie powinna istniec!

- Myslisz ze jestes w stanie mnie powstrzymac glupia dziewczyno?

- Sama nie.. ale wszyscy tutaj tak! - odparła Aurorra

Obi-Wan dal sygnal żołnierzom do ataku wszyscy ruszyli strzelajac z dzial i karabinow w Lavera. Ten wyciagnal swoje miecze swietlne do obrony przez strzalami. Laver odbijal pociski ale napor byl coraz wiekszy.

- Ignise! teraz! - krzyknal Laver

Z glębi ziemi na ktorej rozgrywala sie potyczka zaczal wydobywac sie fioletowy dym. Oto nadciagala nowa armia.. Nieumarli wojownicy nie odczuwajacy bólu... beda walczyc dalej nawet jesli stracą własną glowe..

Anakin rozejrzal sie. Szukal przyczyny ktora spowodowała przyzwanie armii wojowniczych szkieletow. Widzial ze zolnierze maja z nimi powazny problem. W koncu nie mozna zabic czegos co juz nie zyje... pociski z recznych karabinów nie dawaly zadnych pozytywnych skutków.. Nieposkromiona armia Republiki zaczela.. Przegrywac..

- Anakinie! - krzyknal Obi-Wan

Anakin obejrzal sie w strone swojego mistrza.

- Tam! na szczycie gory! - krzyknal wskazujac reką Obi-Wan

Anakin spogladajac w kierunku wierzcholka gory ujrzal postac od ktorej emitowalo fioletowe swiatlo. Był to nie kto inny jak Darth Ignis.

- Jest moj! - krzyknal Anakin biegnac w jego kierunku

Obi-Wan patrzyl jak Anakin biegnie w strone Ignisa

- Stoj! nie mozesz walczyc z nim sam! To moze byc...ech.. czemu on nigdy nie slucha.. - rzekł Obi-Wan

- Dajmy mu dzialac Sir, Generał Skywalker nigdy nie zawodzi - odparł Rex strzelajac do szkieletow rownoczesnie.

- Musimy przedostac sie do Lavera.. Armia szkieletow tylko odciaga nasza uwage i oslabia nasze sily.. - odparła Aurorra

---------------------------------------------------------------------------

Anakin tymczasem rozpoczal wspinaczke po stromym zboczu gory. Ignis stal na samym szczycie. Szybko spostrzegl nadciagającego Skywalkera.

- Za wysokie progi Jedi... lepiej wroc na swoj twardy grunt! - rzekł ciskajac w Anakina kulami fioletowego ognia.

Ten jednak szybko odskakiwal na inna polke skalna aby nie zostac zepchniety.

- Zobaczymy kto wróci pierwszy.. - rzekł Anakin wskakujac na szczyt gory.

Ignis wyciagnal swoj miecz swietlny. Rozpoczela sie walka.

- Klekaj przed krolem nieumarlych Skywalker! Juz za chwile twoja dusza bedzie nalezec do mnie! - rzekł napierajac Ignis

Ignis nacieral coraz mocniej i mocniej. Zaczal wypychac Anakina w przepasc.

- Nie uda ci sie... - rzekł zaciskajac zęby Anakin

Nagle slyszalny dla walczacych byl odglos nadlatujacego statku.
Anakin wykorzystajac nieuwage Ignisa odepchnal go na kilka metrow.
Toz obok Anakina pojawil sie statek. Znajdowali sie na nim kolejni zolnierze oraz Mace Windu i Zhaus

- Znow walczysz sam Skywalker? - zapytal zeskakujac ze statku Windu

- Wsparciem nie pogardze.. - odparł Anakin.

- Nie pokonacie mnie! Nie wazne jak wielu was przybedzie..wszyscy zginiecie - rzekł wstajac Ignis

- Zobaczymy.. - odparł Anakin

Wszyscy trzej Jedi ruszyli na Ignisa atakujac go z kazdej strony. Walka jednak nadal nie byla latwa. Ignis bardzo mocno opieral sie ich atakom. W pewnej chwili trafil Zhausa odpychajac go na pare metrow do miejsca walki.

Ten jednak wstal szybko i dolaczyl ponownie do walki.

