RE: [RolePlay] Magic World 2
W tym momencie do Cecilii podeszli już wszyscy pozostali... Wszyscy stanęli obok siebie, Cecilia z Nurbanu natomiast usiadły na ławeczce...
Feniks Zaiross i Kotka Skyres siedzieli obok siebie, na pokładzie... Kotka i Feniks zabawnie się bawili.
Regis spojrzał na wszystkich... Odezwał się jako pierwszy.
- Dokąd teraz popłyniemy? - Spytał Wampir Wyższy.
- Albo do Pont Vanis, gdyż jest bezpieczną Przystanią... Albo pozostaniecie na Statku, który jest niczym pływający pałac... - Odpowiedział Barbarossa opierając się o barierkę Statku...
Spojrzał na Jonathana w tym momencie.
- Może Ty masz jakiś pomysł bezpiecznej lokalizacji? Może Tempus coś Wam poradził? - Spytał, wiedząc że Tempusa tutaj z nimi nie ma.
Nastała chwila ciszy... Jonathan i pozostali bohaterowie nie mieli pojęcia co mogłoby być bezpieczną lokacją...
Barbarossa westchnął... Ewidentnie był wykończony już absolutnie wszystkim.
- Pont Vanis to teraz jedyne bezpieczne miejsce... - Powiedział ponownie, Vincent kiwnął głową.
- Możecie tam płynąć... Lub pozostać na Statku... Lub płynąć gdzieś indziej. - Dodał Kapitan.
W tym momencie wtrącił się Vincent.
- I tak musimy tam najpierw popłynąć... - Rzekł i zerknął na dwa ciała leżące na pokładzie.
Wszyscy kiwnęli głowami... Wszyscy mieli ponure miny... Każdy był wewnątrz siebie załamany.
Regis Rohellec ponownie zabrał głos.
- Dzisiaj nastąpiło obalenie Królowej... Brutalne odebranie jej tronu. - Zaczął.
- Naszej Królowej... Dzisiaj rozpocznie się nowa era Krainy... Mroczna era, gdyż światło którym była nasza Cecilia, które strzegło całej Krainy, dzisiaj zostało... Zgaszone. - Powiedział smutnym głosem Regis.
Nurbanu przytuliła się do Cecilii... Barbarossa i Vincent westchnęli.
Cecilia ponownie bardzo posmutniała... Jedyne rzeczy, które dawały jej teraz radość to towarzystwo Nurbanu, pozostałych przy życiu przyjaciół i jej piękno, które odzyskała dzięki Vincentowi... Jednak smutek był znacznie większy niż radość.
- Straciłam córkę w tej wojnie... - Zaczęła mówić.
- Straciłam tron, Krainę, Różdżkę od Dziadka, Wnuczkę, Wnuka, większość przyjaciół... - Powiedziała, do oczu ponownie napłynęły jej łzy. Nurbanu chwyciła jej dłoń, Vincent pogładził po ramieniu.
- Straciłam także Sabrinę, która za cenę własnego życia walczyła dla mnie... Straciłam swoją Różdżkę... Prezent od Dziadka... - Powiedziała ponownie Cecilia.
Spojrzała na Nurbanu.
- Została mi tylko jedna wnuczka...
- I Wy. - Dodała i spojrzała na Vincent'a, Kotkę Skyres, Regisa, Barbarossę, Feniksa Zaiross'a, Jonathana, Agreggora, Rufusa i KeyLeya...
Po chwili spojrzała na leżące ciała Sabriny i Vrethama, a następnie na resztki załogi Barbarossy na Zemście Królowej Anny...
Cecilia była załamana i smutna... Zamilkła na chwilę.
- Chcę Pyke'a... Chcę jego śmierci za to co zrobił - Powiedziała nagle, po chwili.
- Zapłacą za wszystko... - Odparł Vincent.
- Moja Różdżka... To był prezent od Dziadka. - Powiedziała Cecilia.
Vincent podszedł bliżej Cecilii...
