MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Witam z racji iż mineło sporo czasu od RolePlayów o Star Wars A byly ich az 2 (Star Wars i Wojny Klonów) to zagorzali fani tych RolePlayow wiedzą ze ta historia nie została zakończona, Mialem kontynuowac to w postaci RolePay ale znalazly sie osoby ktora niestety nie umialy w takie cos grac... no bo 10 nawalajacych sie sithow na raz, odcinanie rąk, nóg.. istna rzeźnia. Dlatego tez dokończe odpowiesc w 3-4 epizodach gdyż wiecej za pewno na brak czasu nie dam rady i skończe w imię mojego przyjaciela Smitha Rp ktore tworzylismy.

Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

Epizod 1/4

Cytat:Na wieść o pokonaniu Separatystów Zhaus Mailk wraz z wiernymi mu ludźmi założył nowy Zakon Jedi. Po wielu latach Republika znów istniała a 60 letni Zhaus stał na czele Jedi...

Tak tez sie stalo, Zhaus został przywódcą zakonu Jedi, w galaktyce znow zapanowal pokój po rozbiciu sił Imperium praktycznie do zera, Darth Vader przed swoją śmiercią przeszedł ponownie na jasną stronę mocy. A imperator przepadł bez śladu. Podobnie z Separtystami których zniszczył konflikt wewnetrzny, po śmierci Grievousa i Maula zostali oni znacząco osłabieni, jednakże nie zniszczeni. Wojna się dla nich skończyła. Brak zasiłków na budowe kolejnych droidów bojowych spowodowały utratę kontroli na większosć planetach i delegalizacje rządów separatystycznych. Co wiązało się z przejęciem planet przez Nowo Odbudowaną Republikę. Zhaus jako przywódca zakonu Jedi zaczął szkolić młodzików w poslugiwania się mocą, przez co mogł być spokojny o przyszłośc zakonu po jego smierci. Republika na zlecenie Jedi i Zhausa wybrała nowego kanclerza, ten próbował za wszelką odbudowac relacje łączące Republike i Zakon Jedi. Co bez watpliwosciu mu się udało gdyż Zhaus traktowal kanclerza jak swojego brata. Ku zdziwieniu senatorów kanclerz zarzadził odbudowę potęgi militarnej Republiki i tworzenie kolejnych oddziałow zołnierzy, jednakze tym razem wszystkie dokumenty zostały zmienione, rozkazy wydawane przez kanclerza zostały znacząco przesledzone przez jego samego. Doprowadziło to do reformy i usunięciu rozkazu 66 co miało zagwarantować iż Republika nigdy nie dopuści do ataku na jego partnera militarnego - Zakonu Jedi.

Republika brala udział w wielu akcjach pokojowych aby Separatysci zakonczyli wojne. A przywódca Konfederacji Niezależnych Systemów byl stary juz Wat Tambor, ktoremu cudem udalo sie uciec po ataku Imperium na baze Separatystow na Utapau. Odpowiadal on za produkcje droidów bojowych z racji iz byl w czasie wojen klonow przywodca Unii Technokratycznej. Jednakze teraz gdy srodki na produkcje sie zakonczyly musial zaprzestac budowy armii. Mistrz Zhaus oficjalnie sam bral udział w rozmowach pokojowych ktore przebiegaly przez prawie 3 godziny. Ostatecznie zakończyły się porozumieniem:

"Od dnia dzisiejszego Nowa Republika nawiązała porozumienie kończące wieloletnia wojnę z Konfederacją Niezależnych Systemów oraz Klanem Bankowym. Na mocy pokoju Republika akceptuje odrębność Konfederacji od Republiki oraz akceptuje ich szlaki handlowe z Klanem Bankowym. Oznacza to jednogłośnie wzajemna akceptacje oraz wstrzymanie działań bojowych na frontach oraz na granicach Zewnętrznych Rubieży. Utworzony zostanie natomiast Centralny Senat Galaktyczny w którego skład wchodzic będą przedstawiciele polityczni Republiki i Zakonu Jedi oraz Konfederacji i Klanu Bankowego."

25 ABY - podpisanie pokoju (25 lat po bitwie o Yawin)

Oficjalnie Kanclerz Nowej Republiki i przywódca Konfederacji podali sobie wzajemnie dłonie jako znak pokoju w galaktyce. Od teraz ich siły militarne zostały połączone w celu utrzymaniu pokoju w Galaktyce. Dodatkowo umocniono ich współprace gospodarczą oraz szalki handlowe.

Po wielu latach pokoju nastąpił smutny moment dla Konfederacji. Zmarł Wat Tambor.

32 ABY - śmierć Wat Tambora (32 lata po bitwie o Yawin).

Kanclerz Republiki i mistrz Zhaus osobiscie odwiedzili grob Tambora i złożyli kwiaty. Po powrocie na Coruscant powiedział do Zhausa:

"To był pierwszy przywódca Konfederacji który potrafił rozwiązac konflikt pokojowo.."

Zhaus przede wszystkim zastanawiał się co dalej bedzie z Konfederacją, po śmierci tak ważnej osoby jaką był Wat Tambor cięzko bedzie wybrac nową osobe na stanowisko Przywódcy.
Kilka dni pozniej na Coruscant przyleciał statek Rey.
Zhaus bardzo ucieszył się na widok jego przyjacólki, z radoscią ja przyjął i pytał o jej przygody. Rey przez większośc czasu przebywała na Dagobah kształcąc się w mocy na potęzniejszego Jedi pod opieką ducha Mistrza Yody oraz Obi-Wana i Anakina Skywalkera. Mowiła, ze nauczyła się duzo i jest gotowa by walczyc w imię pokoju w galaktyce. Zhaus wiec przedstawil jej propozycję. Mosiala za wszelką ceną znaleśc i złapac Jack McGllin'a zbiegłego z wiezienia podczas wojen klonów.
Zadanie było trudne gdyż Jack mogł sie ukrywac wszędzie. Dodatkowo nie było wiadomo czy w ogole przezyl wojne. Rey jednakze obiecala Zhausowi że znajdzie zbiega chodzby na końcu galaktyki.
Zhaus po odlocie Rey oddał się medytacji. Odczul jednak coś niepokojącego, cos czego sie najbardziej obawiał..
Czerwone ślepia potężnej kreatury własnie się otworzyły

"LAVER!!!.. On zyje!" - rzekł przerazony Zhaus, tracąc przytomność.

Plusik za pracę włożoną w tekst

no no no dobre

nie czytałem, ale zaraz przeczytam xd

Epizod 2/4

Tatooine jest jedną z ciekawszych planet. Morza wydm i złocistego piasku kształtują niesamowity krajobraz oświetlany przez 2 gwiazdy.Jedną z najpopularniejszych miejsc jest Kantyna Mos Eisley. Tam własnie wybrała się Rey. Liczyła na to że zbierający się tam piloci i łowcy nagród coś wiedzą na temat zbieglego Jack McGllin'a. Weszła wiec do środka i zaczeła obserwować osoby znajdujące sie w środku. Zhaus powiedział jej ze wyczuje osobę którą chce znaleść dzięki mocy. Siadła więc na jednej z ławek i zaczeła skrycie prowadzić "śledztwo". Rey czuła że jedna z osob bacznie jej się przygląda. Nie wyczuła obecności zbiega więc jak najszybciej chciala wyjsc z kantyny. Gdy byla przy wyjsciu jedna z osób zagrodziła jej przejscie. Ku jej zaskoczeniu byl to Cad Bane. Jeden z najniebezpieczniejszych łowców nagród, sojusznik Separatystow za czasu wojen klonów i wytrwały łowca Jedi.

"Gdzie się tak spieszysz panienko" - rzekł z uśmiechem

Rey próbowała to zignorowac, jednakże Cad Bane przycisnął ją do ściany.

