MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [Opowiadanie] Wojna dwóch Władców
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Tak nudzi mi się, że znowu zacząłem pisać jakieś opowiadanie xD Do tego nowego opowiadania włączyłem niektóre osoby z administracji MineSerwera. Miłego czytania! Big Grin

Epizod 1.:
Qsibble idąc przez wiele zimnych dni i jeszcze zimniejszych nocy wreszcie postanowił zatrzymać się przy jednym z pradawnych posągów, ktorych spotykał na swojej drodze często. Ten, który stał teraz obok niego, przypominał nieco stare, spróchniałe drzewo brzozy, jednak miało na sobie wyrysowane różne elfickie znaki Weralów. Na sama mysl o Weralach Qsibble przypomnial sobie jak to kiedys za mlodu chodzil razem ze swoim dobrym kolega Antym na wspolne polowania na sarny i jelenie. Niestety wojna pomiedzy elfami a Orkami z Raves odebrala mu przyjaciela. Na sama mysl o Orkach wbil ze zlosci swoj elficki noz w ziemie i przysiadl obok posągu mocno zaciskajac piesci. Siedzac w absolutnej ciszy uslyszal nagle dziwny odglos przypominajac jakies warczenie lub syczenie. Wstal gotowy do ataku i pospiesznie zaczal ogladac sie dookola w poszukiwaniu zagrozenia. Slyszac ten ow dziwny glos zdal sobie sprawe, ze byl to tylko dzwiek dochodzacy z jego brzucha. Lekko zazenowany ta sytuacja zaczal przegladac swoja torbe, ktora zabieral wszedzie ze soba i w ktorej nosil najpotrzebniejsze rzeczy. Po przeszukaniu calej zawartosci niestety nie znalazl nic do jedzenia, a glod ciagle wzrastal. Qsibble nie wiedzial jak ma zdobyc jakies pozywienie. Gdyby tylko byl w pieknej i bogatej puszczy, pelnej dzikich zwierzat i smakowitych roslin, moglby najesc sie do syta.
- Ale tu nie ma zadnego jedzenia. - powiedzial czyjs glos
Qsibble odwrocil sie gwaltownie, wzial szybko swoj noz do reki i gotow do ataku przygladal sie dziwnej postaci, ktora do niego przemowila. Miala ona na sobie dluga, biala szate, a w reku trzymala laske, ktora na czubku przymocowany miala lampion ze swietlikami. Z calego wygladu tej istoty najbardziej odznaczaly sie bialo-niebieskie, krecone wlosy az do pasa i szpiczaste uszy przyozdobione wieloma srebrnymi kolczykami.
- Nie boj sie mnie, nic ci nie zrobie.- powiedziala postac pieknym i kobiecym glosem.
- Kim jestes? - zapytal Qsibble.
- Jestem Kornelka, bogini tej biednej rowniny i druidka z lasu z niedaleka.
- Czego chcesz?
- Ja? Niczego. Ale wydaje mi sie, ze ty czegos pragniesz.
Qsibble zaczal przygladac sie jej badawczo i zastanwial sie o co tej Kornelce, czy jak jej tam, moglo chodzic. Nagle jego glod znow dal o sobie znac i wtedy przypomnialo mu sie, ze byl bardzo glodny.
- No w sumie to zjadlbym cos. Jednak watpie czy ty bedziesz miala cos do jedzenia - powiedzial.
- Ja zawsze znajde cos dobrego, czym mozna sie latwo najesc. Jesli chcesz chodz za mna to pokaze ci droge do Drzewa Życia, na ktorym na pewno znajdziesz cos dla siebie.
- No dobrze, pojde z toba. Nawet jesli mnie oszukasz i nic takiego nie znajde do zarcia, to i tak nie mam nic do stracenia.
- Alez oczywiscie, ze masz. Kazdy zawsze ma cos do stracenia. - powiedziala Kornelka spokojnym glosem.
- Co takiego na przyklad?
- Swoje wlasne zycie. - odpowiedziala mu cicho i spokojnie.
FAJNE! OCZYWIŚCIE + !
Epizod 2.:

Qsibble nieco zszkowany tą odpowiedzą, postanowil isc sladami boginii Kornelki. Schodząc coraz nizej wawozem, zauwazyl, ze dookoła zaczelo znajdowac się sporo dziwacznych roslin o najrozniejszych ksztaltach i kolorach – od snieznobialych kwiatow przypominajacych lilie do ciemnobrazowych krzaczkow, które wygladaly jak paprocie. Zachwycony tym widokiem Qsibble, postanowil spytac się druidki skad wzielo się tyle wspanialych roslin w samym sercu Równiny Śmierci.
