Cytat:Uwaga! Opowiadanie w pierwszych epizodach zahaczać będzie o okres "Zemsty Sithów" równocześnie jednak ze zmianami fabularnymi tak aby całość miała znaczący sens.
CHAPTER 11
CZAS - 18 BBY
Czas w galaktyce niemiłosiernie upływał. Rozrastające się Imperium pochłaniało kolejne światy, które bezsprzecznie poddawały się jego woli. Ci, którzy pragnęli wolności, niepewnie patrzyli w przyszłość. Powstająca Gwiazda Śmierci budziła trwogę wśród ludów i ukazywała prawdziwą potęgę Imperium Galaktycznego. Mimo to jednak nie tylko Imperium zaczęło się rozwijać. Nowa Konfederacja pod kontrolą Grievousa i Tambora również rozpoczęła odbudowywać swoje siły. W ciągu paru miesięcy pierwsze zalążki nowej armii droidów bojowych były gotowe do walki.
Standardowo pierwsze z nich trafiły pod komendę Generała Grievousa, który postanowił rozpocząć pierwsze misje zaczepne w stronę nowego wroga. Jednak sama armia droidów to nie wszystko. Równie ważna w celu otwartej walki w przestrzeni kosmicznej jak i koniecznego transportu była flota, która aktualnie powiększyła się o kilkadziesiąt fregat gotowych do otwartej bitwy w kosmosie. Wiadomo było, że taka ilość nie jest w stanie zagrozić w żadnym stopniu Imperium, dlatego też produkcja nowych statków cały czas trwała. Pomimo małej ilości sił Grievous zamierzał przeprowadzić pierwszy atak. Tak oto trzy fregaty Konfederacji wyłoniły się z nadprzestrzeni prosto do systemu Feluci. Planeta ta była bardzo zalesiona. Pełno było na niej tropikalnych lasów i bagien. Gdzieniegdzie rosły olbrzymie grzybowe lasy uwalniające trujące dla istot żywych gazy... Glob mimo swojego tropikalnego wyglądu był niezwykle spokojny. Zamieszkiwało go nad podziw wiele stworzeń. To właśnie w tym niezwykłym miejscu Imperium wybudowało jedną ze swoich baz kontrolnych. To właśnie to miejsce było celem Grievousa. Zamierzał zdobyć bazę na wyłączność, wykraść wszystkie dostępne dane i przekształcić ją w kolejne wolne miejsce do budowy armii drodiów. Generał spodziewał się oporu, ale na razie czujniki nie wykryły w systemie żadnych statków należących do Imperium. Okręty zbliżyły się w pobliże orbity planety. Były gotowe, aby wysłać swoje siły na powierzchnie planety.
-
Generale, jesteśmy gotowi do ataku, czekamy na rozkazy - rzekł droid taktyczny do Grievousa
-
Dobrze... Osobiście będę przewodził atakiem na powierzchni - odrzekł siedząc na miejscu dowódcy -
Ty pozostaniesz tutaj by kontrolować sytuacje na orbicie planety
-
A co jeśli przybędzie wsparcie ze strony Imperium?
-
Wtedy rozpocznij atak i spróbuj ich zatrzymać na tyle, aby mój plan zdołał zrealizować się przynajmniej w połowie. - powiedział Grievous
-
Rozkaz, rozkaz.. - odparł droid taktyczny
Grievous wstał i opuścił mostek. Udał się do hangaru. Tam czekały już siły przygotowane do walki na powierzchni. Cyborg wszedł do swojego prywatnego statku z dwoma gwardzistami i ruszył w kierunku powierzchni planety a za nim wszystkie barki desantowe typu C-9979 transportujące całą armie gotowych do boju droidów.. Okręty wylądowały w głębi lasu w pobliżu bazy Imperialnej. Kilka setek drodiów bojowych zostało aktywowanych. Ustawiając się w rzędach czekały na rozkazy. Jak się okazało znajdująca się nieopodal baza była dobrze chroniona. Na zewnątrz przemieszczały się patrole szturmowców. Drzwi do wnętrza były zamknięte i aby się do niej dostać należało wpisać specjalny kod w panelu aktywującym. Grievous wyszedł ze swoimi gwardzistami ze statku jako ostatni, cała armia czekała na jego dalsze zalecenia. Grievous podszedł do jednego z droidów zwiadowców i zabrał od niego lornetkę. Spojrzał przez nią w kierunku osady wroga. Po chwile wyrzucił ją i stanął na przodzie swojej armii.
