RE: [MP] Epizod 9!!! Wkrótce Finał!!!
Krótkie Przypomnienie:
,,Ekipa banana dociera do twierdzy na końcu świata. Tam zdobywają Kwiat Dusz. Niestety podczas walki z kolejnym wsylannikiem Herobrina, ginie mistrzplackiiii. Banan traci kontakt ze światem..."
Mineserwerowe Przygody
Epizod 10-Ostatni
Banan otworzył oczy. Znajdował się w olbrzymiej pustce. Wokół było czarno. Przestraszył się, ponieważ nie wiedział gdzie jest. W końcu krzyknął:
-Haloooooo
Nikt mu nie odpowiedział. Co najwyżej echo:
-Czy ktoś tu jest?!?
Unosił się wciąż w cichej czarnej pustce. W końcu usłyszał czyjeś szepty:
-Kim jesteś?!?
Odpowiedział mu głos pełen miłości i dobroci. Pełen był miłosierdzia i politowania, a także dumy:
-Nie lekaj się mnie!
-Kim jesteś?
-Jam jest archanioł Tyrael, którego miecz Ty dzierzysz, przyjacielu!
Banan czuł się zaklopotany:
-Ale nie jesteś chyba zły?
-Haha! Zły? Ten miecz Cię wybrał przyjacielu... Jesteś tak samo godzien, by nim walczyć jak ja...
-Tyraelu...
-Tak?
-Czy nam się uda? Czy wszyscy są bezpieczni?
-Twoi przyjaciele pokonali Maurila, dopilnowalem tego! Niestety zginął również MegaRauquaza...
-Nieee! Nie możliwe!
-Nie martw się Bananie... Spójrz...
Banan był pewny, ze Tyrael pokaże swą postać, jednak przed nim pojawiły się cztery postacie. Byli to: ShapirWolf, kosa_kosa, mistrzplackiii oraz MegaRauquaza. ShapirWolf przemowil:
-Nie zaluj nas Bananie... Nie jesteśmy martwi...
Mistrzplackiiii przemowil:
-Wciąż żyjemy w waszych sercach!
Teraz przemowil MegaRayquaza:
-I czytamy nad wami...
Następnie przemowil kosa_kosa:
-Musisz wrócić, natychmiast... Nasi przyjaciele są oblegani przez armię Demona! Musisz stworzyć CommandBlock i to zakończyć!
Bananowi poleciała po oku łezka:
-Ale zostaniecie z nami?
-Zawsze...-powiedział mistrzplackiiii.
Następnie ich duchowe postacie zniknęły, a on zaczął się budzić.
Otworzył oczy. Był w jakiejs jaskini. Na zewnątrz słychać było głośne huki. Przed nim siedzieli jego placzacy przyjaciele. Podniósł się, a Vark to zauwazyl:
-Banan! MORDKO! Ty żyjesz! Po raz drugi zmartwychwstales!
Banan odpowiedzial:
-Ale MegaRayquaza nie żyje...
Każdy się zdziwil:
-Skąd wiedziales?-zapytał Vax.
-Później wam wyjaśnię... Jak sytuacja?
Gosia wydała swoje slynne: Ekhem, lecz tym razem nie z oburzenia, lecz aby przemowic:
-Herobrine tu idzie w swojej dużej formie, aby nas zabić... Kulę ognia spadają z nieba. Każdy demon na świecie tropi nas po wszelkich zakamarkach. Są to gorsze zjawy, od tego całego Maurila i jeszcze straciliśmy Rauquaze i prawie Ciebie... Po prostu wyśmienicie...
Zrobiła smutną minę. Banan wstal:
-Czas to zakończyć...
Wyciągnął wszystkie składniki z plecaka. Położył jajo na ziemi, a następnie wbił w nie rozdzke blaza, na którą położył kwiat. Składniki zaczęły się trzasc i pojawiła się ogromna światłość. Nic nie widzieli. Gdy światłość zniknęła, stał przed nimi upragniony CommandBlock:
-Banan! Udało się...
-...Zrealizować fazę pierwszą...
-Fakt...
-Muszę pomyśleć nad kilkoma komendami... Pilnujcie nas!
-Tak jest!
Zaczął coś klikać na przycisach CommandBlocka, natomiast Ironhide, Vark, Piotrovsky, Franzoir oraz Snow poszli pilnować, czy wróg nie nadchodzi.
Kalis pomagał bananowi w komendach a Gosia robiła co mogła, by ulepszyć ekwipunek drużyny, przeszukiwala plecaki i konstruowala co tylko mogła.
Wkrótce ironhide zbiegł, dyszac:
-Banan... Herobrine... On... On taki... Wielki... Kroczy tu!!!
-Już prawie gotowe... Chwileczkę... WWymyslcie coś...
