Rozdział 6
Amon rzucił siekiera w Zuze, która ledwo zdążyła uskoczyc w bok. Zaczęła krzyczeć, bo nie wiedziała co ma w tej sytuacji robić. Przecież nie da się tak łatwo zabić, mimo wszystko...
Amon chwycił kolejną siekiere i tym razem biegł w stronę Zuzy. Już miał wykonać cios w jej stronę, gdy Anty skoczył na niego, przywracając go:
-Uspokoj się! Damy radę w inny sposób!
-JAK TO WYCIAGNIESZ BEZ KLUCZA MADRALO?-kopnął to w brzuch, przez co Anty odleciał, wziął siekiere i znowu maszerowal w kierunku Zuzy. Tym razem była bezbronna:
-Amon... Proszę...
Podniósł siekiere...
-Sprobojemy inaczej... Proszę...
Amon opuścił siekiere... Jednak nagle ja wypuścił:
-NO NIE MOGE KU**A! NIE JESTEM MORDERCA! ZDEJMIJCIE MI TO TYLKO!
Zuza natychmiast podleciala do Amona i zaczęła szarpać urządzenie. Po chwili podniósł się też Anty i razem próbowali coś zdziałać.
Pozostało półtorej minuty. Sprobowali coś zdziałać nożem, lecz dużo to nie dało:
-SZYBCIEJ!-wołał amon, po czym popchnal ich i uderzył piersiami w ścianę, byle tylko odczepic to ustrojstwo. Jednak spowodowało to tylko ból, przez co upadł na ziemię.
Pozostało 50 sekund.
-ZROBCIE COS DO CHOLERY
-PRZECIEZ ROBIMY CO MOZEMY!
-NO JAKOS NIE WIDAC!
Szarpali się dalej z ustrojstwem. Po chwili nagle ruszyło i szarpanina zaczęła działać, jednak spowodowało to wielki ból u Amona. Pozostało 25 sekund. Próbowali dalej. Zaczęło się luzowac. 10 sekund...
Coraz bliżej... 5 sekund...
-KU**A ZA POZNO!-krzyknął amon gdy urządzenie się aktywowalo. Olbrzymi pręt przebił jego ciało na wylot, po czym amon upadł. Miał łzy w oczach:
-Twoje życie za moje... Nie zmarnuj tego...
Amon odszedł. Zuza i Anty (bo Ryba nie za bardzo miał jak) rzucili się z płaczem do jego ciała.
Zuza miała do siebie pretensje. Może mogliby zaryzykować, rozciac na spokojnie brzuch i uratować ich obu...
-JESTES TERAZ ZADOWOLONY SMIECIU?-krzyknął Anty patrząc w sufit.
Wkrótce cała twarz Amona pokryła się ich łzami. Stracili jednego ze swoich... Niby go nie znali z wyglądu, a stanowili jedno poprzez moderowanie wspólnej sieci serwerów...
Plakali jeszcze długo. Wkrótce jednak Anty wyreczyl Zuze i powiedział:
-Czas iść dalej...
Zuza skinela głową. Otworzyli drzwi znajdujące się przed nimi, wzięli Rybę po czym ruszyli kolejnym korytarzem do kolejnego pokoju.
W tym pokoju były oczywiście drzwi, a za drzwiami... Kolejna ofiara ShellShocka...
W olbrzymiej kolistej klatce, siedział zakneblowany i przywiązany do krzesła mężczyzna, a towarzyszyły mu inne krzesła, na których oparciach znajdowały się dziwne urządzenia.
Przed klatką także znajdowało się urządzenie.
Oczywiście powitał ich znajomy głos ze znajomego ekranu ze znajomego telewizora:
-Chciałbym... Zagrać... W grę...