-
Naszym celem jest zdobycie tej bazy za wszelką cenę... Naprzód! Za mną! - rzekł Grievous wchodząc na teren bazy i aktywując wszystkie swoje miecze świetlne.
Szturmowcy od razu dostrzegli wroga. Ich zaskoczenie było ogromne gdy dostrzegli wojownika trzymającego równocześnie cztery miecze świetlne. Zaczęła się strzelanina. Grievous jednak obracając swoimi mieczami odbijał każdy pocisk. Od razu za Generałem ruszyła armia droidów. Żołnierze Imperium nie spodziewali się takiego ataku, droidy przewyższały ich liczebnie.. byli kompletnie bezradni. Grievous mordował po kolei każdego szturmowca jakiego tylko zdołał dosięgnąć. Widząc sytuację, Ci którzy byli przy życiu zaczęli uciekać do wnętrza bazy.
-
Zabić ich! Zabić ich wszystkich! - krzyknął Grievous do swojej armii.
Po wypowiedzeniu tych słów na przód armii wyleciało kilkanaście Commando droidów, niezwykle zwinnych... Poruszając się po polu bitwy doszczętnie masakrowały szturmowców Imperium. Droidy coraz bardziej agresywnie strzelały z dział i blasterów, do tego stopnia, że po dosłownej minucie na zewnątrz nie ostał się ani jeden szturmowiec.
Grievous podszedł do wejścia które jak się okazało, zostało zablokowane. Cyborg zniszczył panel i wyżłobił mieczami świetlnymi dziurę, przez którą zaczęły wchodzić kolejno droidy. Walka przesunęła się do wnętrza bazy Imperium. Żołnierze zmuszeni byli cofać się coraz głębiej gdyż napór wroga był coraz większy.
Gubernator Trynn wraz z kilkoma innymi pracownikami znajdujący się w głównej sali kontrolnej nic nie wiedział o ataku droidów. Standardowo przeprowadzał kontrolę nad pracą obsługi stacji, gdy nagle do sali wbiegł przerażony żołnierz głęboko sapiąc. Gubernator popatrzył na niego zdziwiony.
-
Co ty tutaj robisz żołnierzu... Nie masz uprawnień by tu wchodzić...- rzekł szorstko
-
Droidy Sir... Droidy... Zaatakowały bazę... Jest ich za dużo... Nie damy rady...
-
Droidy? jakie droidy? Co to za brednie? Astro-mechy was zaatakowały ? a może droid protokolarny przestraszył was swoją znajomością językową? - pytał śmiejąc się
Nagle za drzwiami wszyscy łącznie z Gubernatorem usłyszeli strzały i krzyki żołnierzy. Po chwili jednak ucichły. Trynn nie zbyt rozumiał co się dzieje. Podszedł szybko do jednego z pracowników i nakazał mu skontaktować się z admirałem o zaistniałym problemie.
W tej chwili cztery miecze świetlne wbiły się przez wrota drzwi. Wszyscy się przerazili... nikt nie wiedział co się dzieje. Patrzyli jak miecze żłobią powoli dziurę w drzwiach. Wszyscy celowali z blasterów w stronę bramy.
-
Połączcie mnie z Admirałem.. W tej chwili! - krzyknął Gubernator widząc sytuacje
W tym momencie wycięty fragment odleciał z gwałtowną siłą uderzając przy tym parę osób które były wewnątrz. Do środka natychmiastowo wskoczyły commando droidy zestrzeliwując większość pracowników. Gubernator podbiegł do panelu komunikacji, w porę udało mu się połączyć z Admirałem
-
Halo? Co tam się dzieje? - zapytał Admirał przez transmiter
-
Zaatakowano nas! Potrzebne wsparcie... to Droidy! Powtarzam.. Potrzebne wsparcie! - krzyknął
Gubernator spoglądając za siebie dostrzegł podchodzącego do niego Grievousa. Nie zdołał nic więcej powiedzieć, bowiem generał droidów wziął zamach mieczem pozbawiając go głowy.
Walka dobiegła końca. Baza została zdobyta przez siły Konfederacji. Grievous nie poniósł w tej potyczce znaczących strat. Jedynie parę droidów zostało zniszczonych w przeciwieństwie do tysiąca poległych żołnierzy Imperium...
