Opowieść Świąteczna pana Smitha z przeszłości
Jeżeli rzeczywiście gotowi jesteście posłuchać tej świątecznej historii. Więc opowiem ją krótko.
Urodziłem się w biednej rodzinie miałem dwóch starszy braci Karola i Aleksa. Nasz dom był w fatalny stanie. Rodzice nasi, żeby nam zapewnić dobrze życie to musieli pracować na dwie prace. Matka musiała pracować po nocach, a ojciec bez przerwy pracował. Moi bracia pracowali dorywczo. Ja sam zostawałem z biedną i schorowaną babcią.
Zbliżały się święta jak co roku nasi rodzice musieli pracować, a rodzeństwo Karol i Alex musieli roznosić świąteczne ulotki. W te nadchodzące święta liczył się nam każdy grosz. A ja pomagałem mojej kochanej babci w przygotowaniu do świąt. Po ciężkim i wyczerpującym dniu rodzice wrócili z moim rodzeństwem do domu, że posprzątać w nim.
- Mamusiu, mamusiu !
- Co Smith ?
- Pada śnieg
- Widzę synuś,
Może zaśpiewamy piosenkę, żeby było weselej, więc zaczynajmy Poprzez białe drogi,z mrozem za pan brat......
1.Poprzez białe drogi,z mrozem za pan brat
pędzą nasze sanie szybkie niby wiatr.
Biegnij koniu gniady przez uśpiony las
my wieziemy świerk zielony i śpiewamy tak:
Ref. Pada śnieg, pada śnieg, dzwonią dzwonki sań
co za radość, gdy saniami można jechać w dal
gdy pada śnieg, pada śnieg, dzwonią dzwonki sań
a przed nami i za nami wiruje tyle gwiazd.
2.Biegniesz biała drogo nie wiadomo jak,
nie ma tu nikogo kto by znaczył ślad.
Tylko nasze sanie, tylko szybki koń
tylko gwiazdy roześmiane i piosenki ton.
Po piosence wszyscy poszli spać.
Następnego dnia Smith pobiegł szybko do kalendarza, żeby zobaczyć ile zostało dni do świąt. Tatusiu, mamusiu za dwa dni przyjdzie mikołaj jej, a ja jeszcze nie napisałem listu, więc pójdę go napisać do puki poczty nie zamknąm.
Drogi Mikołaju!
Na początku mojego listu Chciałbym Cię gorąco pozdrowić.
Mikołaju piszę do Ciebie, ponieważ zbliżają się święta i nie chce żadnego prezentu tylko Chciałbym dostać, żeby moi kochani rodzice nie musieli tak ciężko pracować i żeby nam było lepiej. Trzymam Cię za słowo, że to dla mnie uczynisz.
Pozdrawiam Smith
Po napisaniu listu musiałem iść do babci, a rodzice znowu do pracy. Przed pójściem do babci poszedłem na pocztę, żeby wysłać list do świętego Mikołaja. Następnego dnia był już 23.12.1953 rok dzień przed wigilią.
Po śniadaniu poszedłem razem z tatą, żeby nakarmić zwierzęta i wyciąć z ogrodu choinkę a mama pojechała po babcię, żeby przez te święta mieszkała z nami. Gdy już przyniosłem z moim tatą choinkę to przyjechała babcia z mamą, pobiegłem do babci, żeby się przywitać.
Babcia z mamą przyrządzali potrawy, a ja z Karolem i Aleksem rzucaliśmy się śnieżkami na dworze.
Następnego dnia 24.12.1953 wreszcie się doczekałem świąt, żeby z rodziną wspólnie zasiąść do stołu i śpiewać kolędy.
Poszedłem do swojego pokoju, żeby go posprzątać, a potem uszykować na świąteczną kolacje. Wbiła godzina 17:00 Wszyscy wspólnie zasiedliśmy przy stole, przed jedzeniem zmówiliśmy modlitwę. Po modlitwie wszyscy podzieliliśmy się opłatkiem. Śpiewaliśmy wszyscy kolędy. Było bardzo radośnie, wspólnie z braćmi oczekiwaliśmy na świętego Mikołaja. Żeby szybko przyszedł Mikołaj, to babcia doradziła mi żebym zjadł 12 potraw wigilijnych, między innymi karp, pierogi, ryba po grecku i wiele innych. Moja ulubiona potrawa była ryba po grecku i pierogi zawsze co roku na wigilię jadłem najwięcej. Wybiła 21:00 wreszcie doczekaliśmy się na przyjście Świętego Mikołaja....
- Ho, ho ho.... Czy są jakieś grzeczne dzieci ?
- Tak ...
- Za nim dostaniecie ode mnie prezenty to będzie trzeba na nie zapracować.
- Mikołaju w jaki sposób?
- Drogi chłopczyku czytałem twój list, aż mi łezka poleciała. W jaki sposób ? Będzie trzeba powiedzieć jakiś wierszyk.
- Dobrze Mikołaju.
- Dzień mikołajek,
To nie dzień bajek,
Tu wszystko stać prawdziwe się może,
Więc jeśli wierzysz w świętego Mikołaja
Możesz być pewny - on Ci pomoże!
- Wierszyki chłopcy powiedzieliście ładnie proszę dla was podarunki.
- Dziękuję
- Ho, ho ho muszę już iść do moich reniferów, bo mam jeszcze inne domy do odwiedzenia. Zobaczymy się za rok..
Po pójściu Mikołaja cała rodzica zajęła się rozpakowywaniem prezentów, każdy był ciekawy co dostał. Smith dostał klocki, Karol dostał perfumy, a Aleks dostał bluzkę. A pozostali z członków rodziny dostali małe upominki. O godzinie 23:00 zbieraliśmy się do kościoła na pasterkę, żeby oczekiwać na narodzenie Jezusa. Po przyjściu do kościoła spotkaliśmy w kościele kolędników wspólnie oglądaliśmy wstęp, a po występie zaczęła się msza. Po upływie 45 minut, wróciliśmy do naszych domów. I tak skończył się wspaniały dzień.
Moi drodzy czytelnicy opowiedziałem wam moją historię z dzieciństwa jak przygotowuję się do świąt. Mam już 40 lat to wszystko co chciałem wam napisać w te święta właśnie, święta nie polegają wyłącznie na prezentach tylko na spędzeniu wspólnie i w oczekiwaniu na narodziny Pana Jezusa. Chciałbym wam życzyć w te święta: