*************Kilka słów od autora******************************************
Wybaczcie, że nie zrobiłem nic przez weekend i poniedziałek, miałem te dni bardzo zawalone. Jednak oto kolejna część kultowej opowieści, która spodobała się tylu ludziom... Żartowałem. Z tego co pamiętam, za fajną uznali ją głównie Zorro i Demonik. No, nie przedłużając, lecim.
Kto nie widział, odsyłam do części pierwszej:
http://mineserwer.pl/Temat-Wojna-ludzi-i...-Uzurpator
_____________________________
Utor, część pierwsza____________________
Przez zielone łąki maszerowała armia. Nie jest to już armia akademii, lecz całego Antaru. Wojownicy z tego królestwa dołączyli do Jakubka po wygranej bitwie pod zamkiem i śmierci Demonika. Z przodu szli jak zawsze Koksu, Trollu, Jakubek oraz Voldemort. Minęli już umowną granicę między Antarem a Utorem. Był nią garnizon, który jednak nie był w najlepszym stanie. Brama była zniszczona, a straż zabita. Czwórka głównodowodzących cały czas o tym rozmawiała.
- Nie podoba mi się to.- mówił Jakubek. - Nie tyle rozbita brama, wiem na co ich stać. Chodzi mi o to, że jeszcze nie zobaczyliśmy żadnej ich straży, a takowa z pewnością istnieje. W dodatku, po bitwie o zamek mogli ją wzmocnić.
- Może ktoś pobiegnie nieco przed nami?- zasugerował Trollu. - Wyślijmy zwiadowcę.
- Dobry pomysł. - zgodził się Koksu. - Zorro, mógłbyś...?
- Oczywiście. - odparł wojownik. Następnie ruszył przed siebie.
Wrócił po 5 minutach. Jak można było się spodziewać, nie miał dobrych wieści.
- Wither. - powiedział. - Wither jest strażnikiem. Wspierało go 2 zombie, ale miałem nożyki do rzucania i zabiłem ich. Jednak trójgłowy sprawi nam nieco problemu.
- A może...? - zaczął Voldemort. - A może tak by tak z nim negocjować?
Jakubek roześmiał się głośno
- Młody uczniu... muszę cię jeszcze wiele nauczyć - powiedział ze śmiechem. - Withery to istoty stworzone z czystego zła. Do nich przemawia tylko brutalna siła. Władać nimi może tylko Władca Piekieł.
- Rozumiem... czyli walczymy?
- Nie ma innego wyjścia. Jednak zrobimy to po cichu. Zakradniemy się na to wzgórze. Potwór niczego się nie spodziewa. Zorro! Mianuję cię generałem. Zaraz wracamy.
Jakubek i Voldemort zakradli się na wzgórze. Przygotowywali się do ataku, lecz za chwilę usłyszeli donośny, piskliwy głos:
- Nie schowacie się przede mną, jakem Filemon, najpotężniejszy z Witherów. Nic nic nie umknie moim trzem głowom!
- No dobra. - powiedział Jakubek. - Nie będzie chowania. Atakujemy.
Wystrzelili naraz srebrnymi promieniami, jednak Wither jednym pociskiem zablokował je. Druga głowa strzeliła pod nogi czarodziejów, powalając ich.
- Nie macie szans wygrać z moimi trzema głowami!- krzyknął.
- Może znajdziemy dla każdej zajęcie?
Przybył Zorro z Trollem i Koksem.
Wither ryknął z wściekłością. Trójka nowych wojowników na polu walki zaatakowała jedną głowę, odwracając jej uwagę. Czarodzieje przypuścili szturm na drugą. W rezultacie po chwili obie leżały na ziemi. Została środkowa, krzycząca wniebogłosy:
- To niemożliwe! Nie możecie mnie pokonać!
Po chwili środkową głowę przebiła strzałą. Wszyscy spojrzeli na Trolla. Ten opuścił łuk i powiedział:
- Weź się już przymknij.
Koksu pobiegł po resztę armii. Wrócił z nią po chwili.
- Jakubek? - zagadnął Zorro.
- Tak?
- Słuchaj, mieszkałem kiedyś w Utorze. Pamiętam, że znajduje się tu boski skład broni.
- Doskonale. O ile potwory go nie złupiły, będzie nam przydatny.
- Potwory nigdy nie pokonają tych strażników, którzy pilnują składu.
- W takim razie musimy liczyć na to, że dobrowolnie wpuszczą nas do środka. Myślisz, że zrozumieją nas i nasz cel?
- Zawsze cechowali się rozsądkiem. Czasami nawet byli gotowi sprzeciwić się władcy, jeśli chodziło o dobro Utoru.
- Miejmy więc nadzieję, że nas wpuszczą. Wiesz, gdzie to jest?
- Mogę poprowadzić.
Armia ruszyła znów, prowadzona tym razem przez Zorro. Po jakimś czasie Zorro ich zatrzymał. Stali przed wielkim, wyschniętym terenem, co było dziwne, gdyż wszędzie dokoła rosła trawa.
- Ukaż się, budynku, co chowa dary od najznamienitszych kowali i magików tego świata! - krzyknął Zorro.
Ziemia zaczęła powoli rozstępować się. Wyrósł tam wielki budynek. Przy wejściu stali strażnicy. Jeden z nich powiedział:
- Widzę wasze zamiary. Wejdźcie i weźcie, co potrzebujecie.
Armia weszła. Koksu i wojownicy od razu podnieśli miecze dusz oraz rogi mocy. Łucznicy wzięli łuki zagłady, zaś magowie inferna. Na dodatek każdy schował vortex do kieszeni.
Pół godziny później armia stała przed budynkiem. Jakubek naradzał się z innymi:
- No dobrze, czy atakujemy od razu zamek?
- Nie. - odparł Zorro. - Chroni go magiczna bariera. Możemy ją złamać, lecz musimy zająć 2 forty w pobliżu miast. Przeprowadziłem małe rozeznanie. Trzeba zniszczyć, dodajmy, świetnie bronione, sanktuaria, jakimi są pomniki Władcy Piekieł.
- No, to czeka nas dużo pracy, przyjaciele. - powiedział Jakubek.
_____________________________________________________________________________
W ciemnej komnacie unosił się duch mrocznego maga, Demonika. Naprzeciw niego, na fotelu z obsydianu, cały odziany na czarno, siedział Władca Piekieł.
- Demonik. Czyżbyś nie poradził sobie z zadaniem, jakie ci powierzyłem? - zaczął spokojnie Władca.
- P...panie, ja...ja...
- Nie mogłeś pokonać dwóch magów? Nie mogłeś pokonać szermierza?!?
- Panie! Pokonałem ich! Tylko... nie zdążyłem ich zabić! Szermierz poruszył się zbyt szybko!
Władca zamyślił się. Po chwili rzekł:
- Dostaniesz jeszcze jedną szansę. Tylko, że teraz rozszerzę twoje możliwości.
Machnął ręką. Obok ducha Demonika pojawiło się ciało Herobrine'a, które wchłonęło go.
- Ruszaj do zamku Utoru. - rozkazał Władca. - Forty upadną, to z góry przewidziane, jednak zdobyciu serca Utoru możesz zapobiec. Nie zawiedź mnie tym razem!
- Jak sobie życzysz, panie.
_____________________________________________________________________________
Trochę się nad tym napracowałem, pisałem to około 1,5h. Mam nadzieję, że docenicie moją pracę