Cyborg nakazał droidom skopiować wszystkie dostępne dane z głównego panelu. Jak się okazało w plikach przechowywane były schematy najnowszych gwiezdnych niszczycieli a nawet lokalizacje innych baz Imperium w całej Galaktyce. Grievous wiedział, że posiadając te informacje jest o krok bliżej do zwycięstwa nad Imperium i był z tego bardzo zadowolony. Dane zostały pobrane na dysk który przekazany został Grievousowi. Spoglądał na niego zadowolony przez pewien moment a potem schował go tak, aby go przypadkiem nie stracić.
Nagle na komunikator Generała przyszła wiadomość od droida taktycznego, który pozostał na Fragecie dowodzącej na orbicie planety. Jak się okazało Imperium zdołało odebrać sygnał z prośbą o wsparcie. Ogromna Flota Imperium wkroczyła do systemu. Rozpoczęła się kosmiczna bitwa jednak nie trwała ona zbyt dużo czasu, gdyż trzy fregaty nie miały najmniejszych szans z przeważającymi siłami imperialnymi i zostały kompletnie zniszczone pod naciskiem ataku dział Gwiezdnych Niszczycieli. Grievous był wściekły. Jego flota została kompletnie zniszczona i teraz opuszczenie planety będzie dla niego niezwykle trudne. Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy transportowce Imperium zaczęły lądować w pobliżu bazy wypuszczając łaziki i machiny bojowe gotowe do ataku. Bardzo szybko niezabezpieczone lądowniki separatystów zostały zalane ostrzałem z maszyn bojowych. Tym samym droga ucieczki została zupełnie zablokowana. Grievous widział, że sytuacja coraz bardziej się pogarsza. Postanowił natychmiast opuścić bazę. Gdy był już przy wyjściu, jedna z kilku Imperialnych maszyn chodzących AT-AT zablokowała mu drogę. Działa były wcelowane prosto w niego.
Piloci znajdujący się wewnątrz maszyny czekali na rozkazy od towarzyszącemu im Komandora Beeka.
-
Co to jest? - zapytał jeden z pilotów patrząc na Grievousa
-
To pewnie jeden z tych droidów.. - odparł drugi
-
Cisza.. Rozpocząć ostrzał.. Prosto w budynek.. zwalcie tym droidów cały budynek na głowę - rzekł Komandor Beek
-
Sir.. ale co jeśli w środku nadal są nasi żołnierze? - zapytał pilot
-
Wykonać rozkaz! - krzyknął Komandor
Na ucieczkę było już za późno. Grievous zdołał jedynie odskoczyć i cała baza pogrążyła się w ostrzale z imperialnych dział maszyn AT-AT. Cały budynek wybuchnął i zawalił się pod sobą, niszcząc przy tym komplet armii droidów, która znajdowała się w wewnątrz. Dotychczasowy ośrodek kontroli stanął w płomieniach. Gdy dym opadł, żołnierze zaczęli przeczesywać teren w poszukiwaniu czegoś co zdołało ocaleć. Po kilku chwilach z ruin zdołał wydostać się Grievous, jego ciało było mocno zniszczone po tym jak tony gruzu spadły prosto na niego ale mimo to nadał żył. Kulejąc udał się w głąb lasu niezauważony przez nikogo. Jego misja nie poszła do końca tak jak chciał.. stracił całą armię i flotę. Był zdany tylko na siebie i na swoje umiejętności. Jedynym pozytywem był jednak to, że nadal posiadał przy sobie dysk z niezbędnymi mu informacjami które mogą okazać się niezwykle pomocne.
Generał szedł przez las przez długie godziny. Ogromne drzewa wydawały się w ogóle nie kończyć, nie ważne w którym kierunku by nie poszedł.... Aktywował jeden ze swoich mieczy świetlnych i zaczął ucinać krzewy stojące na jego drodze. W końcu zatrzymał się wściekły i poirytowany. Nie miał pojęcia co zrobić. Utknął na planecie bez możliwości odlotu. Dodatkowo nie działała komunikacja... wysokie drzewa blokowały bowiem jakikolwiek sygnał, więc w żaden sposób nie mógł wysłać wiadomości do swoich sojuszników. Mijały kolejne minuty a mrok pogrążał coraz mocniej gęsty las. Niespodziewanie zaczął tez padać rzęsisty deszcz. Grievous zrezygnowany przysiadł pod drzewem i zaczął się zastanawiać. Myślał nad tym co robić dalej, gdy nagle usłyszał szelest i jakiś ruch między drzewami. Wstał i zaczął się rozglądać, niczego jednak nie był w stanie dostrzec. Szelest stawał się coraz głośniejszy. Grievous aktywował swoje miecze świetlne.