Po kilku minutach zacietego pojedynku Anakin wykorzystal okazje i odcial reke Ignisa w ktorej trzymal swoj miecz,

- Przeklety! - krzyknal ze wscieklosci Ignis strzelając plomienami w Anakina.

Zhaus widzac że Ignis skupil sie na Anakinie szybko zaatakowal go o tylu wbijajac mu miecz w glowe.

- Nieeeeeee - krzyknal Ignis.

Nagromadzenie mocy ukryte w jego ciele eksplodowalo wydostajac sie na zewnatrz. Kosci z ktorych byl zbudowany Ignis rozsypaly sie w proch. Po Ignisie pozostala jedynie czarna szata która osłaniała jego ciało.

- Wygralismy? - zapytal Anakin patrzac na czarną szate.

- Popatrz w doł - odparł Mace Windu

Skutki smierci Ignisa byly od razu widoczne. Armia nieumarlych rozszypala sie na proch a fioletowy dym rozproszyl sie w ziemi. Wojska dowodzone przez Kenobiego mogly spokojnie dosiegnąć teraz Lavera

- Nieumarli rozsypuja sie w pyl... - rzekł Kapitan Rex

- Ignis musial zostać pokonany - odparła Aurorra

Laver patrzyl jak armia przywolana przez Ignisa znika na jego oczach.

- Nie.. to nie mozliwe.. Jak... To nie koniec!

W blyskawiczym tempie Laver zostal otoczony przez armie Republiki.

W poblize pola bitwy pojawialy sie kolejne ladowniki z których wychodzili kolejni Jedi i żołnierze gotowi do walki.

- Jesli myslicie ze wygraliscie to jestescie w bledzie! - rzekł Laver a nastapnie zaryczal uwalniajac fale dzwiękową i odrzucajac stojacych przy nim zolnierzy na pare metrow. nastepnie rzucil sie na armie aktywujac swoje miecze swietlne. Zolnierz po zolnierzu zaczal padac martwy. Laver byl niezwykle szybki i silny. Widzac zaistniałą sytuacje atak rozpoczeli rycerze Jedi. Około 20 rycerzy Jedi rzucilo sie na samotnie walczacego Lavera. On jednak po kolei zabijal ich wszystkich.

- Skąd on ma taka siłe.. - rzekł zaskoczony Obi-Wan

- Powstrzymac go musimy my.. - rzekł Yoda podchodząc do Obi-Wana - Do walki przygotujmy sie!

- Nie sami.. - odparł głos

Byl to Anakin... przybyl wspolnie z Zhausem i Macem Windu po pokonaniu Ignisa

- Anakinie.. rozumiem ze walka z Ignisem zakonczyla sie zwyciesko - rzekł Obi-Wan

- Coz jak widzisz nie ma już nieumarlej armii wiec raczej tak.. - odparł Anakin

- Nie koniec to.. - odparł Yoda patrzac na walczacego Lavera. - Pomoc reszcie musimy..

- Czekalem na tą chwile cały dzień.. - rzekł z usmiechem Anakin

Z predkoscia blyskawicy Anakin wybiegl przed szereg zolnierzy i rzucil sie na Lavera. Od razu z nim ruszyl Obi-Wan, Yoda, Zhaus i Windu. Laver rozjerzal sie. Ponownie zostal otoczony. Nie ukrywal swojego gniewu.

- No dalej... Pokazcie co umiecie Jedi.. - rzekł Laver

Rozpoczela sie niewyobrazalna walka. Aurorra widzac to nie mogla po prostu uwierzyc ze to prawda. Odglosy przecinajacych sie mieczy niosly sie echem nad calym polem bitwy. Aurorra chciala pomoc ale nie wiedziala jak. Jej umiejetnosci walki były zbyt slabe. Sama cudem zdolala odeprzec ataki paru szkieletow ktore sie na nia rzucily. W jaki sposob mialaby pokonac najpotezniejszego Sitha? Musial przeciez istniec jakis sposob..

Armia Republiki ktora liczyla pare tysiecy zolnierze teraz liczyla zaledwie parenascie. Wiekszosc Jedi ktora przyleciala z pomoca najzwyczajniej zginela w walce z Laverem. Zostalo ich jedynie paru ktorzy ciagle walczyli przeciwko Laverowi.