- Ważne, że Ty żyjesz... To jest najważniejsze. - Powiedział.
- Taak... Zginęły dziesiątki tysięcy osób... - Wtrącił Regis.
Nurbanu cały czas przytulała się do Cecilii... Obie kobiety spojrzały na świecący księżyc nad ich głowami...
W tym momencie Barbarossa westchnął głośniej i wyszedł do przodu.
- Mój Statek jest Wasz. - powiedział nagle Barbarossa do Vincenta i Cecilii.
Wszyscy się zdziwili.
- Pochowajcie ich w Pont Vanis... W bezpiecznej przystani. - Rzekł, spoglądając na ciała Sabriny i Vrethama.
- Ja muszę odejść z tego świata. Nie mam już sił na jakiekolwiek walki... I wszyscy o tym wiemy. Horkruks bywa przydatny... Ale dla mnie od zawsze był jedynie przekleństwem, przez które nie mogłem mieć normalnego życia... - Rzekł Barbarossa.
Wszyscy jeszcze bardziej posmutniali.
- Barbarossa... - Powiedziała Cecilia, Kapitan jedynie się do niej uśmiechnął.
- Nauczyłem Vincenta wszystkiego czego tylko potrafiłem... Przekazałem mu absolutnie wszystko. Jest teraz tysiąc razy lepszy ode mnie... - Powiedział, a następnie poklepał przyjaciela po plecach.
Vincent miał poważną minę... Wiedział, że to była ostatnia wojna Barbarossy... Wiedział, że właśnie odchodzi na zawsze.
- Zostawiam Cię w najlepszych rękach, mój wspaniały Okręcie... - Powiedział i poklepał jedną z barierek Zemsty.
Po chwili po raz ostatni wszedł do swojej kajuty Kapitańskiej, a następnie wyszedł z niej z papierami i notatkami w rękach...
- Vincencie... Powierzam Ci wszystkie notatki na temat Twoich mocy i potęgi... To wszystko, co udało nam się odkryć przez te kilkadziesiąt lat... - Powiedział, przekazując mu notatki.
Barbarossa spojrzał na Cecilię.
- W całym jego ciele znajduje się zarówno Czarna jak i Biała Magia... Zarówno magia Lorda Carrabotha jak i Twoja. - Powiedział Barbarossa.
- Świat Magiczny i ta Kraina jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziały.. Jeszcze nikt nigdy nie mógł władać zarówno czarną jak i białą magią jednocześnie... - Rzekł Barbarossa.
- Ale resztę już sami odkryjecie. - Dodał i wręczył Vincentowi wszelkie zapiski, które spisał w dzienniku kapitańskim i notatkach.
Cecilia wstała w tym momencie... Przytuliła Kapitana.
- Dziękuję Ci, Barbarossa... Za wszystko - Powiedziała Cecilia i mocno go uścisnęła.
Kapitan uśmiechnął się.
- Piękna Cecilio... Nie poddawaj się. Czekają Cię ciężkie czasy... Ale pamiętaj, że jesteś silna... Pamiętaj, że masz przy sobie Wnuczkę i Vincenta. - Powiedział.
Ściskali się przez ponad minutę, a następnie Cecilia go puściła.
- No cóż... - Westchnął Kapitan.
- Opiekujcie się Zemstą... Uważajcie na siebie... - Powiedział, a następnie podszedł do barierki i spojrzał na ocean...
Zemsta Królowej Anny i cała flota w tym momencie już płynęła po oceanie... Oddalali się od Riven Port i Centrum Krainy...
Cała flota wtórowała Wielkiemu Kapitanowi Barbarossie. Wszystkie załogi już wiedziały, że opuszcza ten świat... Za chwilę miał na zawsze opuścić pokład swojego Statku... Pozostawić go w rękach Cecilii i Vincent'a.
Załogi na okrętach śpiewały pożegnalną pieśń, bito w bębny i grano na instrumentach... Absolutnie każdy cenił, szanował i podziwiał Wielkiego Kapitana Barbarossę... Nikt o nim nie zapomni, nigdy.
Po chwili, Barbarossa teleportował się i zniknął z pokładu... Nikt nie wiedział dokąd... Po prostu odszedł z tego świata... Na zawsze.
Flota płynęła... Po teleportacji Kapitana nastąpiła długa cisza... Trwała przez ponad 15 minut.
Wszyscy pożegnali Kapitana.
Po ciszy, Cecilia z uwagą spojrzała na notatki o mocach Vincent'a...
- Nie brałem udziału w tej wojnie... Ponieważ nie jestem jeszcze w pełni sił... Nie umiem kontrolować jeszcze swych potężnych mocy... Na razie przeszedłem etap kilkudziesięciu lat ciągłych ćwiczeń... A także wyleczyłem całkowicie swoją chorobę... Teraz tylko muszę zgłębić tajniki mojej potęgi... A wówczas, gdy jeszcze raz ktoś spróbuje podnieść na Ciebie rękę, Cecilio... Zginie! - Krzyknął Vincent, siedząc już obok Cecilii i Nurbanu.
Vincent wydał rozkazy...
- Najpierw popłyniemy na Pont Vanis, aby pochować naszych bliskich... Sabrinę, Vrethama! - Krzyknął.
- A potem tam gdzie zechcesz, Cecilio... - Dodał, patrząc na Królową.
W tym momencie Cecilia przypomniała sobie... Pewne miejsce... Zrobiła ogromne oczy, jednak milczała... Zamierzała powiedzieć wszystkim tuż po tym jak załatwią sprawy w Pont Vanis.
W tym momencie dostrzegła KeyLey'a... Zdała sobie sprawę z pewnego faktu...
- Chwila... Skądś Cię znam... - Powiedziała.
Zemsta Królowej Anny dopłynęła do Pont Vanis...
* Pont Vanis *
Większość ludzi widząc płynącą Zemstę Królowej Anny w towarzystwie floty uradowała się, wszyscy się cieszyli.
Po dopłynięciu, pokład opuściła Cecilia, Nurbanu, Vincent, Regis i pozostali...
Nastąpiła ceremonia... Pochowano tutaj, w pięknym miejscu zarówno ciało Vrethama Karsosa jak i Sabriny Spellman... Rodzina Vrethama opłakiwała zmarłego... Nie mogli powstrzymać łez. Cecilia spojrzała na nich ze smutkiem.
W tym momencie, cała załoga Zemsty opuściła pokład na rozkaz Cecilii...
- Zostańcie tutaj, w Pont Vanis... Przez lata pływaliście wraz z Kapitanem Barbarossą, jednak teraz... Musicie tutaj pozostać. - Powiedziała do najlepszej załogi w całej Krainie... Która i tak już po tej wojnie znacznie się wykruszyła.
- Harkon... Oni wszyscy na pewno tutaj przybędą... Będą tutaj szukać mnie i Nurbanu. A wówczas wszystkim mieszkańcom może grozić niebezpieczeństwo... Jeżeli nas tutaj nie znajdą to nic nie będzie Wam grozić... - Powiedziała Cecilia do załogi.
W tym momencie wyszedł jeden Pirat.
- Barbarossa odszedł, Vretham Karsos nie żyje... Kto zostanie Władcą Pont Vanis? - Spytało kilku załogantów.
Po chwili, Drogą głosowania wybrano jednego z Najstarszych Piratów w załodze Barbarossy - Hectora Miratt...
- Wracajmy... - Rzekł Vincent.
Po chwili, Cecilia, Nurbanu, Vincent, Regis, Jonathan, Agreggor, Rufus i KeyLey wrócili na pokład... Okręt odpłynął z Pont Vanis... Na pokładzie pozostały już tylko te osoby, cała załoga została w Pont Vanis...
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-April-2021 19:27:06 przez DevilxShadow.)
|