-
Wyłaź z cienia bym mógł cię ujrzeć - powiedzieć Grievous rozglądając się dookoła.
-
Nie masz czego się obawiać.. - odrzekł kobiecy głos wychodząc zza drzew.
-
Shaak Ti.... Cóż za niespodzianka...natrafić na Jedi w takim odosobnionym miejscu.. - odrzekł śmiejąc się Grievous gotowy do ataku
-
Generale.. Nie spodziewałam się, że nadal żyjesz.. - odparła nieufnie
-
Mogę powiedzieć to samo.. - stwierdził cyborg
-
Rozumiem, że twoja nienawiść pragnie, abym nie opuściła tego miejsca żywa.
-
Czytasz w moich myślach Jedi.. - rzekł Grievous rzucając się na Shaak Ti.
Mistrzyni Jedi szybko odskoczyła od ciosu Grievousa. Ten jednak nie zamierzał jej szybko odpuścić. Aktywowała więc swój miecz świetlny i zablokowała jego kolejny cios. Grievous kopnął ją swoją metalowa nogą. Odepchnięta mistrzyni Jedi uderzyła o pień drzewa. Po wpływem ciosu miecz wypadł jej z ręki. Grievous zbliżył się by dokończyć dzieła. Gdy miał już zadać ostateczny cios, Shaak Ti szybko odrzuciła go mocą. Grievous odleciał na kilka metrów. Ukształtowanie terenu nie było jednak na korzyść cyborga, walka rozgrywała się bowiem na nierównym terenie leśnym, pełnym nieoczekiwanych wzniesień i dziur. Wstając Grievous zahaczył o korzeń drzewa i potknął się spadając kilka metrów niżej w dół wzniesienia. Co prawda nie spowodowało to większych szkód dla jego ciała, ale przez pewien krótki moment był lekko oszołomiony. Gdy próbował wstać ponownie i wrócić do walki, Shaak Ti już stała obok niego.
-
Tym razem to ja wygrałam - powiedziała trzymając w ręce miecz świetlny
-
Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa..- rzekł Grievous
-
Naprawdę chcesz nadal walczyć w takim stanie? - odpowiedziała Shaak Ti patrząc na jego poniszczone ciało.
-
Nie potrzebuje pełnej sprawności by Cię pokonać.. Zawsze byłem od ciebie lepszy - odrzekł wściekły Grievous
-
Możliwe.. niestety tym razem Ci się nie udało - rzekła przysuwając miecz świetlny do jego głowy -
Czego tutaj szukasz? Dlaczego tu przybyłeś?
-
To raczej nie twój interes - odparł oschle Grievous kaszląc przy tym dwa razy
Shaak Ti przez chwile patrzyła na Grievousa nic nie mówiąc. Cyborg był gotowy na to co może się stać. W końcu Mistrzyni Jedi ma teraz idealny wręcz moment by zakończyć jego żywot. W końcu jest bezbronny.. bezsilny, ranny.. osłabiony.. Idealny wręcz moment....Kto by tego nie wykorzystał?
-
Mogłam się spodziewać takiej odpowiedzi - odparła w końcu chowając swój miecz
-
Co? - rzekł zdziwiony patrząc jak Shaak Ti odchodzi zostawiając go żywego.
Grievous powoli wstał. Po chwili usłyszał głos mistrzyni Jedi
-
Możesz pójść za mną... jeśli nie będziesz znów próbować mnie zabić
Generał droidów był bardzo zdziwiony. Nie rozumiał dlaczego Shaak Ti pozwoliła mu żyć. Walczył z nią wielokrotnie podczas wojen klonów, nie raz niezwykle brutalnie. Jego nienawiść do Jedi była bowiem taka sama duża jak nienawiść całego Zakonu Jedi do jego osoby. Praktycznie podczas wojennego konfliktu stał się on wrogiem numerem jeden, którego należy niezwłocznie wyeliminować by zakończyć dłużącą się lata wojnę. Tym większym szokiem było dla niego to, że jego odwieczny wróg teraz oszczędził jego życie. Oczywiście nadal nie ufał Shaak Ti, ale w aktualnych okolicznościach mogłaby mu ona pomóc, poszedł więc wolnym krokiem za nią.
