DevilxShadow
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
Liczba postów: 504
Dołączył: Jan 2016
355
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze: DevilxShadow
Odznaczenia: (Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
|
RE: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Sisyphus przemyślał przez chwilę słowa arcymaga... wiedział wszak że wraz ze swoim klanem czarnych rycerzy utracił sporo swej potęgi, w zasadzie nie był teraz w pełni sił można by rzec... nie był w absolucie... wszak klan był bardzo złożoną grupą która wtajemniczała zaledwie kilku zaszczytnych elitarnych wojowników... arcypotężnych egzekutorów dzierżących ogromne potęgi... klan kreował, mordował, unicestwiał, namaszczał, wznosił, wspierał... klan był absolutny, perfekcyjny, był doskonałością... rytuały mające miejsce wewnątrz klanu zaiste arcypotężne i niedostępne dla istot niższych... rytuały bezlitosne, krwiste, arcyniszczące... Sisyphus w tym momencie zamierzał skupić się na swym najważniejszym dziele... zamierzał wskrzesić potęgę... arcymag w tym momencie swoim gadaniem otworzył mu oczy... nie mógł dłużej zwlekać, musiał działać w pełnym skupieniu... klan bowiem zbyt długo pozostawał niedostępny... już zbyt długo nie funkcjonował... klan należało jak najszybciej odrodzić.
Arcymag swoim gadaniem otworzył mu oczy... gadał do niego rzeczy których praktycznie nigdy nie słyszał... jakiekolwiek porażki bowiem były wbrew jego zasadom i kodeksowi, to nie mogło wchodzić w grę... sam osobiście przysięgał Lordowi Carrabothowi zwycięstwo w każdym calu, jakiejkolwiek porażki nigdy nie było nawet na horyzoncie, a co dopiero w pobliżu... należało zatem jak najszybciej odrodzić dawne wszechpotężne siły i potęgi...
Sisyphus spojrzał w tym momencie na Azazlefa... to on miał jako pierwszy dostąpić zaszczytu... młody nieumarły z ogromnym potencjałem... jednak jego umiejętności należy podnieść 100-krotnie... w tym momencie jest po prostu zbyt słaby...
- Zaiste twoje służące są absolutnie interesujące Ignathirze... bardzo chętnie poznałbym je wszystkie, na ten moment jednak raduje mnie sam fakt poznania... - zatrzymał na chwilę swój mroczny głos - Lupus... - dopowiedział nieco zmienionym głosem. - A także Entomy... - powrócił do poprzedniego stanu głosu i ponownie spojrzał na malutką Entome która wydawała się dla niego być świetną mieszanką uroku i mroku... było to ciekawe połączenie i na pewno Entoma też jest w swojej sferze wyjątkowa.
Isabella natomiast odeszła od wodospadu i wolnym spacerkiem wróciła do chaty kapitana... po chwili weszła do środka, a następnie położyła się na łóżku które było znacznie wygodniejsze od piasku na plaży... zaczęła rozmyślać nad wieloma rzeczami spoglądając przez okno na niebo... po chwili jednak oczy zaczęły jej się zamykać...
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
|
|
Oceny: | |
08-January-2024 00:35:05 |
|
Ravcore
☆ Rysownik ☆
Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze: RozowyOrangutan
Odznaczenia: (Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
|
RE: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
#FLASHBACK "MASAŻ" ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Pólnoc właśnie wybiła co oznacza, że isabella będzie musiała rozpocząc test... Jestem pewny, że sie tego nie spodziewała... Hah.. juz widze jej minę... sama posrodku Mrocznego lasu... Ciekawe czy przeżyje.... jeśli jej się uda to przejdziemy dalej, jesli nie no to coż... znajdę kogoś innego na jej miejsce...
[...]
Przekazałem jej wszystkie instrukcje, teraz niech radzi sobie sama...
Ignathir pojawił sie w Dalthei. Co jakiś czas zerkał na wizier obserwując to co robi Isabella. Przez moment stał w miejscu aż po chwili wyłączył go i wolnym krokiem udał sie w stronę swojego zamku..
- Cholera moje plecy.... - rzekł arcymag sam do siebie przeciągając sie lekko. Ignathir nie ukrywał ze chciałby na chwile odpoczać. Wiedział jednak ze w magicznym wymiarze czeka go ogromne ilosci pracy jeśli jego plan ma zamiar się powieść. Harkon będzie próbował przeszkadzać, ale arcymag wiedział, że próby elfa sa daremne.
Dodatkowo wulkan który cały czas wydala z siebie ogromne ilosci lawy trawiąc cały kontynent... Harh Krill z pewnością bedzie chciał słyszeć raporty o stanie erupcji...