Walka byla niezwykle zacieta. Laver odskoczyl pare metrow. Od razu wskoczylo za nim dwoch Jedi. Odepchnal ich ataki a nastepnie robiac zamach ogonem obcial im glowy. Obaj padli martwi na ziemie.

Anakin widzac to popadl we wscieklosc. Rzucił się na Lavera z całą swoją mocą lecz ten przy pomocy swoich szponów przycisnął go do ziemi a nastepnie odepchnal go moca ciskajac nim o skale.
Do walki dolaczyl sie Obi-Wan probujac ataku od tylu ale Laver widzac go odrzucil go ogonem
Nastepnie swoich sil spróbował Zhaus. Ruszyl wspolnie z Macem Windu. Laver zablokowal ich ciosy a nastapnie chwycil Zhausa i cisnął nim w Mace'a Windu. Zaskoczony Windu nie zdołał odskoczyć. Obaj zdezyli sie ze sobą i padli na ziemie.
Laver stał i patrzył. Wszyscy wokol niego lezeli na ziemi.

- Nie ma nikogo kto moglby stawic mi czolo? - zapytał Laver

Po chwili ujrzał przed sobą wolną zblizającą się postać. Był to Yoda. Szedl wolnym korkiem przy pomocy swojej drewnianej laski spoglądając na lezacych wokoł Lavera Jedi

- Moca dużą dysponujesz.. ale wykorzystać jej dobrze nie potrafisz.. - rzekł Yoda. - Ciemna strona pochłoniła Cie..

- Co ty mozesz wiedziec o mocy - powiedział Laver - Jeszcze nie zrozumiales? Nie wazne jak dlugo bedziecie walczyc.. nie wazne jak dlugo bedziecie sie opierac.. was los i tak jest juz przesadzony.. Mnie nie mozna pokonac...

- Pycha zatruwa Cie.. To ona do upadku twego doprowadzi.. - rzekł Yoda wyciagajac miecz świetlny.

- Zamknij się! - odparł wsciekly Laver

Obaj skrzyzowali swoje miecze. Ku zaskoczenia Lavera Yoda był bardzo szybki nie mogł go trafić mieczem. Probował go wiec zaatakowac swoim sonicznym rykiem ale równiez to nie przynosiło efektu. W pewnej chwili Yoda trafił Lavera mieczem swietlnym w twarz wypalajac mu jedno oko a nastąpnie odepchnął go moca ztaczajac go ze wzgorza.
Yoda szybko dobiegł do niego i przycisnął mu miecz do gardła.

- Przegrałeś ty..Dlaczego pewnie chcesz wiedziec?.. Proste to.. Samą siła brutalną walk nie wygrywa się.. - odparł Yoda

- Tak... samą siłą nie... - rzekł Laver smiejac sie. - Samą siła nie!

W tej chwili Laver chwycił od tyłu Yode swoim ogonem i odrzucił go na pare metrów. Dzięki temu zyskał pare sekund na to aby wstać.

- Nie powstrzymasz mnie starcze.. wypelnie przeznaczenie! - rzekł Laver

- Nie pozwole na to - rzekł kobiecy głos

Laver odwrocil sie zaskoczony. Byla to Aurorra.

- Ach to ty.. przyszlas popatrzec jak twoi kompani umieraja?

- Nie.. wystarczajaco dlugo stalam z boku.. Nie pozwolę aby ktokolwiek wiecej stracil przez ciebie zycie...

- I co chcesz niby zrobic? Pogrozisz palcem? Mam cie serdecznie dosć, najzwyczajniej cię zabije. - rzekł Laver podchodząc do niej

Aurorra zamknela oczy. Widac ze z jej oczy wydobywaja sie lzy. Ziemia zaczela sie trzasc. Nikt nie wiedzial co sie dzieje.

- Co jest? - rzekł zdziwiony Laver.

Ziemia zaczela sie zapadac. Yoda odsunał się. W tej chwili przybiegl również Anakin który widząc co się dzieje podbiegł do mistrza Yody.