"Jestes Jedi, nawet nie wiesz jak nienawidze słowa "Jedi".

"Wojna jest skończona, Separatysci nawiązali sojusz z Republiką.. Czego ode mnie chcesz?!" - rzekła Rey

"A kto powiedział że pracuje dla Separatystów?, Musze z czegoś wyżyć, a znalazlem lepszego od nich zleceniodawce który lepiej płaci. Za kobiete Jedi da mi fortune.." - odparł Cad Bane

Rey próbowała się wyrwać i wyciągnać swój miecz świetlny, jednakże szybko zabrał go Bane. Związał ją i zabrał na swój statek. Ray czuła się beznadziejnie że dała se tak łatwo złapać. Było to dla niej bardzo upokarzające. Była natomiast ciekawa kto jest zleceniodawcą. Moze to sam Jack McGllin? Aby się tego przekonać trzeba lecieć z Bane'em.

Statek Bane'a wyleciał z układu Tatooine. I skierował się do układu Korriban. Rey dużo słyszała o tym miejscu. Podobno wypełniony jest ciemną stroną mocy więc bardzo sie go obawiała. Gdy wylądowało Cad Bane zaprowadził ją do jednej z jaskin. Gdzie czekały na nich dwie mroczne zakapturzone postacie.
Cad Bane wyszedł im na przeciw i pokłonił sie.

"Zgodnie ze zleceniem przyprowadziłem Jedi"

"Dobrze..Oto twoja nagroda" - rzekła jedna z postaci dajac mu skrzynie złota.

Cad Bane zafascynowany szybko wziął skrzynie i zaniósł ją na swój statek. Rey patrzyła tylko jak odlatuje. Wiedziała ze ma powazny problem.

"Nie martw się Jedi. On nie odleci za daleko" - powiedziała ta samo postać.
Po czym Rey popatrzyła jeszcze raz a zauwazyła wielki wybuch. Statek Cad Bane'a wybuchł. Rey domysłała się że Bane zginął gdyż nikt nie przezylby takiego wybuchu.
Tajemnicza postać w tym momencie zdjęła kaptur. Ukazała się jej szkieletowata postura.

" Darth Ignis! - rzekła przerażona Rey - Przeciez to niemożliwe, to nie jest prawda.."

Ignis zaśmiał się szyderczo. Druga postac podeszła do Rey i wyszeptała jej do ucha:

"Szukalas mnie? A wiec ... oto jestem"

Rey była zaskoczona, więc Jack McGllin wspólpracuje z Darth'em Ignisem? To oznaczało poważne kłopoty. Rey miała przy sobie miecz świetlny który przed wyladowaniem zabrała potajemnie Cad Bane'owi, dlatego tez szybko go aktywowala i przeciela liny.

"Stań do walki Darth Ignis'ie! Jesli się nie boisz"

Darth Ignis popatrzył tylko na nią i wyciągnał swoją kose. Rozpoczeła się walka
Rey odbierała szybkie ataki Elektro-Kosy Ignis'a. Wiedziała jednak że aby wygrać musi zaatakowac. Odepchnęła mocą Ignis'a i przecieła mu rękę w której trzymał kosę. To jednak jeszcze bardziej go rozwścieczylo. Rey była w przegranej sytuacji.
Ignis chwycił ja za gardło i zaczął ją dusić.
Rey nie wiedziała co ma robić.. ale.. po chwili usłyszała odgłosy w swojej głowie.

"Młoda Jedi..To co uczyłem cię przypomnij sobie" - rzekł głos mistrza Yody a po chwili także Obi-Wana i Anakina.

Ignis był zaskoczony, Rey zaczeła z każdą chwilą coraz mocniej się opierać jego mocy. W końcu wyrwała się z uścisku Ignisa.

"Zapamiętaj to sobie! Jestem Jedi i nie lekceważ tego!"

Odepchneła go z całej siły a ten wleciał do jaskini uderzajac z całą siła o skałe.
Kości z których składało się jego ciało zaczęły pękać.