Ale... to wszystko moze przecież poczekać... Nikt nie mówił że realizowanie tego planu ma trwac szybko... Wszystkie kroki powinny zostać zrobione powoli i dokładnie. Wynik testu Isabelli był tu jednak kluczowy. Arcymag odebrał jej magie ale nie odebrał jej mozliwosci użytkowania wiecznego ognia. Był ciekaw czy ksieżniczka sam na to wpadnie czy bedzie musiał jej to zasugerować... w walce ze Starożytnym na pewno nie bedzie bowiem łatwo...
Arcymag udał sie do sali tronowej otwierając drzwi gestem ręki. Juz miał sie ponownie rozciągnąc gdy dostrzegł że obok tronu stoi Naberal. Pokojówka widząc Ignathira ukłoniła sie z gracją. Ignathir w milczeniu podszedł do niej blizej.
- Witaj mój panie... - powiedziała Naberal swoim stoickim głosem
- Naberal.. dobrze Cię widzieć... - rzekł Ignathir i usiadł w tym momencie wygodnie na swoim tronie. Ten choć był zwykle wygodny, dziś nie dawał mu komfortu siedzenia.
Pokojówka odeszła od tronu i podeszła na przeciw Ignathira tak aby ten miał ją na widoku.
Ignathir odpalił ponownie swój wizier aby przez kilka sekund poobserwować Isabelle. Dostrzegł ze ta natrafiła własnie na Grzyboluda.
- Grzyboludy... Gatunek wystepujacy w centrum Mrocznego lasu.. Niezwykle agresywny.. mięsożerny.. - rzekł przez wizier. Isabella usłyszała jego słowa w swojej głowie.
Naberal tymczasem spoglądała cały czas na Ignathira który po chwili ponownie wyłączył swój wizier i jęknął pod nosem.
- Lordzie Ignathir... Czy wszystko w porządku? - zapytała
Arcymag w tej chwili podniósł lekko wzrok i spojrzał na służącą.
- Ach... Tak.. Tak.. wszystko w porządku, tylko plecy jakoś mnie bolą... Nie wiem w sumie jak to możliwe...( był w końcu szkieletem) - rzekł niezadowolonym tonem
- Moze mogłabym w tym pomóc?
- Hmm? - zdziwił sie Ignathir - Co masz na myśli?
- Jesli lord pozwoli mogłabym przeprowadzić masaż pleców...
- Huh? - odparł Ignathir jego szczęka lekko opadła w doł z zaskoczenia. Szybko jednak opanował się. - Nie wiedziałem, że posiadasz takie umiejetności... Nie przypominam sobie abym je tobie nadawał...
- To prawda mój lordzie... Ale jako twoja służąca muszę być przygotowana na wszelkiego rodzaju rozkazy... Dlatego też sama nauczyłam się tej techniki na wypadek właśnie takiej sytuacji...
Ignathir przez moment spoglądał na Naberal z zaciekawieniem.
- Hmm... Dobrze więc... Niech tak bedzie... - rzekł po chwili Ignathir - Ale moze nie tutaj...
Mineło kilka minut a Ignathir udał się do swojej zamkowej łaźni gdzie zdjął swoje szaty i wszedł do jacuzzi. Woda była gorąca a cała łaźnia była lekko zamglona od pary. Uczucie kontaktu z gorącą wodą samo w sobie było przyjemne, ale tylko na chwile. Jego plecy nadal ostro bolały. Nadal nie miał jednak pojęcia czemu... Czy to ze starości? Nie to chyba nie to... Przeciez Carraboth był starszy i jakoś nie narzekał na bóle pleców.
Arcymag westchnął lekko i oparł sie łokciami o brzeg jacuzzi rozszerzając ramiona.
W tej też chwili Ignathir usłyszał kroki. Odwrócił głowe w stronę drzwi. Jego oczom ukazała sie Naberal. Nie miała na sobie swoich ubrań pokojówki.. a właściwie to w ogóle nie miała na sobie żadnych ubrań. Stała przed nim tylko w samym ręczniku.
- Wybacz mój panie za to, że musiałeś na mnie czekac... - powiedziała spokojnym tonem bez jakichkolwiek emocji
- Emm... - wystękał nieco zmieszany Ignathir odwracajac lekko wzrok. Naberal w rzeczy samej była bowiem bardzo atrakcyjna. Wiedział jednak że nie może sobie teraz pozwolić na tego typu myśli. - To żaden problem...
Naberal podeszła do Ignathira jeszcze blizej i przykleknęła za jego plecami. Ignathir zamilkł przez moment próbując skupić się na czym innym niż na Naberal. Po chwili odpalił swój wizier. Dostrzegł, że Isabella właśnie walczy ze Starozytnym.
