RE: [RolePlay] Magic World
Tymczasem, Kapitan Charles LeMour, z którym Cecilia przypłynęła do Pont Vanis, spoglądał z bezpiecznego i oddalonego miejsca na Rezydencję Barbarossy. Widział, jak Cecilia i jej towarzysze, a również Vretham wchodzą do środka.
- Gdzie Barbarossa? - Szepnął cicho sam do siebie. Patrzył dalej.
====
- Fred... - Powiedział Ervest, poważnie patrząc na Freda zza krat.
- Nie zamordowałem nikogo... A już na pewno nie niewinnego mugola... Przestań kłamać i wmawiać mi to... Jestem w Ministerstwie znacznie dłużej niż Ty i nigdy niczym nie zhańbiłem swojej osoby. - Mówił Ervest.
Fred się szczerzył i spoglądał na niego.
- Nic nie powiesz, błaźnie? - Spytał Ervest.
====
Lucjusz chwycił kamerę, którą uprzednio trzymał Czarodziej. Sprawdził nagranie.
- Hahaha! Wszystko widać! Główny Auror - Ervest, z zimną krwią zamordował Mugola, który wszedł mu w drogę... - Mówił.
- Cóż za brutalny i niegodny stanowiska które posiada czyn! - Krzyknął Lucjusz.
- Fred będzie zadowolony. - Dodał, następnie spojrzał na dwójkę Czarodziejów.
- Panowie Świadkowie... Co żeście przed chwilą tutaj ujrzeli?! Czy coś miało tu miejsce?! - Krzyknął pytającym tonem Lucjusz. Czarodzieje przebrali się w normalne ubrania, zwykłych Czarodziejów ze świata Magii.
- Taak... Widziałem! Ten Czarodziej, no... Jest Głównym Aurorem w Ministerstwie, chyba zwie się Ervest, tak... To właśnie on, przed chwilą zamordował mugola! Widziałem na własne oczy! - Powiedział Czarodziej.
- Ja również to widziałem! - Dodał drugi.
- Wracamy do Ministerstwa... - Powiedział Lucjusz, następnie cała trójka zniknęła.
=====
- Zaraz twoje nędzne, stare usta przestaną kłapać! - Krzyknął Fred.
- Chcesz dowodów?! - Spytał, następnie odwrócił się w stronę wejścia do lochów... Po schodach wszedł Lucjusz, stanął obok Freda, zaczął krzyczeć.
- Fred!!! Fred!!! Dostałem wiadomość, że Ervest uciekł z lochu! Zamordował wielu mugoli w Londynie! - Wrzeszczał Lucjusz, udawał przerażenie.
Fred szczerzył się, następnie odwrócił się w stronę celi.
- Tylko chwilę nie było mnie w Ministerstwie... A tu wydarzyły się takie straszne rzeczy! - Krzyknął w stronę Ervesta.
- Ten morderca trafił już z powrotem do celi?! - Krzyknął Lucjusz, spoglądnął na Ervesta.
- Taaak! Aurorzy szybko zadziałali... - Dodał Fred. Dwójka odgrywała swoje role w tym przedstawieniu.
Ervest zdenerwował się, co było rzadkością, huknął w kraty.
- Psychole! Wariaci! Wmawiacie coś, co nigdy nie miało miejsca! - Krzyknął.
- W moje ręce trafiło nagranie! Jakiś Mugol nagrał, jak zabijasz innego! Nie wyprzesz się, staruchu! - Krzyknął Lucjusz.
- Fred? - Spytał. Fred kiwnął głową. Lucjusz wyjął kamerę zza pazuchy, a następnie włączył nagranie... Wszyscy w lochu to zobaczyli.
- BREDNIE!!! To nie ja! - Krzyknął Ervest, gdy nagranie się skończyło.
- Zgadza się... Ervest był cały czas w celi, razem ze mną... - Wtrącił Dyrektor Hogwartu.
- Zobaczymy, co powiedzą na to osoby obecne na Zebraniu! Jeśli piśniesz choć słowo, że siedzisz zamknięty w lochu, nagranie automatycznie wyświetli się i zniszczy twoją karierę! - Wrzasnął Fred, a następnie podszedł do krat i spojrzał na Dyrektora.
- A jeśli Ty postanowisz zrobić coś głupiego, to również zostaniesz pogrążony... - Mówił.
==========
Azula spojrzała na Tempusa.
- Wypadła? Nie... Nie wiemmm... - Powiedziała.
- Dlaczego byłam tak długo u tego Strasznego, Dużego Pana Wujka? Wcale mi się tam nie podobało! - Powiedziała Azula.
- Było zimno... i Ciemno... I jedzenie nie było zbyt dobre... - Dodała cicho.
=============
Kapitan Barbarossa wyszedł z kajuty Kapitańskiej i był na pokładzie Zemsty. Zauważył trójkę Piratów ze swojej załogi, grającą w kości i popijającą Rum przy stoliku na pokładzie. Podszedł do nich, do stołu.
Piraci natychmiast zerwali się z miejsc na znak szacunku dla Kapitana, Barbarossa dał im znak ręką, by siedzieli. Usiedli, Barbarossa zaś chwycił jeden kubek z kośćmi, potrząsnął i wyrzucił kości na stolik. Wygrał kolejkę.
- Kapitanie! Nie masz równych w tej grze... - Rzekł jeden z Kamratów.
Barbarossa uśmiechnął się lekko, a następnie wyprostował i spojrzał na nich z powagą.
- Każ Załodze, Kamratom... Być w gotowości. Każ wyczyścić każdą deskę na pokładzie... Każ wyczyścić żagle. - Barbarossa zwracał się do jednego Pirata. Żagle i pokład były w idealnej czystości, mimo to Kapitan wydał rozkaz by je wyczyścić kolejny raz.
- Być może będziemy mieli na pokładzie Bardzo Ważnego gościa. Być może czeka nas kolejna wyprawa... Na pewno niełatwa. - Mówił Kapitan.
- Czy wszyscy mają wrócić na pokład? - Spytał Pirat.
- Bez pośpiechu... Jednakże ruszaj do miasta i zbieraj wszystkich moich wspaniałych załogantów. - Powiedział Barbarossa, następnie ruszył w kierunku zejścia ze statku.
- Aj, Aj, Kapitanie! - Krzyknął Pirat.
Barbarossa zszedł z pokładu Zemsty... Spokojnym krokiem ruszył przed siebie.
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-May-2020 01:59:07 przez DevilxShadow.)
|