Odwiecznie wrogowie...zupełne przeciwieństwa charakteru.. światopoglądu... a nawet moralności...Grievous i Shaak Ti... Idąc zachowywali od siebie dystans około 20 metrów. Nadal mocno padający deszcz całkowicie już ogarnął usiany w mroku las. Peleryna Generała była całkowicie zmoczona. Sączyły się po niej strumienie wody deszczowej, która spadała w grubych kroplach prosto w kierunku powierzchni ziemi. Pomimo niekomfortowych warunków i tragicznej wręcz pogody, Grievous szedł nadal za Shaak Ti według jej zaleceń. Przez całą drogę nie padło ani jedno słowo, ani jedna ze stron nie miała tematu do rozmowy. Ciężko bowiem jest rozmawiać z kimś kto przez lata był twoim wrogiem... Po kilku minutach marszu Shaak Ti zatrzymała się przy leśnych skałach które tworzyły coś w rodzaju skalistego zbocza. Mocą odsunęła pnącza ze skał, które zakrywały przejście do wnętrza jaskini.
-
To tutaj.. - rzekła i weszła do środka.
Grievous stanął przed jaskinią spoglądając na nią nieufnie. Po chwili jednak on również wszedł do środka. Wewnątrz jak się okazało, jaskinia ta nie do końca była jaskinią... Raczej w pewnym stopniu schronieniem, a nawet prymitywnym domem. Na środku bowiem paliło się ognisko. a obok niego znajdował się drewniany stolik oraz proste, schematyczne wręcz krzesła również wykonane z leśnego drewna.. Grievous rozglądając się dostrzegł również półki wydrążone w skale w których znajdowały się ubrania oraz jakieś narzędzia. Był poniekąd tym zaskoczony.. domyślał się bowiem, że Shaak Ti musi przebywać w tym miejscu już pewien okres czasu. Samotna mistrzyni Jedi usiadła przy ognisku i zaczęła się ogrzewać. Grievous patrzył przez chwile na nią i przysiadł obok wejścia spoglądając na spadający z nieba deszcz. Nastała cisza, którą przerywał jedynie huk lecącego z nieba deszczu oraz trzaski płonącego drewna w ognisku.
-
Dlaczego mnie nie zabiłaś gdy miałaś do tego okazje? - zapytał w końcu Grievous.
Shaak Ti spojrzała na cyborga.
-
Ponieważ to nie było by zgodne ze ścieżką, którą podążam jako Jedi - odparła
-
Co to za ścieżka która daruje życie mordercy setki Jedi...
-
Każdy ma w sobie odrobinie człowieczeństwa i każdy zasługuje na drugą szanse generale. - rzekła dokładając patyk do ogniska -
Nie znaczy to jednak, że Ci wybaczyłam twoje zbrodnie...Dobrze wiem co robiłeś przez te wszystkie lata i ile wprowadziłeś terroru w całej galaktyce... Ale swoją drogą... nawet największy potwór może w końcu zrozumieć swoje błędy... swoje czyny... i wrócić na dobrą ścieżkę.. Dlatego też dałam ci tą szanse.. Jak ją wykorzystasz to zależy już od ciebie..
Grievous słysząc to nic nie odpowiedział. Ponownie nastąpił moment milczenia.
-
Dlaczego tutaj jesteś? - zapytał Grievous
-
Musiałam uciekać... Imperium zaczęło mnie ścigać... Rozbiłam się na tej planecie.. Nie miałam jak odlecieć.. pozostałam więc tutaj.
-
Zamierzasz się tu ukrywać do końca swoich dni?
-
Zakon Jedi przestał istnieć, większość z nas już dawno nie żyje.. Zostaliśmy zdradzeni... Ci którzy przeżyli musieli uciekać.. musieli znaleźć nową drogę życia..
-
Nic w tym dziwnego, Jedi to ścierwo które należało unicestwić.
-
Skoro tak mówisz.. nie wahaj się - rzekła do niego Shaak Ti -
Masz okazję...Pokaż ponownie swoje prawdziwe oblicze.. Oblicze mordercy...
Grievous napełnił się gniewem. Aktywował swój miecz świetlny i miał już wziąć zamach by zabić Shaak Ti, gdy w ostatniej chwili się powstrzymał.