- Wygląda na to, że dobrze sie bawisz.. - rzekł arcymag przez wizier do Isabelli. Po chwili zaśmiał się lekko.
- Trochę chłodno nie sądzisz? Na moją fizyczną pomoc liczyć nie możesz.. Ten test możesz zaliczyć jedynie sama.. To od ciebie zależy czy go przeżyjesz czy nie.. - dodał arcymag i wyłączył wizier.
Naberal nie słyszała konwersacji Isabelli z Ignathirem. Przypuszczała że odbywała sie ona telepatycznie. To jednak nie było dla niej teraz istotne. Nałożyła w tej chwili na swoje gładkie ręce specjalny olejek i zaczęła smarować kościste plecy Ignathira. Arcymag prawie od razu zareagował lekkim burczeniem pod nosem. Naberal masowała jego plecy niezwykle dokładnie i z odpowiednim uciskiem. Ignathir nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego. Nagle jęknął lekko pod nosem. Naberal po tej reakcji wyczuła że to jest to miejsce na którym powinna sie najbardziej skupić.
- Echh... Wspaniale... - rzekł Ignathir niezwykle zadowolony - Dokładnie tutaj.. o tak...o tak..
Na twarzy Naberal pojawił sie w tej chwili lekki uśmiech. Ignathir nie ukrywał, że ten masaż sprawiał mu ogromna przyjemność w szczególności, że Naberal wiedziała gdzie powinna masować i z jaka siłą i intensywnością to robić.
[...]
Mineło około pól godziny. Wszystko co dobre musiało sie jednak w końcu skończyć.
- Doprawdy... wiesz jak mnie zadowolić Nabe... - rzekł arcymag wstając z ziemi niezwykle usatysfakcjonowany. Nie czuł się bowiem tak dobrze od lat.
- Cieszę się, że mogłam pomóc mój Panie... - odparła Naberal pochylając lekko głowę.
Ignathir rozciagnął sie lekko. Nie odczuwał już bólu pleców. Masaż Naberal w rzeczy samej mu pomógł.
- Obiecaj mi, że bedziesz to robić dla mnie częściej... - powiedział śmiejac się Ignathir - Tylko prosze... nie mów o tym nikomu... w szczegolności Lupus... Jestem przekonany, że jakby sie dowiedziała to nie dałaby Ci wtedy spokoju...
- Oczywiście... Będzie tak jak rozkażesz mój Panie... - odparła Naberal z lekkim usmiechem, nadal jeszcze stojąc w samym ręczniku..
END OF FLASHBACK
- W rzeczy samej - odparł Ignathir - Entomo, wrócimy teraz juz do Dalthei... Myślę ze wiesz już wszystko... Załapałas to nawet szybciej niż Lupus..
Entoma zaśmiała się lekko uroczo mrocznym głosem i pokiwała głową.
Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.
MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-January-2024 13:39:59 przez Ravcore.)
|
|
Oceny: | DevilxShadow (+1) |
08-January-2024 01:35:54 |
|
DevilxShadow
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
Liczba postów: 504
Dołączył: Jan 2016
355
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze: DevilxShadow
Odznaczenia: (Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
|
RE: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Sisyphus raz jeszcze zerknął na Ignathira i Entomę, a następnie pokiwał wolno głową.
- Bywajcie zatem... do kolejnego spotkania.
Azazlef skinął głową przed generałem Ignathirem.
Isabella natomiast miała kolejny sen... ponownie ujrzała przeszłość krainy... tym razem jednak znalazła się pośrodku ogromnej batalii... dostrzegła w tym momencie oddziały kościotrupów Lorda Carrabotha toczące bój z armią zbuntowanych i zdeprawowanych istot... owe istoty widać były bardzo pewne swego, jednak kościste oddziały wprost wycinały w pień te zbuntowane bestie... księżniczka widziała jak co chwilę obok niej przemykają wojownicy i toczy się jakiś pojedynek... ona jednak była niewidzialna... po chwili jakaś siła mocno szarpnęła jej ciałem, a ona znalazła się w pewnym namiocie rozstawionym na małym wzgórzu nad terenem bitwy... ujrzała tutaj zasiadającego nieumarłego wojownika w bieli... z dużym białym kapturem na głowie odzianego w aksamitne, eleganckie i bardzo bogate biało-złote szaty... siedział wygodnie na dostojnym krześle z kielichem w lewej ręce, zaś błyszczący elegancki miecz oparty był o jego siedzisko obok... uważnie obserwował toczącą się bitwę i co chwilę śmiał się głośno reagując na wydarzenia. Za jego krzesłem ustawionych było dwóch masywnych wojowników, z jego dwóch stron zaś stały dwie piękne czarownice które co chwilę dolewały mu trunku do złotego kielicha, kobiety cały czas pochylały głowy przed wojownikiem w bieli, owy nieumarły jednak nie zwracał na nie jakiejkolwiek uwagi.