Laver spojrzal w dol. Dostrzegl ze w ziemi powstaje olbrzymia wyrwa prosto do wnetrza planety gdzie plynela wrząca magma. Szybko ruszyl sie i zaczal uciekac.

- Nie tym razem.. - odparł Anakin mocą odpychajac Lavera z powrotem do powstajacej wyrwy.

Laver zaczal spadac w dol zdolal sie jednak chwycic polki skalnej.

- Nie! nie pozbedziecie sie mnie! Jeszcze nie skonczylem!! - krzyknal Laver

- Ale ja skonczylam! - odparła Aurorra

Polka skalna ktorej trzymal sie Laver rozpadla sie. Laver zaczął spadać prosto do podziemnego morza magmy.

- Nieeeeee...Znajde sposob...Dopadne was! - krzyknal Laver a po chwili jego glos przestal byc slyszalny.

Aurorra dzieki mocy zamknela wyrwe z powrotem. Byl to bardzo duzy wysilek wiec od razu gdy wyrwa zostala zamknięta Aurorra zemdlala.

-------------------------------------------------------------------------

Ocknęła sie dopero na Coruscant. Dostrzegla ze wszyscy nad nia stoja i czekaja az sie wybudzi.

- Co sie stalo.. gdzie ja jestem..

- Spokojnie.. juz po wszystkim.. Pokonalas Lavera... Gdyby nie twoja interwencja z pewoscia by nas zabil.. - odparł Obi-Wan

- Tak w zasadzie jestemy twoimi dluznikami..Gdyby nie twoje przybycie to nigdy nie dowiedzilibysmy sie o takim zagrozeniu. - rzekł Mace Windu

- To naprawde nic takiego.. musialam zrobic to co sluszne. Gdybysmy go nie powstrzymali to Laver przejal by kontrole nad galaktyką w pozniejszych czasach..

- Bohaterką jestes dzis.. zostac mozesz z nami tu..Jesli chciec bedziesz tylko.. - odparł Yoda

- Dziekuje Mistrzu Yoda ale nie moge.. nie naleze do tej terazniejszosci... Musze wrocic do moich czasow...

- Zrouzmiale to.. zatrzymywac cie nie bedziemy..Droga swoja podazac musisz.. Udowodnilas dzis ze Jedi jestes ty.. Mocą potezna dysponujesz.. Uwierzyc w nia tylko musisz bo skryta w sercu twym ona jest.. - rzekł Yoda.

- Dziękuje, to wiele dla mnie znaczy.. - odparła Aurorra

Aurorra nie mogła zostac. Wiedziała gdzie jest jej miejsce. I musiala do niego wrocic. Pozegnala sie ze wszystkimi i ruszyla na Mustafar gdzie znajdowac mial sie portal. Po drodze musiala sie przeslizgnac nie zauwazona przez straz Mustafarian. Przejscie do wulkanu wygladalo zupelnie inczej niz wtedy kiedy była tu z Saxonem. nie bylo wielkiego jeziora lawy przez ktore musieli przeleciec.. Co ciekawe nie bylo tez wejscie do wulkanu. Musiala sama je stworzyc przy pomocy swojej mocy. Gdy dotarla do portalu zauwazyla ze sie zmienil. Wygladal inaczej.. Nie zniechecilo ja to jednak do jego aktywacji. Gdy weszla do srodka ponownie znalazla sie w swiecie miedzy swiatami gdzie czekal na nia Ojciec.

- Wrocilas..

- Tak..ja..

- Wiem.. widzialem wszystko..Laver i Ignis zostali pokonani w przeszlosci dzieki tobie.. Ocalilas galaktyke. Przyznaje.. nie do konca wierzylem w powodzenie tej misji.. ale jednak..

- Bylo ciezko.. nie spodziewalam sie ze az tak.. Gdyby nie Jedi nigdy by sie nie udalo..

- Nie Aurorro.. gdyby nie ty, to by sie nie udalo..

Aurorra zaskoczona popatrzyla na starca.