-
Może i nienawidzę Jedi, ale posiadam swój honor... Nie zabiłaś mnie gdy miałaś okazję, ja również tym razem tego nie uczynię... ale... nigdy więcej nie próbuj mnie prowokować - odparł Grievous chowając miecz i udając się w kierunku wyjścia wolnym krokiem..
Shaak Ti patrzyła spokojnie jak cyborg wychodzi na zewnątrz. Nie spodziewała się, że Grievous był zdolny by powstrzymać się przed zabiciem Jedi, gdy miał do tego pełną okazję..W szczególności jej osoby.. Co ciekawe to nie był pierwszy raz kiedy tak się stało.. Podczas bitwy o Coruscant, Shaak Ti była jedną z Jedi której zadaniem było obrona kanclerza Palpatina. Jak się okazało, osobą która została wysłana aby go pojmać był nie kto inny jak Generał Grievous. Po długotrwałej walce zabił on wszystkich Jedi którzy starali się obronić Palpatina.. jedyną którą oszczędził była właśnie Shaak Ti. Grievous nie zabił jej gdy miał do tego okazje, tylko związał ją i zostawił. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego tak się stało. Czyżby Grievous darzył ją jakimś szacunkiem i postanowił ją oszczędzić? A może jest zupełnie inny powód.. Tylko jaki?... Myśląc tak patrzyła w ognisko. Obserwowała jak płomień otacza suche patyki i wypala je powoli i skutecznie. Mrok był już w pełni nad tropikalnym lasem. Deszcz przestał padać. Grievous oddalił się trochę od jaskini. Próbował znaleźć sygnał by skontaktować się ze swoimi siłami. Po kilku próbach na jego komunikator w końcu przyszła długo oczekiwana odpowiedź. Był to Wat Tambor który poniekąd był zaskoczony wiadomością od Grievousa.
-
Generale? Co się stało? Straciłem kontakt z twoją flotą.. - powiedział Wat Tambor
-
Ponieważ została zniszczona.. ja sam utknąłem na powierzchni planety i nie mogę z niej odlecieć..
-
Rozumiem więc, że cała misja zakończyła się porażką..
-
Nie do końca.. zanim Imperium zdołało unicestwić bazę.. skopiowałem dane.. Mamy dostęp do wszystkich informacji o projektach i planach Sidiousa na najbliższą przyszłość.. a wszystko to na tym małym dysku.
-
Interesujące.. Moglibyśmy to wykorzystać by ulepszyć nasze okręty oraz zastosować w nich skuteczniejsze i mocniejsze działa..
-
Ha ha ha... mało powiedziane przyjacielu.. Nowa wojna dopiero się zaczyna.. - rzekł śmiejąc się Grievous.
-
Zrozumiałem.. Wyślę statek.. powinien dotrzeć na miejsce za parę godzin. Do tego czasu możesz podziwiać aspekty lokalnej natury Generale. - rzekł Wat Tambor ironicznie
Grievous zaryczał ze złości. Wat Tambor słysząc niezadowolenie cyborga rozłączył się pospiesznie, nie chciał bowiem go zbyt zdenerwować. Grievous schował komunikator. Chciał jak najszybciej odlecieć z tej planety. Jego ciało było bardzo poniszczone... Jego dodatkowa para ramion była kompletnie zniszczona a lewa noga była pozbawiona niektórych metalowych części, które utracił podczas wybuchu bazy kontrolnej co znacznie utrudniało mu poruszanie się. Mimo to starał się być cierpliwy. Stał na wzniesieniu wpatrując się w bezkresny tropikalny las do czasu, aż postanowił wrócić z powrotem do jaskini. Nie zdołał tam jednak dotrzeć.. Usłyszał bowiem jakieś dziwne dźwięki z głębi lasu. Gdy się odwrócił dostrzegł błyskające światła z oddali oraz dudnienie kroczących maszyn. Domyślał się, że było to Imperium. Nie wiedział jednak czego oni tak szukają. Stał w miejscu obserwując całą sytuacje. Po chwili podeszła do niego Shaak Ti i tak samo jak on patrzyła w kierunku błyskających świateł.
-
Szukają mnie.. - powiedziała Shaak Ti
-
Skąd niby wiesz, że ciebie... - odparł Grievous
-
To Inkwizytorzy wraz z armią Imperium... Wyraźnie czuję, że tutaj są..