- Tak wlasnie dziala aura druidow. My druidzi tworzymy wokół swoich domostw dobra aure, która pozwala nam zyc we wspanialym swiecie, dzieki czemu możemy rozwijac swoje umiejetnosci i wiedze dotyczaca roslin i zwierzat.
- W takim razie gdzie jest ten twój dom? Bo jakos tak idziemy już dobre pol godziny i jakos go nie widzę – zapytal Qsibble.
- Pytasz w odpowiednim momencie Qsibble. To już tutaj. Zatrzymaj się i patrz przed siebie.
Qsibble uslusznie wykonal polecenie Kornelki i patrzyl wprost przed siebie. Zauwazyl, ze robi ona bardzo majestatyczne ruchy swoja magiczna laska, co powoduje osuwanie się ziemi jakies 5 metrow przed nimi. Nagle z nikad zaczelo wyrastac bardzo duzo malych krzaczkow, które formowaly się na ksztalt scian, az wreszcie na samym koncu mchy i paprocie stworzyly dach w ksztalcie kopuly. Caly domek wygladal bardzo tajemniczo. Z zewnatrz przypominal sredniej wielkosci domek czarownicy, taki jaki Qsibble widywal na wycieczkach w gory Tauris. Jednak kiedy weszlo się do srodka wnetrze stawalo się piekne, niczym z basni przypominajace ozdobne pokoje z palacu. Wszedzie staly meble zrobione z drewna, a na scianach wisialy rozne portrety starych druidow i druidek, które były wykonane z jakiejs jedwabnej nici. W samym srodku domku znajdowalo się duze pomieszczenie, w którym staly rozne debowe polki ze sloikami, w których lezaly kwiatki i inne nieznane przedmioty. Najwieksza uwage Qsibble przykul kociol, który stal w centrum pokoju i w którym strasznie bulgotala czarna i goraca ciecz.
- A co to takiego? – spytal zaciekawiony.
- To wywar, który przygotowuje od dawna, ale nie mogę zdradzic ci co takiego w nim gotuje bo to tajemnica druidow – odpowiedziala Kornelka, po czym mrugnela do niego.
Qsibble rozgladajac się po calym pokoju, przypomnial sobie po co tutaj przyszedl. Ale zaraz... Przeciez miał on isc do Drzewa Życia, a nie do domku boginii. Nieco zdziwiony tym, ze druidka zaprowadzila go w inne miejsce postanowil spytac ja o droge do drzewa.
- Wiec... Jak mogę dotrzec do Drzewa Życia?
- Do Drzewa Życia? Ach tak, zapomnialabym. Pomyslalam sobie, ze zostaniesz tutaj tak mniej wiecej... hmm... na zawsze. Pasuje?
Qsibble bardzo zaskoczony ta odpowiedzia od razu wyczul, ze cos jest nie tak. Spostrzegl, ze wlosy druidki zmienily kolor na czarny, a jej szata przybrala szkarlatny kolor. Nawet na lasce zamiast swietlikow siedzial wielki czarny kruk, który lypal swoim jednym okiem wprost na niego. Qsibble zlapal szybko za noz i ile sil w nogach zaczal biec w strone drzwi. Jednak boginii, a raczej wiedzma, go przechytrzyla i jednym ruchem zamknela je.
- Otworz je natychmiast stara wiedzmo!
- Stara wiedzmo tak? Nie ladnie tak nazywac piekna Kornelke. Mialam zamiar cie tylko ugotowac i wykorzystac do mojej mikstury, ale zdecyduje, ze najpierw zginiesz w meczarniach, a dopiero potem cie ugotuje.
Qsibble zdenerwowany ruszyl w strone Kornelki z zamiarem zabicia jej sztyletem. Nie było to jednak takie latwe, jakie przewidywal. Czarownica szybkimi ruchami uciekala mu i w pewnym momencie swoja dluga laska stracila wszystkie butelki stojace na najwyzszej polce. Na nieszczescie Qsibble dostal wszystkimi w glowę i padl na podloge nieprzytomny.
- Tak to jest jak się przeciwstawiasz slicznej Kornelce – zasmiala się szyderczo – Kalis, chodz tutaj szybko! Jestes mi potrzebny!
Hmm...TO JEST EPICKIE!
Mów dalej...
@Refresh
Fajne Tongue
mów dalej epick +
@Refresh Epizod w przygotowaniu!
Epickie! Plus.
Można do kosza? :/
Stron: 1 2
Przekierowanie