- Teoretycznie nikt nie moze zmieniac przeszlosci..taka istota skazana jest na wieczne potepienie ale... w twoim wypadku.. pozwole ci wrocic do twojego swiata. Wiedz jednak ze twoja interwencja w przeszlosci doprowadziala do nieznanych konsekwencji.. Teraz gdy wrocisz.. musisz je zaakceptowac nie wazne czy beda pozytywne czy negatywne.. - rzekł Ojciec

- Obawiam sie tego ale.. zrobie to..

- A wiec oto twoj portal.. - rzekł Ojciec wskazujac na jedną z bram.

- Nie bylo go tu wczesniej jak tu bylam..

- To jest portal ktory stworzylas ty przez swoja ingerencje w przeszłość.. Teraz.. musisz do niego wejsc..

Aurorra popatrzyla na Ojca po czym podeszla do bramy portalu.

- Dziekuje.. za wszystko.. - odparła Aurorra i weszla do portalu.

---------------------------------------------------------------------------------------

Gdy Aurorra przeszla na droga strone zauwazyla ze znalazla sie na Jakku. Dostrzegla ze slońce zaczyna przeswitywac nad horyzontem. Wstawal nowy dzien. Bylo niezwykle spokojnie.. W oddali dostrzegla obrzeza jakiegos miasta.
Szybko pobiegla w jego strone. Co ciekawe czula ze zna to miejsce.. to tu sie urodzila... Idac wzdluz sciezki dostrzegla cos co wywolalu u niej lzy... jej dom .. dom w ktorym mieszkala ze swoimi rodzicami. On stał.. istniał.. był prawdziwy.. Szybko podbiegla do niego i zapukala. Uslyszala znajomy glos.

- Kto tam? - rzekł kobieta otwierajac dom.

Aurorra patrzyla na nią ze zdumieniem

Patrzyly tak na siebie przez chwile przygladajac się z zaciekawieniem

- Czy moge w czyms pomoc? - zapytała w koncu kobieta.

- Mamo...

Slyszac te slowa kobieta zdumiala sie, popatrzyla na Aurorre zaskoczona.

- Aurorra? To.. niemozliwe..

Aurorra rozplakala sie i przytulila matke.

W tej chwili z pomieszczenia przybyl mezczyzna

- Co sie dzieje? Co to za halsy? - rzekł lekko zdenerowowany jednak gdy dostrzegł Aurorre oslupiał.

- Will! patrz to nasza corka! Wrocila! - krzyknela kobieta w placzu tuląc Aurorre

- Tato! - krzyknela Aurorra

Will szybko podbiegl do drzwi z niedowierzaniem. Nie mogl w to uwierzyc. Gdy w koncu rozpoznal że to jego wlasna corka rozplakal sie ze szczescia.

Rodzina byla w komplecie. Gdy emocje troche ochlonely Aurorra opowiedziala swoi rodzicom co sie stalo, jak sie tu znalazla, o walce z Sithami i o jej przygodach. Nie ukrywala ze bardzo jej tego brakowało. Odzyskala rodzicow ktorych stracila gdy byla jeszcze mala.. Chciala rowniez uslyszec wyjasnienia jej ojca na temat notatek i o jej prawdziwym pochodzeniu. Jak sie pozniej okazalo była to prawda. Jej ojciec byl Mandalorianinem. A jej ciotka księzną Mandalore...Dalsze Rozmowy przerwal jednak nagly komunikat.

- Co się dzieje? - zapytala Aurorra

- Dzisiaj przeprowadzone są nowe obrady Senatu, Kanclerz Hermel bedzie prowadzil rozmowy na temat szlakow handlowych z systemami niezaleznymi i neutralnymi.

- Kanclerz Hermel? - rzekła uradowana Aurorra - To wspaniale!

Ojciec popatrzył na nią z usmiechem.

- Tak.. Hermel jest wspaniałym kanclerzem.. oby zyl jak najdluzej!

- Chce jeszcze wiedziec jedną rzecz.. - powiedziała Aurorra

- Prosze pytaj - odparł Will

- Co z zakonem Jedi? Czy nadal istnieje?

- Coz.. nie wiele mi wiadomo ale zakon nadal funkcjonuje pod dowodctwem starego juz Mistrza Zhausa i mistrzyni Rey.. - odparł Will

- Czyli jednak... udało sie.. Laver naprawde zostal zniszczony.. - rzekla w myslach Aurorra.