"Nieeeee!!!" - krzyknął ze wściekłością Ignis zamieniajac się sterte pokruszonych kości.

Jack McGllin obserwujacy całe zajście nie dowierzał co się stało. Rey pokonała Darth'a Ignis'a. Wzrok Rey skierował się teraz na Jack'a. Ten zaczął uciekać. Jednak Rey szybko go dogoniła.

"A ty pojdziesz ze mną" - rzekła związując Jack'a

Rey jednak dopiero teraz zauwazyła problem. Nie miała statku którym mogła by dolecieć z powrotem na Coruscant. Wiedziała jednak ze Jack i Darth Ignis musieli się w jakiś sposób dostac na tę planetę. Dlatego też nakazała Jack'owi zaprowadzic ja do jego statku. Początkowo opierał się jednakże po usłyszanych groźbach i zaistniałej sytuacji podporządkował się jej i zaprowadził ją do jego statku. Tam Rey przywiązała go do siedzenia i wspólnie odlecieli z Korriban.

Tymczasem na odległej planecie...Znajdował się potężny skalny grobowiec. Słychać w nim było upiorne głosy. Dlatego tez mieszkańcy planety uznali iż jest nawiedzany przez mroczne dusze. Chronili swoje dzieci i nakazywali im aby nigdy do niego nie podchodzily.
Tamtejszej nocy słychać było głos dobiegajacy z grobowca.

"Zostałem pokonany! Pomścij mnie! Pomścij mnie.. Laver!"

CIĄG DALSZY NASTĄPI

I ten dramatyczny na końcu: "CIĄG DALSZY NASTĄPI" to mi brzmi jak z jakiegoś zajefajnego filmu. Mi się bardzo podoba, ponadto jak to czytam, to czuje się jakbym oglądał film. 10/10

:OOOOOOOOO!!!!

Epickie, fajnie, że kontynuujesz to jako opowiadanie, ale większość osób co było w RP dostało bana, więc... x"D.
Darth Ignis! . Leci plusik :"D

Nie obiecuje ale Darth Ignis moze jeszcze wroci ;p a tam nie bede spojlerowac ;p

Epizod 3/4

Nowo utworzony Centralny Senat Galaktyczny rozpoczął funkcjonowanie praktycznie od chwili podpisania rozejmu. Budowa Nowego Senatu trwala krotko iż w jego budowę zaangażowana była nie tylko Republika ale i Separatyści. Kanclerz Republiki w obecnej sytuacji musial zarządzac senatem samodzielnie, mimo iz podpisany rozejm mowil iz Kanclerz jest rowny z Przywódcą Konfederacji i wspólnie podejmują działania wykonawcze. Jednakze Separatysci tymczasowo nie posiadali przywódcy, nie spodziewali sie bowiem szybkiej smierci Wat Tambor'a. Tak wiec pierwsze obrady senatu mialy sie już rozpocząć. Wszyscy zajeli swoje miejsca i oczekiwali na przemowę Kanclerza. Pierwsze obrady które miały się rozpocząc nie dotyczyly nikogo innego jak Jacka McGllin'a niebezpiecznego przestepce zbieglego z wiezienia który został złapany przez Rey na Korriban. Rey oczywiscie stala obok wieznia ktory czekal na wyrok. Kanclerz już miał rozpocząc przemowę gdy przy wejściu pojawił się Mistrz Zhaus. Wszystkie oczy zwrocone byly na niego.

"Czy coś sie stało Mistrzu Zhausie że przerywasz pierwsze obrady nowego senatu ?

Zhaus podszedl do Kanclerza.

"Tak to coś naprawde powaznego.. Obawialem sie tego ze kiedys to się stanie.. az w koncu nadszedl ten dzień... Sithowie powrocili.."

"Przeciez to niemożliwe" - rzekł przerazony kanclerz.

