Serwery Minecraft

❁Kalisowe Dzienniki❁

◐Akt I◑

Rozdział V

Maszerowali wciąż przez dżunglę, próbując się z niej wydostać. Z krzaka do krzaka biegały oceloty. Kalis spytał się Pathrica:
-Możesz nam opowiedzieć trochę więcej o tym Angiris?
-Tak... Jest to miasto w stylu arabskim, chyba wiesz o co chodzi? Kiedyś zamieszkiwali je Nandadzi... Spiczaste wieże, meczety... Pustynia... Gorący Piasek...
-A masz jakiś pomysł dlaczego Howster wyruszył właśnie tam?
-A co ja jestem wyrocznia? Może myśli że pojdziecie dalej, a on zostanie w mieście... Nie wiadomo...
-No dobra... Dzięki za wszelkie informacje...
W końcu udało im się wyjść z dżungli, a im oczom ukazała się niekończąca się pustynia, porośnięta kaktusami. Po piasku chodziły skorpiony:
-W drogę!-odezwał się Pathric.
Było bardzo gorąco, więc nie dziwne że po pięciu minutach wędrówki byli cali spoceni. Po piętnastu minutach zaczynali czuć się zmęczeni. Antystoseon podszedł do Kalisa:
-A co zrobimy jak już dopadniemy Howstera? Przecież nie da się tak łatwo pokonać...
-Mówiłem że to walka na śmierć i życie... Jeśli Howster uwolni ukryte w diamencie zło... Trzeba go unicestwić jak najszybciej!
-Tyle że to Anioł Śmierci... Jak zamierzasz go pokonać?
-Będę improwizował...
Po godzinie wędrówki zachciało im się pić, więc skorzystali ze swoich zapasów wody.
Po kolejnej godzinie, gdy każdy zaczynał wątpić w Pathrica, przed oczami ukazało im się miasto, które wyglądało tak samo jak je opisywał ich przewodnik. Złote mury zasłaniały przepiękne wieże i budynki takie jak meczety czy pałace, których było bardzo wiele.
Pathric stanął na wzniesieniu z piasku i wskazał na miasto:
-Panie i Panowie! Oto Angiris! Miasto pustyni!
Kalis podszedł do niego i poklepał go po ramieniu:
-Wiesz... Już zaczynałem w Ciebie wątpić... Ciekawe czy znajdziemy tam Howstera...
-No więc na co czekacie? Idziemy tam!-krzyknął Antystoseon.
Pobiegli w stronę miasta, ponieważ liczyła się każda chwila. Podbiegli do złotej bramy, która niestety była zamknięta. Nikt jej nie pilnował, nie wiadomo dlaczego.
Kalis powiedział:
-Trzymajcie się! Używam VorteXu!
-Nie, nie, nie... Ja sam sobie poradze-Odpowiedział Patrhric, a reszta złapała Kalisa za rękę:
-No dobra... Jak chcesz...
Unieśli się wysoko w górę, po czym opadli po drugiej stronie, a tymczasem Patrhric wspiął się na szczyt muru, po czym zeskoczył na dół:
-Nieźle ci to wyszło-oznajmił Kalis, lecz Pathric nie odpowiedział.
Nagle usłyszeli krzyki przerażonych czymś ludzi. Pobiegli w tamtą stronę, po czym zobaczyli co się dzieję.
Grupka żołnierzy popychała, biła i poniżała pewną biedną kobietę z dzieckiem. Schowali się na chwilę za ścianą, aż zobaczyli kluczowy szczegół.
Z oczu żołnierzy błyskał błękit:
-A więc Howster tu był... Pytanie czy nadal jest-oznajmiła Chelsea.
Już mieli wyjść i pomóc kobiecie, gdy nagle spośród tłumu wyłonił się pewien człowiek. Okuty był w złotą zbroję zdobioną rubinami, a w pochwie trzymał swój wielki srebrny miecz. Miał on dość szczupłą sylwetkę oraz czarne włosy.
Szedł w stronę opętanego żołnierza, który się śmiał. Gdy był już blisko, żołnierz machnął mieczem, a śmiałek schylił się, po czym wyciągnął miecz i przebił żołnierza. Reszta opętanych ciał natychmiast rzuciła się na niego, więc Kalis, Chelsea, Antystoseon i Pathric wyskoczyli zza ściany by mu pomóc.
Tajemniczy śmiałek bardzo się zdziwił, jednak razem odpierali ataki, gdy po chwili żołnierzy już nie było.
Jednak chłopak złapał ich za ręce i kazał biec za nim:
-Szybko! Biegniemy! Zaraz będzie ich więcej!
Wbiegli między domy, po czym pobiegli do pewnego sporego budynku, w którym było pusto.
Człowiek odezwał się szeptem:
-Witajcie! Nazywam się Demonik i przebywam w tym mieście od miesiąca... Czy wiecie może co tu się stało?
-Eee... Cześć... Ja jestem...
-Czekaj! Ty jesteś Kalis Pro! Król McSurvi!
-Taak... Ale nie mamy cza...
-A ci to kto?
-To jest Chelsea, Antystoseon i Pathric! Wykradziono diament, w którym ukryty był demon, ukradł go Howster, Anioł Śmierci!
-Anioł?!? Widziałem tu takiego! Wędrował ku pałacowi, ale myślałem że mi się przywidziało, bo po chwili zniknął... Od tamtej pory zaczęły się dziać dziwne rzeczy...
-Musimy ten diament odzyskać, wiesz może czy ten Anioł nadal tu je...-przerwał mu głośny krzyk z zewnątrz.
Wyszli z budynku, po czym spojrzeli na niebo. Było szare i ponure, jakby bez życia, a na niebie widniała twarz Howstera, która przemówiła swoim złowrogim tonem:
-Wiem, że jesteście w Angiris... Ja również jestem w Angiris... Patrzę na Was z pięknego pałacu dawnego władcy tego miasta... Dawnego... Nie ma go już na tym świecie... Spoczął we mnie po wieki, tak samo stanie się z wami... Kalisie... Nie będę dłużej uciekać... Jest i było to zbędne... Chciałem zgubić ten balast, lecz jeśli pragniesz śmierci, to ją dostaniesz... Czekam na Ciebie w pałacu... Niech roztrzygną się nasze potęgi...
Twarz zniknęła, lecz niebo nadal było ponure. Kalis wiedział co zrobić-muszą udać się do pałacu:
-Wyruszamy!-oznajmił
-Nie tak prędko-odpowiedział Pathric, po czym wyciągnął coś zza pleców, była to kusza-Podczas walki w dżungli lekko ją popsułem, więc muszę wymienić kilka części...
-No dobrze... Byle szybko-Odpowiedział Kalis.
Czuł jednocześnie strach, a jednocześnie radość... W końcu dogonili Howstera... Jest dosłownie kilkadziesiąt metrów od nich... Jednak to nie zwykły potwór... Czy zdołają stawić czoła samej śmierci?

Jak zwykle - nieźle ci to wyszło Plusik leci.

Fajne

Kiedy nie mam co robić, zawsze to czytam... Bo jest fajne. Plusik się należy.