Rozdział I
Otworzył oczy. Znajdował się w małym pokoiku, w którym oprócz niego było łóżko i szafka.
Wstał z łóżka i poczuł ból w okolicach głowy.
-Ałłł - wyjęczał przez zaciśnięte zęby - gdzie ja jestem?
Dotknął czoła - widocznie musiał się o coś uderzyć.
Podszedł do drzwi. Było one drewniane. Uwagę chłopaka przykuły literki wyskrobane w drewnie. Układał się z nich napis "Pom y, z t nie ma wyjs a".
Przerażony, ostrożnie nacisnął klamkę. Wyszedł na ciemny korytarz.
-Juz wszyscy? - spytał gruby głos
-Ta, tego ostatniego zapakowaliśmy o szesnastej. - odpowiedział mu inny
-Świetnie! Czyli możemy zaczynać!
Owładnięty strachem, pobiegł ciemnym korytarzem. Dobiegł do białych drzwi. Nacisnął klamkę i wbiegł do małego pokoiku. Zdyszany usiadł na ziemi.
-Nie lubimy włóczykijów... ani tych, którzy za szybko się obudzili... - usłyszał i obok niego stanął chłopak w teatralnej masce.
-Zabawa skończona... - powiedział i nacisnął spust pistoletu. Pocisk przeszył głowę uciekiniera - niestety, obecna edycja będzie zawierała mniej graczy...
***
Naselien otworzył oczy. Leżał na kanapie w wielkim pokoju.
-Budzi się!
-Co to za miejsce?
-Wreszcie się obudził...
Usiadł na sofie i obejrzał pomieszczenie, w którym się znajdował.
Na samym środku stał wielki stół, ze szklanym blatem. Przy nim było 16 krzeseł. Pod oknem stała kanapa, na której przed chwilą spał. Niedaleko sofy znajdowały się fotele, szafki i telewizor zamontowany na ścianie. Do pokoju obok prowadziły otwarte drzwi - po lodówce, szafkach i piekarniku uznał, że tam znajduje się kuchnia.
Na regale obok telewizora znajdowało się mnóstwo książek.
-Halo, co ty, głuchy? - jakiś wysoki chłopak próbował zwrócić jego uwagę - haaloo
-Co to za miejsce i kim jesteście? - spytał
-Hmm.. jakby Ci to powiedzieć... nie wiemy. Niedawno się obudziliśmy... - powiedział wielkolud - ty ostatni się obudziłeś.
-Jak masz na imię? - zadał kolejne pytanie Naselien
-Nie wiem. - zasmucił się - Pamiętam tylko mój nick z jakiejś gry "Dzeremi500"
-Mam podobnie... Naselien jestem - odpowiedział - a może...
Ich rozmowę przerwał głos wydobywający się z głośników zamontowanych na ścianie.
-Ekhm, witajcie - zaczął -
pewnie zastanawiacie się co to za miejsce... Witam was w moich skromnych progach, przez kilka dni będziecie tu mieszkać...
Na samym końcu jeden z was otrzyma niezłą sumkę pieniędzy - okrągły milion.
Dopiero teraz Naselien dostrzegł innych. Na oko było ich tu ponad 10 i jedna dziewczyna. Wśród zgromadzonych w salonie rozległy się podniecone głosy
-Nie myślcie jednak, że to będzie takie proste - kontynuował głos -
wiecie co zadowala ludzi? Rozrywka! I wy mi jej dostarczycie - będziecie się zabijać, ewentualnie ja to zrobię.
Wszyscy momentalnie ucichli.
-Co on zrobi? Co my mamy zrobić?!
-Zabijać...
-Do dyspozycji macie całą willę. Nie uciekniecie stąd. Nawet nie próbujcie. Jeśli interesują was imiona waszych towarzyszy niewoli to ich nie poznacie, podam wam natomiast ich nicki: KiroPL, volbixer, Dzeremi500, NaselienPL, DzikaRyba, Troox, Danio008, Kalom, DevilxShadow, paw123456789, Zjarany12xD, redoshi3456, 1Zuza1, mistrzplackiiii, Amon320
Liczę na dobrą zabawę, a tymczasem... Powodzenia!
-On sobie do cho***y żartuje.
-Nie byłbym taki pewny... - powiedział chłopak ubrany w bluzę - lepiej poszukajmy wyjścia...
-Ale przecież powiedział, że go nie ma... - odpowiedziała przerażona dziewczyna
-Zawsze jest jakaś luka, rozdzielmy się. A tak apropo DzikaRyba jestem.
Po tych słowach podszedł do okna i odslonił zasłony. Za nimi był tylko ceglany mur.
-Nie kłamał, stąd nie ma wyjścia - powiedział smutno - lepiej usiądźmy, poznajmy się i wymieńmy domysłami. Może to tylko chory sen... oby.
***
-Widzicie? Dochodzi szesnasta i wszyscy żyjemy! - powiedział uśmiechnięty chłopak - to był tylko żart!
-Oj volbixer, volbixer chyba masz rację - dodał roześmiany KiroPL
-Mówiłam wam, abyście nie tykali tego alkoholu z kuchni! Jesteście nieletni! - krzyknęła 1Zuza1
Zegar zaczął dzwonić, usłyszeli szesnaście razy "Bim-Bam", co znaczyło, że wybiła 16. Nagle tarcza zegara otworzyła się i ze środka wyleciała strzałka wbijając się w szyję volbixera, który spadł z krzesła na podłogę. Leżał bezwładnie na ziemi.
-CO TO K**WA BYŁO?! - krzyczał przerażony Kalom
-On, on nie żyje! - oznajmił Zjarany, który orientował się w pierwszej pomocy - nie wyczuwam pulsu.
-
Ostrzegałem, że jak wy tego nie zrobicie to sam dostarczę sobie rozrywki... - ich uszu dobiegł ponownie głos z głośników -
jutro kolejny emocjonujący dzień! Dobranoc!
Jednak nikt nie położył się tej nocy do łóżka. Każdy czuwał w innej części willi obawiając się innych.