Natychmiast pobiegli do wyjścia. Armie Herobrina kroczyly dzielnie obok jego wielkiej postaci. Ironhide powiedzial:
-Zakładać Elytre... Bez dyskusji...
-Co ty znowu wymysliles iron?
-Powkurzamy go troszkę...
-Jesteś pewien ironhide?
-Raz się zyje-założył skrzydła-zawsze chciałem wypowiedzieć...-skoczył w dół i aktywowal skrzydla-YOLO!!!
Reszta zrobiła to samo. Poszybowali w stronę Herobrina.
Tymczasem bananowi i Kalisowi została jedną linijka skryptu do napisania:
-Uwaga!.... Skończone!
-Brawo! A co napisaliście?
-Wkrótce zobaczysz Gosiu, jaki terror umie siać ten mały bloczek... Gotowi na przygodę?
-Tak!
-A zatem na górę!!!
Wyszli na zewnątrz jaskini. W oddali zobaczyli resztę ekipy, fruwajacej wokół Herobrina, który bardzo się denerwowal. Wymachiwal rękoma na wszystkie strony i ryczal:
-Zróbcie coś z nimi!
Lecz większość demonów nie potrafiła latać, więc bezsilne skakaly, co wyglądało komicznie. W koncu Herobrine trafił Piotrovskiego, który ledwo się unosil:
-Wracajcie! Nie ryzykujmy! Plan gotowy!
Natychmiast zakrecili w stronę banana, a Herobrine za nimi:
-ZNISZCZE WAS SCIERWA!
Gdy był już dostatecznie blisko, banan aktywowal CommandBlock. Przed nimi powstał olbrzymi krater, z którego wyłonił się wielki żelazny smok i rzucił się na Herobrina. Obaj walczyli zaciekle:
-Woohohooo bananku! Programista z Ciebie zacny!
-Dziękuję, dziękuję...
Lecz w następnym momencie nie było im tak do śmiechu. Kalis zawołał banana, ponieważ coś zobaczyl. W brzuchu Herobrina była dziura, w której siedział człowiek, a ten człowiek to był zupełnie normalny Notch, nie demon, zwyczajny Notch:
-Musimy go uwolnić!
-Spoko banan, my polecimy! Ty się zajmij komendami!
-Niech będzie! Ale uważajcie na siebie!
-Bądź spokojny!
Ironhide, Piotrovsky, Snow, Vark, Gosia, Danio oraz Franzoir polecieli w stronę Herobrina. Na początku obserwowali z góry jego walkę ze smokiem. Wkrótce mieli okazję, by wlecieć do środka, więc to zrobili. I rzeczywiście, na podłodze leżał osłabiony i trzęsący się Notch. Zapytali go:
-Co się stało?
-Pokonał mnie... Z jednej strony uwolnił mnie od klątwy... Z drugiej uwiezil mnie... Pomóżcie mi... Błagam...
-Oczywiście! To nie twoja wina, że rzucono na Ciebie klątwę!
Złapali go za ręce i zabrali z tej okropnej dziury. Herobrine, zajęty walką ze smokiem, nawet tego nie zauważył. Jednak smok zaczął przegrywać. Herobrine przyciskal go do ziemi.
Wylądowali z Notchem obok banana, a Herobrine zaryczal:
-Głupcy! Sadziliscie, ze mnie tym pokonacie? Patrzcie co robię z waszym złomem, wkrótce się złamie wpół! Hahaha
Smok ledwo się trzymal:
-Bananie! Co teraz?
-Nie panikujcie, mam dla niego niespodziankę!
Nacisnął kolejny guzik, a oczy smoka zrobiły się czerwone, z tyłu wyrosły mu olbrzymie kolce, a na palcach szpony. Wbił szpony w Herobrina, a z kolców wypłynęła błyskawica, która porazila Demona.
Jednak słudzy Herobrina byli coraz bliżej ekipy. Nowych, który nagle odzyskał siły, zaczął kibicowac:
-Zabij to monstrum! Dasz radę, chłopie!
Banan nacisnal trzeci i ostatni guzik, a smok urósł dwukrotnie. Uderzył Herobrina, który poleciał do tylu. Następnie z całej siły zaczął go uderzać. Na CommandBlocku był jednak jeszcze jeden guzik, którego banan jeszcze nie używał.
Herobrine, pod wpływem ciosów, zaczął się rozpadać:
-Aby ostatecznie go zniszczyć, muszę nacisnąć ostatni guzik, gdy zacznie być tak słaby, ze zacznie wciagac bloki!