Rzeczywiście, dwójka inkwizytorów wysłanych przez Vadera miała za zadanie odnaleźć mistrzynię Jedi której los pozostał nieznany. Wyczuli oni zaburzenia mocy na Feluci więc natychmiastowo tu przybyli. Byli pewni ze Shaak Ti znajduje się właśnie gdzieś tutaj. Nie zamierzali spocząć póki jej by nie odnaleźli. Chcieli udowodnić Imperatorowi i Vaderowi, że są godnymi łowcami i zasługują na to stanowisko. W poszukiwaniach towarzyszył im oddział imperialnych żołnierzy i kilka maszyn kroczących. Shaak Ti zdawała sobie sprawę, że nie poradzi sobie sama. Musiała więc podjąć decyzję... albo uciekać albo zawrzeć współpracę z Grievousem.
-
I co teraz? Masz ochotę trochę powalczyć? - zapytała nadal patrząc w stronę zbliżającej się przez las armii Imperium.
Grievous zaśmiał się
-
Nie jest to dla mnie typowe, ale... Ten jeden raz mogę zaakceptować twoje zaproszenie - odparł Grievous
Shaak Ti lekko się uśmiechnęła i razem ruszyli w kierunku armii Imperium.
Szturmowcy szli wolnym krokiem rozglądając się dokładnie. Na przodzie szło dwóch inkwizytorów którzy prowadzili cały oddział. Nagle jeden ze szturmowców usłyszał szelest gdzieś w głębi lasu. Odwrócił się w kierunku dobiegającego hałasu, ale nic nie był w stanie dostrzec. Ruszył więc dalej... Był to jednak błąd. Po chwili miecz świetlny przebił jego ciało i padł martwy. Kolejno szturmowcy byli eliminowani jeden po drugim. Dopiero po chwili jeden z inkwizytorów zrozumiał, że coś jest nie tak. Spojrzał za siebie i dostrzegł, że połowa jego oddziału jest martwa. Dostrzegł również osobę temu winną.. to była Shaak Ti która natychmiastowo zniknęła w lesie.
-
To ona.. To ta Jedi! - krzyknął pierwszy Inkwizytor aktywując miecz świetlny.
To samo uczynił również i drugi z nich. Oboje ruszyli w pogoń za Shaak Ti i zniknęli w lesie. Żołnierze Imperium zostali zupełnie sami kompletnie zdezorientowani. Ich dowództwo zniknęło w głębi lasu.. Nie wiedzieli co robić. Nagle usłyszeli metalowe kroki. Wszyscy odwrócili się w kierunku dobiegającego dźwięku celując z blasterów. Nagle dojrzeli, że był to Grievous idący w ich kierunku wolnym krokiem.
-
Stać! Ani kroku dalej! - krzyknął jeden z żołnierzy.
Grievous słysząc te słowa zaśmiał się i aktywując swoje dwa miecze świetle rzucił się na nich wybijając każdego z osobna. Nawet nie posiadając pełnej sprawności Grievous bez problemu mordował szturmowców Imperium, nie stanowili oni dla niego żadnego wręcz wyzwania. Na polu bitwy pozostały tylko dwie maszyny kroczące. Zaczęły strzelać z dział prosto w jego kierunku. Grievous używając swojego załączonego haka w ramieniu uczepił się jednej z nich i wskoczył na jej poszycie. Następnie używając mieczy świetlnych wyciął w nim dziurę i wskoczył do wnętrza pojazdu wybijając całą załogę. Korzystając z dostępnych dział w panelu sterowania łazika, zniszczył drugą z maszyn tym samym typem ognia. Tak oto na polu bitwy nie pozostał nikt więcej przy życiu. Grievous zeskoczył na ziemię zadowolony.
-
To było zbyt łatwe - powiedział do siebie i odszedł wolnym krokiem w stronę lasu.
Tymczasem Shaak Ti zatrzymała się na krawędzi lasu. Nie mogła biec dalej ze względu na znajdującą się przed nią przepaść wraz z wodospadem. Na miejsce po chwili dobiegli również za nią dwaj Inkwizytorzy.
-
Przygotuj się na śmierć Jedi - rzekł jeden z nich -
Nie uciekniesz przed nami
-
Zapewne masz rację. Nie mogę dłużej uciekać przed tym co jest nieuniknione. - Rzekła aktywując swój miecz świetlny.