- No dobrze dosc tego gadania chocmy cos zjesc..napewno jestes glodna. - odparł matka

- Tak i to bardzo! - rzekła radosnie Aurorra.

KONIEC

----------------------------------------------------------------------------

Jest to oficjalny koniec trylogii opowiadań . Dalszej kontynuacji wiec nie bedzie Smile
Mam ciche nadzieje że ktos dotrwał do tego momentu... Ale no coz. to by było na tyle. Czeka nas juz tu tylko epilog Smile Takze do widzenia i pozdrawiam . Niech moc bedzie z wami.

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-November-2019 21:53:56 przez Ravcore.)
10-November-2019 14:45:43
Znajdź wszystkie posty
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #18
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPILOG

Mijały dnie i noce. Malownicze wschody i zachody Słońce praktycznie codziennie odwiedzały Jakku. Okolica była jak marzenie. Aurorra - piękna dziewczyna o wielkim sercu odzyskała to co utraciła... swoją rodzine której tak bardzo jej brakowało.. której tak bardzo potrzebowała.. Nie zmienia to faktu że wszystko co przezyła zachowała w swoim sercu bardzo głęboko. Ta rzeczywistość pozbawiona Sithów.. pozbawiona zła.. mogła kwitnąć urodzajem i harmonią...
W końcu Laver został zabity zanim zdołał cokolwiek osiągnać a dzięki zakonowi Jedi nikt z zewnatrz nigdy nie dowiedział się o lokalizacji jego smierci.. nawet sam Kanclerz Palpatine. Natomiast co do Ignisa.. Proch powstaly z jego ciała został rozsypany po wielu układach tak aby nikomu nigdy nie udalo sie zebrac go z powrotem, a jego szata została zabrana i spalona w światyni Jedi. Pokój nie trwał jednak długo.. wydany rozkaz 66 i powstanie Imperium doprowadzilo do upadku Zakonu. Dopiero po wielu latach po smierci Palpatine'a zostal on odbudowany przez mistrza Zhausa i jego padawanke Rey. I tak oto stoi po dzis dzien..i kwitnie przy pomocy nowej Republiki na czele z Hermelem...

Aurorra czesto odwiedzała pobliskie miasto. Pewnego razu musiala udac się po skladniki niezbędne jej matce do przyrządzenia obiadu. Nie dziwiły ją ciagle zatłoczone ulice i sklepy, ale nie ukrywała że przejscie jest naprawde bardzo trudne. Gdy probowała przecisnąć się przez przechodniów przez przypadek zderzyła się z kimś. Z powodu zderzenia przewrocila się.

- Jak chodzisz.. Uwazaj troche.. - rzekł meski głos.

Aurorra dobrze znała ten głos.. To nie mozliwe.. Szybko spojrzala na mezczyzne a ten na nia. Ten od razu widzac ją lekko się speszył.

- Ou.. to znaczy chcialem powiedziec.. ja przepraszam..nie umiem chodzic.. zawsze mialem z tym problemy.

- Leo..? - rzekła patrząc mu w oczy.

- Emm skad znasz moje imię ?.. - rzekł lekko zdziwiony Leo

- To dluga historia... - odparła z usmiechem Aurorra.

================================================

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
15-November-2019 21:41:21
Znajdź wszystkie posty
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #19
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Temat można zamknąć, opowiadanie zostało zakończone.

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
24-November-2019 17:20:15
Znajdź wszystkie posty
Afrapul Offline
Zbanowany

Liczba postów: 2,875
Dołączył: Sep 2017
Nick na Serwerze:
Afrapul

Odznaczenia:

(
Zobacz Odznaczenia)

Poziom:
MineGold: 852.00
Post: #20
[Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Wiadomość wygenerowana automatycznie !

[Obrazek: image.php?di=PT0G]

Ten wątek został zamknięty, jeśli nie zgadzasz się z tą decyzją
skontaktuj się z administracją Forum
Pozdrawiamy!

24-November-2019 23:29:11
Znajdź wszystkie posty



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości