08-April-2017, 19:28:17
Rozdział 1
-Przepraszam... Naprawdę nie chciałem...
***
Mistrzplackiii obudził się w bardzo ciemnym miejscu. Leżał na czymś dość miękkim. Poczuł poduszkę pod swoją głową oraz pościel pod tułowiem. Zaczął macać ręką po swoim ciele. Nagle w kieszeni poczuł twardość. Sięgnął do niej i wyjął latarkę.
Gdy ja zapalił, zauważył że znajduje się w swoim pokoju. Jednak pokój był dość pusty. Nie było jego biurka czy też komputera. Same szafki i zielony dywan. W oczy rzucaly się także żółte ściany.
Nagle Mistrzplackiiii zauważył na łóżku swojego pluszowego misia z dzieciństwa, który nadal siedział na biurku. Czuł do niego niezwykłą miłość mimo że miał już prawie 12 lat. Miś był żółty. W dodatku lewa noga była przyszyta, gdyż zabawka miała już swoje lata.
Mistrzplackiiii miał bardzo dziwny sen.
Śnił mu się jego starszy brat i jego koledzy oraz uderzenie w ziemię. Nie za bardzo wiedział jak w nią uderzył. Nie pamiętał też całego snu. Miał w głowie jedynie poszczególne sceny.
Postanowił wstać z łóżka i pójść do kuchni po szklankę wody. Do kuchni prowadził korytarz, mający także drzwi po boku, prowadzące do sypialni rodziców.
Mistrzplackiiii od razu gdy otworzył drzwi swojego pokoju, poczuł dziwny niepokój. Nie wiedział dlaczego tak się stało.
Miał nawyk warunkowy ze gdy bał się czegoś w nocy, np. Kiedy obejrzał jakiś straszny film, to składał z tyłu ręce. Tym razem też tak zrobił, nawet tego nie kontrolując. Jednym słowem, wyczuwal w domu dziwna atmosferę.
Gdy przechodził do kuchni, zerknal okiem na sypialnię rodziców. Nikogo nie było w ich łóżkach. Nie obchodziło go teraz czy kogoś obudzi. Krzyknal:
-Mamo! Tato! Gdzie Wy? Haloooo!
Nagle usłyszał dźwięk tluczenia talerza dochodzący z kuchni. Bardzo się przestraszył, odskakujac przy tym w tył.
Powoli i ostrożnie podszedl do wejścia do pokoju. To co zobaczył, prawie doprowadziło go do utraty przytomności.
W kuchni, odwrócony do niego tyłem, stał dwometrowy poraniony stwór czarnego koloru. Przypominał człowieka jednak miał dziwny kształt głowy. Z ran na plecach i konczynach kapala krew. Z łokci wystawaly dwie ostre kości, jakby były złamane.
Nagle stwór odwrócił się. Jego poraniony brzuch był koloru żółtego. Części ust były wyrwane, tak ze było widać wyraźnie skąd wyrastają bardzo ostre zęby. Po wielkich wylupiastych oczach plackowi przyszło na myśl jedno... skin banana...
Nie mógł się ruszać. Strach sparalizowal go kompletnie. Nagle potwór ruszył na niego.
Placki natychmiast zaczął uciekać wbrew swojej woli. Słyszał kroki potwora za sobą. Szybko wbiegł do swojego pokoju i wskoczył pod łóżko...
-Przepraszam... Naprawdę nie chciałem...
***
Mistrzplackiii obudził się w bardzo ciemnym miejscu. Leżał na czymś dość miękkim. Poczuł poduszkę pod swoją głową oraz pościel pod tułowiem. Zaczął macać ręką po swoim ciele. Nagle w kieszeni poczuł twardość. Sięgnął do niej i wyjął latarkę.
Gdy ja zapalił, zauważył że znajduje się w swoim pokoju. Jednak pokój był dość pusty. Nie było jego biurka czy też komputera. Same szafki i zielony dywan. W oczy rzucaly się także żółte ściany.
Nagle Mistrzplackiiii zauważył na łóżku swojego pluszowego misia z dzieciństwa, który nadal siedział na biurku. Czuł do niego niezwykłą miłość mimo że miał już prawie 12 lat. Miś był żółty. W dodatku lewa noga była przyszyta, gdyż zabawka miała już swoje lata.
Mistrzplackiiii miał bardzo dziwny sen.
Śnił mu się jego starszy brat i jego koledzy oraz uderzenie w ziemię. Nie za bardzo wiedział jak w nią uderzył. Nie pamiętał też całego snu. Miał w głowie jedynie poszczególne sceny.
Postanowił wstać z łóżka i pójść do kuchni po szklankę wody. Do kuchni prowadził korytarz, mający także drzwi po boku, prowadzące do sypialni rodziców.
Mistrzplackiiii od razu gdy otworzył drzwi swojego pokoju, poczuł dziwny niepokój. Nie wiedział dlaczego tak się stało.
Miał nawyk warunkowy ze gdy bał się czegoś w nocy, np. Kiedy obejrzał jakiś straszny film, to składał z tyłu ręce. Tym razem też tak zrobił, nawet tego nie kontrolując. Jednym słowem, wyczuwal w domu dziwna atmosferę.
Gdy przechodził do kuchni, zerknal okiem na sypialnię rodziców. Nikogo nie było w ich łóżkach. Nie obchodziło go teraz czy kogoś obudzi. Krzyknal:
-Mamo! Tato! Gdzie Wy? Haloooo!
Nagle usłyszał dźwięk tluczenia talerza dochodzący z kuchni. Bardzo się przestraszył, odskakujac przy tym w tył.
Powoli i ostrożnie podszedl do wejścia do pokoju. To co zobaczył, prawie doprowadziło go do utraty przytomności.
W kuchni, odwrócony do niego tyłem, stał dwometrowy poraniony stwór czarnego koloru. Przypominał człowieka jednak miał dziwny kształt głowy. Z ran na plecach i konczynach kapala krew. Z łokci wystawaly dwie ostre kości, jakby były złamane.
Nagle stwór odwrócił się. Jego poraniony brzuch był koloru żółtego. Części ust były wyrwane, tak ze było widać wyraźnie skąd wyrastają bardzo ostre zęby. Po wielkich wylupiastych oczach plackowi przyszło na myśl jedno... skin banana...
Nie mógł się ruszać. Strach sparalizowal go kompletnie. Nagle potwór ruszył na niego.
Placki natychmiast zaczął uciekać wbrew swojej woli. Słyszał kroki potwora za sobą. Szybko wbiegł do swojego pokoju i wskoczył pod łóżko...