Obaj inkwizytorzy rzucili się na nią równocześnie. Shaak Ti zwinnie blokowała każdy atak. Cios za ciosem broniła się przed agresywnymi oponentami, ale ci byli nieustępliwi. Czekali tylko na odpowiedni moment.. czekali, aż mistrzyni Jedi utraci swoje siły, by zadać decydujący cios. Gdy jeden z Inkwizytorów postanowił przeprowadzić kolejny atak, Shaak Ti odepchnęła go mocą. Od razu po tym ruchu rzucił się na nią kolejny. Walka była coraz cięższa. W pewnym momencie Inkwizytor zdołał w końcu trafić Shaak Ti raniąc ją w ramie. Od razu jęknęła z bólu a miecz wyleciał jej z ręki. Upadła na ziemię kompletnie bezbronna. Obaj oponenci zbliżyli się do niej.
-
To twój koniec Jedi - rzekł jeden z Inkwizytorów biorąc zamach mieczem by ostatecznie zadać śmiertelny cios.
Ni stąd ni zowąd Inkwizytor usłyszał nagle złowieszczy śmiech dobiegający za nim. Odwrócił się zdziwiony by sprawdzić kto to, gdy w tej chwili dwa miecze świetle przebiły jego ciało na wylot. Zdołał jedynie jęknąć i padł na ziemię martwy.
-
Grievous?! - odparła zaskoczona Shaak Ti nadal leżąc na ziemi.
Cyborg kaszlnął dwa razy i skierował swój wzrok na drugiego z inkwizytorów który nie wiedział co się aktualnie dzieje. Grievous ruszył na niego obracając swoimi mieczami. Ten szybko zablokował cios. Inkwizytor nie miał pojęcia z kim właśnie krzyżuje swoje miecze .. nie posiadał żadnych danych na jego temat... Nie wiedział jak ma walczyć z tym potworem.
-
Kim ty jesteś? - zapytał
Grievous kopnął inkwizytora z całej siły. Ten upadł na ziemię tracąc przy tym swój miecz świetlny. Gdy chciał już po niego sięgnąć, generał droidów przytrzasnął jego rękę swoją metalową nogą.
-
Kim jestem pytasz? Otóż...Twoim katem - odpowiedział Grievous wbijając miecz świetlny prosto w serce leżącego bezbronnie inkwizytora.
Nastała grobowa cisza. Walka dobiegła końca. Shaak Ti wstała z ziemi i patrzyła na ciała zabitych inkwizytorów. Była zaskoczona, że Grievous jednak dotrzymał słowa i przybył w ostatniej chwili. Spoglądała jak cyborg podnosi z ziemi miecze świetlne, które należały do uśmierconych przez niego inkwizytorów.
-
Kolejny unikalny dodatek do mojej kolekcji - rzekł zadowolony cyborg przyglądając się dokładnie nowo zdobytym mieczom świetlnym.
Nad polem bitwy nastał świt. Gwiazda rozświetliła mroczny las ukazując jego majestatyczne piękno. Grievous i Shaak Ti stali bez ruchu milcząc, otoczeni przez urok wschodzącego słońca. Nagle na horyzoncie Shaak Ti dostrzegła nadlatujący statek. Jak się okazało był to transportowiec wysłany przez Wat Tambora w celu transportu Grievousa. Statek zatrzymał się przy klifie który tworzył ogromny wodospad. Od razu wyszły z niego dwa MagnaGuardy oczekujące aż generał wejdzie do środka i zajmie swoje miejsce. Cyborg ruszył w kierunku statku. Miał już do niego wchodzić gdy usłyszał głos Shaak Ti.
-
Dziękuję.. - rzekła Shaak Ti -
Dziękuję za pomoc..
Słysząc te słowa zatrzymał się. Odwrócił się w stronę Shaak Ti patrząc na nią w milczeniu.
-
Wzajemnie - odparł w końcu i zniknął we wnętrzu statku.
Natychmiastowo za nim weszły oba stojące MagnaGuardy. Gdy silniki zostały włączone okręt ruszył i odleciał.
Shaak Ti przez krótką chwilę obserwowała jak transportowiec Grievousa znika w chmurach, a następnie odwróciła się i odeszła z powrotem w kierunku lasu.
===================================================
END OF CHAPTER ELEVEN
===================================================================================================================