RE: [Opowiadanie/Horror] Granice Szaleństwa
Rozdział 12
MrMatt biegł tak szybko, jak tylko mógł. Wkrótce dotarł do niewielkiego drewnianego domku. Wszedł na schody, po czym energicznie zapukał w drzwi. Otworzył mu przyjemnie wyglądający staruszek z brunatna brodą i niewielkim zarostem na głowie:
-Co się stało wnusiu?
-Dziadku, Ty się zajmujesz tymi całymi duchami prawda?
-To się nazywa rzeczy paranormalne wnusiu...
-No dobrze, ale twierdzisz że to prawda? Że to nie jest tylko twój wymysł?
-Matt, Przecież sam wiesz że twój dziadek już pięć razy był wzywany do różnych części świata aby pozbywać się złych mocy... Poza tym byłem także w Austr... - W tym momencie Matt złapał go za rękę i pociągnął za sobą:
-Moją przyjaciółkę coś opetalo i teraz miota ją na wszystkie strony... Jest w szpitalu...
-No dobrze... - spytał dziadek, gdy zaczęli biec w stronę szpitala - A czy możesz mi udzielić więcej informacji? Na przykład czy coś się przedtem zdarzyło?
-Ale nie uznasz mnie za wariata?
-Mnie się pytasz? - Dziadek potrzasnal naszyjnikiem na szyji o nazwie ,,Odganiacz Arachramów".
-A więc... Byliśmy w opuszczonym domu jakieś dwa tygodnie temu... I tam widzieliśmy taki cień i Zuza wtedy odleciała jakby coś się na nią rzuciło...
-Mogła się potknac...
-Nie! Poleciała na jakieś trzy metry!
-Rozumiem...
-Następnie Zuza mówiła że miała okropne sny... W tych snach była torturowana i mordowana przez jednego z naszej paczki...
-Ile czasu miała te sny?
-Nie wiem... Chyba do wczorajszej nocy bo teraz jest gorzej...
-No dobrze... - Dziadek wyglądał jakby lekko się przestraszył ale poglaskal brodę by tak nie wyglądać.
-Każdy sen zaczynał się tak samo... Zuza mówiła że widywala czasami nawet w lustrach koszmarnego przyjaciela... Aż pewnego dnia Zuza prawie zamordowala naszego kumpla, bo jak twierdzi widziała identyczne miejsce co w snach...
Dziadek zbladl, lecz MrMatt mówił dalej:
-Po tych zdarzeniach podobno miała inny sen, gorszy lecz nie związany z tym wszystkim, w tym śnie ten... Duch... Mówił jej coś ze i tak się go nie pozbedzie... Zaczęła mieć zwidy, aż w końcu, jak twierdzi także nasz inny przyjaciel, została opetana...
-Niepokojące... Naprawdę niepoko... Eee mów dalej...
-Duch przemowil ze nie wiedzą z kim walczą czy coś i ze zniszczy ją cokolwiek kto nie zrobi... Gdy Zuzie przeszło, zaczęła go widywac jak normalna osobę... W świecie realnym... A i jeszcze coś, na szyji pojawiła jej się jakas fioletowa blizna...
-FIOLETOWA BLIZNA???
-Tak...
-POTWIERDZILO SIE! MUSIMY TAM SIE DOSTAC JAK NAJSZYBCIEJ! OPOWIADAJ DALEJ - Zaczęli biec bardzo ale to bardzo szybko.
-Niedawno krzyknęła z całych sił ,,Odejdź" i dostała drgawek... Od tej pory leży na łóżku i się trzęsie Plus z kimś ,,rozmawia". W dodatku ma jedno oko inne niż drugie...
-Fioletowe?
-Skąd wie...
-Nie ważne... Jesteśmy...
Dotarli do szpitala, po czym natychmiast popedzili do Zuzy. Kiro wstał gdy zobaczył MrMatta i krzyknął:
-Ku*** Nareszcie! Kto to?
-To mój dziadek... Znawca od takich spraw... Podobno...
Kiro trochę się bał, że ten cały znawca okaże się zwariowanym starcem.
Staruszek stanął przed Zuza i najwyraźniej byl w szoku:
-Mamy wielki problem... - powiedział...
-Ale co się dzieje? - spytał Kiro.
-Dwa umysły nie mogą zbyt długo mieszkać w jednym ciele gdy mają podobną do siebie moc... To coś w środku Zuzy zabije jej umysł jeśli szybko czegoś nie zrobimy...
Nagle Zuza przemowila głosem demona:
-Witaj ponownie starcze...
-Witaj...
-O CO TU CHODZI DO CHOLERY! - Krzyknął Matt.
-Nie mamy czasu, wyjaśnię kiedy indziej...
Nagle do pokoju wbiegł MiszczU:
-Zuza! Tak się martwilem! Chciałbym przeprosić! Za wszystko! - Jednak za chwilę zbladl gdy zobaczył ja w tym stanie.
Zuza nadal walczyła, krzyczac żeby się pospieszyli, natomiast Kiro podszedl do Miszcza i nim potrzasnal:
-Wiem że to zabrzmi dziwnie, ale w Zuzie jest demon czy kij go wie co... Później ci powiem... Musimy się skupić, okej?
-TAK JEST!
Nagle odezwał się staruszek:
-Proszę o uwagę...
Każdy stanął i słuchał:
-Musimy się dostać do demona... Lecz musicie mi pomóc... Siłą naszych umysłów powinniśmy móc to zrobić szybko, a wtedy będziemy mogli wypedzic demona... Ostrzegam że to ryzykowne...
-DLA ZUZY WSZYSTKO - Krzyknął MiszczU.
-Stancie proszę w koło - wykonali polecenie - I wystarczy ze sie skupicie... Zuza zgadzasz się?
-A JAK KU*** MYSLI... Powodzenia Starcze w zwalczaniu mnie... Hehehe...
-Uwaga! Zaczynam!
Nagle wiązka energi przeszyla Miszcza, Kira, Matta, Antego oraz starca i wstąpiła w Zuze.
Wszyscy znaleźli się w pokracznym miejscu. Po niebie latały piłki, Wzory matematyczne, Ciastka, Babeczki, Pistolety. Natomiast niebo było różnokolorowe. Wszystko to wyglądało jak zmieszane ze sobą rzeczy bez ładu i składu.
Nagle zauważyli Zuze uciekajaca przed najokropniejsza rzeczą jaką kiedykolwiek w życiu widzieli:
-Gdzie uciekasz dziewczynko...
Mroczny Anty był tuż za nią, az w końcu skoczył i dopadł Zuze.
Nagle wszyscy pojawili się w realnym świecie. Anty odezwał sie:
-A więc tak mnie widziała...
-To demon chlopcze, to nie to co o tobie myśli... - odezwał się staruszek.
-Dziadku co się stało?
-Nasze umysły się zmieszaly... Musiałem natychmiast przerwać...
-Ale Zuza - rozplakal się MiszczU.
-Spokojnie, to nie moje ostatnie słowa... Wspólnymi siłami zrobilibysmy to szybko, lecz muszę to zrobić sam... Mam nadzieję że zdarze...
-Dziadku proszę... Ratuj Zuze...
-Podczas procedury będę ,,spal". Pod żadnym pozorem nie wolno wam mie budzić... Rozumiemy się?
Każdy kiwnal głową.
-A więc... Zaczynam...
|