- Generale... - przemówił głos z oddali, a po chwili do namiotu weszły dwa kościotrupy.
- Meldujemy, że tereny zostały odzyskane... zdeprawowane istoty zaś rozniesione w pył... - mówił kościotrup
Wojownik w bieli ponownie zaśmiał się w głos, a następnie usiadł w pozycji zgarbionej i odstawił kielich na stolik. Isabella w tym momencie widziała doskonale wojownika, była bardzo blisko niego... czuła jego wielką siłę magiczną.
- Ponownie nawet nie musiałem się ruszać... HaHaHa! Kolejna perfekcyjnie wygrana batalia... - przemówił, a po chwili wstał i złożył ręce z tyłu za plecy. - To nas cechuje, bracia... to cechuje nasz oddział i naszą jednostkę pośród innych armii z Legionów Lorda... skuteczność. Zawsze wykonujemy przydzielone nam zadania... zawsze wykonujemy to co do nas należy, w bardzo zacnym tempie... jestem z was dumny moi wojownicy... odnieśliśmy kolejny sukces, wbiliśmy kolejny sztandar... nasza stopa uratowała ten teren, rywal zaś zdeklasowany... - przemówił dostojnym głosem Skelato Vespus, a następnie podszedł bliżej spadu wzniesienia i rozejrzał się po pozostałościach batalii... kiwał głową zadowolony. Jego słowa aż dudniły w uszach Isabelli...
W tym momencie sen się urwał, wizja zanikła... Isabella także zaczynała się już leciutko wybudzać ze snu, gdyż zbliżał się już ranek...
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-January-2024 02:45:25 przez DevilxShadow.)
|
|
Oceny: | |
09-January-2024 02:40:47 |
|
DevilxShadow
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
Liczba postów: 504
Dołączył: Jan 2016
355
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze: DevilxShadow
Odznaczenia: (Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
|
RE: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Tymczasem Isabella obudziła się o poranku tego dnia... usiadła na łóżku i mrugała oczami... była podekscytowana bowiem to właśnie ten dzień miał być tym w którym odbędzie ostatnią walkę... wstała wypoczęta, pełna energii z dobrym humorem... była ogromnie zadowolona ze swoich postępów, przez ostatnie dni poczyniła ogromny progres i znacząco zwiększyła swoje umiejętności, jej unikalny styl walki bronią także bardzo jej się podobał... była sama z siebie dumna i zadowolona, ale wiedziała że dzisiaj czeka ją trudne zadanie... po tych kilku dniach ćwiczeń czuła się bardzo świetnie, pełna sił i mocy... łącznie podczas pobytu tutaj miała 3 sny... jeden pierwszej nocy na plaży, drugi podczas pierwszego snu w łóżku a trzeci dzisiejszej nocy... ponownie ujrzała generała Skelato Vespusa... nieumarłego wojownika odzianego w biało-złote szaty i duży biały kaptur na głowie... widziała jak genialnym strategiem i kombatantem był owy generał... widziała jak perfekcyjnie władał swym mieczem i wycinał wrogów w pień, jego umiejętności teleportacji i niezrównana szybkość zrobiły na niej wrażenie... lekki styl walki jaki prezentował owy generał mocno podobał się Isabelli, widziała wszak w ostatnim śnie jego osobiste pojedynki... widziała także jak bardzo szanowany i ceniony był wśród swoich pobratymców z oddziału... jak genialnie zarządzał jednostkami i perfekcyjnie wydawał polecenia strategiczne.
Nadal jednak nie wiedziała dlaczego ostatnimi czasy tak ogrom realistycznych i potężnych snów kreowała jej głowa w nocy... nie wiedziała dlaczego w nocy podczas snu przenosiła się w tak rzeczywiste miejsca i wszystko dokładnie widziała...
Tymczasem Sisyphus od jakiegoś czasu trenował Azazlefa, towarzyszyło im kilku nieumarłych... Azazlef miał za zadanie udoskonalić siebie 100-krotnie... trening jaki przygotował mu Sisyphus był wycieńczający i nieumarły ledwo co dawał radę... nie chciał jednak zawieźć swego mentora, robił co mógł i zyskiwał coraz to większe umiejętności zarówno w walce, obronie, logicznym myśleniu, podejmowaniu decyzji, polityce, strategii... Sisyphus trenował go w każdym wartościowym elemencie...
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-January-2024 00:47:37 przez DevilxShadow.)
|
|
Oceny: | |
10-January-2024 00:45:50 |
|