RE: [RolePlay] Magic World 2
Cecilia spojrzała na Heitha... Była pod ogromnym wrażeniem... Czuła coraz większy respekt i szacunek do Heitha... Teraz wiedziała, dlaczego jej Dziadek zawsze otaczał się jedynie najpotężniejszymi. Ona w tej wojnie postanowiła zacząć stosować te same zasady...
- Oczywiście... To dobry ruch, na pewno załatwi sprawę. - Powiedziała natychmiast do Heitha.
Imponował jej... Czuła, że coraz bardziej jest od niego zależna, ale nie przeszkadzało jej to... Wiedziała, że postępuje dobrze... Czuła ogromną nienawiść do Jyggalaga i Raughna, a teraz chciała za wszelką cenę ich po prostu zniszczyć... Za to wszystko, co uczynili...
- Jyggalag, Raughn, Ignathir, Harh Krill, Har... Quagmir... To są główni przeciwnicy. Dodatkowo jeszcze Scarecrow i Szalony Kapelusznik... (Cecilia nie wiedziała, że Ci ostatni Czarnoksiężnicy trzymali w tym wypadku stronę Heitha jak i Isabelli). - Powiedziała.
- Jyggalag jest szaleńcem... Manipulantem, zwykłym szczurem. Raughn natomiast jest bardzo pewny siebie, ale ta pewność może go zgubić, gdy w końcu zostanie przygnieciony przez potężną skałę... - Mówiła.
- Ignathir... Odważny, używa silnej magii... Magii, której używał także mój Dziadek... Ale ja też zdołałam poznać jej tajniki. Harh Krill to masywna maszyna. - Dodała.
- A... Quagmir? Zdrajca... Szaleniec... Marionetka. - Powiedziała. Wiedziała, że Jyggalag zdołał całkowicie namieszać mu w głowie...
- Scarecrow i Szalony Kapelusznik to Czarnoksiężnicy... Mają swoje sztuczki... - Dodała.
Mówiąc to, cały czas patrzyła na Heitha... Nie zamierzała kwestionować żadnych jego decyzji.
W tym momencie podszedł do niej Vincent.
- Cecilio... Wszystko w porządku? - Spytał.
- Oczywiście... - Odparła Cecilia.
- Teraz obronimy Ministerstwo, a następnie stopniowo odzyskamy lokacje, które już zdołali podbić... Hogwart i wszystkie inne. - Powiedziała, patrząc na Vincenta.
Spojrzała ponownie na Heitha.
- Do Ministerstwa niedawno wyruszyły potężne posiłki... Nie spodziewają się nagłego ataku. - Powiedziała.
W tym momencie do sali tronowej wszedł posłaniec z informacjami o Roggogonie i o tym co wydarzyło się w wodzie w pobliżu Riven Port, w którym były bomby... Wszyscy zaczęli słuchać.
- Owe bomby były ultradźwiękowe... W miejsce wybuchu przybył... Kraken, a także... Roggogn. - Powiedział Informator.
Barbarossa i Vretham zdziwili się, Cecilia natomiast zdenerwowała.
- Roggogon?! - Syknęła Cecilia.
- Co on tam robi?! - Spytała, patrząc na Alastora i Billa...
Opiekunowie byli tak samo zdziwieni.
- Niemożliwe... Nie dostał rozkazu. Słucha jedynie naszych poleceń i Twoich, Królowo. - Rzekł Alastor, gładząc się po brodzie...
Bill huknął pięścią w ścianę.
- To te bomby... Było ich bardzo dużo... To one to spowodowały, cholera! - Krzyknął.
- Roggogn sobie poradzi... Był trenowany od małego... - Rzekł Alastor. Cecilia patrzyła na nich.
Kapitan Barbarossa się wtrącił.
- Moja flota nie ucierpiała... Nie wydam rozkazu do ostrzału, ponieważ kule armatnie mogą zranić Roggogona... Musimy czekać na finał ich walki, dopiero wtedy będziemy mogli podjąć kroki... Roggogon musi pokonać tego Krakena... - Powiedział.
Vretham ucieszył się, gdyż Statki nie ucierpiały... Mogli w końcu wkroczyć do tej gry.
Barbarossa spojrzał poważnie na Cecilię i Opiekunów... Wiedział, że Krakeny to szczwane i potężne bestie... Oczywiście przewidywał wszystkie scenariusze.
- Jeśli... Jeśli Roggogon miałby sobie z tym Krakenem nie poradzić... To wówczas wkroczę do gry... Moja Zemsta poradzi sobie z tym Krakenem... A tymczasem, Zrobimy tak jak powiedziałem... Połowa załóg zostanie na pokładach, połowa dołączy do boju w centrum i przejdzie do zamku królewskiego. - Rzekł Barbarossa. Vretham Karsos kiwnął głową.