"Jednakze to prawda, jednego z nich udalo nam sie pokonac... dzięki Rey. Jednak obawiamy sie jeszcze wiekszego zla... tego ktory potrafil kontrolowac pozostalych.. "

Wszyscy patrzyli na Zhausa z niedowierzaniem. On sam wiedział jednak że jest to prawda. Wiedział że jeśli nie zaatakują Sitha to on zaatakuje ich.

W tym samym czasie na odległej planecie grobowiec tajemniczej kreatury właśnie zadrżał. Wielki kamień który go przysłaniał wyleciał z olbrzymia siła na kilka metrow dalej. Po chwili z grobowca wyszla postac w czarnej szacie przez ktora bylo widac tylko jej czerwone oczy. Mieszkańcy wioski którzy to zauwazyli od razu uciekli w popłochu.

"Laver jestes gotów aby wypelnic zadanie ?" - rzekła dusza latajaca wokół mrocznej postaci.

"Tak!.. Moja zemsta na Zhausie i calym Zakonie wypelni się gdy Ksiezyc tej planety z pełni na nów się przemieni!" - rzekł Darth Laver

"Pamiętaj, będę cię zawsze wspierac, jeśli bedziesz potrzebował armii.. wiesz co zrobic" - rzekła dusza powoli znikając.

Darth Laver popatrzył na księżyc i poszedł wolnym krokiem przez pustynie...

Kanclerz po odsłuchania Zhausa musial uciszac parekrotnie senatorów. Musial jednak do końca przeprowadzić obrady. Jack McGllin został skazany na dozywotne więzienie pod wysokim nadzorem za współprace z sithami i doprowadzenia do działań utworzenie Imperium Galaktycznego. Nikt jednak nie byl nawet troche zadowolony, wszyscy obawiali sie Sitha który ciegle stanowił zagrozenie. Zhaus stał obok patrząc jak straznicy zabierają Jacka do więzienia. Po chwili podeszla do niego Rey a nastepnie i sam Kanclerz.

"Zrobie to sam.. muszę" - rzekł Zhaus

"Prosze nie rób tego, wiesz ze on cie zabije" - rzekła prawie z płaczem Rey

Kanclerz popatrzył na Zhausa i poklepał go po ramieniu

"Przyjacielu, pamiętaj zawsze masz moje wsparcie, jesli potrzebujesz armii tylko powiedz, gdyz wiedz ze nie jest to tylko sprawa Zakonu Jedi ale i calej Galaktyki, jeśli coś pojdzie nie tak.. Stracimy nie tylko ciebie Mistrzu Jedi ale i cały pokój który od tak dawna próbowaliśmy kształtowac"

"Pozwól sobie pomóc.." - rzekła Rey

Zhaus zastanowił się przez chwilę.

"Niech tak będzie.. a ty Rey jeżeli tak pragniesz mozesz mi towarzyszyć, jednakże od Lavera trzymaj się z daleka, to sprawa między mną a nim."

Rey pokiwała głową, jednakze nadal czuła niepokój. Cos jakby ją targało ale nie widziala do konca co.

Zhaus musiał natychmiastowo rozpocząc obrady Zakonu Jedi, Musial sie dowiedziec czy któryś z członków mogłby wiedzieć o lokalizacji Lavera. Gdy jednak niczego sie nie dowiedział poprosił uczestników o połaczenie z nim mocy aby znaleśc go. Wszyscy więc chwycili sie ramienia Zhausa i zaczeli "szukać go w mocy". Trwalo to dłuższą chwilę, Laver nawet nie probowal się chowac, sam wysłał zaproszenie do Zhausa.

"Jest! - powiedział otwierajac oczy Zhaus - "Znalazlem go. Jest na Dermos"
Rey popatrzyła na Zhausa

"A więc, kiedy wyruszamy?"

"Natychmiastowo.." - rzekł poważnie Zhaus wstając

Laver wyczul postanowienie Zhausa.

"Czekam z niecierpliwościa.. Jedi.." - rzekł Laver patrząc w niebo.

Ciąg Dalszy Nastąpi

@refresh

Epickie, czekam na 4 ;'p