W tym właśnie momencie, Herobrine zaczął to robić. Zaczął wciagac wszystko, w tym również smoka. Jednak był zbyt blisko ekipy i... CommandBlock wyleciał z ręki bananowi:
-Nieeee
CommandBlock jednak nie został wchloniony, lecz przykleil się do demona:
-Trzeba wcisnąć ten guzik! Wtedy wszystko w pobliżu eksploduje!
Vax się odezwal:
-Ja to zrobię...
-Odbiło ci? Musimy coś wymyślić... Zginalbys, gdybyś był w zasięgu wybuchu... Więc skończmy żarty... Hmm... Może jakąś wedka...
Lecz w tym momencie Vax aktywowal Elytre i poszybowal:
-Nie! Co Ty robisz!
-To ja go przywolalem i to ja muszę go zniszczyć! Żegnajcie przyjaciele!!!
-Nieee!!!
Lecz on już poleciał dalej. Wylądował i nacisnal guzik, a wszystko obok Herobrina wybuchło, a ich siła wybuchu odrzuciła w tył.
Wkrótce dym opadł, a pośród ciał poległych demonów, kleczal ledwo żywy Herobrine, który przemowil:
-Nie!!! Nie możliwe!!! Nigdy nie pokonacie mnie! Głupi smiertelnicy!
Wstał, ledwo trzymając się na nogach i pobiegł w ich stronę, wyciągając swoje ostrze. Banan rowniez nakazał swojej ekipie biec w stronę Herobrina.
Biegły ku nim także liczne demony, które przeżyły, lecz Herobrine przemowil:
-Nieee! Tylko oni i ja! Cóż to za wyzwanie dla mnie...
Kule ognia przestały spadać z nieba, a Herobrine natarl na nich z pełną szybkością. Uderzył mieczem w ostrze banana i zaczęła się walka. Mimo osłabienia, był niezwykle szybki.
Podskoczyl, a spadając wytworzyła się olbrzymia fala energii, która odrzuciła ich do tyłu.
-Nie pokonacie mnieeeeee...
Rzucił się na Kalisa, kiedy Notch go kopnął, a on upadl:
-To za twoją zdradę!
Herobrine wstal i rzucił się na Franzoira, który zrobił unik i zranił go w brzuch:
-To za kosa_kosa!
Jednak Herobrine odrzucił go machnieciem ręki i skoczył na Varka, który uderzył go kulą z VorteXa, a on pełny przerazenia, upadł na ziemie:
-To za ShapirWolfa.
Wstał i rzucił się na ironhide, jednak Danio skoczył i przebił mu brzuch, z którego zaczęła lecieć ciemna maz:
-To za mistrzplackiiii!
Ironhide także go przebił i poglebil ranę:
-To za MegaRayquaze!
Herobrine zobaczył banana. Pobiegł z mieczem w ręku. Uderzył poraz ostatni, po czym banan wytrącił mu miecz z ręki i przebił glowe:
-A to za Vaxa!!!
Herobrine zaczął się rozpadać, a demony również. Niebo zaczynało się robić niebieskie. Wkrótce po Herobrinie został tylko mały głupi diament, blyskajacy czerwonym światłem. Herobrine był tam uwięziony... Wrócił tam, gdzie jego miejsce, do więzienia, w jakiejkolwiek formie...
-Udało ci się!-Notch rzucił się mu na szyję, a inni zrobili to samo.
-Nie, to nam się udało!
--------------
Minęły trzy tygodnie od pokonania Herobrina. Nasza ekipa odbudowywala Mineserwer. Banan leżał na swoim łóżku w swoim pokoju, gdy wszedł właśnie Kalis:
-I co? Schowales go?
-Tak, w podziemiach naszego miasta... Ten diament nie ujrzy już światła słonecznego!
-Świetnie!
Banan wyszedł na balkon i zawołał całą ekipe:
-Mała przerwa, przyjaciele!
Każdy pobiegł do pałacu. Banan zaprowadził ich do wielkiej sali, a tam stały stoły pełne jedzenia:
-Bananie, kiedy to wszystko przygotowales-spytał Danio.
-Kiedy pracowaliscie! Zasluzyliscie na to!
-Jesteś wielki banan!
-Nie, to my jesteśmy wielcy!
Usiedli i zaczęli jeść. Banan podniósł kielich z winem:
-Jeszcze raz wzniesmy toast za naszych poległych Przyjaciół!
-Hip Hip Hurra!
-Za kosa_kosa!
-Hip Hip Hurra!
-Za ShapirWolf!
-Hip Hip Hurra!
-Za mistrzplackiiii!
-Hip Hip Hurra!
-Za MegaRayquaze!
-Hip Hip Hurra!
-I na koniec... za Vaxa!
-Hip Hip Hurra!!!
Od dawna wszystko było dobrze. Niebo niebieskie i słońce świeciło. Zło zostało zgladzone...
|