Już za chwilę potężne załogi z Pont Vanis miały dołączyć do tej krwawej gry...
Regis spojrzał na Barbarossę i Vrethama.
- Tak... Pokażmy im prawdziwą siłę. - Rzekł, po chwili spojrzał na Cecilię.
- Cecilio... Pamiętaj, że jesteś najbogatsza w tej Krainie... To może być przydatne podczas wojny. - Rzekł.
Obrona w Ministerstwie Magii trwała... Sabrina dobrze ją prowadziła, cały czas oczekiwała na posiłki, które już zaraz miały przybyć, tak jak ustalono...
Czarodzieje i Aurorzy, których było w Ministerstwie Magii mnóstwo - cały czas wojowali z Elfami i Wampirami, którzy ciągle nacierali...
Burza wytworzona przez Sabrinę wyrządziła ogromne szkody w szeregach nacierających na Ministerstwo Elfów i Wampirów, wielu płonęło z powodu piorunów...
W tym samym momencie, wszyscy którzy znajdowali się na obszarze tej bitwy usłyszeli ryk... Przybył tutaj właśnie Szwedzki Krótkopyski, potężny Smok Cecilii...
Sabrina dostrzegła Szwedzkiego...
- Wyśmienicie! - Krzyknęła zadowolona... Ministerstwo coraz bardziej się broniło, posiłki również były już prawie na miejscu.
Elfy i Wampiry usłyszały ryk... Wszyscy spojrzeli w górę, na wielu padł cień smoka... Jego przybycie mocno ich zdezorientowało - wszak nie mieli prawa się tego spodziewać...
- Wreszcie... Posiłki przybyły. - Powiedziała Sabrina, widząc nadbiegającą nową armię Magicznych Istot... Przybyła wraz ze Smokiem... Trolle, Ogromne Pająki, Kamienne Gargulce, a także pokaźna armia Wilkołaków z impetem huknęła w elfy i wampiry Baldura, które wdzierały się na tereny Ministerstwa... Wiele z nich patrzyło na niebo, byli zdezorientowani... Dlatego Istoty Magiczne wysłane tutaj przez Regisa miały szansę na spowodowanie teraz ogromnej sieczki w szeregach wroga.
- Teraz pokażemy im naszą siłę... Teraz albo nigdy! Zabić ich! - Krzyknęła Sabrina, widząc przymierzającego się do ataku Szwedzkiego Krótkopyskiego...
Czarodzieje i Aurorzy walili w siły wroga, które były już mocno poharatane... Batalia trwała w najlepsze.
Nie przybyła tutaj jeszcze ani armia Heitha, ani armia Pont Vanis...
Szwedzki dostał określone rozkazy na swój pobyt tutaj... Miał zademonstrować siłę rażenia... Tak też zamierzał uczynić... Smok zauważył machiny oblężnicze elfów, które w tej batalii wyrządzały największe szkody... Szwedzki wycelował w jedną z machin... Z jego pyska wydobył się potężny piorun, który huknął w ogromną machinę... Smok natychmiast powtórzył swój ruch, cisnął drugim... Machina eksplodowała, siła rażenia była potężna...
Szwedzki po zaatakowaniu natychmiast wzbił się w powietrze i poleciał bardzo wysoko w górę, a następnie zniknął za chmurami... Był znacznie zwinniejszym i szybszym smokiem od Roggogona, ale to Roggogon miał potężniejsze ataki...
Strzały ani nic innego nie miały prawa dolecieć na tak ogromną wysokość, na której w tym momencie znajdował się Szwedzki... Miał określone rozkazy... Nie zamierzał zawieść Królowej i Opiekunów.
Tymczasem, Flota z Pont Vanis otrzymała rozkazy... Właśnie rozpoczęła się mobilizacja bojowa na okrętach...
Kraken wciągał Roggogona pod wodę... Jego macki były bardzo, bardzo potężne... Jednak Roggogon również posiadał swoją ogromną siłę... Zaczął potężnie się szamotać, a następnie szamotać, machać zblokowanymi skrzydłami, które były zakończone przepotężnie ostrymi kolcami, huknął skrzydłami w macki Krakena... Ogonem także postanowił zaatakować... Huknął w Krakena swoim ogonem, który zakończony był potężną kolczastą kulą... Kolce te były bardzo, bardzo ostre... Wbił je w mackę krakena, a następnie powtórzył swój ruch... Chciał jak najszybciej wylecieć z wody... Próbował wyrwać się z uścisku ze wszystkich sił... Ponownie wgryzł się swoimi potężnymi kłami w mackę Krakena... Szamotał się z całych sił, bardzo mocno, raniąc przy tym macki krakena kolcami, którymi pokryte było jego ciało... Musiał mu się wyrwać...
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-March-2021 02:28:03 przez DevilxShadow.)
|